,

Największe plusy uprawiania turystyki górskiej?

25.5.16

Jestem przekonana, że osoby regularnie (mniej lub bardziej - to nie jest w tym momencie istotne) wybywające w góry zgodzą się ze mną w tym, że uprawianie górskiej turystyki to mnóstwo plusów. I wcale nie chodzi wyłącznie o ślinotokogenne krajobrazy przecudnej urody, ciszę oraz spokój.
Kto po powrocie z wędrówki czuje się super, zresetowany, odprężony, naładowany pozytywną energią, która mógłby jeszcze obdzielić innych, ręka do góry? Ha! Wiedziałam, że nie będę w swoich odczuciach osamotniona.

Zalety uprawiania turystyki górskiej

Ponieważ górskie krajobrazy to nie wszystko, w tym wpisie przedstawię inne zalety płynące z uprawiania turystyki górskiej, a tym samym może zachęcę tych niezdecydowanych do tego, by czasami się choć trochę zmęczyć. Bo warto. Po prostu.

Największe plusy uprawiania turystyki górskiej

Być może niektórzy nie zwracają na to uwagi, ale już samo przebywanie na łonie natury ma na nas pozytywny wpływ (już nawet pomijam fakt, że mojej alergii się to nie zawsze podoba). Nawet najkrótszy spacer odstresuje, zrelaksuje i spowoduje rozrost banana na facjacie. Im jednak spacer dłuższy, bardziej intensywny i odbywany na większej wysokości nad poziomem morza, tym lepiej dla nas.

LEPSZA STYMULACJA MÓZGU
Otaczający nas świat chłoniemy wszystkimi zmysłami. W czasie intensywnej wędrówki otwarta górska przestrzeń i rozległe krajobrazy działają na nasz mózg wyjątkowo stymulująco, a to pociąga za sobą wzrost naszej kreatywności. Biorąc również pod uwagę fakt, że w czasie górskiego marszu rzadziej (a nawet wcale, chyba, że sprawdzamy prognozę pogody lub dodatkową mapę) zatapiamy się w czeluści naszych telefonów i innych sprzętów, nasz umysł może się oczyścić, a głowa w pełni odżyć.

DOTLENIENIE
Gdy znajdujemy się na wysokości powyżej 1000 metrów nad poziomem morza, nasz organizm zmienia rytm, wzrasta produkcja czerwonych krwinek, a rozszerzone naczynia krwionośne usprawniają transport tlenu. To wszystko sprawia, że czujemy się lepiej, a regularne sesje dotleniające, poprawiają nasze ogólne samopoczucie, wytrzymałość oraz kondycję.

ODREAGOWANIE STRESÓW I WYCISZENIE
Po całym tygodniu pracy nie ma dla mnie nic lepszego niż wyrwanie się na dzień lub dwa w góry. Na czas wędrówki wszystko zostawiamy za sobą, bo skupiamy się wyłącznie na tym, co przed nami i pod nogami. Marsz, czy leniwy spacer w ciszy, z dala od cywilizacji. Czego chcieć więcej? Nie dziwię się więc, że coraz więcej osób zalicza tę formę aktywności do najprzyjemniejszych.

KORZYSTNY WPŁYW NA CIAŁO
A gdy już podniesiemy nasze cztery litery zza biurek i z kanap, nasze ciało kocha nas bardziej i jest nam wdzięczne za rozruch. Przestajemy trzeszczeć, jak stara szafa, a ruchomość naszych stawów znacznie się poprawia.

WYSIŁEK DOPASOWANY DO NASZYCH MOŻLIWOŚCI
Górskie wędrówki są aktywnością, której możemy się oddawać w spokoju, bez oceniających spojrzeń innych (jak to ma miejsce chociażby na siłowniach), czy krytycznych uwag wszelkiej maści trenerów. Jesteśmy my, góry i szlak, który pokonujemy tempem dopasowanym do naszych chęci i możliwości. Nikt nas nie goni, nie musimy iść na żaden rekord, ani pobijać życiówek.

NAUKA
Kurde, relaks miał być, a ta tu z nauką wyjeżdża... U progu wakacji... Durna...
Ciii, to prawda. Górska turystyka również kształci i nawet jeśli nie chłoniemy danej wiedzy od podstaw, to pewne rzeczy sobie po prostu utrwalamy. Gdyby nie górskie wojaże pewnie do tej pory nie potrafiłabym porządnie ogarniać mapy, nie zwracałabym uwagi na skalę, czy pogodę, a moja geograficzna wiedza raczej by się nie poszerzała. Jednak góry uczą przede wszystkim rzeczy praktycznych i choć ktoś może powiedzieć, że to się nijak ma do codziennego życia, to osobista satysfakcja z tego jest. Pomijając powyższe, uczymy się przede wszystkim siebie, poznając własne słabe i mocne strony.

Mimo powyższych zalet zdaję sobie sprawę, że typowych amatorów leżingu, plażingu i smażingu raczej nie przekonam do tego, by nagle rzucili wszystko i ruszyli na szlak się spocić, pokonując mniej lub bardziej strome wzniesienia. Jednak niezmiennie twierdzę, że góry uzależniają i jak się spróbuje, to chce się ich więcej. Apetyt wzrasta, a my szukamy nowego górskiego papu, by karmić nim umysł i ciało, bo to frajda nieprzeciętna. A skoro dodatkowo robi nam dobrze, to pozostaje tylko czerpać garściami.

Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM