Zwykle u progu wiosny przebieramy już niecierpliwie kopytkami i z utęsknieniem wypatrujemy aury sprzyjającej wyruszeniu na górski szla...
Zanim porwiemy Was na małą, wiosenną wycieczkę pośród bolońskich i rimińskich uliczek oraz zabytków, skupimy się na kwestii bardziej przyziemnej i zbierzemy w jednym miejscu informacje najbardziej przydatne podczas takiego wyjazdu.
Informacji wprawdzie jest wszędzie dostatek, bo internety od nich kipią. Przewodników jest masa. Trzeba się jednak trochę nagimnastykować, by znaleźć w jednym miejscu wszystko, czego akurat potrzebujemy i nie musieć skakać po pierdyrialdzie stron i for maści wszelakiej.
Dlatego też powstał ten wpis, w którym poprowadzimy za rękę każdą duszyczkę potrzebującą informacji z gatunku: Co? Gdzie? Jak?
Jak dostać się do Włoch, w tym do Bolonii i Rimini?
Aby dostać się do słonecznej Italii, opcje mamy zasadniczo dwie - samochód i samolot. Nie podejrzewamy nikogo o chęci udania się tam pieszo. Chociaż, kto wie, co siedzi w głowach turystów-wędrowniczków. Swoją drogą ciekawe, ile by się szło. 😉
Mając do dyspozycji jedynie kilka dni wolnych, samochód jest jednak pomysłem średnim. Szkoda po prostu czasu na dojazd (z Wrocławia byłoby to przy dobrych wiatrach jakieś dwanaście godzin), a i próby poszukiwania wolnego parkingu na miejscu mogłyby się zakończyć popełnieniem harakiri. Nie ma co ryzykować. 😉 Tym bardziej, że do Bolonii dolecimy i z Wrocławia, i z Krakowa, i z Katowic, i z Modlina, a już na miejscu, dojazd z lotniska do centrum nie nastręcza żadnych problemów.
Aerobus - Spod samiutkiego terminala, przez centrum, do dworca kolejowego Stazione Centrale, kursuje autobus specjalny. Odjeżdża co 11 minut, 7 dni w tygodniu. Koszt w jedną stronę to 6 EUR/os. Tę opcję też spokojnie można odpuścić i za ułamek tej kwoty dojechać do centrum komunikacją publiczną. Autobusów i trolejbusów w Bolonii dostatek. 😊
Autobus/trolejbus: Linia 54 + 13 - Z samego lotniska kursuje linia 54. Dojeżdżamy nią do przystanku Cinta, gdzie przesiadamy się w linię 13, która zawiezie nas prosto do centrum. Jedyny problem z tym połączeniem jest taki, że linia 54 kursuje z lotniska o pełnych godzinach i nie jeździ w niedzielę. Jeśli akurat na nią trafisz, wsiadaj i jedź, ale jak masz czekać godzinę, poświęć lepiej 10-15 min. na spacer do innego przystanku.
Autobus 81/91 - W bliskiej odległości od lotniska znajduje się przystanek Birra, z którego odjeżdża linia - w zależności od dnia i godziny - 81 lub 91. Dojedziemy nią do dworca Stazione Centrale, ale spokojnie możemy wysiąść po drodze, również w centrum.
Zwykły bilet autobusowy w strefie miejskiej (area urbana) kosztuje 1,30 EUR/os. Bilet jest ważny godzinę, można się przesiadać.
Według nas to najbardziej rozsądna opcja, dlatego też po przylocie proponujemy (my tak zrobiliśmy) udać się do informacji turystycznej na lotnisku, gdzie dostaniecie plan miasta i zakupicie wspomniane bilety zwykłe. Tak uzbrojeni wychodzicie z terminala w lewą stronę, mijacie wypożyczalnię samochodów, dochodzicie do drogi Via del Triumvirato i chodnikiem tuptacie na przystanek Birra, skąd już tylko bziuuum do centrum, a tam i uliczki, i arkady, i muzea, i zwiedzanie, i dobre amciu. Tylko pamiętajcie, że większość knajp i restauracji nie przyjmuje gości między godziną 15 a 19. Ale spokojne Wasze rozczochrane, miejscówki z pizzą na kawałki, czy piadiną będą otwarte.
Włoskie koleje TRENITALIA dysponują pociągami regionalnymi oraz szybkimi, typu Frecciabianca, czy Frecciarossa. Podróż z Bolonii do Rimini pociągiem Frecciabianca trwa plus/minus około godziny, a bilet kupiony z wyprzedzeniem przez internet kosztuje tyle, co na pociąg regionalny.
Taka mała uwaga - jeśli będziecie kupować bilet przez internet, podajcie maila na GMailu, bo na maila z polską domeną bilet lubi nie przyjść. Warto więc zapisywać sobie potwierdzenie rezerwacji/zakupu, bo mamy na nim numer, który w razie potrzeby można podać na stronie razem z mailem, który podawało się przy rezerwacji i "odzyskać" bilet. Warto również zaznaczyć opcję wysłania biletu na SMS.
W samym Rimini bez problemu można poruszać się pieszo lub autobusami. Z dworca kolejowego kursuje linia 11, która objeżdża całe wybrzeże, więc to bardzo dobra opcja transportu, jeśli będziesz nocować trochę dalej od ścisłego centrum. Koszt biletu to 1,30 EUR/os. Kupiony u kierowcy kosztuje 2,00 EUR/os. Niestety, wieczorem, jak dotarliśmy do Rimini kiosk z biletami był już zamknięty, nie w każdym autobusie jest biletomat, a nawet jeśli jest, to trzeba mieć odliczoną kwotę, bo ustrojstwa nie wydają reszty.
W Rimini sprawa noclegów wygląda dużo prościej. Wybrzeże hotelami stoi. Tam naprawdę hotel, hotelem pogania, a hostele mu przy tym wtórują.
Tutaj znajdziesz noclegi w Bolonii, a tutaj w Rimini.
W Rimini osobiście polecamy Hotel Principe di Piemonte, w którym sami nocowaliśmy.
To chyba wszystkie informacje, które mogą Ci się przydać. Jeśli masz jakieś pytania, śmiało. Pytaj, wspólnie znajdziemy odpowiedź.
Jak dojechać z lotniska Marconi do centrum Bolonii?
Taksówka - Przylatujące samoloty oznaczają dla taksówkarzy - ni mniej, ni więcej - żniwa. Lotnisko w Bolonii nie znajduje się jednak na szczególnym wygwizdowie, więc nie ma sensu przepłacać za taksę. No, chyba, że się gdzieś bardzo, ale to bardzo spieszysz. Ale spieszyć się we Włoszech?! No ja Cię proszę!Aerobus - Spod samiutkiego terminala, przez centrum, do dworca kolejowego Stazione Centrale, kursuje autobus specjalny. Odjeżdża co 11 minut, 7 dni w tygodniu. Koszt w jedną stronę to 6 EUR/os. Tę opcję też spokojnie można odpuścić i za ułamek tej kwoty dojechać do centrum komunikacją publiczną. Autobusów i trolejbusów w Bolonii dostatek. 😊
Autobus/trolejbus: Linia 54 + 13 - Z samego lotniska kursuje linia 54. Dojeżdżamy nią do przystanku Cinta, gdzie przesiadamy się w linię 13, która zawiezie nas prosto do centrum. Jedyny problem z tym połączeniem jest taki, że linia 54 kursuje z lotniska o pełnych godzinach i nie jeździ w niedzielę. Jeśli akurat na nią trafisz, wsiadaj i jedź, ale jak masz czekać godzinę, poświęć lepiej 10-15 min. na spacer do innego przystanku.
Autobus 81/91 - W bliskiej odległości od lotniska znajduje się przystanek Birra, z którego odjeżdża linia - w zależności od dnia i godziny - 81 lub 91. Dojedziemy nią do dworca Stazione Centrale, ale spokojnie możemy wysiąść po drodze, również w centrum.
Zwykły bilet autobusowy w strefie miejskiej (area urbana) kosztuje 1,30 EUR/os. Bilet jest ważny godzinę, można się przesiadać.
Według nas to najbardziej rozsądna opcja, dlatego też po przylocie proponujemy (my tak zrobiliśmy) udać się do informacji turystycznej na lotnisku, gdzie dostaniecie plan miasta i zakupicie wspomniane bilety zwykłe. Tak uzbrojeni wychodzicie z terminala w lewą stronę, mijacie wypożyczalnię samochodów, dochodzicie do drogi Via del Triumvirato i chodnikiem tuptacie na przystanek Birra, skąd już tylko bziuuum do centrum, a tam i uliczki, i arkady, i muzea, i zwiedzanie, i dobre amciu. Tylko pamiętajcie, że większość knajp i restauracji nie przyjmuje gości między godziną 15 a 19. Ale spokojne Wasze rozczochrane, miejscówki z pizzą na kawałki, czy piadiną będą otwarte.
Bologna Welcome Card
Jeśli w Bolonii planujesz spędzić więcej czasu niż tylko jeden (niecały) dzień, a zwiedzanie przybytków turystycznych to Twój konik, trzymaj skarbonkę w pogotowiu, a najlepiej w informacji turystycznej kup Bologna Welcome Card, dzięki której zaoszczędzisz konkretną kasę. W zależności od wybranej opcji, będziesz mieć darmowe wstępy do muzeów, zniżki na wystawy, darmowy udział w spacerze z przewodnikiem, czy transport. Chyba nie muszę dodawać, że warto. 😊Jak z Bolonii dojechać do Rimini?
Jeżeli podczas swojego pobytu zamierzasz zahaczyć również o inne miasta, jak na przykład położone nad Adriatykiem Rimini, najłatwiej będzie Ci przemieszczać się pociągiem. Siatka połączeń jest gęsta, a z bolońskiego dworca Stazione Centrale dotrzesz do większości interesujących Cię destynacji.Włoskie koleje TRENITALIA dysponują pociągami regionalnymi oraz szybkimi, typu Frecciabianca, czy Frecciarossa. Podróż z Bolonii do Rimini pociągiem Frecciabianca trwa plus/minus około godziny, a bilet kupiony z wyprzedzeniem przez internet kosztuje tyle, co na pociąg regionalny.
Taka mała uwaga - jeśli będziecie kupować bilet przez internet, podajcie maila na GMailu, bo na maila z polską domeną bilet lubi nie przyjść. Warto więc zapisywać sobie potwierdzenie rezerwacji/zakupu, bo mamy na nim numer, który w razie potrzeby można podać na stronie razem z mailem, który podawało się przy rezerwacji i "odzyskać" bilet. Warto również zaznaczyć opcję wysłania biletu na SMS.
W samym Rimini bez problemu można poruszać się pieszo lub autobusami. Z dworca kolejowego kursuje linia 11, która objeżdża całe wybrzeże, więc to bardzo dobra opcja transportu, jeśli będziesz nocować trochę dalej od ścisłego centrum. Koszt biletu to 1,30 EUR/os. Kupiony u kierowcy kosztuje 2,00 EUR/os. Niestety, wieczorem, jak dotarliśmy do Rimini kiosk z biletami był już zamknięty, nie w każdym autobusie jest biletomat, a nawet jeśli jest, to trzeba mieć odliczoną kwotę, bo ustrojstwa nie wydają reszty.
Nocleg w Bolonii i Rimini - Gdzie spać?
W Bolonii i Rimini noclegów jest zatrzęsienie. W tej pierwszej jednak tańszego pokoju próżno szukać w centrum. Jednak, jeśli rozejrzeć się za noclegiem odpowiednio wcześniej, spokojnie można znaleźć coś fajnego i w satysfakcjonującej cenie.W Rimini sprawa noclegów wygląda dużo prościej. Wybrzeże hotelami stoi. Tam naprawdę hotel, hotelem pogania, a hostele mu przy tym wtórują.
Tutaj znajdziesz noclegi w Bolonii, a tutaj w Rimini.
W Rimini osobiście polecamy Hotel Principe di Piemonte, w którym sami nocowaliśmy.
To chyba wszystkie informacje, które mogą Ci się przydać. Jeśli masz jakieś pytania, śmiało. Pytaj, wspólnie znajdziemy odpowiedź.
Zanim porwiemy Was na małą, wiosenną wycieczkę pośród bolońskich i rimińskich uliczek oraz zabytków, skupimy się na kwestii bardziej prz...
Wiosna jeszcze nieco przegrywa z marcową pogodą, więcej mamy chłodu i wilgoci, a co za tym idzie, na ciepłe promienie słońca musimy jeszcze moment poczekać. Nie ma jednak tego złego, co by nam na dobre nie wyszło, bo oto po raz kolejny o powiew wiosennej świeżości zadbał Andrzej Tucholski, wypuszczając w świat Share Week.
A #ShareWeek to istne wykopaliska, pełne świetnych ludzi, jeszcze lepszych treści i blogowych perełek czekających na odkrycie i dogłębne poznanie. W największym skrócie - blogerzy polecają blogerów. Niewielkim minusem tego wszystkiego jest fakt, że po wszystkim lista odwiedzanych i czytanych blogów niebezpiecznie się wydłuża. Żeby nie było, że nie ostrzegam. 😊
W zeszłym roku podrzucałam wyłącznie blogi okołogórskie. Śmiało, zeszłoroczne polecenia share week'owe możecie sprawdzić tutaj. A w tym roku postawię na lifestyle i turystykę. Łapcie!
