Luty we Wrocławiu był cieplejszy niż to wiosenna ustawa przewiduje, więc nie pozostawało nam nic innego, jak poszukać śnieżnej i zimowej...
Górska literatura ma się wyjątkowo dobrze, pozycji do wyboru mamy dostatek, a i na nowości wcale nie musimy długo czekać, bo co chwilę któreś wydawnictwo wypuszcza na rynek kolejną świeżynkę, z którą można spędzić krótsze i dłuższe wieczory.
Kiedy więc pojawiła się informacja, że na księgarniane półki wjedzie biografia Wojtka Kurtyki, od razu zaświeciły mi się me głodne lektury oczęta i z niecierpliwością przebierałam kopytkami, by egzemplarz jak najszybciej trafił w moje łapki.
"Kurtyka. Sztuka wolności" autorstwa Bernadette McDonald jest pierwszą biografią tego wspinacza, a mimo to na polską premierę musieliśmy czekać do stycznia 2018. Premiera światowa miała miejsce w sierpniu 2017, więc trochę im zeszło z tym wjazdem na rodzimy rynek.
Książka została nagrodzona w konkursie literatury górskiej Banff Mountain Book 2017 oraz National Outdoor Book Awards 2017. Nie powinno więc dziwić, że czekałam na tę książkę na takim głodzie. Tym bardziej, że w dotychczasowych publikacjach, traktujących o wspinaczce czy himalaizmie, próżno szukać rozbudowanych wzmianek na temat Wojtka Kurtyki. Ten bowiem przez całe swoje wspinaczkowe życie unikał rozgłosu, nie zabiegał o uwagę, denerwował się nawet potencjalnym szumem wokół jego osoby. Cieszy więc fakt, że autorce udało się namówić Wojtka do współpracy, której owocem jest niniejsza biografia, a on sam pozwolił się uhonorować złotym czekanem za swoje wspinaczkowe osiągnięcia.
To ciekawa opowieść o indywidualiście, który góry i wspinaczkę pojmował według swojej wewnętrznej filozofii, bez oglądania się na innych, bez chęci udziału w wyścigach na szczyty świata. Najważniejsza dla niego bowiem była pokonywana droga i rozwój, jaki ze sobą niosła. Chciał wyzwań, chciał doświadczać tego, czego nikt przed nim nie doświadczył i przechodzić drogi, na pokonanie których nikt przed nim się nie poważył. Miał swoją wizję i był jej wierny do końca swojej wspinaczkowej kariery. Takiego samozaparcia i wierności wobec swoich planów i działań wielu mogłoby się od niego uczyć.
Dostaliśmy lekturę, która pokazuje drogę Kurtyki - pełną wzlotów, upadków, zawodów - od młodzieńczego zafascynowania górami, aż do w pełni świadomej, dorosłej wspinaczki i partnerstwa. Jest dzieciństwo, są relacje z ojcem, a to wszystko poprzeplatane informacjami na temat przyjaciół, jednak - i to należy mocno podkreślić - w sposób niezwykle dyskretny. Zawiodą się więc ci, którzy w książkach tego typu szukają sensacyjnych epizodów i skandali. Tutaj znajdą "tylko" czyste piękno wspinaczki, obcowanie z przyrodą, opisy biwaków i zakładania dróg, mozolne, kawałek po kawałku, parcie w górę, wewnętrzne dramaty i duchowe przemyślenia bohatera.
Tak jak wspomniałam wyżej, lektura jest ciekawa i zdecydowanie warta zapoznania się z nią, mimo że mi w trakcie czytania ewidentnie czegoś brakowało. Dodatkowo spędziłam nad nią więcej czasu niż to zwykle. To nie było łapczywe wciągnięcie treści w dwa wieczory, tak jak to miało miejsce w przypadku chociażby publikacji "Spod zamarzniętych powiek" czy "Kukuczka". Miałam nawet momenty, kiedy chciałam odłożyć książkę na półkę, bo odczuwałam znudzenie, a to nie było spowodowane tym, że książka jest napisana ciężkim językiem, w którym odnajdują się wyjadacze z górskiego światka. Nie, to nie to. Jest prosto, sugestywnie, ale coś ewidentnie kulało i popsuło mi odbiór całości. W sieci pojawiają się głosy, jakoby to była wina tłumaczenia. Nie wypowiem się, bo nie czytałam tej pozycji w oryginale, ale być może coś faktycznie jest na rzeczy.
Niemniej jednak, jeśli będziecie mieć okazję, przeczytajcie i podzielcie się swoimi wrażeniami. A tych wszystkich, którzy chcą zgarnąć dla siebie egzemplarz, zapraszam na fan page'a na szybki konkurs. 😊
Górska literatura ma się wyjątkowo dobrze, pozycji do wyboru mamy dostatek, a i na nowości wcale nie musimy długo czekać, bo co chwilę ...
Podróżowanie samolotem jest bardzo praktyczne i przyjemne, bo pozwala na pokonywanie znacznych odległości w krótkim czasie i docieranie w miejsca, w które podróż lądowa wyszłaby nam bokiem, bo nie zmieścilibyśmy się w czasie zaplanowanym na wytargany w pracy urlop.
Latamy więc. Jest pięknie, miło i przyjemnie. Jak to jednak bywa, na każdego z nas czaka gdzieś tam odgórnie przyznany limit pecha, a pech ten lubi się zmaterializować w najmniej oczekiwanej sytuacji. I wcale nie chodzi mi teraz tutaj o niedogodności podczas lotu spowodowane wątpliwym zachowaniem niektórych współpasażerów, czy nieustającym płaczem podróżujących dzieci. Nie. Rozchodzi się o sytuacje, co do których każdy z podróżujących ma nadzieję, że mu się nie przytrafią.
Odwołane i opóźnione loty – bo o nich mowa - to zmora nierzadko przekreślająca pieczołowicie dopracowywany plan wyjazdu i szczęśliwy ten, kto tego jeszcze nie doświadczył.
Latamy więc. Jest pięknie, miło i przyjemnie. Jak to jednak bywa, na każdego z nas czaka gdzieś tam odgórnie przyznany limit pecha, a pech ten lubi się zmaterializować w najmniej oczekiwanej sytuacji. I wcale nie chodzi mi teraz tutaj o niedogodności podczas lotu spowodowane wątpliwym zachowaniem niektórych współpasażerów, czy nieustającym płaczem podróżujących dzieci. Nie. Rozchodzi się o sytuacje, co do których każdy z podróżujących ma nadzieję, że mu się nie przytrafią.
Odwołane i opóźnione loty – bo o nich mowa - to zmora nierzadko przekreślająca pieczołowicie dopracowywany plan wyjazdu i szczęśliwy ten, kto tego jeszcze nie doświadczył.
Odwołany lub opóźniony lot – Co robić?
Nie ma jednak tego złego, bo równowaga w przyrodzie również w takiej materii być musi i pomimo stresu oraz zapewne steku mniej lub bardziej głośno wypowiedzianych bluzg, można (od)zyskać od linii lotniczych kilkaset euro na otarcie łez.
Prawa pasażera bowiem to nie żadna urban legend. Trzeba tylko wiedzieć, jak się za sprawę zabrać i wcale nie będzie trzeba uskuteczniać przy tym jakichś szczególnych wygibasów. Najważniejsze to mieć na uwadze fakt, że raczej żaden przewoźnik nie wyjdzie do Was sam z siebie z inicjatywą i ciepłym słowem: ‘Odszkodowanie dla Pani/Pana, zapraszam!’
Trzeba upomnieć się o należną rekompensatę, a tę można otrzymać nawet od razu na lotnisku. A jeśli nie na lotnisku, to po wypełnieniu stosownego formularza (zwykle do znalezienia na stronie przewoźnika w zakładce dotyczącej reklamacji), gdzie opisujemy całą sytuację, podajemy nasze dane numer lotu, biletu, rezerwacji, trasę lotu, etc.
Prawa pasażera bowiem to nie żadna urban legend. Trzeba tylko wiedzieć, jak się za sprawę zabrać i wcale nie będzie trzeba uskuteczniać przy tym jakichś szczególnych wygibasów. Najważniejsze to mieć na uwadze fakt, że raczej żaden przewoźnik nie wyjdzie do Was sam z siebie z inicjatywą i ciepłym słowem: ‘Odszkodowanie dla Pani/Pana, zapraszam!’
Trzeba upomnieć się o należną rekompensatę, a tę można otrzymać nawet od razu na lotnisku. A jeśli nie na lotnisku, to po wypełnieniu stosownego formularza (zwykle do znalezienia na stronie przewoźnika w zakładce dotyczącej reklamacji), gdzie opisujemy całą sytuację, podajemy nasze dane numer lotu, biletu, rezerwacji, trasę lotu, etc.
W ostateczności możecie się zwrócić do firm, które specjalizują się w odzyskiwaniu takich rekompensat, więc jeśli nie lubicie się bawić w formularze i zgłoszenia, rzeczone firmy zrobią to za Was za odpowiedni procent od uzyskanej rekompensaty. Tylko tutaj oczywiście pojawia się pytanie, czy chcecie się z kimś dzielić kasą, która należy się Wam. No właśnie. : )
Podstawą prawną odnośnie praw pasażera jest Rozporządzenie (WE) Parlamentu Europejskiego i Rady Nr 261/2004, warto więc rzucić doń okiem i wiedzieć, co nam przysługuje w przypadku nieprzewidzianych sytuacji podczas podróży lotniczej.
Podstawą prawną odnośnie praw pasażera jest Rozporządzenie (WE) Parlamentu Europejskiego i Rady Nr 261/2004, warto więc rzucić doń okiem i wiedzieć, co nam przysługuje w przypadku nieprzewidzianych sytuacji podczas podróży lotniczej.
Rozporządzenie (WE) Parlementu Europejskiego i Rady 261/2004 – Kiedy ma zastosowanie?
Rozporządzenie nr 261/2004 stosuje się dla lotów:
- w obrębie Unii Europejskiej***, które są obsługiwane przez linie z UE lub spoza UE
- z kraju spoza Unii Europejskiej do kraju w Unii Europejskiej, które są obsługiwane przez linię z UE
- z Unii Europejskiej poza jej obszar, które są obsługiwane przez linie z UE lub spoza UE
*** Wszystkie kraje UE oraz Gujana Francuska, Gwadelupa, Reunion, Martynika, Saint-Martin, Azory, Madera, Kanary, Islandia, Norwegia oraz Szwajcaria.
Rozporządzenie nie ma zastosowania dla lotów do Unii Euroepejskiej, które obsługują linie spoza Unii.
Rekompensata od linii lotniczych – Kiedy przysługuje i ile wynosi?
Odszkodowanie za opóźniony lot przysługuje w przypadku opóźnienia wynoszącego 2 godziny na trasach do 1500 km, 3 godziny na trasach od 1500 do 3500 km i 4 godziny na trasach powyżej 3500 km. Wyjątkiem są sytuacje nieprzewidziane i losowe, np. załamanie pogody, strajk na lotnisku docelowym. Wtedy rekompensata nie przysługuje.
Wysokość rekompensaty zależy od dystansu podróży i wynosi odpowiednio:
Wysokość rekompensaty zależy od dystansu podróży i wynosi odpowiednio:
- 250 EUR – 1 do 1500 km
- 400 EUR – 1500 do 3500 km
- 600 EUR – powyżej 3500 km
Odszkodowanie jest wypłacane nie tylko w przypadku zwykłego opóźnienia lotu, ale również wtedy, gdy lot zostanie niespodziewanie odwołany, padniecie „ofiarą” overbookingu i nie zostaniecie wpuszczeni na pokład samolotu, na który macie rezerwację i bilet, lub na skutek opóźnienia nie zdążycie na przesiadkę.
Oczywiście i w przypadku roszczeń z tytułu odwołanego lub opóźnionego lotu jest pewien wyjątek, na skutek którego należna kwota odszkodowania może zostać pomniejszona o 50%. Może to mieć miejsce wtedy, gdy linia lotnicza zaproponuje nam lot alternatywny, którego czas przylotu do docelowego miejsca podróży nie przekracza odpowiednio dwóch, trzech lub czterech godzin, w zależności od dystansu.
Oczywiście i w przypadku roszczeń z tytułu odwołanego lub opóźnionego lotu jest pewien wyjątek, na skutek którego należna kwota odszkodowania może zostać pomniejszona o 50%. Może to mieć miejsce wtedy, gdy linia lotnicza zaproponuje nam lot alternatywny, którego czas przylotu do docelowego miejsca podróży nie przekracza odpowiednio dwóch, trzech lub czterech godzin, w zależności od dystansu.
Opóźnienie lotu – Co nam przysługuje oprócz rekompensaty?
W sytuacji, gdy nasz lot jest opóźniony o 2 godziny (dystans do 1500 km), 3 godziny (trasa powyżej 1500 km) lub 4 godziny (na trasach powyżej 3500 km), oprócz rekompensaty pieniężnej przysługuje nam opieka ze strony linii lotniczej. Przewoźnik powinien zapewnić posiłki oraz napoje, a także możliwość wykonania dwóch telefonów lub wysłania dwóch e-maili.
Dodatkowo, jeśli nasz lot jest opóźniony o dzień i w całej sytuacji zastanie nas noc, to przewoźnik musi zapewnić nam zakwaterowanie oraz transfer między hotelem, a lotniskiem.
Mając powyższe na uwadze, warto zadbać o swoje, nie koniecznie zaczynając od wylewania łez i zgrzytania zębów.
Mieliście już jakieś lotniskowe perypetie? Wszystko przebiegło bez komplikacji, czy mieliście jakieś przeboje?
Dodatkowo, jeśli nasz lot jest opóźniony o dzień i w całej sytuacji zastanie nas noc, to przewoźnik musi zapewnić nam zakwaterowanie oraz transfer między hotelem, a lotniskiem.
Mając powyższe na uwadze, warto zadbać o swoje, nie koniecznie zaczynając od wylewania łez i zgrzytania zębów.
Mieliście już jakieś lotniskowe perypetie? Wszystko przebiegło bez komplikacji, czy mieliście jakieś przeboje?
Podróżowanie samolotem jest bardzo praktyczne i przyjemne, bo pozwala na pokonywanie znacznych odległości w krótkim czasie i docieranie...