Kolejny rok minął nim na dobre się rozpoczął. W każdym razie ja takie wrażenie odnoszę. Czy ktoś wie, jak spowolnić ten zapieprzający cz...
Ostatni weekend przed świętami to czas, kiedy robi się wszystko byleby tylko nie wmanewrować się w jakieś dodatkowe porządki i przygotowania, bo wtedy to już kaplica i tylko serniczek z odsieczą przyjść może. Trzeba więc sobie radzić, coby swego zen nie wystawiać na próbę.
Ostatni weekend przed świętami to czas, kiedy robi się wszystko byleby tylko nie wmanewrować się w jakieś dodatkowe porządki i przygoto...
Do gór, jak i wszystkiego innego, można mieć podejście różnorakie. Jedni będą je uwielbiać, inni nienawidzić, a jeszcze kolejni stwierdzą ze znudzeniem i obojętnością - ot, kupa skał, kamieni, a na dokładkę się jeszcze człowiek umęczy jak koń na westernie. Czym tu się zachwycać?!
Do gór, jak i wszystkiego innego, można mieć podejście różnorakie. Jedni będą je uwielbiać, inni nienawidzić, a jeszcze kolejni stwierd...
Tak już jestem skonstruowana, że z niecierpliwością wyczekuję śniegu i mrozu, jednak gdy nie mogę się rozgrzać, cały mój entuzjazm idzie się pieprzyć kochać i przestaje być przyjemnie. Mam też przekonanie graniczące wręcz z pewnością, że nie jestem w tym odosobniona.
Znacie to, prawda? To uczucie, gdy niby jest nam ogólnie ciepło, ale jakoś zaczyna nas telepać. Niezależnie od tego, jaka jest temperatura otoczenia oraz, gdzie akurat się znajdujemy - na szlaku, czy... w domu na sofie.
Taka wewnętrzna trzepawka bywa wyjątkowo upierdliwa, bo mimo że jesteśmy odpowiednio ubrani, a temperatura nie jest ekstremalnie niska, zaczynamy dzwonić zębami jak wściekli, a stan ten może nas dopaść zarówno na początku wędrówki, jak i podczas postojów. Możesz pomyśleć, że rozkłada Cię jakieś choróbsko, ale to nie to. To też nie jest ten stan, którego można doświadczyć w sytuacjach ekstremalnych, gdy mówimy o wychłodzeniu, czy odmrożeniach.
Tak po prostu bywa (Chyba że cierpisz na jakieś dolegliwości krążeniowe. Wtedy musi się wypowiedzieć Twój lekarz), że czasem odczuwamy wewnętrzne zimno i jedyne, co nam pozostaje, to zrobić coś, by te dreszcze maksymalnie zminimalizować.
Ciepło w górach - Co robić, by nie trząść się z zimna?
AUTOSUGESTIA - 'Jest mi ciepło, jest mi ciepło.' Jakkolwiek prostacko i infantylnie to brzmi, na mnie działa i przestaję się skupiać na tym, że szczękam zębami. A samo szczękanie szybko ustaje. Gdyby wszystko było takie proste...
PICIE - Z jednej strony woda, która zadba o nawodnienie i odpowiednie rozrzedzenie krwi, która z łatwością będzie docierać do wszystkich miejsc, utrzymując je w cieple. Z drugiej strony ciepła herbata (szczególnie podczas postojów), która wspaniale rozgrzewa i podnosi morale, niezależnie od tego, jak bardzo dookoła pizga złem. A taka imbirowa z sokiem malinowym to już w ogóle petarda.
JEDZENIE - Przed wędrówką warto wszamać coś lekkostrawnego, by nam nie ciążyło, ale jednocześnie zapewniło wystarczająco dużo energii do funkcjonowania naszego organizmu. A gdy wszystko dobrze działa, to i ukochane ciepełko nie ucieka. W trakcie, by utrzymać poziom energii na dobrym poziomie, bez krępacji i wyrzutów sumienia wciągamy coś słodkiego. Do pełni sukcesu, po powrocie lub w trakcie przerwy w schronisku warto podjeść coś mocno przyprawionego, by jeszcze bardziej pobudzić nasze krążenie do działania i tym samym zapewnić przyjemne uczucie ciepła.
RUCH - Na początku wędrówki (po wyjściu ze schroniska, czy samochodu) lub po skończonej przerwie, pewien odcinek szlaku przejdź w tempie szybszym niż zazwyczaj idziesz. W ten sposób pobudzisz krążenie, zadbasz o dobre ukrwienie mięśni (nie mów, że ich nie masz) i się rozgrzejesz. Ruszaj palcami stóp. Szczególnie na postojach. Bo nawet mimo odpowiedniego obuwia i super technicznych skarpet, stopy w bezruchu bardzo szybko marzną, a jak zmarzniemy od stóp, to ciężko się rozgrzać. Ja w każdym razie tak mam. Uskuteczniaj energiczne wymachy ramionami. Takie wygibasy sprawdzają się w przypadku zmarzniętych dłoni dużo lepiej niż ich rozcieranie (dłoni, nie wygibasów), bo krew sprawniej dociera do czubków palców, tym samym rozgrzewając dłonie.
A jak Wy sobie radzicie z napadającym uczuciem chłodu podczas Waszych szwendaczek?
Tak już jestem skonstruowana, że z niecierpliwością wyczekuję śniegu i mrozu, jednak gdy nie mogę się rozgrzać, cały mój entuzjazm idzi...
Tego, czym jest wyjazd, podróżą zwany, nikomu tłumaczyć nie trzeba. Ot, to po prostu przemieszczanie się z miejsca, w którym na co dzień przebywamy, w zakątki mniej lub bardziej odległe. Wojaże, wędrówki, pielgrzymki - jak zwał, tak zwał i każdy, kto je uskutecznia, porywa się na nie z różnych powodów. Bo chce doświadczać, odkrywać, a może po prostu oderwać się od codzienności.
Nam też dość często zdarzają się konfrontacje z pytaniem 'A dlaczego wyjeżdżacie?' oraz z pytaniem pomocniczym 'A czemu was ciągle gdzieś ciągnie? Przecież siedzenie na tyłku jest równie dobrą rzeczą!'. Dlatego zbieram tutaj tych kilka powodów, odpowiadających na pytanie: Dlaczego? Bo choć - czego nie ukrywamy - lubimy nasze cztery ściany i uprawiany kanaping & leżanking, to jednak nasz wewnętrzny szwendak nigdy nie śpi i całkiem aktywnie podszeptuje, by ruszać przed siebie. I znowu, i znowu, i znowu. Nieważne, czy na pagóry, czy w miasto, czy blisko, czy daleko. Kluczem do całej frajdy najczęściej bywają odwiedziny nowego miejsca i tak się kręci ta cała szwendaczkowa karuzela.
Turystyczne wojaże i górska szwendaczka - Czym dla nas są?
UCIECZKA OD CODZIENNOŚCI
Codzienność bywa fajna, jednak z tą przewidywalnością zdecydowanie nie jest jej do twarzy. Praca, jedzenie, spanie, domowe obowiązki, dedlajny, ASAPy, wkurzający szef, mąż, żona, wściekle terkoczący budzik o barbarzyńskiej porze poranka - 6 a.m. Przy takim stanie rzeczy, zdecydowanie dobrze robi mały bunt i wybycie w cholerę, wstając oczywiście o prawilnej i jedynej słusznej godzinie 4:30 (a nawet wcześniej), coby wszystkie założenia wojażowe spełnić.😊
WOLNOŚĆ
Co za dużo, to niezdrowo, dlatego jeśli codzienność wzmaga frustrację, a dotychczas nawet ulubione czynności doprowadzają nas do szewskiej pasji, a ściany domostwa zdają się do nas zbliżać, uratować nas może tylko przestrzeń. To właśnie dlatego w górach czujemy się wolni. I chodzi nie tylko o ciało, ale i o umysł. Idziemy tam, gdzie zaplanowaliśmy, robimy to, co chcemy, a nie to, co trzeba lub czego ktoś od nas wymaga. Jesteśmy. Po prostu.
WYTRZYMAŁOŚĆ
Choć wyjazd to z jednej strony relaks, zawsze zdarzy się jakaś sytuacja, która wystawi nas na próbę i tylko od naszej wewnętrznej siły i upartości będzie zależało, jak sobie z ewentualnym problemem poradzimy. Bierzemy odpowiedzialność za siebie nawzajem, zmieniamy się, doświadczamy czegoś nowego i tym samym stajemy się silniejsi i bardziej wytrzymali wobec kolejnych wyzwań.
RADOŚĆ
Radością i frajdą jest wyjazd sam w sobie. Jeśli jednak dołożymy do tego nowo poznanych ludzi, miejsca, możliwość spojrzenia na życie z dystansu, dostajemy całkiem pozytywne kombo. Żal by było nie skorzystać.
PRZYGODA
Wyjazd pozwala nam poczuć, że możemy żyć pełną piersią. Czy to wędrując po górach, czy zdobywając szczyty, czy też odwiedzając nieznane miejskie zakamarki lub próbując się z nowymi dla nas aktywnościami. Nie ma, że się nie da. Okazję do przygody trzeba wykorzystać. 😊 Szukamy nowych miejsc, odkrywamy na nowo te stare.
NAUKA
Z każdego wyjazdu, a ten wcale nie musi być daleki, wracamy z pokładami nowych doświadczeń i świeżej wiedzy o świecie, ludziach, czy kulturze. Gdyby człowiek mógł uczyć się poprzez podróże, a nie siedząc w szkolnej ławce, życie od razu byłoby piękniejsze. Nie prawdaż?
KOLEKCJONOWANIE WSPOMNIEŃ
Bez wyjazdów nasze szufladki w mózgu odpowiedzialne za wspomnienia byłyby wyjątkowo ubogie. Wszak codzienność to słaby materiał do trwałego zapisu w pamięci. Jednak, gdy już ruszymy przed siebie, możemy zapełniać twarde dyski w naszych głowach niesamowitymi miejscami, krajobrazami, zapachami, przeżyciami, sytuacjami i odtwarzać je potem do woli w długie, zimowe wieczory.
ZASPOKAJANIE CIEKAWOŚCI
Nieważne, że mówią, iż ciekawość jest pierwszym stopniem do piekła. Widocznie jest nam pisane, by smażyć się kiedyś w ciepłym kociołku. Choć całkiem lubię mój czubek nosa, to jednak nie chcę skupiać się tylko na nim i mam zamiar poznawać coraz to więcej, konfrontując informacje przeczytane z rzeczywistością. Nie odpuszczę póki się nie przekonam, czy trawa jest faktycznie bardziej zielona gdzie indziej, czy to tylko takie czcze gadanie. 😊
I tak idąc za głosem wewnętrznego szwendaka, wojażujemy dla siebie, dla własnej radochy i satysfakcji, a bynajmniej nie dlatego - jak nam niektórzy zarzucają - by komuś zaimponować, czy czuć się lepszymi od innych.
A jak to jest z Wami? Co Was "wygania" z czterech ścian na szlakowe i miejskie podboje?
I tak idąc za głosem wewnętrznego szwendaka, wojażujemy dla siebie, dla własnej radochy i satysfakcji, a bynajmniej nie dlatego - jak nam niektórzy zarzucają - by komuś zaimponować, czy czuć się lepszymi od innych.
A jak to jest z Wami? Co Was "wygania" z czterech ścian na szlakowe i miejskie podboje?
Tego, czym jest wyjazd, podróżą zwany, nikomu tłumaczyć nie trzeba. Ot, to po prostu przemieszczanie się z miejsca, w którym na co dzień...