, , , , ,

WroBlogowy instawalk po wrocławskich zakamarkach

5.9.16


Ponieważ bloger to - wbrew pozorom - stworzenie stadne, chętnie bierze udział w różnej maści przedsięwzięciach i aktywnościach. I nie chodzi tutaj wyłącznie o branżuniowe konfy, porównywanie zasięgów i chmielworking. Choć to też czas zacny, miły i owocny.
Jako, że #WroBlog nie mógł się zakończyć wyłącznie na sobocie, organizatorki zadbały również o niedzielne atrakcje.

Na pierwszy ogień poszedł instawalk po wrocławskich zakamarkach. A jak instawalk, to zdjęcia. Dużo zdjęć, więc nasze wewnętrzne Japończyki zacierały łapki i skrzętnie ładowały baterie w fotosprzętach. Był tylko jeden minus. Niedzielna aura postanowiła wyjątkowo dorzucić do pieca. Był gorąc niczym w piekle. Tym większe barwa dla nas, że nam się chciało wypełzać z chaty. Normalnie, przy takiej pogodzie, raczej uciekamy gdzieś, gdzie jest chłodniej, a gdyby się dało, to i do lodówki byśmy wleźli i nie wychodzili z niej do końca lata.


W samo południe (sic!) stawiamy się w miejscu zbiórki pod wrocławskim Monopolem. Hotelem, nie sklepem. Grzeczni byliśmy. Już w oczekiwaniu na resztę grupy pomału się roztapiamy. Żeby nie powiedzieć, że pozwalamy słońcu na wytopienie z nas zjedzonych w ostatnim miesiącu burgerów i ciastek.

Instawalk był zaplanowany z myślą o blogerach przyjezdnych, a ostatecznie wyszło tak, że większość była z Wrocławia. Po co więc Wrocławiakom łazić po mieście, które oglądają na co dzień? W dodatku w dzikim upale?!

Jaki Wrocław jest, każdy widzi. Większość miasto chwali, przyjezdni się nim zachwycają, bo urody odmówić mu nie można. Po spacerze wiemy jedno. Dupy z nas, a nie Wrocławianie. Tymi zostaniemy, gdy poznamy wszystkie wrocławskie zakamarki, wnętrza i czeluści, oraz nauczymy się na co dzień zadzierać łby wysoko, by podziwiać mnogość architektonicznych detali. A tych mamy we Wrocławiu pełno. Plan na jesień - robić foto tournée po wrockowych klatkach schodowych, a tymczasem dość wywodów. Pora na kilka zdjęć. W końcu poszliśmy focić.













Spacer zakończyliśmy w OVO - w DoubleTree by Hilton Hotel - na małym i pysznym co nieco. Tym sposobem upał odszedł na chwilę w zapomnienie.



Błagam, nie każcie mi już nigdzie iść...

A tak wyglądaliśmy po wszystkim. Instazwłoki, średnio wysmażone w późnoletnim upale. Foto by Maciej Lulko

Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM