Drezno chodziło mi po głowie już od dawna, a chęć odwiedzenia tego miasta wzrastała za każdym razem, gdy mijaliśmy je autostradą. Zawsze jednak było w planie coś innego i Drezno szło w bliżej nieokreśloną, ale dalszą odstawkę. Nawet, jak już się kiedyś wyklarował bardziej konkretny pomysł, to przestał kursować tamże bezpośredni pociąg.
Mój wyjazd w zeszłą sobotę zrodził się spontanicznie i całkowicie przez przypadek, gdy zastanawiałam się, jakby tu sobie zorganizować czas.
Okazuje się, że warto czasami wpisać w wyszukiwarkę stacje na chybił trafił, by odkryć, że od grudnia 2015 bezpośrednie połączenie z Wrocławia do Drezna ma się znowu bardzo dobrze. Mało tego, bilety są w całkiem przyjemnej cenie, więc trzeba było skorzystać. Jak to miło, że przygraniczne regiony sąsiadujących krajów potrafią się dogadać w kwestii kolejowej. Lubię to!
Pierwotnie miałam wysiąść na stacji ostatniej, czyli dworcu głównym w Dreźnie. Ostatecznie zmieniłam zdanie i rozpoczęłam ten miejski spacer od stacji Drezno Nowe Miasto [niem. Dresden - Neustadt] i było to bardzo dobre posunięcie.
Hof der Elemente - Regenwasserspiel [Gra deszczówki na Grającej Kamienicy]
Choć myśląc Drezno kojarzymy najczęściej z automatu takie zabytkowe budowle, jak chociażby Opera Sempera [niem. Semperoper], czy Pałac Zwinger [niem. Zwinger], mieszczące się na Starym Mieście, to szczerze polecam zapuszczenie się w uliczki Neustadt.
Neustadt jest dzielnicą otwartą na to, co nowe i zróżnicowane. Miejscem, które upodobali sobie młodzi ludzie i nie ma się co temu dziwić, bo klimatyczne zaułki robią robotę, a mnogość zlokalizowanych tam knajpek, czy kafejek pozwoliłoby się tam zaszyć na długie godziny.
Zadbane kamienice, przejścia i korytarze pełne sztukaterii i malowideł na sufitach, murale na ścianach to przedsmak tego, co znajdziemy na Kunsthofpassage. To swoista galeria stworzona na elewacjach budynków, która sprawia, że podwórka jawią się jak mały, bajkowy i bardzo kolorowy świat ukryty wśród reszty szarości.
To właśnie tutaj, na Kunsthopassage znajdziemy zieloną kamienicę z obrazkami zwierząt sawanny - małpa, żyrafa w centrum miasta - czemu nie. Kawałek dalej niebieska kamienica z rynnową konstrukcją staje się instrumentem "w rękach deszczu", który spływając tą instalacją musi brzmieć wyjątkowo ciekawie. Przy filiżance kawy, czy szklance piwa można posiedzieć w podwórzu bajkowych postaci [niem. Hof der Fabelwesen], gdzie ściany zdobią różnorakie mozaiki.
Jeden z wielu murali, zdobiących drezdeńskie kamienice w dzielnicy Neustadt
Sufit w korytarzu!
Pozostałe kamienice nie ustępują tym artystycznym zakątkom i prezentują się równie ciekawie, zachęcając, by zadzierać głowę do góry. Ta dzielnica Drezna to świetne miejsce dla fanów wszelakiego street artu.
Spacerując dalej przez centrum dzielnicy Neustadt i kierując się w stronę Starego Miasta [niem. Altstadt] mijamy neogotycki kościół Marcina Lutra. Podążając dalej dotrzemy do zabytkowej hali targowej [niem. Markthalle], a następnie do ulicy głównej [niem. Hauptstraße], której również nie brak koloru.
Kościół Marcina Lutra [niem. Martin-Luther-Kirche]
Kościół Trzech Króli [ niem. Dreikönigskirche]
Ulica Główna [niem. Hauptstraße]
Złoty Jeździec [niem. Goldener Reiter]
Pałac Japoński [niem. Japanisches Palais]
Ulica główna prowadzi mnie wprost pod pomnik Złotego Jeźdźca [niem. Goldener Reiter], przedstawiający króla Augusta Mocnego, skąd udaję się do Pałacu Japońskiego [niem. Japanisches Palais], który został zakupiony w XVIII w. przez wspomnianego Augusta Mocnego od holenderskiego posła. Pałac był m.in. miejscem uroczystości weselnych królewskiego syna Augusta III Sasa. Obecnie w pałacu mieści się muzeum etnograficzne (wstęp darmowy, opłaty pobierane są za wstęp na organizowane tam wystawy tematyczne).
Z tego miejsca wolnym krokiem opuszczam Neustadt i nabrzeżem Łaby [niem. Elbe] kieruję się na most Augustusbrücke, którym wkroczę w tę bardziej turystyczną część Drezna, która - niezależnie od pogody - wycieczkami stoi. Altstadt już czekał, bym zapuściła się w jego uliczki. :)