PROLOG
Był luty i dzień, jakich wiele. Tamten jednak zapisał się w historii górskiej blogosfery, dając początek czemuś większemu. To właśnie wtedy - 22 lutego - Gosia aka Ruda z wyboru rzuciła na swym twarzoksiążkowym fan page'u następującymi słowami:Halo halo górskie blogery! Większość z Was doskonale kojarzę i już sobie wypisałam w swoim magicznym notatniku, ale na pewno o kimś zapomniałam. Także tego, kto bloga o tematyce górskiej prowadzi, ten się chwali w komentarzu! Bo mi się coś urodziło w głowie. Na razie ciiiiii...
Od początku czułam w dużym palcu mego prawego kopytka, że to będzie coś fajnego, więc niecierpliwie wyczekiwałam szczegółów.
Cisza ze strony Rudej nie trwała długo, a jej dalsze działania zaowocowały utworzeniem twarzoksiążkowej grupy, gdzie zwołała gromadkę górskich wariato-ludzików i przedstawiła im swój pomysł, coby porządzić bardziej, razem. Wszak w kupie siła!
I tak doszliśmy do sedna - Miało się odbyć pierwsze spotkanie górskiej blogosfery. #BloGórsfera miała stać się faktem. <Jupijajej!>
Wszyscy, jak jeden mąż, wyrazili zainteresowanie i byli napaleni, jak szczerbaty na suchary, jarając się przy tym, jak trawy jesienią i mając już wizję naszego spotkania w górach. Namacalnie o góry się jednak nie otarliśmy, ale swoimi osobami, górską zajawką i pasją, przenieśliśmy je na ten ostatni weekend w miejsce zupełnie niepagórowate, z którego mimo wszystko stworzyliśmy naszą małą, górską mekkę. Po ostatnich wydarzeniach, Radom już nigdy nie będzie tylko Radomiem ze swoją chytrą babą.
Gosia - Ruda z wyboru, sprawczyni całego zamieszania, matka wydarzenia
Ania i Mateusz - Zabieszczaduj
Ania i Jarek - Czar Gór
Sylwia i Piotrek - Góromaniacy
Magda i Tomek - Wieczna Tułaczka
Agata i Bartek - My Way To Heaven
Krzysiek - Pionowe Myśli
Bartek aka Morguś - Morgusiowe Wędrówki
Karola i Piotrek zwany Frankiem - Życie Me, my w sensie
Kasia - Szukając Słońca
Mateusz i Darek - Zieloni w Podróży
Gośćmi specjalnymi, którzy uświetnili nasze spotkanie, porwali opowieścią, służyli radą, uczyli i inspirowali byli:
Andrzej Marcisz - petarda taternictwa i wspinaczki z olbrzymimi sukcesami na swoim koncie. Człowiek, dla którego tatrzańskie skały, granie i turniczki nie mają żadnych tajemnic. Zrealizował wariant wspinaczkowego przejścia Głównej Grani Tatr Wysokich. SZACUN! Pasjonaty z osiągnięciami zawsze miło posłuchać.
Magda Jelonkiewicz-Bałdys ze Skills Factory - nasza wydarzeniowa mugol-ka, która nas pocoachowała, opowiadając o personal brandingu, podrzuciła garść, a nawet szuflę wskazówek, pozwoliła otworzyć głowy na nowe.
W pozostałych rolach:
Wszelkiej maści radomskie człowieki, jakie pojawiały się na naszej drodze - ściankowicze, tkalniozagadkowcy, etc.
Co zrobić z osiemnaściorgiem ludzi, którzy znają się wyłącznie z internetów, a swoje twarze kojarzą tylko ze zdjęć zamieszczanych na blogach? Podzielić ich na trzy mieszane grupy i pozamykać w pokojach. Niech sobie radzą. Niech współpracują i znajdą wyjście.
O takie zadanie wystarała się dla nas Gosia, a ludzie z Tkalni Zagadek zgodzili się nas ugościć w swoich tajemniczych pokojach pełnych ukrytych szyfrów, gdzie zostaliśmy zamknięci. Mieliśmy do rozwiązania szereg zagadek i łamigłówek. Aby się wydostać musieliśmy współpracować i wspólnie dopasowywać elementy układanki. Nierzadko szukając odpowiedzi zupełnie od tyłka strony. Bez tego, wyjście z pokoju nie stałoby się naszym udziałem. A wtedy... żegnaj kolacjo, żegnaj piwo, żegnaj kiełbasko, żegnajcie chipsiki. Napiszę Wam jednak w sekrecie, że nasza #drużynajedynek rulezzz.
Jeśli jeszcze nie mieliście okazji brać udziału w takiej zabawie, polecamy, bo jest masa frajdy przy szukaniu wskazówek i odpowiedzi. A sama Tkalnia działa nie tylko w Radomiu i ma swoje pokoje również w innych miastach.
Nasze wymięte zagadkami mózgi złapały trochę oddechu, by już za moment dać się ponieść inspirującej opowieści Andrzeja Marcisza, z której wynikało dla nas jednoznacznie, że pasja ma moc niesamowitą i pcha człowieka do rzeczy, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się zupełnie szalone i niemożliwe do zrealizowania. A jednak - da się. Solidna dawka zdjęć tatrzańskich widoków, połączona z wieloma opowiadaniami sprawiła, że upływający czas przestał mieć znaczenie. Było trochę o wspinaniu, kilka livehack-ów i ogromne pokłady wiedzy o Tatrach.
Po tatrzańskiej prelekcji - mimo wakacji i czasu urlopowego - przyszła pora na naukę, którą starała się nam bezboleśnie zaaplikować Magda Jelonkiewicz-Bałdys ze Skills Factory.
A jak działać z górskimi człowiekami bezboleśnie? Dać im długopisy, kartki, flamastry i kredki, a potem obserwować, jak z ludzkiego i kredkowego chaosu wyłania się obraz każdego z uczestników, tak by wszyscy mogli skonfrontować swoje wyobrażenia, jakie mieli o innych na podstawie śledzonych wcześniej blogów. Co mi dały te warsztaty? Kopa w tyłek, by dalej działać i podbudowały zdecydowanie moją zwykle wycofaną i nieśmiałą osobę. Ale, jak się trafia na "swoich" to nie może być inaczej.
Jakby nie było, nie samą nauką człowiek żyje, a i głównym założeniem Gosi było zebranie nas razem, żebyśmy przestali być dla siebie tylko ludzikami z internetów. Mieliśmy się poznać i zintegrować. Skoro inni blogerzy potrafią się skrzyknąć, to "górale" nie mogą być gorsi i pozostawać w tyle.
Integracja przebiegała cały czas. Od wizyty w tkalni, poprzez wspinaczkę na ściance, po warsztaty, aż na grillopogaduchach kończąc.
Zanim jednak wszyscy zasiedliśmy na szamanko, musieliśmy iść co nieco upolować, coby mieć czym grillowe ruszta obłożyć.
Tak więc ekipa w zwartym szyku udała się na okoliczne łowiska spod znaku siedmiokropki i rere-kumkum. Droga została przebyta sprawnie. Obyło się bez poręczowania i zakładania obozów pośrednich, a wyprawa zakończyła się sukcesem i już po niedługim czasie na rusztach spiekały się na murzynka kiełbatrony*, a gardła chłodziła złota ambrozja.
*kiełbatron - Nie mylić z Megatronem, ani innym Deceptikonem. To po prostu określenie na kiełbaskę autorstwa Madzi z Wiecznej Tułaczki, które z powodzeniem zostało przejęte i używane przez resztę ekipy.
Oczywiście spotkanie w takiej formie nie odbyłoby się bez wsparcia innych osób. Dlatego raz jeszcze - SERDECZNE DZIĘKI!
- dla Andrzeja Marcisza i Magdy Jelonkiewicz-Bałdys, którzy podrzucili nam garść informacji i inspiracji
- dla CW Grota, bo dzięki tej ekipie mieliśmy się gdzie podziać, przespać i przeżyć swoje pierwsze ściankowe razy
- dla Tkalni Zagadek, dzięki której mogliśmy odkryć w sobie detektywa
- dla Nikwax za pakiet maścideł do czyszczenia i impregnacji naszego górskiego i outdoorowego odzienia
- dla Helios za wsparcie
- dla wspaniałych ludzi z internetów, którzy wsparli projekt na PolakPotrafi
Cisza ze strony Rudej nie trwała długo, a jej dalsze działania zaowocowały utworzeniem twarzoksiążkowej grupy, gdzie zwołała gromadkę górskich wariato-ludzików i przedstawiła im swój pomysł, coby porządzić bardziej, razem. Wszak w kupie siła!
I tak doszliśmy do sedna - Miało się odbyć pierwsze spotkanie górskiej blogosfery. #BloGórsfera miała stać się faktem. <Jupijajej!>
Wszyscy, jak jeden mąż, wyrazili zainteresowanie i byli napaleni, jak szczerbaty na suchary, jarając się przy tym, jak trawy jesienią i mając już wizję naszego spotkania w górach. Namacalnie o góry się jednak nie otarliśmy, ale swoimi osobami, górską zajawką i pasją, przenieśliśmy je na ten ostatni weekend w miejsce zupełnie niepagórowate, z którego mimo wszystko stworzyliśmy naszą małą, górską mekkę. Po ostatnich wydarzeniach, Radom już nigdy nie będzie tylko Radomiem ze swoją chytrą babą.
BOHATEROWIE OPOWIEŚCI
9 lipca A.D. 2016 z różnych stron Polski, pokonując mniej lub więcej kilometrów (tym razem nie na piechotę, a korzystając z dobrodziejstw transportu publicznego i posiadanych wehikułów), do Radomia dotarli następujący blogo-górscy bohaterowie:Gosia - Ruda z wyboru, sprawczyni całego zamieszania, matka wydarzenia
Ania i Mateusz - Zabieszczaduj
Ania i Jarek - Czar Gór
Sylwia i Piotrek - Góromaniacy
Magda i Tomek - Wieczna Tułaczka
Agata i Bartek - My Way To Heaven
Krzysiek - Pionowe Myśli
Bartek aka Morguś - Morgusiowe Wędrówki
Karola i Piotrek zwany Frankiem - Życie Me, my w sensie
Kasia - Szukając Słońca
Mateusz i Darek - Zieloni w Podróży
Gośćmi specjalnymi, którzy uświetnili nasze spotkanie, porwali opowieścią, służyli radą, uczyli i inspirowali byli:
Andrzej Marcisz - petarda taternictwa i wspinaczki z olbrzymimi sukcesami na swoim koncie. Człowiek, dla którego tatrzańskie skały, granie i turniczki nie mają żadnych tajemnic. Zrealizował wariant wspinaczkowego przejścia Głównej Grani Tatr Wysokich. SZACUN! Pasjonaty z osiągnięciami zawsze miło posłuchać.
Magda Jelonkiewicz-Bałdys ze Skills Factory - nasza wydarzeniowa mugol-ka, która nas pocoachowała, opowiadając o personal brandingu, podrzuciła garść, a nawet szuflę wskazówek, pozwoliła otworzyć głowy na nowe.
W pozostałych rolach:
Wszelkiej maści radomskie człowieki, jakie pojawiały się na naszej drodze - ściankowicze, tkalniozagadkowcy, etc.
AKT I - ZNALEŹĆ WYJŚCIE
Miejsce akcji: Tkalnia ZagadekCo zrobić z osiemnaściorgiem ludzi, którzy znają się wyłącznie z internetów, a swoje twarze kojarzą tylko ze zdjęć zamieszczanych na blogach? Podzielić ich na trzy mieszane grupy i pozamykać w pokojach. Niech sobie radzą. Niech współpracują i znajdą wyjście.
O takie zadanie wystarała się dla nas Gosia, a ludzie z Tkalni Zagadek zgodzili się nas ugościć w swoich tajemniczych pokojach pełnych ukrytych szyfrów, gdzie zostaliśmy zamknięci. Mieliśmy do rozwiązania szereg zagadek i łamigłówek. Aby się wydostać musieliśmy współpracować i wspólnie dopasowywać elementy układanki. Nierzadko szukając odpowiedzi zupełnie od tyłka strony. Bez tego, wyjście z pokoju nie stałoby się naszym udziałem. A wtedy... żegnaj kolacjo, żegnaj piwo, żegnaj kiełbasko, żegnajcie chipsiki. Napiszę Wam jednak w sekrecie, że nasza #drużynajedynek rulezzz.
Jeśli jeszcze nie mieliście okazji brać udziału w takiej zabawie, polecamy, bo jest masa frajdy przy szukaniu wskazówek i odpowiedzi. A sama Tkalnia działa nie tylko w Radomiu i ma swoje pokoje również w innych miastach.
AKT II - NAUKA I INSPIRACJA
Miejsce akcji: Pięterko w Centrum Wspinaczkowym GrotaNasze wymięte zagadkami mózgi złapały trochę oddechu, by już za moment dać się ponieść inspirującej opowieści Andrzeja Marcisza, z której wynikało dla nas jednoznacznie, że pasja ma moc niesamowitą i pcha człowieka do rzeczy, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się zupełnie szalone i niemożliwe do zrealizowania. A jednak - da się. Solidna dawka zdjęć tatrzańskich widoków, połączona z wieloma opowiadaniami sprawiła, że upływający czas przestał mieć znaczenie. Było trochę o wspinaniu, kilka livehack-ów i ogromne pokłady wiedzy o Tatrach.
fot. Joanna Ostrowska
Po tatrzańskiej prelekcji - mimo wakacji i czasu urlopowego - przyszła pora na naukę, którą starała się nam bezboleśnie zaaplikować Magda Jelonkiewicz-Bałdys ze Skills Factory.
A jak działać z górskimi człowiekami bezboleśnie? Dać im długopisy, kartki, flamastry i kredki, a potem obserwować, jak z ludzkiego i kredkowego chaosu wyłania się obraz każdego z uczestników, tak by wszyscy mogli skonfrontować swoje wyobrażenia, jakie mieli o innych na podstawie śledzonych wcześniej blogów. Co mi dały te warsztaty? Kopa w tyłek, by dalej działać i podbudowały zdecydowanie moją zwykle wycofaną i nieśmiałą osobę. Ale, jak się trafia na "swoich" to nie może być inaczej.
fot. Skills Factory
AKT III - INTEGRACJA
Miejsce akcji: Teren Centrum Wspinaczkowego Grota, przy udziale grilla, naprędce zorganizowanego umeblowania i zdobyczy jedzeniowo-pitnych.Jakby nie było, nie samą nauką człowiek żyje, a i głównym założeniem Gosi było zebranie nas razem, żebyśmy przestali być dla siebie tylko ludzikami z internetów. Mieliśmy się poznać i zintegrować. Skoro inni blogerzy potrafią się skrzyknąć, to "górale" nie mogą być gorsi i pozostawać w tyle.
Integracja przebiegała cały czas. Od wizyty w tkalni, poprzez wspinaczkę na ściance, po warsztaty, aż na grillopogaduchach kończąc.
SpiderWomenki - Karola, Agata & Madzia in action
Zanim jednak wszyscy zasiedliśmy na szamanko, musieliśmy iść co nieco upolować, coby mieć czym grillowe ruszta obłożyć.
Tak więc ekipa w zwartym szyku udała się na okoliczne łowiska spod znaku siedmiokropki i rere-kumkum. Droga została przebyta sprawnie. Obyło się bez poręczowania i zakładania obozów pośrednich, a wyprawa zakończyła się sukcesem i już po niedługim czasie na rusztach spiekały się na murzynka kiełbatrony*, a gardła chłodziła złota ambrozja.
*kiełbatron - Nie mylić z Megatronem, ani innym Deceptikonem. To po prostu określenie na kiełbaskę autorstwa Madzi z Wiecznej Tułaczki, które z powodzeniem zostało przejęte i używane przez resztę ekipy.
EPILOG, a właściwie PODZIĘKOWANIA
Przede wszystkim dla Gosi za pomysł i chęci jego realizacji, bo ogarnięcie ludzi i miejsc to nie jest takie hop-siup. Wyszło świetnie. Mimo kilometrów, jakie musieliśmy przejechać (czemu ten Radom tak daleko, ja się zapytowywuję?!), nie żałujemy ani chwili z tych, które spędziliśmy z gronem pozytywnych ludzi, wśród których mogliśmy być sobą, śmiać się z głupot i cieszyć chwilą bez krępacji. Ludziska, dzię-ku-je-my!Oczywiście spotkanie w takiej formie nie odbyłoby się bez wsparcia innych osób. Dlatego raz jeszcze - SERDECZNE DZIĘKI!
- dla Andrzeja Marcisza i Magdy Jelonkiewicz-Bałdys, którzy podrzucili nam garść informacji i inspiracji
- dla CW Grota, bo dzięki tej ekipie mieliśmy się gdzie podziać, przespać i przeżyć swoje pierwsze ściankowe razy
Partnerzy
- dla Tkalni Zagadek, dzięki której mogliśmy odkryć w sobie detektywa
- dla Nikwax za pakiet maścideł do czyszczenia i impregnacji naszego górskiego i outdoorowego odzienia
- dla Helios za wsparcie
- dla wspaniałych ludzi z internetów, którzy wsparli projekt na PolakPotrafi
Sponsorzy
Patroni medialni
PROLOG Był luty i dzień, jakich wiele. Tamten jednak zapisał się w historii górskiej blogosfery, dając początek czemuś większemu. To wł...