Wiosnę mamy w pełni, jeszcze tylko w wysokich górach - Tatry - zalegają warstwy śniegu, co można zobaczyć, śledząc kamerki TOPR-u. W dolinach i niższych pasmach górskich dominuje już wiosenny koloryt i próżno szukać oznak niedawnej, choć łagodnej w tym sezonie zimy. Z tego też względu na szlaki zaczynają wylegać coraz większe grupy turystów. Sama rozpoczęłam sezon wiosenny całkiem wcześnie, bo już w lutym - taka to aura była łaskawa - i wdreptałam z mężem na Czupel w Beskidzie Małym.
Wiosna, wiosna, od razu człowiek robi się bardziej aktywny i jedną z ostatnich rzeczy jest spędzanie wolnego czasu w domu - stąd też to wspomniane pospolite, turystyczne ruszenie. Warto jednak przed wydreptaniem z domowego zacisza i wojażami maści wszelkiej zaopatrzyć się, tudzież uzupełnić, podręczną apteczkę podróżną.
Zwykle przed wyjazdem - choćby tym najkrótszym i wcale niedalekim - jaramy się jak murzyn szkiełkiem i w ferworze przygotowań staramy się dopiąć wszystko na ostatni guzik. Niektórzy pieczołowicie tworzą check listy i skrupulatnie odhaczają, co już zapakowali, a co jeszcze by się przydało. Często bywa tak, że rzeczone check listy zawierają tylko ten "grubszy" ekwipunek - odzież, sprzęt, mapy, prowiant, etc. Zdarza się, że mimo skrupulatnych przygotowań, na takiej liście brakuje apteczki - przedmiotu niepozornego, niezajmującego wiele miejsca. Co by nie pisać - apteczka w podróży to ważna rzecz.
Mimo że jest tak ważna, bywa traktowana po macoszemu, zapominana - wszak domeną ludzką jest odsuwanie do siebie myśli, że coś może się stać, nawet o drobnych urazach nie chcemy myśleć. Tymczasem nasz organizm lubi płatać nam psikusy w najmniej oczekiwanym momencie i uracza nas np. gorączką, biegunką, skręceniami i zwichnięciami, a nawet działa w jakiejś tajemnej komitywie z kąsającymi owadami, tudzież parzącym słońcem. Wtedy bez takiego podręcznego, aptecznego zawiniątka ani rusz - nieważne, czy będziemy dreptać wysoko po górskich szlakach, czy zwiedzać miasto. Pół biedy, jeśli faktycznie zwiedzamy miasto - możemy udać się do apteki. W środku lasu, na górskich graniach, czy innym pustkowiu o aptekę może być ciężko. No, chyba że macie jakieś nadprzyrodzone zdolności i siłą woli potraficie teleportować do siebie potrzebne rzeczy. Ja takowych mocy nie posiadam, więc muszę posiłkować się pomocami analogowymi, które mogę sobie spokojnie zapakować w plecak. Znane porzekadło mówi: Lepiej nosić, niż się prosić. - Warto się tego trzymać.
Nie musicie się obawiać, że taka apteczka będzie stanowiła dla Was zbytnie obciążenie. Nie chodzi tu przecież o to, byście oprócz zwyczajowego plecaka, taszczyli ze sobą skrzyneczkę pierwszej pomocy. Takiej to bym sama nie zabrała - w końcu nie jesteśmy lekarzami, tudzież innymi ratownikami na ćwiczeniach w terenie. Nie popadajmy w skrajności - albo nic, albo pół apteki na grzbiecie. Nie tędy droga.
Apteczka to taki twór, który wyposażamy praktycznie zawsze tak samo, niezależnie od tego, czy wybieramy się w góry, nad morze, czy zamierzamy uprawiać zwykłe, turystyczne łazęgowanie po mieście.
Co więc mieć zawsze przy sobie?
Plastry różnej wielkości - Buty, nawet najwygodniejsze, po długiej wędrówce mogą nas poobcierać. Możemy niefortunnie skaleczyć się o skałę, etc. Plasterek musi być.
Opaski/bandaże elastyczne/ chusta - Nawet w najwygodniejszym i najstabilniejszym obuwiu nasze stopy mogą poczuć zew free style'u i najzwyczajniej w świecie doznamy wtedy skręcenia np. stawu skokowego.
Środek odkażający - Najbardziej znana jest woda utleniona. Jeśli nie chcemy by nam coś chlupotało po drodze, możemy zabrać taki środek w tubce - waży niewiele i zajmuje jeszcze mniej miejsca. Dostępne są przeróżne maści, żele, nasączane chusteczki, etc. Taki specyfik przyda nam się, gdy postanowimy zbadać wytrzymałość naszej skóry na tarcie np. o skały, kolczaste krzaczory, czy inne dobrodziejstwa natury.
Krem z filtrem i środek łagodzący poparzenia słoneczne - W górach szczególnie przydatne, bo przy dobrej pogodzie słoneczna lampa bywa bezlitosna. Nie chcecie chyba wyglądać niczym Quasimodo, jak wam facjata od nadmiaru słońca spuchnie.
Leki przeciwbólowe/ przeciwgorączkowe - Różnie bywa. Zmiana klimatu potrafi wywołać ciekawe reakcje organizmu. A nie po to w końcu bierzemy urlop, żeby użerać się z bólem i innym dziadostwem. Warto się zaprzyjaźnić np. z ibuprofenem czy aspiryną.
Folia (koc) NRC - Lepiej chuchać na zimne. Złożony, niewielkich rozmiarów, leciutki, a bywa, że ratuje tyłek.
To naprawdę niewiele, a może przyczynić się do tego, że nie będziemy zmuszeni zakończyć naszego wypadu przedwcześnie. Warto więc mieć ze sobą tych kilka rzeczy, zapakowanych np. w przezroczystą saszetkę, żeby w razie potrzeby nie przetrząsać w amoku wszystkich kieszeni i schowków w plecaku.
Zdjęcie pochodzi z pixabay.com, CC0, stevepb