Jacek chłonący życie mąż, ojciec, projektant wnętrz. Brzmi nudno? Nie bardziej błędnego. Żongler słowa, mistrz ciętych ripost i wściekłego humoru, gwarantującego rechot w trakcie czytania.
A sam o sobie leci w te słowa:
Aneta podróżuje, zwiedza, lata, doświadcza, a to wszystko zamyka w świetnych historiach. Bawi się słowem, nie stroni od humoru i ironizowania.
Sama o sobie pisze tak:
Agnieszka i Krystian ciągle gdzieś jadą, ciągle zwiedzają i realizują nowe projekty. Aktywni pasjonaci, którzy spełniają się w podróżach i na górskich szlakach. Takich dla każdego. Zainspirują i pokażą, co i gdzie warto zobaczyć, poratują informacjami praktycznymi.
A dlaczego Wolnym Krokiem? Jak piszą, dlatego:
Zachęcam Was do stworzenia swoich poleceń. Linki do wpisów share week'owych możecie zostawiać w komentarzach, no i nie zapomnijcie wrzucić ich w formularz u Andrzeja, a w międzyczasie zróbcie zapas kawy i herbaty, bo będzie co czytać.
A #ShareWeek to istne wykopaliska, pełne świetnych ludzi, jeszcze lepszych treści i blogowych perełek czekających na odkrycie i dogłębne poznanie. W największym skrócie - blogerzy polecają blogerów. Niewielkim minusem tego wszystkiego jest fakt, że po wszystkim lista odwiedzanych i czytanych blogów niebezpiecznie się wydłuża. Żeby nie było, że nie ostrzegam. 😊
W zeszłym roku podrzucałam wyłącznie blogi okołogórskie. Śmiało, zeszłoroczne polecenia share week'owe możecie sprawdzić tutaj. A w tym roku postawię na lifestyle i turystykę. Łapcie!
Dizajnuch
Jacek chłonący życie mąż, ojciec, projektant wnętrz. Brzmi nudno? Nie bardziej błędnego. Żongler słowa, mistrz ciętych ripost i wściekłego humoru, gwarantującego rechot w trakcie czytania.
A sam o sobie leci w te słowa:
Poza tym jeszcze uwielbiam, kocham wręcz poznawać. Nowych ludzi, miejsca, wrażenia, doświadczenia, nowe kraje, nowe jedzenie, nowe pozycje. Mam chyba coś w sobie z psychologa, bo ludzie ze mną rozmawiają i o różnych rzeczach mi mówią. A może to wiek i stateczność? Co prawda nie mam siwych włosów, bo mi wszystkie wypadły, ale z oblicza bije mi ten wiek i ta stateczność.Tak że ten, bierzcie go.
Aneta Nie Zając
Aneta podróżuje, zwiedza, lata, doświadcza, a to wszystko zamyka w świetnych historiach. Bawi się słowem, nie stroni od humoru i ironizowania.
Sama o sobie pisze tak:
Codziennie zamieniam marzenia we wspomnienia. Żyję trybem przygodowym – przeżywam swoje życie na 100% i jestem z niego potwornie dumna. Próbuję zarazić tym innych i udowodnić, że też tak mogą. Podróżuję po całym świecie, chociaż wciąż pracuję na etacie. Wytrwale dążę do tego, by za parę lat nadawać dla moich czytelników z plaży.Wpadajcie do niej i się rozgośćcie, nie będziecie żałować.
Wolnym Krokiem
A dlaczego Wolnym Krokiem? Jak piszą, dlatego:
Świat jest tak bardzo interesujący, że warto zwolnić kroku w naszym szaleńczym tempie życia, w którym dzień przemija za dniem i wyruszyć przed siebie w często nieznane miejsca. Dodatkowo na pewno każdy z nas był w tak bajecznym miejscu, które automatycznie wymuszało na nas zwolnienie kroku, by jak najdłużej i jak najlepiej napawać się jego majestatem. Dokładnie to samo czujemy kiedy jesteśmy w podróży, chcemy by te chwile trwały wiecznie.
Zachęcam Was do stworzenia swoich poleceń. Linki do wpisów share week'owych możecie zostawiać w komentarzach, no i nie zapomnijcie wrzucić ich w formularz u Andrzeja, a w międzyczasie zróbcie zapas kawy i herbaty, bo będzie co czytać.
Wiosna jeszcze nieco przegrywa z marcową pogodą, więcej mamy chłodu i wilgoci, a co za tym idzie, na ciepłe promienie słońca musimy jes...
Do kalendarzowej wiosny zostało nieco ponad tydzień, a dziś rano rolę budzika przejęła gromada wróbli ćwierkająca zaciekle na krzaku pod oknem. To wyraźne znaki, które mówią - ni mniej, ni więcej - że już za momencik rzesze wędrowców ruszą przemierzać górskie szlaki. A łazić warto, oj warto.
Nie ma nic lepszego niż wiosenny rozruch pośród budzącej się do życia i wybuchającej kolorami przyrody. Jednak, żeby inauguracja naszego sezonu turystycznego przebiegła bez zakłóceń i nieprzyjemnych niespodzianek, warto mieć na uwadze kilka rzeczy. I będzie cudnie - słońce, błękitne niebo, intensywna zieleń, łagodny wiatr, cudowne widoki. Fakt, mogą się zdarzyć bolące nogi i obtarte pięty, ale kto by się tam przejmował takimi drobiazgami. 😊
Jak dobrze rozpocząć górski sezon wycieczkowy?
Jeśli - podobnie, jak my - zimą bardziej przyjaźniłeś się z sofą i kocykiem niż z aktywnością fizyczną, nie aplikuj sobie wielogodzinnej wyrypy, bo przeklniesz wszystko na czym świat stoi, a w międzyczasie wyplujesz płuca. Zamiast tego stopniowo przyzwyczajaj rozleniwione po zimie ciało do większego ruchu. Rower, spacery, jogging, rezygnacja z windy (swoją drogą, komu się chce czekać, aż to ustrojstwo zjedzie/wjedzie, kiedy jest akurat potrzebne) - niby banały, a będą jak znalazł i później na szlaku nie będziesz zipieć, jak wielka, stara lokomotywa. Posapiesz ewentualnie, jak mały parowozik. 😊Kości rozruszane, więc pora rzucić okiem na posiadany ekwipunek. Czy nic się nie podarło, zużyło, zgubiło, etc. To też dobry moment, by ochrzcić ewentualne nowe obuwie. Lepiej, by obgryzło nam pięty w pobliskim parku, niż na szlaku, z dala od domu.
Trasę dobierz tak, byś się nie wystrzelał już na początku z całej energii i na spokojnie zapamiętał przebieg szlaku, by nie musieć co chwilę sprawdzać na mapie, czy aby na pewno dobrze idziesz. Ma być miło, spokojnie i przyjemnie. Masz mieć czas na dłuższe przerwy na czekoladę, instalowanie się na punktach widokowych, zbaczanie ze szlaku, by zwiedzić okoliczne atrakcje, etc. Czuj wiosnę, po prostu!
Jeśli dopiero stawiasz pierwsze kroki na górskich szlakach i nie bardzo się orientujesz, gdzie by tu wyruszyć, by było przyjemnie, w miarę łatwo, ale też widokowo, możesz zainspirować się różnej maści relacjami z blogów lub sprawdzić oferty regionalnych oddziałów PTTK, gdzie możesz zapisać się na zorganizowaną wycieczkę lub rajd. To dobry sposób na sprawdzenie, co i jak. Stąd już tylko krok do załapania górskiego bakcyla i samodzielnych wędrówek.
No! To teraz, na trzy-cztery, wypełzamy z kocykowych norek, otwieramy się na wiosnę (to co, że alergia), a Wy się chwalicie swoimi planami na wiosenne eskapady. Umowa stoi?
Do kalendarzowej wiosny zostało nieco ponad tydzień, a dziś rano rolę budzika przejęła gromada wróbli ćwierkająca zaciekle na krzaku pod...
Książek traktujących o wspinaczce i himalaizmie wydano wiele i każda z tych, które wpadły nam w ręce wywierała na mnie duże wrażenie. Nie inaczej było tym razem, a lektura "Spod zamarzniętych powiek" Adama Bieleckiego i Dominika Szczepańskiego postarała się o efekt wow nawet większy niż zazwyczaj.
Książek traktujących o wspinaczce i himalaizmie wydano wiele i każda z tych, które wpadły nam w ręce wywierała na mnie duże wrażenie. N...
Biorąc pod uwagę liczbę ludności - piąte miasto w Polsce. Wyjątkowo fotogeniczne, z bogatą historią, stanowiące nie lada gratkę dla miłośników architektury i eksploratorów miejskich zakątków - Poznań, miasto doznań.
Biorąc pod uwagę liczbę ludności - piąte miasto w Polsce. Wyjątkowo fotogeniczne, z bogatą historią, stanowiące nie lada gratkę dla mił...