Środa z założenia miała być dniem spokojniejszym, bez szczególnych wyryp i biegania z językiem wywalonym na brodę. Równie dobrze mogło tego dnia padać. Ostatecznie lampa słoneczna postanowiła jeszcze nam towarzyszyć, więc nie ograniczaliśmy się wyłącznie do atrakcji "pod dachem". Było więcej odpoczynku oraz zwyczajnej turystyki z wałęsaniem się po okolicy, niespiesznymi spacerami i zwiedzaniem muzeów i wystaw. Muzea?! W Alpach?! A, tak. I to całkiem ciekawe miejscówki, które polecamy odwiedzić, jeśli przyjdzie Wam być w okolicy. Zresztą, nasze nogi jeszcze mocno czuły spacerek z dnia poprzedniego. Szlak na Madleinsee zbierał zakwasowe żniwo, więc nawet jeśli by nam się zachciało czegoś więcej, to ktoś musiałby nas tam wnieść.
Postanowione - środa dniem turystycznych sofciarzy do kwadratu.
Po śniadaniu pakujemy się w autobus (mamy karty Silvretta, więc przejazdy są bezpłatne w obrębie całej Doliny Paznaun) i jedziemy w kierunku jeziora zaporowego Kops. Byliśmy tam w zeszłym roku, ale teraz pogoda jakby lepsza, a miejscówka na poranny spacer, jak znalazł. Dwadzieścia pięć minut (w "lekkim" ścisku na górską sardynkę, bo akurat miejscowość wcześniej wpakowały się chyba dwie wycieczki) i jesteśmy na miejscu. Przystanek znajduje się przy Gasthofie Zeinisjoch. Obok, nad jeziorkiem Zeinisse jest też pole namiotowe, a stąd do jeziora zaporowego Kops droga zajmuje nam jakieś piętnaście minut. No, może chwilkę dłużej, bo zdjęcia się same nie robiły.
Jeziorko Zeinissee
Jezioro zaporowe Kops i górujący nad nim Ballunspitze 2671 m n.p.m.
Zapora na Kops-Stausse
Wracamy na przystanek i pakujemy się w kolejny autobus (kursują mniej więcej, co pół godziny) i jedziemy do Bielerhöhe, nad Silvretta-Stausee. W końcu nie będziemy się ograniczać do jednego spaceru.
Środa z założenia miała być dniem spokojniejszym, bez szczególnych wyryp i biegania z językiem wywalonym na brodę. Równie dobrze mogło tego...