, , , , , ,

KGP - Lackowa 997 m n.p.m., Beskid Niski - 12.03.2016

19.3.16

Beskid Niski, Tajemniczy las, Mgła

Górsko-szlakowy sezon 2016 w naszym wykonaniu uważamy za rozpoczęty <juhu!>, a jego otwarcie uświetniły dwa beskidzkie pagóry - Lackowa i Radziejowa. Wypad z drobnymi mankamentami pogodowymi, ale jak nie można na spontanie, to się bierze, co aura zafunduje w dniach zaplanowanych. Słońca brak, było za to tajemniczo, mgliście, chmurnie, błotniście i wilgotno.

Beskid Niski, Widok na Lackową
Ten pagór będzie nasz - Lackowa

Naszym miejscówkowym centrum dowodzenia na ten wypad była sympatyczna, uzdrowiskowa Krynica-Zdrój. Poświęcę jej osobny wpis. 
A choć poszła spacerowo na pierwszy ogień po przyjeździe, to te górskie relacje jakby bardziej pchały się przed szereg, krzycząc: 'Wybierz mnie, wybierz mnie!'. Wybór mógł być więc tylko jeden. Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę syndrom górskiego odstawienia, który towarzyszył nam od listopada, kiedy to wędrowaliśmy po Bieszczadach. A potem już tylko posucha.

Na szlaku, Beskid Niski
 Prawie, jak baletnica :)

Jeszcze przed wyjazdem sprawdzaliśmy szlakowe opcje, poczytaliśmy opinie i relacje na wszelkiej maści forach, blogach i w innych czeluściach internetów, które wypluł wujek googiel. Z nich wyłaniał się obraz taki, że wejście skomplikowane, że turbo stromo, że szlak znaleźć ciężko. No w ogóle zagmatwanie z poplątaniem i wędrowna gimnastyka na całej linii. 
Ostatecznie było miodnie, spokojnie i bezproblemowo (jeśli nie liczyć kilkunastu przepraw nożnych przez strumień). Więc albo szlak od tamtych ludzkich razów się zmienił, albo nas jakieś górskie moce prowadziły, albo jesteśmy po prostu tak zejebiści, że bardziej nie można. Obstawiam to ostatnie. ;)

 Paszczak! No chodźże już! Już chyba wszystkie chaszcze obfociłaś, co?

Beskid Niski, Góry, Turystka


W wielu opisach szlaków jako punkt wyjścia pojawiała się miejscowość Izby, z której i my wyruszyliśmy, bo znajdowała się w niewielkiej odległości od Krynicy. Żeby było śmieszniej zajechaliśmy tam trochę od dupy strony, a mianowicie pojechaliśmy przez Tylicz (droga 75). Po około 4 kilometrach (jeszcze przed Mochanaczką Niżną) odbiliśmy w prawo, w utwardzoną (częściowo betonowaną) leśną drogę, którą dotarliśmy na wylot Izb, gdzie znajduje się stadnina koni (miejsce jest oznaczone na mapach). Tutaj, na poboczu można zostawić swój wehikuł. 
Wspomniany dojazd okazał się być całkiem trafiony, bo nie musieliśmy łoić asfaltem przez wieś. Tak, asfalt to zło.

Teraz pozostawało ruszyć na szlak. Z Izb trzeba dojść na Przełęcz Beskid. Tutaj uwaga - na przełęcz nie ma szlaku, idzie się utwardzoną (choć w naszym przypadku mega błotnistą), leśną drogą. 
Jak się zorientować, którędy iść? Bardzo prosto: Izby zostają za plecami, po naszej lewej ręce mamy szlakowskaz (konny), po prawej drogę, którą przyjechaliśmy z Tylicza. Musimy kierować się na wprost, inaczej się nie da, bo trafimy na teren ogrodzony, należący do stadniny. Po około dwudziestu minutach docieramy na Przełęcz Beskid.

Na przełęczy kierujemy się w lewo. Jeśli dysponujecie starymi wydaniami map lub przewodników, uwaga! - szlak zielony został zlikwidowany (gdzieniegdzie widać jego pozostałości zamalowane na szaro). Trzeba kierować się słupkami granicznymi. Nie sprawia to problemu, bo szlak wiedzie polsko-słowacką granicą. Dodatkowo Słowacy odrobili zadanie i szlak czerwony jest przez nich poprowadzony wzorowo. Nie ma jak się zgubić.

Szlak Beskidy

Szlak Kijki Trekking

Na początku szlak jest wręcz spacerowy, wznosi się łagodnie w sympatycznych leśnych okolicznościach przyrody. Liście szeleszczą niczym jesienią, choć to zima u progu wiosny a krzaczory profesjonalnie pozują do zdjęć. Spacerowy relaks szybko mija i ustępuje miejsca krótkiemu, ale stromemu podejściu, które niektórzy nazywają 'ścianą płaczu'. Naszym zdaniem na wyrost. Jest stromo, to fakt, ale wysokość zdobywa się szybko, a sam odcinek nie dłuży się w nieskończoność. Zdecydowanie bardziej po tyłku dały nam Waligóra, a nawet pienińska Wysoka.

 Hej, w górę!


  Na drzewie po lewej widać zamalowany stary szlak zielony

Dotarcie z Przełęczy Beskid na szczyt Lackowej /997 m n.p.m./ zajmuje nam około godziny i trzydziestu minut. Ostatnie metry to wypłaszczenie terenu, a my skupiamy się na wypatrywaniu tabliczki z nazwą szczytu. I oto jest - oryginalna deseczka przecudnej urody.

Dodatkowo na szczycie mamy oznakowanie słowackie i małą niespodziankę - czerwoną skrzyneczkę. Początkowo wyglądało na to, że nie uda nam się jej otworzyć, bo kluczyk był zamarznięty, ale drzwiczki puściły. Spodziewałam się zeszytu, a tam jest taka ładna czerwona pieczątka - w sam raz do książeczki KGP. Tak więc otwierajcie skrzynkę obowiązkowo.

Lackowa Beskid Niski

 Skrzyneczka

Szczytujemy...

Z Lackowej schodzimy w stronę Przełęczy Pułaskiego. Można pójść dalej, do Ostrego Wierchu, gdzie szlak graniczny dochodzi do szlaku żółtego, którym można się pokierować na Prehybę i stamtąd traktem konnym do Izb, robiąc tym samym dłuższą pętlę.

Ze względu na aurę dość wątpliwą i chmury, z których nie było do końca wiadomo, czy coś walnie, czy nie, kierownik zamieszania pod postacią pana męża zaordynował odbicie na ścieżkę bezszlakową. Owa ścieżka, z mapy całkiem ładna i przyjemna, szeroka nawet, biegnąca wzdłuż potoku, dała nam kilka mokrych klapsów w tyłki.

 Zejście w kierunku Przełęczy Pułaskiego




Potok, Beskid Niski
 
 
Żeremie - Bobry nie próżnują

Ponieważ okolicę upodobały sobie bobry, na skutek wybudowanych żeremi, potok "delikatnie" zmienił swój bieg i płynął zakosami, raz po raz przecinając - im niżej tym szerzej - naszą wybraną ścieżkę. Na skutek tych mokrych niespodzianek, dotarliśmy do Izb wprawdzie o suchymi stopach (kochamy nasze nowe butki), ale niejednokrotnie skąpani po kolana, jak przeskakiwaliśmy potoczek niczym wściekłe sarenki. Dobrze, że mieliśmy ze sobą kijki, które ułatwiały przeprawy, bo już miałam wizje, jak ląduję gębą w wodzie, topiąc przy tym aparat. Obyło się bez ofiar i strat. :)

Beskid Niski, Cerkiew, Bieliczna


Swoistą nagrodą za te kąpiele, było dotarcie do cerkwi w Bielicznej - jednej z nieistniejącej już wsi łemkowskich. Stojąca samotnie wśród drzew Cerkiew pw. św. Michała Archanioła pochodzi z roku 1796 i jako jedyna w Beskidzie Niskim jest otwarta całą dobę. Można więc bez problemu zajrzeć do środka. Niby nic wielkiego, a towarzyszy temu niesamowite uczucie.


Lackowa na do widzenia 

Spod cerkwi do Izb szliśmy około pół godziny, już bez większych wodnych niespodziewanek. Tym sposobem mamy na koncie kolejny szczyt koronny.

Wędrówka bardzo sympatyczna, a okolica nawet mimo niepogody pozwoliła nam poczuć namiastkę dzikiego i wolnego od zgiełku Beskidu Niskiego.
Byliście,  a może dopiero planujecie?

Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM