Muszę przyznać szczerze, że gdy 10 lat temu przyjechałam do Wrocławia, nie znosiłam tego miasta. Mimo wielu udogodnień, nigdy nie byłam specjalną fanką miejskich przestrzeni. Jeśli dołożyć do tego brak gór i wiecznie spieszące gdzieś niezliczone ilości ludzi, to już w ogóle kaplica. Czas jednak pomału zrobił swoje i moja uprzedzona do większych miast głowa zaczęła się przyzwyczajać do tego pędu. Było to o tyle łatwiejsze, że Wrocław okazał się być nie tylko skupiskiem betonowych osiedli, pierdyrialda mostów, komarów-mutantów dopadających człowieka nad Odrą, ale też całkiem przyjemnym miejscem, w którym zieleni - dzięki ci panie! - dostatek.
Pierwszym zielonym skupiskiem, jakie odwiedziłam praktycznie zaraz po moim nalocie na tę aglomerację był Ogród Botaniczny Uniwersytetu Wrocławskiego. Miejsce przypadło mi bardzo do gustu i z miłą chęcią mogłabym tam bywać tak często, jak to możliwe. Żeby jednak było śmieszniej od mojej tamtejszej wizyty w rzeczonym ogrodzie minęła prawie dekada - wstyd!
Zeszłej niedzieli, uradowani, że pogoda zmieniła trochę swe oblicze i niebo przestało pluć żabami, postanowiliśmy spędzić dość leniwe popołudnie w Ogrodzie Botanicznym właśnie.
Wilczomlecz lśniący
Wrocławski Ogród Botaniczny należący do Uniwersytetu Wrocławskiego (założony w 1811 roku) to piękny, zielony obszar o powierzchni 7,48 ha, gdzie rośnie około 12 tysięcy gatunków i odmian roślinności.
Odwiedzając ogród, nie sposób obejrzeć wszystkich gatunków za jednym razem. Mimo wielu wyznaczonych ścieżek, powierzchnia robi swoje i taka eksploracja natury również może zmęczyć. Z tego też zapewne względu w ogrodzie usytuowano wiele stolików i ławek, na których można się zbunkrować i w ciszy kontemplować naturę, czytać książki, uczyć się, czy chociażby opracowywać projekty do pracy. Mózg po takiej dawce tlenu narzekać nie powinien. :)
Gdy wchodzimy do ogrodu po raz pierwszy możemy odnieść wrażenie, że rośliny zostały ponasadzane bez określonego schematu. Tak jednak nie jest. Ogród jest rozplanowany, a określone gatunki znajdują się w jasno przypisanym miejscu. Na planie ogrodu mamy m.in.:
- Gruntowe rośliny ozdobne - byliny, krzewy, wiele odmian wiosennych kwiatów, które już wczesną wiosna cieszą oczy swoimi kolorami
- Systematykę roślin - "Rośliny w układzie systematycznym przedstawiono na powierzchni ok. 2 ha, w centralnej części wrocławskiego Ogrodu Botanicznego. Zgromadzono tu rośliny zielne oraz drzewa, krzewy i krzewinki mogące się rozwijać i zimować w naszych warunkach klimatycznych. Przedstawiono je w układzie odzwierciedlającym ich naturalne pokrewieństwo, zgodnie z systemem Adolfa Englera (1844-1930)." cyt. ze strony: http://www.ogrodbotaniczny.wroclaw.pl/
- Arboretum - wszelkie rośliny drzewiaste - drzewa, krzewy i krzewinki
- Alpinarium - rośliny naskalne, spotykane w górach, rosnące często w surowych warunkach klimatycznych
- Rośliny wodne, błotne i akwariowe
- Rośliny szklarniowe - egzotyczne sukulenty: kaktusy, palmy, rośliny subtropikalne
Już od wczesnej wiosny ogród nabiera kolorów, a odwiedzający mogą cieszyć oczy ferią barw i zapachów. Ja osobiście, mimo mojej alergii i raczej antypatii do kwiatów maści wszelkiej, nie mogłam oderwać wzroku od tulipanów, które zachwycały kolorami i kształtami. Widać, że pracownicy naukowi Uniwersytetu nie próżnują. Genetyka rządzi, jak nic. :)
Wiśnia japońska: można się narkotyzować zapachem
Rzeźba DNA
Świerk pospolity
Azalia pontyjska
Profil węglowy: przekrój geologiczny przez wałbrzyskie złoże węglowe zbudowany przez prof. H. R. Goepperta
Japońska ścieżka
Różanecznik - Rhododendron: Jedna z wielu odmian, które można zobaczyć
Wrocławski Ogród Botaniczny to zielona enklawa w samym centrum miasta. Znajduje się zaledwie 2 km od Rynku, a wchodząc wgłąb zostawiamy miejski zgiełk daleko za nami. Tam naprawdę można się zrelaksować i wyciszyć. Nie słychać głośnych rozmów i przekrzykujących się dzieciaków. Mimo obecności wielu osób, jest harmonijnie i spokojnie, można siedzieć i siedzieć, wsłuchiwać się w szum drzew lub własne myśli.
Jeśli nie macie pomysłu, gdzie spędzić choć jeden majówkowy dzień - odwiedźcie Wrocław i zanurzcie się w kolorycie i zapachu ogrodu - warto.
Muszę przyznać szczerze, że gdy 10 lat temu przyjechałam do Wrocławia, nie znosiłam tego miasta. Mimo wielu udogodnień, nigdy nie byłam spe...