Poprzedni weekend spędziłam w Poznaniu za sprawą odbywających się tam targów regionów i produktów turystycznych - TOUR SALON , w ramac...

Najbardziej irytujące zachowania podróżujących pociągami
Wędrówki ludów
Bieganie w tę i we w tę
Zajmowanie nie swojego miejsca
Rozpychanie się i zajmowanie więcej niż jedno miejsce
Śmiecenie i brudzenie
Głośne i długie rozmowy przez telefon/ze współtowarzyszami
Każdorazowo, gdy tylko stwierdzę, że nic mnie już nie zdziwi, bardzo szybko muszę te słowa odszczekiwać. Okazuje się bowiem, że otaczaj...

W międzyczasie, a właściwie to między lampkami, moja łepetyna włączyła tryb
Jeżeli do tej pozy byłeś przekonany, że jedyną słuszną formą spędzania wolnego czasu są wyjazdy w pojedynkę, to mam nadzieję, że dziś zmienisz zdanie i choć trochę się przekonasz do tego, że warto ruszyć z chaty - choć niekoniecznie zawsze - we dwoje.
Uzupełnianie się nawzajem
Choćby ludzie byli do siebie ultra-turbo-mega-podobni z charakteru to zawsze znajdzie się coś, co ich od siebie różni, a to z kolei powoduje, że zaczynają się nawzajem uzupełniać, tworząc zgrany zespół. A zgranie w kontekście wyjazdowym to rzecz wielce pożądana.Ja ogarniam rezerwacje, Piotrek dba o logistykę i transport tak, żeby się nie okazało, że nagle utkniemy gdzieś na wypiździewie. Gdy ja wymyślam trasę w górach, Piotrek ją skrupulatnie weryfikuje, bo wie, że potrafię nie mieć umiaru. To dzięki niemu jeszcze nie zdechliśmy, zadreptując się na śmierć. 😉
Lepsza organizacja i więcej pomysłów
Niegłupi był ten, kto kiedyś powiedział, że "co dwie głowy, to nie jedna". Wspólne planowanie to wspólna weryfikacja wydumanych pomysłów. W ten sposób łatwiej wprowadzić zmiany do sowich planów i zagwarantować sobie jeszcze lepszą ich realizację. Razem można więcej, ot co!Wzajemne poznanie
Wyjazdy, szczególnie te bardziej aktywne czy outdoorowe, bardzo szybko weryfikują to, z kim mamy do czynienia, czy możemy na tej osobie polegać i czego możemy się w danej sytuacji spodziewać. Podróżna codzienność zweryfikuje umiejętności, nastawienie, a przede wszystkim obnaży słabości. Mówią, że "jeśli chcesz kogoś poznać, zabierz go w góry". Prawda to i nie muszą to być wyłącznie góry. Nawet w trakcie miejskiego wyjazdu, kiedy zdani jesteście na siebie i Waszą organizację, możecie odkryć swoje wady i zalety. A znając swoje lepsze i gorsze strony dużo łatwiej o wzajemne zrozumienie w życiu codziennym, czyż nie?Wspieranie się nawzajem
Bywa i tak, że podczas wyjazdu coś się sypie. Nieważne, czy właśnie uciekł ci pociąg, czy pomyliłeś szlak, a może wsiadłeś w zły autobus i znalazłeś się "parę" kilometrów za daleko od miejsca przeznaczenia. Z kimś łatwiej znieść takie niekomfortowe sytuacje i prościej znaleźć rozwiązanie problemu. Poza tym miło jest mieć przy sobie kogoś, na kogo możesz liczyć w razie różnych przeciwności losu. I nie chodzi tutaj wyłącznie o logistykę. Tak się składa, że i na wyjeździe moga sie przyplątać choroby czy inne wypadki.Wspólne wspomnienia
Ludzka pamięć jest cudowna ale, niestety, bywa zawodna. Przeżycia i doświadczenia zbierane w pojedynkę, wcześniej czy później zaczną się zacierać. Choćbyś prowadził dzienniki i robił niezliczoną ilość fotografii, to bez rozmów i konfrontacji tych przeżyć z doświadczeniami partnera, wspomnienia ulecą. To późniejsze, wspólne rozmowy czy oglądanie zdjęć pozwalają na zachowanie wspomnień na dłużej. Ze wszystkimi ich szczegółami.Choć miło przemierzać szlaki w pojedynkę, kiedy możesz skupić się na sobie i niczym nieniepokojony kontemplować otoczenie, to jednak cała frajda z wyjazdu zaczyna się w momencie, gdy masz się z kim podzielić swoim aktualnymi obawami czy zachwytem. A może się mylę?
To jak wolicie? W parze czy jednak w pojedynkę, kiedy zdani jesteście tylko na siebie?
W dniu, kiedy świat ogarnęła najprawdziwsza inwazja czerwoności, różowości i słodkości do kwadratu, my z dziką radochą zalegliśmy na sofie,...
Proste sposoby na rozluźnienie mięśni i złagodzenie bólu pleców podczas górskiej wędrówki
Kto choć raz nie doświadczył bólu pleców, skurczy czy napięcia mięśni, ręka w górę. Tak, jak myślałam - las rąk. Zastane ciało, niedostatec...

Czasy mamy fotografii wielce sprzyjające, w sprzęcie możemy - o ile nam akurat portfel na suchoty nie cierpi - grzebać jak w ulęgałkach i wybrać dla siebie odpowiednie fotozabawki, w posiadaniu których będąc, wyczarujemy takie foty, że klękajcie narody.
Pośród tych wszystkich, cyfrowych fotocudeniek zrodziły się selfie-sticki, kiedy to już zwykła fota z rąsi stała się passé i potrzeba było tę kończynę przedłużyć, aby na fotce zmieściło się coś więcej niż tylko facjata nie zawsze przecudnej urody.
Tym sposobem kijki do zdjęć towarzyszą nam wszędzie, a w pobliżu atrakcji turystycznych mamy ich zatrzęsienie - z jednej strony atakują nas nimi ich właściciele, a z drugiej sprzedawcy tej samojebkowej technologii.
Jako, że selfie-stick to technologia wielce ekspansywna, zadomowiła się też na dobre na górskich szlakach, szczególnie tych popularnych. Tam czasami można odnieść wrażenie, że kijków więcej niż ludzi.

Ale czy selfie-stick to naprawdę konieczny gadżet (po przecież nie artykuł pierwszej potrzeby) podczas górskiej eskapady? Czy jest przydatny, a może więcej mamy z nim kłopotu niż pożytku?
Selfie-stick i górska wędrówka
Żeby nie było - też jesteśmy posiadaczami patyczka do selfie. Często łazimy po szlakach, gdzie przez cały dzień nie spotykamy nikogo, a miło przywieźć do domu wspólną fotkę i kawałek krajobrazu za nami. Nie zawsze jednak okolica jest aż tak super-hiper-ślinotokogenna, żeby kombinować, gdzie ustawić lustrzankę, nie mówiąc już o rozkładaniu statywu. Nie zawsze też mamy ochotę prosić napotkane osoby o zrobienie zdjęcia, bo najczęściej kończy się tak, że albo nie mamy nóg, albo ciemni jesteśmy, jakby noc nas nagle zastała, etc. Selfie-stick wydaje się więc być gadżetem idealnym, szczególnie wtedy, gdy uda się złapać fajną perspektywę.Jakby jednak nie było, używanie selfie-sticka podczas górskiej wędrówki ma wady i zalety. Pisząc o zaletach mam na myśli sytuacje, w których fota z samej ręki nie wchodzi w grę, a skorzystanie z profesjonalnego sprzętu jest utrudnione.
Plusy korzystania z selfie kijka:
- łatwiej strzelić swej nadobnej facjacie zdjęcie na ciekawym tle
- łatwiej objąć, a tym samym zmieścić na fotce grupę ludzi, z którymi akurat wędrujemy
- kijek jest teleskopowy, więc możemy pobawić się perspektywą
- z pewnością przykujesz spojrzenia innych - lansiarska fota jak znalazł 😂
Minusy korzystania z selfie kijka:
- kijek, choćby najlżejszy, to jednak dodatkowy ciężar do targania - lepiej zabrać czekoladę
- w sytuacjach wyjątkowych kijek może okazać się nieporęczny, a nawet przyczynić się do wypadku, kiedy wpatrzony w ekranik zamiast pod nogi, będziesz się kręcić w poszukiwaniu TEGO ujęcia, a wtedy to już tyko krok od jebu-dubu-dup
- z pewnością przykujesz spojrzenia innych - i nie będzie to wzrok pełen podziwu 😂
Korzystacie? A może macie i tylko ze sobą nosicie i jeszcze się używaniem nie skalaliście?
Z wyjazdami - zarówno tymi bliskimi jak i dalekimi, w górach, mieście czy nad morzem - wiążą się fotografie, na których staramy się złapać ...

Nasz romans z górami trwa na tyle długo, że zdążyliśmy się już pomacać ze skałami i kosodrzewiną, zgubić w gąszczu drzew, wylegiwać na polanach i podziwiać orgazmiczne widoki z różnych szczytów. Niemniej jednak nie potrafimy jednoznacznie powiedzieć, z którymi pagórami nasze randkowanie jest bardziej ogniste.
Góry wysokie czy średnie? - Które lepsze, piękniejsze, bardziej ukochane?
Poniważ ostatnio zachęcaliśmy do tego, by po prostu ruszyć na szlak, wypadałoby teraz choć trochę nakreślić, które pagóry brać pod uwagę, a które nie i dlaczego.
- Hej, słuchajcie, namówiliście mnie, chcę iść w góry.Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo każdy ma inne upodobania i jednemu spodoba się to, a drugiemu coś zupełnie innego. Czeka Cię więc trochę górskich randek zapoznawczych, dzięki którym sam odkryjesz, co rajcuje Cię najmocniej.
- Świetnie!
- A które góry będą dla mnie najlepsze?
Żeby nie było, że zostawiamy Cię samego i bez żadnych sugestii, to poniżej znajdziesz małe porównanie gór wysokich z tymi średnimi, plusy, minusy, za i przeciw wędrowania po określonych szlakach.
Szlaki
W górach średnich - na przykład w Sudetach czy Beskidach - szlaki mogą przebiegać w zróżnicowanym terenie: wzdłuż dróg, wśród pól, łąk i lasów. Trafisz na szerokie trakty oraz wąskie ścieżki, drogi asfaltowe i szutrowe, a i ścieżki przyrodnicze nie są rzadkością. Do wyboru do koloru.Oznaczenia szlaków w miejscach popularnych i uczęszczanych zwykle nie pozostawiają wątpliwości i naprawdę ciężko się zgubić. Niemniej jednak czujność w lesie będzie wskazana, by nie przeoczyć skrętu, czy wymalowanych oznaczeń, które akurat postanowiły ukryć się wśród liści.
W górach wysokich spotkasz węzły szlaków turystycznych. Najczęściej na przełęczach, w pobliżu stacji wyciągów czy górskich schronisk. Trafisz na kamieniste ale zróżnicowane podłoże i będziesz maszerować po skalnych stopniach, wąskich ścieżynkach (również nad przepaścią), czy pośród kosodrzewiny. Oznaczenia szlaku są widoczne, ale lubią "znikać", bo tyczka się przewróciła, farba na kamieniu wyblakła czy też ów kamień się przemieścił. Skupienie w śledzeniu szlaku jest więc wskazane, do tego oczywiście posiadanie mapy i umiejętność z jej korzystania, żeby w razie potrzeby móc określić swoje położenie. Zakładamy, że nie chcesz utknąć na noc w środku niczego, co?
Mimo, że szlaki w górach wysokich będą bardziej ambitne, to jednak punkt przyznaję "średniakom" - za różnorodność.😄
Możliwość powrotu/noclegu
Wysoko w górach znajdziesz schroniska, w których wypoczniesz i nabierzesz sił do dalszej wędrówki. Dodatkowo przenocujesz (lepiej zarezerwuj nocleg wcześniej) i zyskasz świetną bazę wypadową na dalsze podboje okolicy. Do tego śniadanie/kolacja/napitek z widokiem, zachody/wschody słońca na szczycie. Minusem mogą być znaczne odległości między schroniskami. Jest to uciążliwe, gdy planujesz kilkudniowe przejście. Musisz nastawić się na dłuższy marsz, a nawet problem z wyhaczeniem miejsca noclegowego, jeśli schron należy do tych bardzo obleganych i popularnych.W górach niższych jest nieco łatwiej. Schronisk jest trochę więcej, więc i możliwości manewru przybywa. Nie każde jednak będzie usytuowane w miejscu gwarantującym niezapomniany widok. Możesz brać też pod uwagę wszelkiej maści agroturystyki i pokoje prywatne, których w miejscowościach turystycznych jest całe mrowie. Nawet jeśli nie dotrzesz do celu, łatwiej o odwrót i zejście w dolinę/do miasta, etc.
Co będzie lepsze, to już kwestia organizacji i upodobań, ja wrzucam po punkcie dla wysokich i średnich. 😄
Widoki i panorama
Właściwie nie ma się co zastanawiać, bo w tej kategorii zwycięzca będzie tylko jeden. Nic nie pobije panoramy z wysokiego szczytu, jaką dane nam będzie oglądać przy sprzyjającej aurze, nic. Koniec, kropka! Przestrzeń i wysokość mogą oszołomić, a człowiek od samego patrzenia dostaje ślinotoku. Widoczność 360 stopni, że skrętu głowy można dostać, do tego cała okolica pod stopami. Taki widok ciężko jest przebić.Żeby jednak nie było, że pośród tych mniejszych pagórów nic ciekawego nie doświadczysz, to spieszę donieść, że i tam znajdziesz miejsca, które zaaplikują przed Twoje oczęta wspaniały i sielski widok. A jak trafisz na jesienne mgły snujące się w dolinach, to się zakochasz, serio!
Punkt leci na wysokości. 😄
Krajobraz
Krajobraz w górach wysokich jest niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju, pełen cudownych przeciwieństw - strzeliste wierzchołki górują nad głębokimi dolinami, rozległe łąki przechodzące w teren bardziej skalisty. Im wyżej, tym bardziej surowo i cudownie.W niższych górach natomiast czeka Cię pełna różnorodność, a krajobraz będzie zmienny niczym kobieta. Delikatne wzniesienia, doliny usiane przysiółkami i poprzecinane polami uprawnymi. Do tego lasy i łąki, źródełka, rzeki i szemrzące potoki. Słyszysz to wszystko? Pięknie jest!
Jak dla mnie remis 😄
Flora i fauna
Góry dają nam możliwość obcowania z bardzo zróżnicowaną florą i fauną. Znaczna cześć terenów górskich to parki narodowe i krajobrazowe. Pośród skalistych ostępów spotkamy wyłącznie te zwierzęta i rośliny, które były w stanie przystosować się do surowych warunków tam panujących. Nie powinno więc dziwić, dlaczego takie emocje wywołuje spotkanie kozicy, czy świstaka. Te futrzaki są przecudne i występują w jeszcze cudniejszych okolicznościach przyrody.Pośród niższych pagórów czeka na Ciebie większa różnorodność gatunków, również tych pod ochroną. To tutaj nawdychasz się zapachów łąk i lasów oraz nacieszysz oczęta kolorami.
Dla mnie kolejny remis 😄 Choć może ze wskazaniem na wysokości - Ach, te kamziki! 💗
Atrakcje turystyczne
Wysoko w górach próżno szukać dodatkowych atrakcji. One same w sobie stanowią nie lada gratkę i atrakcję. Jeśli kręci Cię coś więcej niż tylko wysokogórska wyrypa, zejdź w doliny, zajrzyj do bacówek, porozmawiaj z miejscowymi, a gwarantuję, że trafisz na rzeczy, które skradną Twą pikawkę.W górach niższych atrakcji turystycznych - nawet tych mało górskich - dostatek. Miasta i miasteczka, pomniki, zamki, pałace, wykopaliska, skanseny, etc. Można tak wymieniać bez końca. Nie wszystko jest warte uwagi, nie wszystko fajnie komponuje się z okolicą, jednak wybór jest ogromny. To właśnie chodząc szlakami w niższych górach masz możliwość odkrywania nowych miejsc i poznawania historii regionu. Taka kompletna wycieczka.
Punkt leci dla "średniaków" - za różnorodność.😄
Zagrożenia
Na szlakach wysokogórskich - ze względu na trudniejszy teren, przepaścistość i wyższe wymagania sprawnościowe czy kondycyjne - wzrasta nie tylko doświadczanie gór ale i możliwe zagrożenia z tym związane. Piękno i sielanka w ciągu kilku chwil mogą zmienić się w niebezpieczeństwo, chociażby ze względu na załamanie pogody, burzę, spadające kamienie czy - zimą - lawiny.W górach niższych szlaki są łagodniejsze - co nie znaczy, że każdy jest łatwy - a co za tym idzie, nie wymagają takiej sprawności czy kondycji, jak te wysokogórskie. Mniej prawdopodobne jest również zarobienie w łeb spadającym kamieniem. Jeśli więc nie przedobrzysz z długością wyrypy, ani nie dasz się przyfajczyć słońcu, nic strasznego nie powinno Cię dopaść.
Nie ma co gadać, bezpieczniej wędruje się tam, gdzie niżej. 😄
Choć góry wysokie hipnotyzują i przyciągają, wydają się być tymi super, hiper i naj pod każdym względem, serce się do nich wyrywa, a dłonie chcą pieścić granitową skałę, to - patrząc na powyższe - właśnie góry średnie mają do zaoferowania najwięcej. Zarówno jeśli chodzi o różnorodność krajobrazu, szeroko pojętej natury, czy atrakcji turystycznych.
A jak tam u Was, górołaziki kochane? Które pagóry wychodzą u Was zwycięsko?
Nasz romans z górami trwa na tyle długo, że zdążyliśmy się już pomacać ze skałami i kosodrzewiną, zgubić w gąszczu drzew, wylegiwać na p...

Wędrowanie to cudowny zabójca stresu
Wędrowanie poszerza horyzonty
Wędrowanie pozwala na obcowanie z naturą
Wędrowanie zrobi Ci dobrze
Z górskimi wędrówkami jest tak, że zyskują stałe miejsce w życiu tych, którzy się w nich rozsmakowali. Nie dziwi też fakt, że ci mniej lub ...

Morskie Oko i przeglądające się w nim tatrzańskie szczyty już dawno temu rozkochały w sobie ludzi, a ich piękno i niezwykłość sprawiły, że...

Odwiedzona wcześniej Gubałówka była już wspomnieniem, dzień powoli się kończył, skrywając w ciemnościach chmurę smogu wypełniającą wsz...

Gubałówka to - obok Giewontu - pagór, na który niezależnie od pory roku walą dzikie tłumy odwiedzających Zakopane i okolice. Urodą nie grzeszy i skomercjalizowana jest do granic możliwości, ale mimo to, przyciąga. Jednych po żarełko i napitek, innych po zakupy, a kolejnych zaprasza do pokontemplowania tatrzańskiej panoramy, która z Gubałówki - nie ma co ukrywać - jest zacna. A i leżaczek do usadowienia tyłeczka się znajdzie.
Gubałówka to - obok Giewontu - pagór, na który niezależnie od pory roku walą dzikie tłumy odwiedzających Zakopane i okolice. Urodą ni...

Mając w nogach tylko krótki spacer na Kłodzką Górę stwierdziliśmy, że trzeba sobie ten wyjazd dodatkowo uatrakcyjnić, a że z Przełęczy Kło...

Nie odkryję tutaj żadnej Ameryki, ani nie wymyślę koła na nowo, bo poniższe zachowania i postępowanie są - a przynajmniej powinny być - oczywiste. Poczynione na przestrzeni lat obserwacje uzmysłowiły mi jednak, że to, co dla jednego będzie oczywiste, dla innego stanowić będzie rzecz niestworzoną, a jak się do tego wszystkiego wmiksuje nieco (lub więcej, niż nieco) procentów, to próżno szukać jasności umysłu.
BEZPIECZNY SYLWESTER (i każda inna impreza)
Nic nikomu nie udowadniaj
Ja wiem, że ciężko odmawia się kumplom, psiapsiółkom i dawno niewidzianym znajomym, ale picie na wyścigi, szot za szotem, bo inni piją, to nie jest najlepszy pomysł. To, że masz znajomych, którzy mogą wciągnąć litra ruskiego bimbru w godzinę i zupełnie tego po nich nie widać, nie oznacza, że masz robić to samo. Szczególnie, gdy na co dzień jest ci miękko i wesoło po dwóch lampkach wina. Oni mogą, ale Ty nic nie musisz. Chcesz wypić, pij. Dla siebie, dla smaku, a nie dla ilości i po to, by się komukolwiek przypodobać.Bądź odpowiedzialny i rozsądny
Rozsądek i odpowiedzialność powinny Ci towarzyszyć nie tylko wtedy, gdy rozchodzi się o Twoją szanowną osobę. Imprezujesz z paczką znajomych? Ktoś odpada, nie może więcej, źle się czuje, chce iść sam do domu? W żadnym wypadku na to nie pozwalaj. Na imprezach masowych trzeba trzymać się razem. Pilnować siebie, swoich rzeczy i spożywanych drinków. Odpowiadacie za siebie nawzajem. Chyba nie chciałbyś zostać pozostawiony samemu sobie w sytuacji kryzysowej lub biegać nago po śniegu wokół górskiego schroniska lub po centrum miasta. No właśnie. Dlatego miej na oku resztę swojej ekipy.Nie mieszaj
Być może od dziecka marzysz, by zostać choć na jeden wieczór mistrzem barmańskim, ale, uwierz, Twój organizm i żołądek to nie są dobre materiały na shaker. Czysta jakoś nigdy nie lubiła się z winem, a drinki z piwem. A jak do tego wszystkiego dołożyć sylwestrowe bąbelki, to już w ogóle karuzela i rychła walka o wolność pawi. Wszelkie konfiguracje różnych alkoholi wcześniej, czy później spowodują bolesny zgon i kaca giganta. Jeśli natomiast bardzo potrzebujesz pitnej odmiany, postaw na sok. Najlepiej taki mało słodki, żeby się nie zamulić. No i jedz, przegryzaj, żołądek nie lubi być pusty. Ale o tym chyba wiesz, co?Zadbaj o bezpieczny powrót do domu
Rzecz niby oczywista, a często bagatelizowana. Nie licz za każdym razem na to, że ktoś będzie niepijący i przyjedzie samochodem, a potem, jak ten dobry samarytanin porozwozi wszystkich do domów. Zadbaj o siebie sam. Nocna komunikacja miejska to rozwiązanie tak samo dobre, jak zawodne. Po pierwsze może być zatłoczona upojonymi do nieprzytomności zwłokami innych, nieznajomych imprezowiczów, którzy nad ranem - tak, jak Ty - będą próbowali dotrzeć do domu, a po drugie taki autobus może najzwyczajniej w świecie nie przyjechać. Wtedy może czekać Cię przemarsz z jednego końca miasta na drugi. Plusem tego jest fakt, że w trakcie takiego spaceru wytrzeźwiejesz, ale jak aura nie będzie sprzyjać - przemarzniesz, przemokniesz, albo sobie kopytka połamiesz.Pozostaje więc najbardziej oczywista forma transportu - taksówka. Ale zamów ją sobie odpowiednio wcześniej na daną godzinę, bo nad ranem to zapomnij, że się do jakiejkolwiek taxikorporacji dodzwonisz.
To chyba wszystko. Uważajcie na siebie, bo osiołków i oszołomstwa dookoła nie brakuje. A jeśli byliście kiedyś świadkami, bądź uczestnikami tych mniej bezpiecznych sytuacji, podzielcie się nimi. Tak ku przestrodze dla innych.
A korzystając z okazji życzymy wszystkim, by ten nowy rok był lepszy, obfitował w sukcesy i pozwalał realizować wszystkie plany i założone cele. 🎉 Również te górskie. 😀
Już za momencik pożegnamy stary rok, bo jego następca macha już do nas zza rogu. Każdy z nas powita nowy rok na swój sposób. Jedni w kapcia...

16 sprawdzonych miejsc, gdzie warto pojechać na długi weekend
KGP - Lackowa 997 m n.p.m., Beskid Niski - 12.03.2016
Frauenkirche i spojrzenie na Drezno z góry
5 praktycznych wskazówek, jak na górskim szlaku rozpoznać wodę zdatną do picia
CITY BREAK - Drezno Neustadt

Najpiękniejsze wodospady w Karkonoszach
Jak mądrze spakować plecak na wycieczkę w góry, by było wygodnie?
Czy kondycja jest potrzebna, by chodzić po górach?
Za górami, lasami i pastwiskami... - Wycieczka nad jezioro Madleinsee
Jak zacząć chodzić po górach zimą? - 3 przyjemne szlaki w Sudetach na dobry początek

Jak zadbać o komfort chodzenia podczas górskich wędrówek?
4 sprawdzone wskazówki, jak przewidywać pogodę w czasie wędrówki
Krynica-Zdrój, Park Zdrojowy i Góra Parkowa
CITY BREAK - Drezno - Zwinger i Salon Matematyczno-Fizyczny
Mowa ciała w podróży - Z tych gestów lepiej zrezygnuj

Jak wybrać najlepsze okulary przeciwsłoneczne w góry?
Pogoda w górach - Gdzie sprawdzać prognozy?
Jak mądrze uzupełniać płyny podczas górskich wędrówek?
Miał być Flimspitze 2929 m n.p.m., a był Greitspitze 2872 m n.p.m. po raz drugi
Beskid Żywiecki i Mała Babia pod chmurno-mglistą kołderką
Dzięki, że jesteście i posiadacie umiejętność trawienia tych - czasami lekko potłuczonych - treści.
W nagrodę napiszcie, który wpis/relacja był Waszym ulubionym w tym roku. Nawet jeśli nie załapał się do powyższego zestawienia.
To już. Stało się. Znowu kolejny rok za nami. Dni i miesiące pełne wrażeń, emocji, śmiejącej się facjaty, wzruszeń, cudownych górskich miej...

Plan na ten rok był taki, żeby już zakończyć kompletowanie szczytów do Korony Gór Polski. Ostatecznie wyszło tak, że zostały nam jeszcze trzy pagóry do odwiedzenia, więc kompletowanie będziemy dokańczać w nowym roku.
Plan na ten rok był taki, żeby już zakończyć kompletowanie szczytów do Korony Gór Polski . Ostatecznie wyszło tak, że zostały nam jeszcz...
Literatura górska zwykle kojarzona jest z relacjami z wypraw, opisami perypetii i problemów w trakcie zdobywania szczytów czy wytyczania nowych dróg. Wszelkie treści i reportaże krążą wokół alpinistów-himalaistów-zdobywców. Również wtedy, gdy wyprawa nie zakończyła się sukcesem, a nosiła znamiona tragedii i dramatów rozegranych na górskich ścianach i graniach.
Świat potrzebuje ryzykantów. Inspirują, rzucają wyzwania, zachęcają. Wzniecają iskry i rozpalają płomienie, które płoną jeszcze długo po ich śmierci. Mają odwagę robić to, co wydaje się niemożliwe. Ale nie bez kosztów. ~Maria CoffeyTakimi słowami autorka wita nas na dzień dobry. Można się spodziewać - i słusznie - że ta lektura to nie spacerek.
Dostajemy jedenaście rozdziałów soczystego konkretu o tym, jak wspinaczka wysokogórska wpływa na ludzi i ich wzajemne relacje. Coffey zestawia ze sobą czerpane z pasji szczęście ze śmiercią, ludzkimi tragediami, kalectwem, kryzysami w związkach. Górski rollercoaster, którego nikt nie chce doświadczać, a mimo to godzi się na te wszystkie następstwa i wypadki, które zawsze mogą się przydarzyć.
Wspinacze uważają, że ich pasja jest warta ponoszonego ryzyka. Ale kiedy dojdzie do tragedii, co dzieje się z ich bliskimi? Dlaczego planują przyszłość z osobą, która stale ryzykuje życie? Te pytania we wspinaczkowym świecie długo pozostawały niewypowiedziane. Maria Coffey złamała to tabu po tym, jak jej partner, Joe Tasker, zaginął na północno-wschodniej grani Everestu.Mroczna strona gór to zbiór opowieści i bardzo szczerych rozmów prowadzonych przez autorkę z bliskimi i rodzinami ofiar oraz wspinaczami, którzy zakończyli swoją wspinaczkową działalność. Z tych rozmów wyłania się nam przede wszystkim świat kobiet aktywnych wspinaczy. Ich codzienność wypełniona strachem i oczekiwaniem. Bez owijania w bawełnę.
Literatura górska zwykle kojarzona jest z relacjami z wypraw, opisami perypetii i problemów w trakcie zdobywania szczytów czy wytyczania...

Rok temu, w listopadzie, zakończyły swój żywot moje ukochane KEFASy, w których chodziłam wygodnie i komfortowo przez wiele sezonów, niezależnie od pogody i pory roku, przedeptując szlaki Sudetów, Beskidów, Tatr i Alp. Próżne byłyby jednak wszelkie próby reanimacji bucików, bo te już swoje wysłużyły, a służyły dzielnie. Nawet wtedy, gdy nieumyślnie próbowałam zasztyletować je zębami raków.
Nie ukrywam więc, że pierwsze, co zrobiłam, to zaczęłam się rozglądać za kolejnymi KEFASami. Niestety poszukiwania nie były owocne i żałoba po stracie tej pary przyjaciół jakby przybrała na sile.
MISJA: ZNALEŹĆ WYGODNE BUTY TREKKINGOWE
Jako, że kolejne wypady już majaczyły na horyzoncie, trzeba było znaleźć Kefaskom godnych następców. Rozpoczęłam więc poszukiwania. Szukałam i szukałam, gorliwie przeczesując internety i z jeszcze większym zapałem obmacując asortyment sklepów stacjonarnych. I bądź tu człowieku mądry, kiedy osiołkowi w żłoby dano. Trzeba było zastosować określone kryteria, bo w przeciwnym razie chyba do teraz biegałabym na boso.Podstawowe kryteria miałam w zasadzie trzy:
- Nie planowałam wydatku, który niósłby ze sobą widmo pożyczki pokroju chwilówek
- Bucior miał być za kostkę (bo ja łamaga jestem i w takich mi wygodniej i bardziej stabilnie), na Vibramie i z Goretexem
- Buty miały być w miarę uniwersalne (wiem, że coś takiego nie istnieje, dlatego piszę 'w miarę'), czyli takie, bym mogła z nich korzystać praktycznie od wiosny do jesieni, a jak je stuninguję odpowiednią skarpetą, to i w zimie dadzą radę. A, no i po mieście, przy niepogodzie, też mi się zdarza w trekkach biegać. Tak że ten.
ZAKUP: AKU CAMANA FITZROY GTX
- Cholewka: skóra zamszowa + AIR 8000® (1,6 mm)
- Gore-Tex® Performance Comfort
- Podeszwa: Vibram® Erica Everest
- Podeszwa wewnętrzna: Die Cut EVA
- Twardość: średnia (6-4 mm nylon)
- Anatomicznie ukształtowana wyjmowana wkładka Custom Fit 152
- Język zszyty z cholewką
- System szybkiego sznurowania
- Miękki, profilowany kołnierz
- Usztywniona pięta
- Usztywniony nos
- Wyprodukowane w Europie
- Ręczne wykończenie, indywidualny kod identyfikacyjny szewca
OPINIA: TRUDNA MIŁOŚĆ Z AKU CAMANA FITZROY GTX
Rok temu, w listopadzie, zakończyły swój żywot moje ukochane KEFASy, w których chodziłam wygodnie i komfortowo przez wiele sezonów, niez...

Słowo pisane pochłaniam w ilościach hurtowych. Gdyby się dało uskuteczniać tę czynność podczas snu, nie omieszkałabym tego wykorzystać. Póki co, pozostają wieczory. A czytałam zawsze, w zdrowiu i chorobie, a w czasie szkoły najwięcej wtedy, gdy trzeba się było uczyć. I śmiem twierdzić, że w takich poczynaniach nie byłam odosobniona. Z lubością miksowałam gatunki, choć nie tykałam romansideł, nie odstraszały mnie knigi, których można by użyć do samoobrony.
Obecnie, z równie wielkim zajaraniem, sięgam po literaturę z górskiej półki. Pożyczam, czytam, kupuję, górska biblioteczka się powiększa, a ja - a w zasadzie to my - nie mam dość.
Znajoma kiedyś mnie zapytała:
- To przecież w większości książki na faktach. Jakieś biografie. Nie nudzi cię to?Nie pamiętam, jaka książka była jej pierwszą górską, ale po jej przeczytaniu przyznała mi rację. Przyznawała mi ją po każdym kolejnym, przeczytanym tytule.
- Nie i ciebie też nie będzie.
Górski tytuł to też pewnego rodzaju element zastępczy, gdy przychodzi jesień i zima, kiedy to rzadziej gościmy na szlakach, a mimo tego górskie ciągoty nie słabną. Wtedy jest idealny czas na lekturę. Tym sposobem, wygodnie, spod koca, wespół z herbatą z prądem, możemy przenieść się w najwyższe góry, przeżywać rozterki, dramaty, zajrzeć w wysokogórski świat od kuchni.
Na tę okoliczność wybrałam dla Was dwanaście tytułów, które pozwolą przetrwać zimę i z powodzeniem zainteresują każdego. Nawet osobę, która po górach nie chodzi. A że i święta mamy za pasem, to i któryś z tytułów może wyląduje pod Waszymi choinkami lub w skarpecie oczekującej na Mikołaja. Prezent dla brata, ojca, męża, mamy, siostry, sąsiadki, czy kochanki będzie jak znalazł.

NANGA PARBAT. ŚNIEG, KŁAMSTWA I GÓRY DO WYZWOLENIA - Dominik Szczepański
Lata 70. i 80. to dominacja naszych rodaków w Himalajach, a "Ucieczka na szczyt" to dokumentacja ważnego, jeśli nie najważniejszego rozdziału w historii polskiego himalaizmu. Autorka skupia się tutaj na sylwetkach Jerzego Kukuczki, Wandy Rutkiewicz, czy Krzysztofa Wielickiego. W tej książce przygoda miesza się z pasją, radość z sukcesu z cierpieniem. To nie tylko fakty, a przede wszystkim ludzie, którzy stawali się legendami.
Ginie człowiek. Mąż, ojciec, kumpel. A powstała książka jest mieszanką dziennikowych zapisków Piotra i przemyśleń Olgi. To opowieść o miłości, nadziei i pragnieniach. Opowieść wzruszająca. I piszę to z pełną odpowiedzialnością. Bo jak mi - zawziętej i upartej - się oczy spociły nie raz w trakcie lektury, to musi coś być na rzeczy.
DRAMAT BRACI MESSNERÓW - Jochen Hemmleb
Bracia Messnerowie zdobyli szczyt, ale wrócić udało się tylko starszemu, Reinholdowi. Młodszy, Günther zginął podczas schodzenia. Gdy Reinhold zostaje odnaleziony, zaczyna się "teatr" kontrowersji, pytań, oskarżeń i szukania kozła ofiarnego, a coraz to nowe doniesienia i komentarze uczestników wyprawy podsycały medialny kocioł.
Sprawdź recenzję.

ANNAPURNA. GÓRA KOBIET - Arlene Blum
Czy książkę traktująca o zdobywaniu najwyższych szczytów można zaliczyć do literatury kobiecej? Można i w tym przypadku nie będzie to określenie na wyrost. To nie tylko historia pierwszej kobiecej wyprawy na Annapurnę. To przede wszystkim sylwetki uczestniczek, ich życie, ambicje, motywacje i wzajemne relacje podczas wyprawy.
Mogłoby się wydawać, że o Evereście i wspinaczkach na dach świata napisano już wszystko, a każda następna publikacja będzie powielaniem wcześniejszych i znanych już faktów. Nic z tych rzeczy. Autorka rozprawia się z mitami, daje odpowiedzi na pytania, dlaczego to wszystko wygląda tak, jak wygląda.

Krakauer tak opisał tragiczną wyprawę, która miała miejsce w roku 1996, że czytając tę książkę można odnieść wrażenie, że trzymamy w rękach dobry thriller. Gdy już do nas dotrze, że to czyste fakty, góry jawią się jako jeszcze większa potęga. "Wszystko za Everest" to dobry reportaż z pakietem informacji o realiach wypraw wysokogórskich.
To nie tylko obraz gór i wspinaczy, to opis pragnień, ambicji i motywacji, jakie kierują uczestnikami wypraw wysokogórskich. Jednoznacznie wskazany jest również fakt, że tam zagrożeniem jest wszystko: wysokość, temperatura, lód, wiatr, lawiny, etc., a idący walczyć z żywiołem są świadomi tego na co się piszą i jak to się może skończyć.
Sprawdź recenzję.
Potęga gór, ambicja, biurokracja, samotność i mnóstwo anegdot. Dla fanów literatury górskiej to pozycja must read. Nie trzeba być jednak osobą zafiksowaną na punkcie gór, by czerpać przyjemność z tej lektury, która nie tylko wciąga, ale również - a może przede wszystkim - skłania do pewnych przemyśleń.
Sprawdź recenzję.
Można czytać, jako uzupełnienie "Wszystko za Everest" Krakauera. Autor opisuje te same wydarzenia z roku 1996, kiedy sam cudem - mimo poważnych odmrożeń - uszedł śmierci. Po lekturze tej książki stwierdzenie 'dostać drugie życie' nabiera nowego, mocniejszego znaczenia. Wola walki, chęć przeżycia, pragnienie powrotu do rodziny pozwoliły mu przetrwać, mimo że przez ekipę, która ruszyła na ratunek, został uznany za zmarłego.
Wpis zawiera linki afiliacyjne - Jakoś trzeba uzbierać na te wszystkie czekolady wciągane na szlaku ;) Wy też możecie tego spróbować i zarejestrować się TUTAJ.
Słowo pisane pochłaniam w ilościach hurtowych. Gdyby się dało uskuteczniać tę czynność podczas snu, nie omieszkałabym tego wykorzystać. ...
Gdy planujemy wyjazd, w naszej głowie od razu pojawia się lista dyżurnych rzeczy, bez których nie wyobrażamy sobie żadnego wypadu. Niezależnie od tego, czy ma to być górska wędrówka, czy krótki city break połączony z miejskim zwiedzaniem.
Oprócz listy rzeczy, które zabieramy zawsze, jest też kilka akcesoriów, które zyskały miano: to warto spakować. Co ważne, 'warto' nie jest przez nas stosowane zamiennie z 'trzeba'. To te rzeczy, które mogą nam umilić, tudzież usprawnić pobyt, ale spokojnie możemy się bez nich obejść, a ich wybór jest uzależniony od tego, czy, i jak długo, będziemy nasz bagaż nosić. Bądź co bądź nie dorobiliśmy się jeszcze prywatnych tragarzy. To dlatego, w ciągu tych kilku wspólnych lat nauczyliśmy się odpowiednio selekcjonować nasz wyjazdowy ekwipunek.
Nie zawsze jednak tak było i doskonale pamiętamy wyjazdy, kiedy plecaki przygniatały nas (mnie jako kurdupla zdecydowanie bardziej) do ziemi, a do niesienia popakowanych w pierdyriald toreb (!) klamotów brakowało rąk.
Jestem przekonana, że i Wy macie na swoim koncie podróżne dramaty związane z pakowaniem walizki, czy plecaka, kiedy te za cholerę - choćby upychane nogami - nie chciały się domknąć. Wówczas byliście - a może nadal jesteście - stawiani przed trudnym wyborem tego, z czego naprawdę można zrezygnować i spokojnie zostawić tę rzecz na półce w domu. No, przyznajcie się, jak to z Wami jest? A tymczasem jedziemy z tematem, którym mam nadzieję uratować czyjeś przeciążone ramiona.
Rzeczy, których nie warto pakować do plecaka
Zbyt dużo ciuchówTutaj oczywiście wiele będzie zależało od miejsca, do którego się wybieramy. Jednak nawet w przypadku, gdy stawiamy na wyjazd bardziej cywilizowany (w sensie, że nie przedzieramy się przez leśne chaszcze), nie ma potrzeby zabierać kilku zmian odzieży na każdy dzień pobytu. Chyba nie masz zamiaru spędzać całego czasu na zmienianiu fatałaszków w stylu: niebieska koszulka na spotkanie ze stadkiem dzików, różowa na wieczorne pogaduchy przy piwie pod schroniskiem, zielona z fikuśnymi spodenkami na popołudniową kawę? Chyba nie o to chodzi. No właśnie! Więc nie bierz tego tyle. Zestaw podstawowy i jakiś awaryjny, jakby Cię niespodziewanie wspomniana kawa lub piwo zaatakowało, w zupełności wystarczą. Oszczędzisz sobie wielkiego prania po powrocie.
Szpilki/ eleganckie pantofle
Oczywiście, jeśli na wyjeździe będziesz mieć do zaliczenia spotkanie, na którym trzeba wyglądać, to cierpisz, ale wspomniane obuwie zabierasz.
Natomiast wakacyjny, czy weekendowy wyjazd, w czasie którego zamierzasz zwiedzać, to nie pora na ograniczające i najczęściej niewygodne szpilki, które z zasady najlepiej to tylko wyglądają.
Bez nich nawet imprezę sylwestrową da się opędzić. Mało tego, jest nawet wskazane, by mieć na szpile wywalone szczególnie wtedy, gdy owy sylwek będzie miał miejsce w górskim schronisku. Po pierwsze dlatego, że schroniskowe podłogi, to nie parkiety z modnych, miejskich klubów, a po drugie we wszechobecnych przeciągach bardzo szybko zrobi Ci się zimno w stopy.
Biżuteria
Dziesięć pierścionków, drugie tyle bransoletek, tyle samo łańcuszków, czy kolczyków? Bez sensu! W górach totalnie bez sensu, chociażby przez to, że wszelkiej maści nadmiar żelastwa jest niewygodny. Paluchy puchną ze względu na zmiany ciśnienia i noszenie pierścionków przestaje być komfortowe. To właśnie górskie wędrówki wyleczyły mnie z nadmiaru biżuterii, którą mimo wszystko bardzo lubię, bo taka ze mnie trochę sroka na błyskotki. Niemniej jednak na szlaku i w ogóle na co dzień noszę wyłącznie obrączkę i pierścionek zaręczynowy.
Abstrahując od kwestii wygody, posiadanie przy sobie w podróży dużej ilości biżuterii może być po prostu niebezpieczne. Nigdy nie wiadomo, kto i gdzie przyuważy, co mamy ze sobą i postanowi wejść w posiadanie naszych błyskotek.
O ile więc nie wybieramy się na rewię mody, czy inny fashion week, to biżuterię możemy potraktować, jak nadmiar ciuchów - olać.
Pełnowymiarowe kosmetyki
Higiena na wyjeździe to bezdyskusyjnie bardzo ważna rzecz. Niezależnie od tego, czy wybieramy się na górską wędrówkę, czy na miejskie zwiedzanie powiązane z wizytą w hotelowym SPA.
Nie oznacza to jednak, że na wyjazd musimy wpakować do plecaka całą szafkę kosmetyków i dodatkowo ogołocić z nich wszystkie półki w naszej domowej łazience. Nasza wyjazdowa kosmetyczka może mieć zupełnie podstawowe wyposażenie. Mając nocleg w hotelu, czy większym pensjonacie odpada nawet problem szamponu, czy żelu pod prysznic. O ile więc nie masz żadnych alergii, możesz spokojnie obejść się bez swoich, drogeryjnych cudeniek myjących.
Inaczej sprawa wygląda w górskich schroniskach, czy małych agroturystykach, gdzie o kosmetyki trzeba sobie zadbać samodzielnie. Nie oznacza to jednak, że masz brać ze sobą największe opakowanie pasty do zębów, trzy balsamy do ciała (skóra Ci nie zwiędnie, jak jej nie namaścisz przez te kilka dni), żel pod prysznic i szampon - każde w półlitrowej butli. Chyba nie zamierzasz tego dźwigać?! I zabierać sobie tym samym miejsca w plecaku na bardziej potrzebne rzeczy w postaci na przykład zapasu czekolady, co?
Jedzenie w dużych opakowaniach
W tym przypadku zostawiamy hotele i duże pensjonaty, bo tam nas nakarmią, a nawet jeśli nie, to do cywilizacji w postaci knajp i restauracji będzie blisko.
Wyjazd w górskie ostępy wiąże się - co już wielokrotnie ustaliliśmy - z dźwiganiem swojego dobytku na plecach. Jeśli nie w smak nam wyżywienie wyłącznie ze schroniskowej kuchni, w naszym plecaku musi się znaleźć miejsce na ulubione papu. I tutaj, podobnie, jak w przypadku kosmetyków, rezygnujemy z dużych i ciężkich opakowań. Nie potrafisz sobie wyobrazić dnia bez kromki z nutellą lub ulubionym dżemem? Żaden problem, pod warunkiem, że nie wpakujesz do plecaka największego słoika z danym specyfikiem. Chyba nie muszę pisać, dlaczego. W ogóle szklane opakowania to zło, jeśli o noszenie chodzi, więc jeśli tylko masz możliwość przepakuj sobie zawartość ze słoików do dużo lżejszych pojemników plastikowych.
Mając powyższe na uwadze, teraz oddaję Wam głos. Dajcie znać, z czego rezygnujecie? Z czego nauczyliście się rezygnować, a bez czego, mimo wszystko, nie potraficie się na wyjeździe obejść?
Gdy planujemy wyjazd, w naszej głowie od razu pojawia się lista dyżurnych rzeczy, bez których nie wyobrażamy sobie żadnego wypadu. Nieza...

Co warto mieć ze sobą w schronisku?
Po ostatnim wpisie o tym, na co się przygotować, gdy zdecydujemy się na nocleg w górskim schronie , nic Was już nie powinno zaskoczyć. ...