Kiedy kilkanaście dni temu pojawiła się informacja o zapisach na pierwszą blogową konferencję we Wrocławiu - WroBlog, stwierdziłam, że wypadałoby w końcu ogarnąć temat i się na niej pojawić. Chociażby z tego względu, że w końcu jestem na miejscu, że nie ma potrzeby gnania w Polskę, na co dotychczas (bo większość taki blogowych spotkań jest w tygodniu) praca średnio pozwalała.
Z przyjemnością odebrałam maila od Kasi z Zapętlone, którym potwierdzała moje uczestnictwo. Nie obyło się oczywiście bez momentu zawahania, bo gdy - brzydko mówiąc - przeleciałam nazwiska na twarzoksiążkowej stronie wydarzenia, stwierdziłam, że nikogo nie kojarzę i... miałam nawet przez chwilę ochotę napisać do Kasi, że jednak nie dam rady się zjawić. Bo ze mnie to taki trochę dzikus jest... :D
Na całe szczęście mignęły mi dwie znane (póki co tylko z blogów, ale mocno przeze mnie kojarzone i lubiane) twarze: Asi z Króliczka Doświadczalnego i Marty z CodziennieFit. Krótka piłka - Idę. Gryźć mnie chyba nikt nie będzie, co się oczywiście potwierdziło i dziś mogę potwierdzić, że uszczerbku na zdrowiu nie doznałam, wszystkie kończyny całe i nieponadgryzane.
Po pracy rzuciłam się więc w radosnym turbo-galopie na tramwaj, by dokulać się sprawnie do Barbary. Moje uzbrojenie w postaci uśmiechu numer jeden zdechło jednak szybko, gdy współpasażerowie wspomnianego środka lokomocji próbowali zrobić ze mnie średnio udeptaną sardynkę. Ale, skoro zaprawiona jestem w górskich bojach, nie polegnę przecież w tramwaju - pomyślałam i wrzuciłam na paszczę uśmiech numer dwa. Na miejscu szybka rejestracja i można było zasiąść w oczekiwaniu na wystąpienia prelegentów.
Z tego miejsca pozdrawiam dziewczyny, z którymi siedziałam w bezpośrednim sąsiedztwie - Bernadettę i Anię, ale moja małomówność nie pozwoliła nam na nawiązanie bliższej rozmowy. Jednak ich blogi sobie nadrobię, bo - jakem mały szpieg - adresy blogów sobie zapamiętałam. Ha!
Wystąpienia prelegentów dostarczyły sporej dawki informacji - mniej lub bardziej znanych, ale jak najbardziej wartościowych - i humoru. Przekaz okraszony dowcipem jest najlepszy i dobrze zapada w pamięć. Zdecydowanie. Paulina (stresowałam się z Tobą), Asia (Minionki rulezzz), Tomek (od oglądania pomidorowych zdjęć zaczynało burczeć w brzuchu) i Radzka (pogromczyni damskiej garderoby) zrobili robotę. Serio, bo jeśli ktoś do mnie mówi, a ja nie ziewam, to znaczy, że gada fajnie i z sensem. Czego chcieć więcej.
Po prelekcjach krótka wizyta na After Party i pogaduchach w Szklanej Ćmie. Nasz stolik podsunął kolejne nowe twarze do poznania. Ze swojej strony będę sobie obserwować poczynanie motocyklowego małżeństwa z Odrobiny Raju.
Cieszę się, że poszłam na spotkanie, bo fajnie jest pogadać z ludźmi, których jara słowo pisane i nie patrzą się na Ciebie ze zdziwieniem i prośbą o wyjaśnienie pt. Ale, że po co komu blogi?!
Kiedy kilkanaście dni temu pojawiła się informacja o zapisach na pierwszą blogową konferencję we Wrocławiu - WroBlog , stwierdziłam, że...