, , ,

Zdążyć przed zmrokiem, czyli zimowe Morskie Oko w wersji light

20.1.17

Morskie Oko i przeglądające się w nim tatrzańskie szczyty już dawno temu rozkochały w sobie ludzi, a ich piękno i niezwykłość sprawiły, że zaczęły tam ściągać coraz większe rzesze spragnionych niecodziennych widoków i obcowania z naturą. 
Szczególnie obecnie, gdy dotarcie na miejsce nie nastręcza nikomu problemów, bo szlak wiedzie szeroką drogą, która latem - asfaltowa - wygląda niczym nieudana skaryfikacja na tatrzańskim krajobrazie. Zimą wprawdzie ładniej wkomponowuje się w okolicę, jednak mimo to jest przede wszystkim fasiągostradą.


Morskie Oko jest znane wszystkim. Choćby ze słyszenia. Nawet jeśli człek przez całe życie gór na żywo na oczy nie widział, a w czasach szkolnych był największą nogą z geografii, to za sprawą corocznych relacji - radiowych czy telewizyjnych - wie, że tam się dzieje, że walą tam tłumy, że jak urlop w Zakopanem, czy okolicy, to Moko trzeba zaliczyć. A potem ciągną pielgrzymki, bo usłyszeli, że to trasa łatwa, spacerowa, deptak taki, niczym molo w Sopocie.

Z powodu coraz większych tłumów - które, nie oszukujmy się, w większości o górskiej wędrówce pojęcia nie mają - przez długi czas omijaliśmy to miejsce szerokim łukiem, coby nie psuć sobie krwi i nastrojów. Niemniej jednak, podczas naszego ostatniego wypadu do Bukowiny Tatrzańskiej, kiedy to zaprawiliśmy się w boju ze stresogennym tłumem na Gubałówce, stwierdziliśmy, że skoro to wypad czysto ceperski, to i nad Morskie Oko się udamy. A co!

Pomni oczywiście na porę roku, a co za tym idzie krótszy dzień (o czym niektórzy nagminnie zapominają i potem są zdziwieni, że zimno i ciemno), wyruszamy z kwaterki wcześniej, by bardziej rano niż w południe zameldować się na Palenicy Białczańskiej i na spokojnie przekopytkować się do Moka i z powrotem. Z busika wyskakujemy jakoś po ósmej i możemy startować. Razem z nami maszeruje raptem garstka turystów. Jest więc w miarę spokojnie.



Piszę w miarę, bo co jakiś czas ciszę przerywa przejeżdżający sanio-zaprzęg fasiągowy, wymuszając na nas jednocześnie zejście do krawędzi szlaku. Bo przecież pany jadą. A Ty, dreptaczu, choćbyś miał łbem w zaspie wylądować, lepiej dla Ciebie byś uszedł spod końskich kopyt.

Nim dotrzemy na miejsce, mija nas kilka sanio-fasiągów, tym samym jesteśmy świadomi, że przy Morskim Oku z każdą kolejną minutą będzie robić się ciaśniej. I faktycznie. Jeszcze nie ma jedenastej, a w schronisku nie ma gdzie palca wcisnąć, a żeby się dostać do toalety trzeba przejść istny tor przeszkód, uważając przy tym, by nie zostać oblanym piwem, kawą, czy gorącą zupą. Atmosfera się zagęszcza. Udaje nam się wbić w kącik, wszamać śniadanko, zapić herbatą i zagryźć czekoladą. Po tym wszystkim ewakuacja, szybka reanimacja aparatu, bo się biedak spocił z wrażenia po tym jak uprzednio przymarzł, i wyskakujemy na zewnątrz uwiecznić ten cudny, zimowy krajobraz.

Morskie Oko zimą

Morskie Oko zimą


Tatry zimą

Tutaj wielki ukłon w stronę zimowej aury, bo dzięki niej przed schroniskiem było względnie pusto. Ludzie nie walczyli ze sobą na selfie-kijki, nie rozwalali upojonego piwskiem cielska na okolicznych kamieniach, czy przystawowej plaży. Takie rzeczy tylko w lecie i jeśli jakimś cudem grzejecie się na taką, letnią atmosferę, to odwiedźcie Wieczną Tułaczkę. Przejdzie Wam. 😁


Powrót upływał nam na foceniu okolicy oraz obserwowaniu innych (jeśli myślicie, że widzieliście już wszystko, to co powiecie na Japończyka w gumofilcach?), lawirowaniu w tłumie zmierzającym w przeciwną stronę i uskakiwaniu przed fasiągami.



Włosienica

Leśniczówka

Tłum, tłumem ale ścisk nie przeszkadzał nam na wyłuszczenie w owej masie ludzi znajomej twarzy. Z tego miejsca pozdrowienia dla Andrzeja.

Komuś fototapetę?


Na Palenicę docieramy jakoś po czternastej, a gdy czekamy na busa, gimbo-wyrostek, z takąż samą niewiastą, w halówkach i kurteczce, która bardziej jest bluzą, rzuca pytanie dnia. Przypominam, jest po czternastej.

Którędy na to oko?

Wskazuję kierunek, którego nie sposób pomylić, bo drogą ciągnie istna, ludzka karawana, ale w głowie kotłuje mi się jedna myśl: A by Ci dupa zmarzła!


Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM