Z założenia miała to być spokojna i leniwa niedziela, więc gdy z samego rana z przerywanego snu wyrwały mnie upierdliwy dzwonek i wibr...
Jeżeli zastanawiasz się, co możesz robić w alpejskiej okolicy, w Kappl , kiedy akurat nie wdrapujesz się na któryś z pagórów, nie popij...
Urlop, ile by nie trwał, jest zawsze za krótki i właśnie dlatego każdorazowo staramy się wypełnić go po brzegi dobrem wszelkim, które będzie mogło skumulować się w naszej pamięci. Nasza fascynacja alepjskimi szlakami ma się nad wyraz dobrze, a nawet skłonna jestem stwierdzić, że z roku na rok przybiera na sile, zaciskając na nas swoje macki. Ale czy ten fakt kogoś jeszcze dziwi?! Przecież tam jest idealnie - przestrzennie i praktycznie bezludziowo. A to, że burze próbują wystrzelać piorunami po tyłkach, albo podane czasy przejść nijak mają się do rzeczywistości... Cóż, coś za coś, jak to mawiają.
Urlop, ile by nie trwał, jest zawsze za krótki i właśnie dlatego każdorazowo staramy się wypełnić go po brzegi dobrem wszelkim, które bę...
Jadąc do Pilzna , oprócz oczywistego spaceru po mieście, mieliśmy zaplanowane wizyty w dwóch miejscach, więc tak operowaliśmy czasem, b...
Idziemy o zakład, że większości z Was czeskie miasto Pilzno [Plzeň] w pierwszej kolejności skojarzy się z piwem. I będzie to skojarzenie jak najbardziej trafne, bo pilzneński browar jest dobrze znany nie tylko miejscowym konsumentom złotego napoju.
Idziemy o zakład, że większości z Was czeskie miasto Pilzno [Plzeň] w pierwszej kolejności skojarzy się z piwem. I będzie to skojarzeni...
Przed naszym tegorocznym wyjazdem do Austrii pan mąż stwierdził, że nie będziemy zajeżdżać się w trupa i docierać na miejsce po dziesięciu godzinach podróży w stanie przypominającym wymięty obraz nędzy o rozpaczy. Padł więc pomysł, by zrobić sobie po drodze jeden nocleg - w Niemczech lub Czechach - w miejscu, gdzie przy okazji będzie można coś dodatkowo zwiedzić.
Przed naszym tegorocznym wyjazdem do Austrii pan mąż stwierdził, że nie będziemy zajeżdżać się w trupa i docierać na miejsce po dziesięc...
Ciepła i słoneczna aura każdego roku ładuje wszystkich dookoła energią i zachęca do wyrwania się z domowego zacisza. Zapełniają się więc przydomowe ogródki, miejskie parki, rzeczne nabrzeża oraz górskie szlaki i polany. Wszak możliwość spędzania wolnego czasu na łonie natury to jest to, co większość tygrysków lubi najbardziej. O ile akurat upał nie sprawia, że część z nich chce zabunkrować się w lodówce i nie wychodzić do zimy.
Żebyśmy jednak nie mieli tak różowo, musimy się tą naturą dzielić ze zwierzyną wszelaką, która w szczególnych przypadkach może stanowić dla nas zagrożenie. I wcale nie chodzi tutaj o atak rozjuszonego niedźwiedzia w Bieszczadach, czy inwazję wściekłych kozic w TPN. Nie chodzi nawet o biegające samopas wiejskie kundle, które lubią dopadać naszych nogawek.
Dziś na tapetę bierzemy znacznie mniejsze żyjątka - latające, pasiaste, błonkoskrzydłe - pszczoły, osy i szerszenie. Niby niewielkie, całkiem pożyteczne (bo pszczółka zrobi miodek, a osa rozprawi się np. z... komarami), a mimo to upierdliwe i mogące stanowić zagrożenie.
Oczywiście to nie tak, że za każdym rogiem czai się chorda dzikich owadów gotowych ruszyć na nas, gdy tylko się zbliżymy. Bywają jednak sytuacje, w których dochodzi do użądleń.
Zagrożenie dla alergików
Dla większości śmiertelników, czyli ludzi zdrowych, pojedyncze użądlenia nie są tak groźne, jak dla osób z alergią. Będzie to z pewnością zdarzenie niekomfortowe i bolesne, ale nie będzie zagrażać życiu. Oczywiście do pierwszego zdarzenia - jeśli nie miało się robionych testów uczuleniowych pod kątem jadu - możemy nawet nie wiedzieć, że jesteśmy uczuleni. Również miejsce użądlenia będzie miało wpływ na to, jak bardzo zareaguje nasz organizm. Najbardziej niebezpieczne są użądlenia w wargę, policzki, szyję, czy gardło/przełyk (gdy zdarzy się komuś owada połknąć, gdy ten sobie zanurkuje w słodkim kompociku).Ja miałam cztery przygody. Pierwsze użądlenie w stopę - nadepnęłam pasiastą na trawniku. Poza tym, że bolało jak cholera i stopa spuchła, nie stało się nic. Drugie użądlenie w udo - nie polecam noszenia szerokich spodenek. Opuchlizna była znacznie większa, pojawił się stan podgorączkowy, ale w tym przypadku wystarczyły zimne okłady i wypicie wapna. Trzeci raz - udziabała mnie gadzina w ramię. Tu już konieczne były leki przeciwhistaminowe (na pogotowiu), bo reakcja alergiczna była znaczna. Kumulacja była za czwartym razem. Użądlenie podobne do tego trzeciego, ale do bardzo dużego obrzęku i mocnej reakcji alergicznej, doszły problemy z oddychaniem. Ta wizyta na pogotowiu skończyła się podaniem adrenaliny.
Pszczoły, osy - Jak się chronić przed użądleniami?
Owady same z siebie nie są agresywne. Atakują i żądlą, gdy poczują się zagrożone i bronią po prostu swojego terytorium. Też byś nie chciał, by Ci się intruz do chaty ładował. Najczęściej do użądleń dochodzi przypadkiem. Nadepnięcia bosą stopą, wypicie owada z napojem, etc.Jeśli podczas wycieczki trafisz na pasiaste osobniki latające, nie wykonuj gwałtownych ruchów rękami, nie odganiaj ich zaciekle, bo w ten sposób dasz owadom sygnał, że mają się przed Tobą bronić. Jeśli sytuacja będzie miała miejsce w pobliżu gniazda, inne owady mogą przylecieć temu jednemu, czy kilku z odsieczą. Mam nadzieję, że nigdy się nie dowiem, jak to jest. Po tym, jak wiem, jakich atrakcji mogę się spodziewać po użądleniu, zamieram, nie ruszam się i czekam aż paskuda odleci. Ewentualnie małżonek przybywa na ratunek.
Jeśli podczas wypadu do lasu, czy na działkę trafisz na gniazdo os, czy szerszeni, oddal się i nie kombinuj, nie dłub w nim patykiem, nie sprawdzaj, czy może jest opuszczone. Nawet jeśli nie jesteś uczulony, to dziesiątki, a nawet setki użądleń wkurzonego (bo przecież zaatakowałeś ich dom) roju staną się niebezpieczne i zagrażające życiu.
Jedząc na świeżym powietrzu, zawsze sprawdzaj napoje i jedzenie. Osy pchają się tam gdzie słodkie i bardzo szybko lądują w herbatach, sokach, czy kompotach, a stąd już bardzo krótka droga do użądlenia w najbardziej newralgiczne miejsca.
Nie chodź boso, a przed założeniem butów sprawdź, czy jakiś owad nie wlazł do środka. Lepiej nosić przylegającą do ciała odzież, tak by owad nie mógł pod nią wlecieć.
Zrezygnuj z jaskrawych ubrań. Jaskrawe i kolorowe niech będą kwiatki na łące i w ogrodzie i to do nich niech lecą sobie owady. No, chyba że chcesz być kwiatem dwunożnym. Nie wnikam.
Nie noś na sobie całej perfumerii. Zapachy perfum czy dezodorantów mogą działać na owady zarówno przyciągająco, jak i drażniąco.
Co robić w przypadku użądlenia?
Niezależnie od tego, czy to Ty zostałeś użądlony, czy tylko udzielasz pomocy, bezwzględnie zachowaj spokój. Nie ma sensu dodatkowo potęgować stresu.Jeżeli owad pozostawił żądło, należy niezwłocznie je usunąć. Robimy to delikatnie, nie naduszając, żeby nie wciskać więcej jadu. Bardzo ważne jest, by powstrzymać się od rozdrapywania użądlonego miejsca, bo może wdać się infekcja. Aby zmniejszyć świąd i opuchliznę warto zastosować zimne okłady. Bardzo dobrze sprawdzają się kostki lodu lub bardzo zimna woda. Chłodzenie naprawdę pomaga. Jeśli nie wystąpiła reakcja alergiczna, opuchlizna zwykle schodzi po dwóch, trzech dniach.
W przypadku mocnej reakcji alergicznej, użądleń w obrębie jamy ustnej, rozległym obrzęku, etc. nie ma co kombinować i od razu udać się po pomoc medyczną. Nigdy do końca nie wiadomo, jak zareaguje organizm - niezależnie czy u dorosłego, czy u dziecka. W tym przypadku lepiej dmuchać na zimne i nie czekać aż wystąpi wstrząs, niewydolność oddechowa, czy problemy z krążeniem.
A jak u Was? Mieliście jakieś wątpliwe przyjemności po spotkaniach z latającymi (i nie tylko) żyjątkami? Dajcie znać.
Ciepła i słoneczna aura każdego roku ładuje wszystkich dookoła energią i zachęca do wyrwania się z domowego zacisza. Zapełniają się więc...
Mówimy, że wyjeżdżamy po to, by się odciąć od codziennego zgiełku, natłoku informacji, by spędzić czas ze sobą, na łonie natury, pozwiedzać. W ciszy i spokoju, bez zbędnych rzeczy oraz dupereli. Mówimy tak zawsze do momentu pakowania, bo wtedy następuje zwrot akcji o sto osiemdziesiąt stopni i w naszym bagażu - obok oczywistego przyodziewku, dokumentów, ewentualnego jedzenia, czy rzeczy przydatnych w podróży - zaczynają się kłębić zdobycze techniki, z kabelków których można by zaplatać warkoczyki, gdy znudzi nas już bezczynne czekanie na opóźniony środek transportu.
Można by podjąć wyzwanie i nie zabierać elektroniki ze sobą. Za nami są już jednak czasy, kiedy wszystko było analogowe i wyjazd w dzicz oznaczał całkowite odcięcie się od cywilizacji i bycie zdanym wyłącznie na siebie. Skoro więc mamy dostęp do najróżniejszych sprzętów i gadżetów, warto się nimi wspomagać.
Elektronika, którą najczęściej zabieramy na wyjazd
Właściwie to pakowanie rozpoczynamy zawsze od otwarcia dwóch szuflad - jednej z klasycznymi mapami i przewodnikami oraz drugiej, będącej twierdzą dla wszystkich kabelków, ładowarek i innych elektro-cuda-wianków. Gdy wybierzemy to, czego nam potrzeba, dopiero wtedy dopakowujemy plecaki resztą rzeczy.W tym miejscu trzeba nadmienić, że wszelkiej maści urządzenia elektroniczne, to nie tylko (dla niektórych zbędne) zwykłe gadżeciarstwo, ale też sprzęty bardzo przydatne, mające wpływ nie tylko na naszą rozrywkę, ale również na nasze bezpieczeństwo.
Sprzęty dla frajdy/do pracy/dla bezpieczeństwa
- aparat fotograficzny, karty pamięci, ładowarka, statyw, filtry, etc. - do pracy, zabawy, do uwieczniania tych wszystkich cudownych kadrów, które pojawiają się na naszej drodze. Bez zdjęć wspomnienia bardzo szybko ulatują z pamięci lub mieszają się z innymi.
- telefon, ładowarka i słuchawki - bo czasami w firmie pożar (ja i tak nie odbieram - niech się palą 😂); bo zdjęcie lepiej trzasnąć na szybko i je mieć niż wywlekać duży aparat, ustawiać i obejść się smakiem, gdy kadr już zdąży się zmienić; bo czasem dobrze się odciąć od otoczenia, szczególnie, jak trafimy na jakiegoś opoja-gawędziarza, który akurat nam postanowił opowiedzieć cała historię swojego życia.
- kindle - chwała jego wynalazcom. Dobrze pamiętam sytuacje, kiedy rezygnowałam z zabrania papierowej (dużej i ciężkiej) książki, żeby zaoszczędzić miejsce w plecaku i po prostu nie musieć jej dźwigać. Gdy pogoda dopisywała, nie odczuwałam tej straty. Schody robiły się wtedy, gdy ulewa uziemiała nas na kwaterze na długie godziny, a nawet dni. Dramat. Teraz niewielki czytnik towarzyszy mi zawsze i już nie raz zadbał o rozrywkę, gdy za oknem niebo rzucało żabami, bo postanowiło zmienić świat w jedno, wielkie jezioro.
- bank energii - na wszelki wypadek. Gdyby telefon dogorywał, a my zapomnimy zabrać analogowej mapy i jedyna, jaką mamy, to ta w telefonie. Gdyby przyszło nam wezwać pomoc, a dogorywający telefon nie pozwalał nam wykonać połączenia. W tych i wielu podobnych sytuacjach bank energii podrzuci prądu do potrzebnego urządzenia. Jeszcze kilka/ kilkanaście (starość 😂) lat temu nawet nie myślałam o tym, by sprzęty podładowywać inaczej niż przez kabelek podłączony do kontaktu. Mało tego, kto kiedyś myślał o jakimkolwiek sprzęcie. Teraz nie wyobrażam sobie, że powerbanku mogłoby zabraknąć w moim górskim plecaku. Przede wszystkim dlatego, że telefon naładowany mieć trzeba, a czasy, kiedy bateria wytrzymywała tydzień, minęły raczej bezpowrotnie.
Wy tymczasem dajcie znać, bez jakiego sprzętu, czy elektro-gadżetu nie wyobrażacie sobie wyjazdu. Jesteśmy ciekawi.
Mówimy, że wyjeżdżamy po to, by się odciąć od codziennego zgiełku, natłoku informacji, by spędzić czas ze sobą, na łonie natury, pozwied...
Nie mogło być inaczej. Po prostu nie godziło się nie wykorzystać wysokich budynków w BeniYorku i nie trzasnąć
Nie mogło być inaczej. Po prostu nie godziło się nie wykorzystać wysokich budynków w BeniYorku i nie trzasnąć kilku, no kilkunastu , no...
Zakładam, że nawet jeśli ktoś nie interesuje się tematyką wysokogórską, to i tak gdzieś mu się o uszy obiło to imię i nazwisko - Wanda Rutkiewcz. Pierwsza kobieta na K2 i pierwsza Europejka na Mount Evereście. A to nie wszystko.
Historia Wandy Rutkiewicz
Zginę w górach ~ Wanda Rutkiewicz
Jeśli igram ze śmiercią, widocznie tego potrzebuję. Kocham przygodę i ryzyko, one są częścią mojego życia. ~ Wanda Rutkiewicz
Zakładam, że nawet jeśli ktoś nie interesuje się tematyką wysokogórską, to i tak gdzieś mu się o uszy obiło to imię i nazwisko - Wanda R...
7 górskich grzechów głównych
Z kanapy wprost na szlak
Zbyt mało snu
Przepadlistość
Niedojadanie
Ubraniowy niewolnik
Chodźmy jeszcze tam!
Mam tę moc!
Człowiek istotą grzeszną jest i basta. Również w sferze okołogórskiej i wcale nie chodzi tutaj o droczenie się z misiem, darcie mordy ...
Przygotowanie stóp na długą wędrówkę po górach (i nie tylko)
Sprawdzone sposoby na szczęśliwe kopytka :)
- chodź na bosaka (choćby tylko po domu) - nie dość, że stopy będą mniej wrażliwe i podatne na uszkodzenia to jeszcze je wzmocnisz
- na bieżąco (przynajmniej raz w tygodniu) usuwaj zrogowacenia i zgrubienia
- stosuj natłuszczające/nawilżające kremy do stóp (mimo że ich składniki nie brzmią zachęcająco - np. łój jelenia) - w trakcie domowych zabiegów oraz w czasie wędrówki
- na dwa dni przed wymarszem skróć paznokcie i spiłuj wszystkie nierówności. Zabierz ze sobą małe nożyczki i pilniczek, w razie, jakbyś musiał jeszcze coś przyciąć w trakcie wycieczki
- sznuruj odpowiednio obuwie - nie może być za ciasno, ale stopa nie ma prawa w bucie latać
- zakładając but, zwróć uwagę, czy skarpeta dobrze leży, czy nic się nie zwija, czy język buta jest prosty i nieprzesunięty. Wszelkie zagięcia i nierówności mogą powodować ucisk, a w konsekwencji bolesny odcisk czy pęcherz
- w czasie przerw ściągaj buty i skarpety (jeśli masz możliwość zmień skarpety na świeże) - obuwie się przewietrzy, a stopy przeschną
Sezon w pełni, urlop za pasem, cel wędrówek i letniej szwendaczki wybrany. Czy coś może pójść nie tak? Oczywiście poza załamaniem pogod...
Benidorm - o czym już wspominaliśmy w poprzednich wpisach i postach na naszej twarzoksiążce - to nie tylko górujące nad plażą, nicz...
Udany urlop, szczególnie ten planowany od dłuższego czasu, na myśl, o którym jarasz się jak trawa na jesień i przebierasz nóżkami do granic możliwości, jest marzeniem każdego utrudzonego codziennością człowieka. Im bliżej godziny zero, tym bardziej ekscytacja zaczyna sięgać zenitu. Gwarancja udanego wyjazdu to jednak nie tylko pomysł, dobry plan i przygotowania dopięte na ostatni guzik. To również, a może i przede wszystkim - jeśli nie decydujemy się na samotne eskapady - sprawdzony kompan lub ekipa. Ludzie tacy, że w każdej sytuacji do rany przyłóż.
Szczęśliwi więc ci, którzy dobrali już sobie odpowiednich towarzyszy, bo tacy współuczestnicy wyjazdów to skarb największy, porównywalny tylko z pokładem nieskończonego czasu wolnego. 😊
Zostawmy jednak obecnych szczęśliwców i rzućmy okiem na tych, którym przyszło się nie raz użerać z irytującymi osobnikami, którzy swoim zachowaniem sprawiali, że chciało się wyjazd porzucić przedwcześnie, uciec do domu, schować do szafy i już więcej nie wychodzić.
Żeby nie było - my również podczas różnych wypadów mieliśmy wątpliwą przyjemność dzielenia drogocennego czasu urlopowego z wyjazdowymi pierdołami. Na szczęście było to dawno, kiedy w jakiś sposób byliśmy zależni od innych i takie atrakcje ludzkie były wpisane w ryzyko wyjazdowych przyjemności. Niemniej jednak, choć teraz sprawdzone osoby są na podorędziu, wspomnienia często pozostają żywe i owocują poniższym zestawieniem człowieczych typów, których lepiej unikać, by nie zepsuć sobie urlopu.
5 irytujących towarzyszy podróży, którzy uprzykrzą każdy wyjazd
WYBREDNI
Zazwyczaj do organizacji wyjazdu nie przykładają ręki, na Twoje pytania o pomysły, odpowiedzą, że im wszystko jedno i zdają się na Ciebie. Wydawać by się mogło - super! Wszystko zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni już na miejscu, gdzie Twoim kompanom nagle wszystko nie pasuje. Tam nie pójdą, tego nie zjedzą, tego robić nie będą i choćbyś na rzęsach stawał i uszami klaskał, to im nie dogodzisz, bo dla nich woda zawsze będzie zbyt mokra, góry za wysokie, miasto zbyt miejskie, a lato zbyt letnie.WIECZNI SPÓŹNIALSCY
Świat podróży tak już jest skonstruowany, że trzeba się przemieszczać, korzystając przy tym z różnych środków transportu. Żadna filozofia. Problem i stres pojawiają się wtedy, gdy trzeba na te wehikuły zdążyć, bo innych nie ma. Przez spóźnialskich kompanów wiecznie będziesz biegać z wywieszonym językiem, żeby tylko złapać ostatni autobus, czy na czas znaleźć się w samolocie. Może nawet pomyślisz, że po co się użerać, że można delikwenta olać zawczasu. Pomysł zaiste zacny, ale jak to bywa w złośliwości tego świata, akurat w najbardziej newralgicznej sytuacji okaże się, że Twój towarzysz nie tylko się spóźnia, ale i jest w posiadaniu wszystkich biletów. Tak że ten...ROSZCZENIOWCY
Pan i władca dał Ci się zabrać na urlop, więc teraz nad nim skacz. Jego postawa mówi, że wszystko co najlepsze świat powinien złożyć u jego stóp. Nie życzy sobie stania w kolejkach, jazdy w tłoku, budżetowego spania, dodaj dowolne. Liczy się tylko on, tonący w zajebistości, którą ocieka do tego stopnia, że klękajcie narody.LENIWCE
Wymarzona lokalizacja, wyśnione warunki, a ta pierdoła nie zamierza się ruszać z kwatery. W góry nie pójdzie, bo się spoci. W miasto nie ruszy, bo wszystkie są takie same. Na kolację do lokalnej knajpy nie pójdzie, bo przecież ma żarcie w hotelu. Chce spać do południa, a za życiowy sukces uważa przeniesienie swojego tyłka z łóżka na balkonowy leżak.PERFEKCJONIŚCI
Właściwie mogliby uchodzić za partnerów idealnych, bo i rzucą pomysł, i wezmą na siebie całą organizację. Plan idealny będzie bogaty, obfitujący w atrakcje wszelakie i przy tym napięty, jak plandeka na starym żuku. Ponieważ nie zamierzasz spędzać urlopowego czasu na balkonie, cieszy Cię ten fakt niezmiernie. Wszystko jest cacy do czasu, gdy coś się nie posypie. A jak wiadomo, zdarzenia lubią chodzić po ludziach, więc i plany trzeba zmieniać i dostosowywać na bieżąco. Niestety, akurat z tym perfekcjonista będzie miał problem. Bo przecież on zaplanował tak, a nie inaczej i domaga się realizacji punkt po punkcie, co najmniej, jakby za wypełnienie podróżniczego planu, miała czekać na Was nagroda.Mnie osobiście najbardziej na nerwy działali (mam nadzieję, że już zawsze będę mogła pisać w czasie przeszłym) wybredni i leniwce i nikt tak jak oni nie gasił mojego entuzjazmu i chęci poznawania nowego miejsca.
A jak jest z Wami? Macie na swoim koncie wyjazdy z takimi urlopo-psujami? A może dodacie kogoś do powyższej listy? Śmiało!
Udany urlop, szczególnie ten planowany od dłuższego czasu, na myśl, o którym jarasz się jak trawa na jesień i przebierasz nóżkami do gra...
Bardzo rzadko wypełzam gdzieś - czy to w góry, czy w miasto - bez towarzystwa. Częściej się po prostu składa, że towarzysz łazęgowej niedoli jest w pogotowiu, by raźno dotrzymywać mi kroku, a nawet ciut poganiać. I lubię to bardzo. 😊
Jak to jednak czasami bywa, nie zawsze ma się to, co się lubi. Pozostaje więc polubić się z tym, co się ma. W tym przypadku z samotnym wyjściem na szlak. To, że się da, ustaliliśmy w jednym z poprzednich tekstów, w którym zwracałam uwagę na to, o czym trzeba podczas takiego łażenia pamiętać.
Wędrowanie w pojedynkę to szczególne doświadczenie
Wędrowanie w pojedynkę wcale nie oznacza, że będzie nam doskwierała samotność. A to właśnie ona - obok lęku - stanowi główny hamulec tych wszystkich, którzy postanawiają jednak zostać w domu.Sama ale nie samotna - Plusy (nie tylko) górskich wycieczek w pojedynkę
⇨ To jest ten czas kiedy nic nie musisz, a co najwyżej możesz chcieć. Wszak od nikogo nie jesteś zależny, nie musisz dostosowywać tempa do reszty grupy, etc. Tylko od Ciebie zależy, jak będzie wyglądać Twój dzień oraz jak i gdzie się zakończy - dotrzesz do celu, a może zawrócisz i zmienisz plany?⇨ Z nikim nie rozmawiasz, więc nic Cię nie rozprasza, a co za tym idzie możesz bez przeszkód chłonąć otoczenie i wszechobecne bodźce, jakie wysyła natura. Więcej słyszysz, więcej czujesz i to jest niesamowite.
Jak pokonać obawy przed samotnym ruszeniem na szlak?
Nie powiem, podczas mojego pierwszego spaceru w pojedynkę, towarzyszyło mi to dziwne uczucie, które każe myśleć, że zaraz z pewnością coś się stanie, bo w krzakach pewnikiem czai się zło z całego świata. Tak już chyba jest, że wyobraźnia zaczyna działać, a moja wyjątkowo zna się na rzeczy i podsuwa mi czasami takie projekcje, że na samą myśl się lepiej nogami nakryć i czekać na sąd ostateczny. A przecież nie tędy droga!⇨ Boisz się, że się zgubisz? Może tak się zdarzyć. Ale wierz mi, nie Ty pierwszy i nie ostatni. Przede wszystkim to żadna ujma na honorze. Szczególnie, że oznakowanie szlaków w niektórych miejscach pozostawia wiele do życzenia. Jeśli nie wystarcza Ci mapa w plecaku, a dodatkowo średnio Ci idzie orientacja na niej, zawsze możesz się wspomagać dodatkowymi cudami techniki - GPSy, mapy w telefonie. Tylko nie ufaj im bezgranicznie i sprawdzaj co jakiś czas przebieg trasy.
⇨ Boisz się kontuzji, stłuczeń, upadków? Nie napiszę Ci tutaj, że nic złego Cię nie spotka. Wszak nie ja ustalałam, co i komu jest przeznaczone. Śmiem jednak twierdzić, że prędzej dosięgnie nas jakiś wypadek na trasie dojazdu (wszak różny element po drogach jeździ) niż już bezpośrednio w górach.
Pamiętaj jednak, by poinformować znajomych, obsługę schroniska, gdzie się wybierasz i o której godzinie planujesz powrót. No i miej głowę na karku.
⇨ Boisz się przejmującego uczucia samotności? Gdy już oczyścisz głowę z codziennych trosk nie zaczynaj myśleć za dużo. Odpręż się. Bądź tu i teraz. Wsłuchuj się w szum wiatru i szmery strumienia, a gdy trafi Ci się monotonny odcinek, weź aparat i wyżyj się artystycznie. Poszukaj nowych, ciekawych kadrów. Baw się z otoczeniem. Wąchaj, głaszcz, dotykaj. Ciesz się chwilą.
⇨ Boisz się niespodziewanego spotkania na szlaku? Nie zdarzyło mi się, ale zagwarantować nikomu nie mogę, że nie spotka na swojej drodze jakiegoś dziwoląga czy podejrzanego typa. Jednak prędzej zacznie Cię gonić wioskowy burek, który z chęcią dopadnie się Twoich nogawek, niż jakiś napaleniec. Leśna zwierzyna też nie ma w planach ataków na Ciebie. O ile nie władujesz jej się akurat w środek legowiska.
⇨ Boisz się, że zabraknie Ci pewności siebie? Męczą Cię pytania, czy w ogóle dasz radę, czy przejdziesz szlak, czy wystarczy Ci prowiantu, czy się nie zgubisz? A jak się zgubisz, to czy sobie poradzisz? I można tak wymieniać w nieskończoność. Ja wiem, że dasz radę. Ty musisz tylko przekonać o tym fakcie swoją wyobraźnię i dołożyć do tego szczyptę rozsądku. To nie może się nie udać.😊
A już tak zupełnie pomijając powyższe, to powiem Ci coś w sekrecie - Po prostu to zrób! Nieważne, czy będzie to wypad kilkugodzinny, całodniowy, a może weekendowy. Czerp z tego frajdę, bądź dumny z pokonania własnych słabości i spróbowania czegoś nowego. Ty tutaj rządzisz, wyznaczasz sobie cele i tempo ich realizacji. Nie musisz nawet wdrapywać się na szczyt. Krok po kroku, powolutku. Tylko Ty i pieszcząca zmysły natura dookoła. Ciesz się tym!
Bardzo rzadko wypełzam gdzieś - czy to w góry, czy w miasto - bez towarzystwa. Częściej się po prostu składa, że towarzysz łazęgowej nie...
Prognozy na tegoroczne lato są różne, a fakt, że zmieniają się jak w kalejdoskopie, każe nam spodziewać się wszystkiego - od aury chłodnej, przez deszcze aż po niemiłosierny upał, który nawet w górach potrafi solidnie dopiec, a spiekota ta może mieć mało przyjemne skutki.
Lato, upały i górskie wycieczki
Upał w górach i 8 zasad, których powinieneś przestrzegać
Prognozy na tegoroczne lato są różne, a fakt, że zmieniają się jak w kalejdoskopie, każe nam spodziewać się wszystkiego - od aury chłodn...
W ostatnim wpisie, w którym pokazaliśmy Wam alternatywną stronę hiszpańskiego Benidormu, zaznaczyliśmy, że możecie się tam oddawać różnorodnym aktywnościom, dzięki którym nie będziecie narzekać na nudę. VisitBenidorm nie próżnowali z organizacją naszego czasu, więc mogliśmy sprawdzić co nieco i podzielić się wrażeniami.
W ostatnim wpisie, w którym pokazaliśmy Wam alternatywną stronę hiszpańskiego Benidormu , zaznaczyliśmy, że możecie się tam oddawać różn...
Wybieraj uczęszczane szlaki
Zdaję sobie sprawę z tego, że w góry idziesz po to, by uciec od tłumu i zgiełku, jednak gdy dopiero rozpoczynasz przygodę z samotnymi rajdami, wybieraj się tam, gdzie spotkasz ludzi. Tak w razie czego. Poza tym popularne szlaki są zwykle dobrze oznaczone, więc i pobłądzić trudniej. Schroniska się znajdą, gdybyś jednak chciał zawrócić, czy się posilić. Dodatkowo popularny szlak najczęściej obfituje w ciekawe widoki, więc czymś sobie wynagrodzisz nadmiar ludzi.Zrezygnuj z nieznanych terenów
Wybierasz się gdzieś po raz pierwszy? Nie ładuj się tam w pojedynkę. Nie wybieraj dróg, których nie znasz lub takich, które wiodą daleko od głównych węzłów szlakowych. Lepiej wiedzieć, czego można się w danym miejscu spodziewać. A przecież może się zdarzyć, że utkniesz samotnie na jakimś podejściu, gdzie ruszyć się nie będziesz mógł ani w górę, ani w dół. Słaba perspektywa. Wtedy, jak znam złośliwość rzeczy martwych, z zasięgiem też będziesz mieć kłopot, więc ewentualne ogarnięcie pomocy może urosnąć do rangi wyczynu stulecia.Ogarnij ekwipunek i prowiant
Idziesz samotnie, więc samodzielnie musisz zadbać o wszystko i równie samodzielnie nieść wszystkie niezbędniki na plecach. Nie będzie nikogo przy Tobie, komu mógłbyś podrzucić co nieco, ani kto mógłby poratować Cię czymś do jedzenia, czy picia, kiedy Tobie skończą się zapasy.Pakowanie plecaka na samotny trekking powinno być zdecydowanie bardziej przemyślane. Tak byś nie przytyrał sobie pleców, a jednocześnie, by niczego Ci nie brakowało.
Sprawdzaj na bieżąco prognozy pogody
To, że pogoda w górach jest bardziej zmienna niż kobieta podczas PMS już zapewne wiesz, dlatego musisz cholerę wyprzedzać o krok. Ufaj, ale kontroluj. Sprawdzaj prognozy zarówno przed wyjściem w góry, jak i w trakcie wędrówki, by mieć pewność, czy prognozowana sytuacja nie uległa zmianie na gorsze. Deszcz to jeszcze pół biedy, ale o burzach i gwałtownym załamaniu pogody lepiej wiedzieć i mieć w zanadrzu miejsce do odwrotu.Miej plan B
Oczywiste jest, że jak sobie coś zaplanujemy, to zakładamy, że realizacja planu wypali w stu procentach. Niestety złośliwość świata nie raz pokazała, że plany trzeba było modyfikować na prędce. Z tego też względu warto mieć w zanadrzu plan B, żeby wypadu nie spisywać całkowicie na straty. Sprawdź wcześniej, czy szlak, którym zamierzasz wędrować można skrócić i bezpiecznie wrócić do punktu wyjścia. Zorientuj się, gdzie i czy na szlaku znajdują się wiaty turystyczne, leśniczówki, etc., gdzie będziesz mógł się schronić w razie potrzeby.Poinformuj kogoś, gdzie się wybierasz
To, że ruszasz na szlak samotnie, nie oznacza, że powinieneś robić z tego tajemnicę. Poinformuj zaufaną osobę, gdzie się wybierasz, jakim szlakiem masz zamiar iść, i kiedy planujesz powrót. Zostaw też podobną informację w schronisku, jeśli z niego startujesz, wpisując się w księgę wyjść. Jeśli nie zameldujesz się o określonej godzinie, dana osoba może zacząć sprawdzać sytuację i wezwać ewentualną pomoc, czy poinformować służby.Samotna wędrówka - W ogóle po co to komu?!
Po przeczytaniu powyższego ktoś może pomyśleć, że skoro z tym wszystkim tyle zachodu i na tyle rzeczy trzeba uważać, to może lepiej zawsze wybierać się na szlak z kimś. Po co w ogóle samotna wędrówka?Warto tutaj zaznaczyć, że mimo wszystko samotna łazęga po górach dostarcza równie mnóstwo frajdy i pozwala na intensywniejsze przeżywanie otoczenia. Dodatkowo nikt nie zaprząta Ci głowy, możesz skupić się na sobie, czerpać z tego przyjemność. A że też nie zabawiasz nikogo rozmową, to i stuprocentowo się wyciszysz. To zupełnie inny rodzaj odprężenia. Idziesz swoim tempem, ptaszki ćwierkają, potok szemrze, wiatr smaga po twarzy, a trawa mizia po łydkach.
Jeśli więc w samotności nie pakujesz się świadomie w niebezpieczne sytuacje, to szkoda, byś siedział w domu, czekając na lepsze okazje.
A Wy, co o tym myślicie? Chodzić, czy nie chodzić samotnie? A może podzielicie się swoimi przygodami z samotnych wędrówek? Komentarze są, jak zwykle, Wasze.
Szykuje się trochę wolnego, za oknem sprzyjająca aura, więc przebierasz kopytkami, bo nosi Cię nieziemsko. Zaczynasz roztaczać przed so...
Są takie miejsca, które na pierwszy rzut oka wyglądają, jak jedna wielka imprezownia z powietrzem ciężkim od wydychanych przez rozpasaną gawiedź procentów, i w których próżno szukać dodatkowych atrakcji, które byłyby czymś innym niż wlewanie w siebie drinków i wódki na wyścigi.
A jaki jest Benidorm? Czy warto zapuścić się do miasta wieżowców oraz przyplażowych knajp i dyskotek? Polecieliśmy - nie powiem, ze sporymi obawami - i wszystko sprawdziliśmy.
Alternatywne oblicze miasta Benidorm - Czy warto je poznać?
Ci z Was, którzy śledzili nas dzielnie na fejsie, wiedzą, że wątpliwości ogarnęły nas jeszcze przed wylotem. Gdy zgłosiła się do nas organizacja turystyczna z Benidorm z propozycją wyjazdu, abyśmy sprawdzili, jak aktywnie spędzić tam czas, zaczęliśmy przeglądać przykładowe zdjęcia u "wujka gugla", a tam oczętom naszym ukazały się obrazy iście apokaliptyczne - hotel na hotelu hotel hotelem pogania. Ups... W naszych głowach zakiełkowało więc pytanie: Yyy, to gdzie te aktywności?! Turlanie się po plaży, wspinaczka na wieżowce, a może biegi parkourowe po hotelowych dachach?!Są takie miejsca, które na pierwszy rzut oka wyglądają, jak jedna wielka imprezownia z powietrzem ciężkim od wydychanych przez rozpasaną...
Późna wiosna - jak to zwykle bywa - nie zna umiaru i coraz bardziej zaczyna przypominać lato. Nawet w wyższych partiach gór śnieg przegrywa z cieplejszą aurą, a na szlaki wylega coraz więcej wędrowców. Nie ma w tym nic dziwnego. Ot, cykliczne zjawisko. Jak co roku.
Wielu z nas już ostrzy sobie zęby na całodzienne lub nawet kilkudniowe wycieczki, a góry wypełniają znaczną część czasu w naszych planach urlopowych. Pośród tych planów przewija się nieustannie powracające pytanie.
Jak się ubrać i co zabrać na letni wypad w góry?
Odpowiedź na to pytanie wydaje się być prosta, jednak obserwacje pokazują, że dla wielu osób w dalszym ciągu jest to sprawa, której nie poświęcają wiele uwagi, a przygotowanie do wyjścia w góry kończy się na pobieżnym zaplanowaniu trasy.Prawda jest taka, że nie wystarczy ubrać się lekko, na urlopowicza. Taka opcja sprawdzi się w mieście, czy nad wodą (a i tutaj nie zawsze), ale góry nawet latem mogą zafundować nam pogodową karuzelę, podczas której zaczniesz się zastanawiać, czy to już czas, by rozejrzeć się za gwiazdkowymi prezentami. 😊
Powinniśmy ubierać się komfortowo i jednocześnie zadbać o to, by być przygotowanym na różne pogodowe ewentualności - upał, wiatr, deszcz, mgłę, etc.
Obuwie + skarpety
Odpowiednie, wygodne buty z profilowaną podeszwą plus sprawdzone skarpety to podstawa. Będę to powtarzać z uporem maniaka, jednocześnie przypominając, że wszelkiej maści mokasynki, balerinki, klapeczki i inne laczki, choćby nie wiem jak wygodne, nadają się na miejski deptak, ewentualnie taras przed schroniskiem, a nie na szlak. Często długi i kamienisty, który wymaga marszu w butach zapewniających pewne stawianie kroków i dobrą stabilizację naszym kopytkom. Serio, mając stopy obute w leciutkie, wizytowe półbuty, nie chciałbyś schodzić po mokrych, pierońsko śliskich kamlotach podczas ulewy, kiedy to jeszcze trzeba wydłużyć krok, bo całkiem blisko dają się słyszeć nieprzyjazne, burzowe pomruki.Koszulka techniczna
Gdy już wiemy, w jakich butach przyjdzie nam wędrować, czas na dobranie odpowiedniego przyodziewku, coby z gołą klatą po szlaku nie latać i zwierzyny nie płoszyć. Hawajska koszula tutaj średnio pasuje. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by szlaki przemierzać w najzwyklejszym, bawełnianym t-shircie, jednak koszulka techniczna (zarówno taka z krótkim jak i z długim rękawem) jest lżejsza, zajmuje mniej miejsca w plecaku (gdybyś planował zabrać na zmianę lub kilka sztuk na dłuższą wyprawę), odprowadza wilgoć, co jest zbawienne podczas letnich upałów. Nie poznałam jeszcze osoby, która by się nie pociła latem na szlaku. W koszulce technicznej jest bardziej komfortowo, bo szybko wysycha i nie klei się uparcie do ciała, jak taka z czystej bawełny. I choć osobiście bawełniane łachy uwielbiam, to jednak na szlaku miłość będę wyznawać poliestrowi i wełnie merino.Spodnie trekkingowe
Klata ubrana, więc pora narzucić coś wygodnego na szanowne cztery litery. Tutaj, podobnie, jak w przypadku koszulki, dobrze, by materiał szybko wysychał i oddychał. Można założyć nie krępujące ruchów getry, czy spodnie biegowe. Ja osobiście preferuję lekkie spodnie z odpinanymi nogawkami. Osoba, która wymyśliła ten patent powinna dostać jakiegoś turystycznego nobla. Odpinane nogawki są genialne. W upalny dzień można wystartować w krótkich gatkach, a gdy zrobi się chłodniej, będziemy musieli przedzierać się przez chaszcze, zacznie wiać lub nam po prostu słońce za bardzo zacznie smalić po nogach, dopinamy nogawki, wystawiamy aurze środkowy palec i wędrujemy dalej. 😊Kurtka przeciwdeszczowa + polar
Wiem, że jak wyglądasz prze okno i widzisz słoneczną lampę, to nie chcesz myśleć o deszczu i burzy. Jak już jednak wcześniej ustaliliśmy, górska aura ma w nosie nasze chęci i upodobania, o czym nie raz nam przypomni. Dlatego tak ważne jest, by w naszym letnim plecaku znalazło się również miejsce na kurtkę przeciwdeszczową oraz polar, który wykorzystamy, gdy na szlaku zrobi się chłodniej lub będziemy chcieli posiedzieć wieczorem przed schronem.Ochrona przeciwsłoneczna: czapka / kapelusz / chusta + okulary
Górskie słońce potrafi mocno dokuczyć, a brak odpowiedniej ochrony może skończyć się udarem. Nie jest to nic miłego, a skutki mogą być opłakane. Niestety, wiem, o czym piszę.Dlatego też na szlaku powinny towarzyszyć nam: krem z wysokim filtrem, okulary przeciwsłoneczne oraz nakrycie głowy w postaci czapki, kapelusza, czy chusty. Wybór jest ogromny, więc proszę mi tutaj bez wymówek. Obyście nie musieli mądrzeć po szkodzie, tak jak ja.
Prócz odpowiedniego ubrania zabieramy oczywiście odpowiednią ilość płynów (wodę, tabletki izotoniczne do rozpuszczenia), żeby się nie odwodnić i prowiant, by nam energii nie odcięło.
A co oprócz tego? Dajcie znać. Komentarze są Wasze.
Późna wiosna - jak to zwykle bywa - nie zna umiaru i coraz bardziej zaczyna przypominać lato. Nawet w wyższych partiach gór śnieg przegr...