,

Ochrona przeciwsłoneczna w górach - Czy naprawdę jest potrzebna?

2.7.16

Uwielbiamy słońce. I nie chodzi tutaj o upały, a o radosną, słoneczną aurę, która sprzyja aktywnościom na świeżym powietrzu. Niestety, zbyt długa ekspozycja naszych ciał na słońce nie tylko może szkodzić, ale jest wręcz niebezpieczna, a jej skutki mogą być opłakane.

Ochrona przeciwsłoneczna w górach

Oczywiście nie oznacza to, że mamy się z tego powodu pozamykać w piwnicach i zrezygnować z tego, z czego mamy frajdę, i co sprawia nam przyjemność. Musimy się tylko odpowiednio przygotować na spotkanie z ostrym, mocno operującym słońcem. Co ważne, nie tylko nad wodą i na plaży, z którymi od razu wiążemy wakacyjno-urlopowy relaks, ale też - a może nawet przede wszystkim - w górach, gdzie podczas długiej wędrówki jesteśmy wprost na patelni, o czym przekonałam się nie raz, a dobitnie w zeszłym roku. 
Na całe szczęście istota ze mnie reformowalna i na starość jakby mądrzejsza. Polubiłam się z kremami z wysokim filtrem, a nawet - mimo, że nienawidzę, jak mam coś na łepetynie - nabyłam kapelusz. To nic, że wyglądam w nim jak krzyżówka pajaca z niepełnosprytnym Indiana Jones'em. Ważne, że łepetyna ma ochronę i nie spalę sobie przedziałka na skwarę, która się potem paskudnie złuszczy.

***

Nie ma nic bardziej pożądanego niż słoneczna "lampa" w górach. To właśnie ona gwarantuje widoki i zdjęcia przecudnej urody. Niestety, daje popalić. Dosłownie. A problem nie dotyczy wyłącznie wędrowców o bardzo jasnej karnacji. Słońce i upał w górach są po prostu niebezpieczne.
Na górskich szlakach jesteśmy bardziej narażeni na promieniowanie UV, a przebywanie w pełnym słońcu stanowi dla nas większe zagrożenie. Dzieje się tak, ponieważ wraz ze wzrostem wysokości powietrze staje się rzadsze i tym samym dociera do nas więcej szkodliwych promieni UV. W uproszczeniu (oczywiście będzie to zależało od pory dnia, pogody, ilości chmur, etc.) można napisać, że co sto metrów w górę, promieniowanie wzrasta o ok. 20 procent. To bardzo dużo.

Na dużych wysokościach, nawet przy sporym zachmurzeniu, dotrze do nas wystarczająca ilość promieni UV, które mogą wywołać poparzenie, a nawet udar cieplny.

Ochrona przeciwsłoneczna w górach

Od 2000 metrów nad poziomem morza akcja słoneczna toczy się bardzo szybko i nawet jeśli nam się wydaje, że jeszcze nic się nie dzieje i nie odczuwamy skutków słonecznej ekspozycji, to całkiem możliwe, że już doznaliśmy oparzeń. Nawet osoby o ciemniejszej karnacji, które na co dzień opalają się na ładny, brązowy kolor, mogą paść ofiarą górskiego słońca. I choć w ciągu dnia skóra nie wysyła nam żadnych sygnałów wskazujących, to po wieczornym prysznicu najczęściej wychodzi szydło z worka, a my w lustrze widzimy obraz nędzy i rozpaczy w postaci zrumienionego na świński i palący róż osobnika.

Dlatego w czasie górskich wypadów tak ważne jest stosowanie kremów i pomadek ochronnych. Również zimą i przy poważniejszych wyrypach na przykład na lodowiec. Wtedy słońce, odbijając się od śniegu, razi nas ze zdwojoną siłą, więc dobrze by było, gdybyśmy oszczędzili sobie tego łomotu.

Alpy lato
Ta "wypalona" koszulka schodziła mi z rąk półtora roku. Porażka!

Własna ochrona przeciwsłoneczna i wskaźnik ochrony przeciwsłonecznej SPF

O ile nie jesteśmy albinosami, nasza skóra posiada własną warstwę ochronną przed słońcem, dzięki której przez pewien czas możemy przebywać na słońcu bez dodatkowej ochrony. Własna warstwa ochronna skóry jest różna u różnych osób i zależy oczywiście od fototypów skóry, których - w klimacie umiarkowanym - wyróżniamy cztery.
Ja jestem fototypową "dwójką" i oznacza to, że łatwo mi się spiec na różowiutką świnkę Pigi, ogólnie trudno mi się opalić, a moja ochrona własna działa bez wspomagania przez około dwadzieścia minut.

Z pomocą przychodzą dostępne kremy i pomadki ochronne posiadające różne wskaźniki SPF, od 2 do 50 (ang. sun protection factor) i w zależności od tego, jakim fototypem jesteśmy, powinniśmy sięgać po specyfiki z odpowiednim filtrem, by maksymalnie wydłużyć czas, w jakim możemy przebywać na słońcu.
W moim przypadku, przy zastosowaniu kremu z filtrem np. SPF 20 czas ochrony wzrósłby teoretycznie do 400 minut. Dlaczego teoretycznie? Ano dlatego, że zaaplikowany krem nie utrzymuje się stale na skórze, szczególnie, gdy ta się poci, jest ocierana o ubranie, etc., a dodatkowo - o tym nie zapominajmy - w górach słońce jest dużo ostrzejsze, o czym wspominałam wyżej.

Wartość indeksu UV

W zależności od miejsca, w jakim przebywamy oraz ogólnej pogody, wyróżnia się też różne wartości indeksu UV, a informację o nich można znaleźć na portalach meteo. Wartości te są istotne ponieważ informują nas o tym, jakie środki powinniśmy przedsięwziąć, by odpowiednio chronić naszą skórę przed szkodliwym promieniowaniem.

Indeks UV 0-2 | Dla zdrowego człowieka brak zagrożeń | Warto nosić okulary przeciwsłoneczne
Indeks UV 3-5 | Zagrożenie średnie - Bezpieczny czas przebywania na słońcu 1-2 godz. | Zaleca się noszenie okularów przeciwsłonecznych, nakrycia głowy i ochronę ciała przewiewnym ubraniem np. z długim rękawem. Warto też od czasu do czasu schronić się w cieniu.
Indeks UV 6-7 | Zagrożenie wysokie - Bezpieczny czas przebywania na słońcu 0,5 - 1 godz. | Zaleca się noszenie okularów przeciwsłonecznych, nakrycia głowy i jasnej odzieży, jak również stosowanie kremów z filtrem od SPF 15 w górę i ograniczenie czasu przebywania w pełnym słońcu.
Indeks UV 8-10 | Zagrożenie bardzo wysokie - Bezpieczny czas przebywania na słońcu 15-30 min. | Ochrona jak powyżej. Dodatkowo lepiej zbunkrować się w cieniu, bo przy tak operującym słońcu o oparzenia nie trudno.
Indeks UV 11+ | Zagrożenie ekstremalne - Bezpieczny czas przebywania na słońcu 5-15 min. | Jeśli to możliwe unikaj słońca, szczególnie w godzinach około południowych. Natomiast w czasie przebywania na słońcu ochrona w postaci kremów z najwyższym filtrem, okularów przeciwsłonecznych i odpowiedniej odzieży to mus.
Bez ochrony sytuacja wyglądałaby tak, jakbyście zapomnieli wyjść z solarium. Mam nadzieję, że Wasza wyobraźnia to ogarnęła. Naprawdę trzeba mieć się na baczności, bo taki indeks to nic nadzwyczajnego w Alpach, czy na przykład na Wyspach Kanaryjskich.

Bogatsi o te (być może) nowe informacje nie popełniajcie moich błędów i z rozwagą korzystajcie z tej naturalnej lampy, bo człowiek ma dużo więcej frajdy wtedy, kiedy nie musi jęczeć przy każdym ruchu spaloną na skwarkę kończyną. Serio!

Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM