Kolejny rok minął nim na dobre się rozpoczął. W każdym razie ja takie wrażenie odnoszę. Czy ktoś wie, jak spowolnić ten zapieprzający cz...
A #ShareWeek to istne wykopaliska, pełne świetnych ludzi, jeszcze lepszych treści i blogowych perełek czekających na odkrycie i dogłębne poznanie. W największym skrócie - blogerzy polecają blogerów. Niewielkim minusem tego wszystkiego jest fakt, że po wszystkim lista odwiedzanych i czytanych blogów niebezpiecznie się wydłuża. Żeby nie było, że nie ostrzegam. 😊
W zeszłym roku podrzucałam wyłącznie blogi okołogórskie. Śmiało, zeszłoroczne polecenia share week'owe możecie sprawdzić tutaj. A w tym roku postawię na lifestyle i turystykę. Łapcie!
Dizajnuch
Jacek chłonący życie mąż, ojciec, projektant wnętrz. Brzmi nudno? Nie bardziej błędnego. Żongler słowa, mistrz ciętych ripost i wściekłego humoru, gwarantującego rechot w trakcie czytania.
A sam o sobie leci w te słowa:
Poza tym jeszcze uwielbiam, kocham wręcz poznawać. Nowych ludzi, miejsca, wrażenia, doświadczenia, nowe kraje, nowe jedzenie, nowe pozycje. Mam chyba coś w sobie z psychologa, bo ludzie ze mną rozmawiają i o różnych rzeczach mi mówią. A może to wiek i stateczność? Co prawda nie mam siwych włosów, bo mi wszystkie wypadły, ale z oblicza bije mi ten wiek i ta stateczność.Tak że ten, bierzcie go.
Aneta Nie Zając
Aneta podróżuje, zwiedza, lata, doświadcza, a to wszystko zamyka w świetnych historiach. Bawi się słowem, nie stroni od humoru i ironizowania.
Sama o sobie pisze tak:
Codziennie zamieniam marzenia we wspomnienia. Żyję trybem przygodowym – przeżywam swoje życie na 100% i jestem z niego potwornie dumna. Próbuję zarazić tym innych i udowodnić, że też tak mogą. Podróżuję po całym świecie, chociaż wciąż pracuję na etacie. Wytrwale dążę do tego, by za parę lat nadawać dla moich czytelników z plaży.Wpadajcie do niej i się rozgośćcie, nie będziecie żałować.
Wolnym Krokiem
A dlaczego Wolnym Krokiem? Jak piszą, dlatego:
Świat jest tak bardzo interesujący, że warto zwolnić kroku w naszym szaleńczym tempie życia, w którym dzień przemija za dniem i wyruszyć przed siebie w często nieznane miejsca. Dodatkowo na pewno każdy z nas był w tak bajecznym miejscu, które automatycznie wymuszało na nas zwolnienie kroku, by jak najdłużej i jak najlepiej napawać się jego majestatem. Dokładnie to samo czujemy kiedy jesteśmy w podróży, chcemy by te chwile trwały wiecznie.
Zachęcam Was do stworzenia swoich poleceń. Linki do wpisów share week'owych możecie zostawiać w komentarzach, no i nie zapomnijcie wrzucić ich w formularz u Andrzeja, a w międzyczasie zróbcie zapas kawy i herbaty, bo będzie co czytać.
Wiosna jeszcze nieco przegrywa z marcową pogodą, więcej mamy chłodu i wilgoci, a co za tym idzie, na ciepłe promienie słońca musimy jes...
16 sprawdzonych miejsc, gdzie warto pojechać na długi weekend
KGP - Lackowa 997 m n.p.m., Beskid Niski - 12.03.2016
Frauenkirche i spojrzenie na Drezno z góry
5 praktycznych wskazówek, jak na górskim szlaku rozpoznać wodę zdatną do picia
CITY BREAK - Drezno Neustadt
Najpiękniejsze wodospady w Karkonoszach
Jak mądrze spakować plecak na wycieczkę w góry, by było wygodnie?
Czy kondycja jest potrzebna, by chodzić po górach?
Za górami, lasami i pastwiskami... - Wycieczka nad jezioro Madleinsee
Jak zacząć chodzić po górach zimą? - 3 przyjemne szlaki w Sudetach na dobry początek
Jak zadbać o komfort chodzenia podczas górskich wędrówek?
4 sprawdzone wskazówki, jak przewidywać pogodę w czasie wędrówki
Krynica-Zdrój, Park Zdrojowy i Góra Parkowa
CITY BREAK - Drezno - Zwinger i Salon Matematyczno-Fizyczny
Mowa ciała w podróży - Z tych gestów lepiej zrezygnuj
Jak wybrać najlepsze okulary przeciwsłoneczne w góry?
Pogoda w górach - Gdzie sprawdzać prognozy?
Jak mądrze uzupełniać płyny podczas górskich wędrówek?
Miał być Flimspitze 2929 m n.p.m., a był Greitspitze 2872 m n.p.m. po raz drugi
Beskid Żywiecki i Mała Babia pod chmurno-mglistą kołderką
Dzięki, że jesteście i posiadacie umiejętność trawienia tych - czasami lekko potłuczonych - treści.
W nagrodę napiszcie, który wpis/relacja był Waszym ulubionym w tym roku. Nawet jeśli nie załapał się do powyższego zestawienia.
To już. Stało się. Znowu kolejny rok za nami. Dni i miesiące pełne wrażeń, emocji, śmiejącej się facjaty, wzruszeń, cudownych górskich miej...
Ponieważ bloger to - wbrew pozorom - stworzenie stadne, chętnie bierze udział w różnej maści przedsięwzięciach i aktywnościach. I nie chodzi tutaj wyłącznie o branżuniowe konfy, porównywanie zasięgów i chmielworking. Choć to też czas zacny, miły i owocny.
Jako, że #WroBlog nie mógł się zakończyć wyłącznie na sobocie, organizatorki zadbały również o niedzielne atrakcje.
Na pierwszy ogień poszedł instawalk po wrocławskich zakamarkach. A jak instawalk, to zdjęcia. Dużo zdjęć, więc nasze wewnętrzne Japończyki zacierały łapki i skrzętnie ładowały baterie w fotosprzętach. Był tylko jeden minus. Niedzielna aura postanowiła wyjątkowo dorzucić do pieca. Był gorąc niczym w piekle. Tym większe barwa dla nas, że nam się chciało wypełzać z chaty. Normalnie, przy takiej pogodzie, raczej uciekamy gdzieś, gdzie jest chłodniej, a gdyby się dało, to i do lodówki byśmy wleźli i nie wychodzili z niej do końca lata.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Karola Franieczek (@zycie.me)
W samo południe (sic!) stawiamy się w miejscu zbiórki pod wrocławskim Monopolem. Hotelem, nie sklepem. Grzeczni byliśmy. Już w oczekiwaniu na resztę grupy pomału się roztapiamy. Żeby nie powiedzieć, że pozwalamy słońcu na wytopienie z nas zjedzonych w ostatnim miesiącu burgerów i ciastek.
Instawalk był zaplanowany z myślą o blogerach przyjezdnych, a ostatecznie wyszło tak, że większość była z Wrocławia. Po co więc Wrocławiakom łazić po mieście, które oglądają na co dzień? W dodatku w dzikim upale?!
Jaki Wrocław jest, każdy widzi. Większość miasto chwali, przyjezdni się nim zachwycają, bo urody odmówić mu nie można. Po spacerze wiemy jedno. Dupy z nas, a nie Wrocławianie. Tymi zostaniemy, gdy poznamy wszystkie wrocławskie zakamarki, wnętrza i czeluści, oraz nauczymy się na co dzień zadzierać łby wysoko, by podziwiać mnogość architektonicznych detali. A tych mamy we Wrocławiu pełno. Plan na jesień - robić foto tournée po wrockowych klatkach schodowych, a tymczasem dość wywodów. Pora na kilka zdjęć. W końcu poszliśmy focić.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Karola Franieczek (@zycie.me)
Ponieważ bloger to - wbrew pozorom - stworzenie stadne, chętnie bierze udział w różnej maści przedsięwzięciach i aktywnościach. I nie ch...
Bloggers gonna blog
WroBlog - Ale, że o co cho?!
Nie śpię, piszę bloga!
WroBlog & Ludzie
Nie byłoby Wrobloga, gdyby nie ludzie, których łączy wspólne działanie i frajda z tworzenia w internetach. To właśnie podczas takich spotkań jeszcze bardziej czujesz, że to, co robisz, ma sens. Tutaj nikt nie popatrzy na Ciebie z politowaniem i nie powie: ale co to, ten blog i na co to komu?! Pozytywne nastawienie i życzliwość wylewają się uszami. Normalnie miłość, przyjaźń, jednorożce. Tak więc nawet jeśli na co dzień trochę odludek z Ciebie (jak i ze mnie), to wśród pozytywnych ludzi i tak się odnajdziesz. A żeby poczuć się pewniej zawsze możesz przyciągnąć ze sobą jakąś duszyczkę, z którą masz dobry kontakt (chociażby tylko w internetach). W ten sposób do rejestracji namówiłam Jacka. Myślałby kto, że mam takie moce sprawcze. :DWroblog & Wiedza
Człowieki, człowiekami, luźne gadki, śmiechy, chichy, głupoty i nawiązywanie nowych kontaktów, swoją drogą, ale w tym wszystkim nie można zapomnieć o sporej dawce wiedzy, którą w sposób bezbolesny (mimo, że w uczelnianych ławkach) i nierzadko z humorem, przekazują ci bardziej doświadczeni.Z mojej strony wielkie dzięki dla prelegentów i panelistów za to, że chcieli się podzielić wiedzą, doświadczeniem, zwrócić uwagę na ważne i przydatne w blogowaniu kwestie. Wyznanie miłości leci więc do Uli, Konrada i K., Andrzeja, Krzysztofa, Pawła, Janka, Moniki oraz Marty. Wiedza rzeczowa i konkretna, bez przynudzania i zbędnych pierdoletów.
A po wszystkim nadszedł wieczór, a wtedy działy się cuda i dziwy. Znaczy się o dziwach nic mi nie wiadomo, wszak wszyscy grzeczni byli, a po afterku zapewne równie grzecznie pochrapywać poszli, coby mieć siły na niedzielne aktywności spod znaku instawalku i eksploracji wrocławskiego Afrykarium. Będą foty, stay tuned!
W zeszły weekend Wrocław przeżywał oblężenie. Z jednej strony najechany został przez fanów rockowego brzmienia, a z drugiej przez blogerów,...
PROLOG
Był luty i dzień, jakich wiele. Tamten jednak zapisał się w historii górskiej blogosfery, dając początek czemuś większemu. To właśnie wtedy - 22 lutego - Gosia aka Ruda z wyboru rzuciła na swym twarzoksiążkowym fan page'u następującymi słowami:Halo halo górskie blogery! Większość z Was doskonale kojarzę i już sobie wypisałam w swoim magicznym notatniku, ale na pewno o kimś zapomniałam. Także tego, kto bloga o tematyce górskiej prowadzi, ten się chwali w komentarzu! Bo mi się coś urodziło w głowie. Na razie ciiiiii...
Cisza ze strony Rudej nie trwała długo, a jej dalsze działania zaowocowały utworzeniem twarzoksiążkowej grupy, gdzie zwołała gromadkę górskich wariato-ludzików i przedstawiła im swój pomysł, coby porządzić bardziej, razem. Wszak w kupie siła!
I tak doszliśmy do sedna - Miało się odbyć pierwsze spotkanie górskiej blogosfery. #BloGórsfera miała stać się faktem. <Jupijajej!>
Wszyscy, jak jeden mąż, wyrazili zainteresowanie i byli napaleni, jak szczerbaty na suchary, jarając się przy tym, jak trawy jesienią i mając już wizję naszego spotkania w górach. Namacalnie o góry się jednak nie otarliśmy, ale swoimi osobami, górską zajawką i pasją, przenieśliśmy je na ten ostatni weekend w miejsce zupełnie niepagórowate, z którego mimo wszystko stworzyliśmy naszą małą, górską mekkę. Po ostatnich wydarzeniach, Radom już nigdy nie będzie tylko Radomiem ze swoją chytrą babą.
BOHATEROWIE OPOWIEŚCI
9 lipca A.D. 2016 z różnych stron Polski, pokonując mniej lub więcej kilometrów (tym razem nie na piechotę, a korzystając z dobrodziejstw transportu publicznego i posiadanych wehikułów), do Radomia dotarli następujący blogo-górscy bohaterowie:Gosia - Ruda z wyboru, sprawczyni całego zamieszania, matka wydarzenia
Ania i Mateusz - Zabieszczaduj
Ania i Jarek - Czar Gór
Sylwia i Piotrek - Góromaniacy
Magda i Tomek - Wieczna Tułaczka
Agata i Bartek - My Way To Heaven
Krzysiek - Pionowe Myśli
Bartek aka Morguś - Morgusiowe Wędrówki
Karola i Piotrek zwany Frankiem - Życie Me, my w sensie
Kasia - Szukając Słońca
Mateusz i Darek - Zieloni w Podróży
Gośćmi specjalnymi, którzy uświetnili nasze spotkanie, porwali opowieścią, służyli radą, uczyli i inspirowali byli:
Andrzej Marcisz - petarda taternictwa i wspinaczki z olbrzymimi sukcesami na swoim koncie. Człowiek, dla którego tatrzańskie skały, granie i turniczki nie mają żadnych tajemnic. Zrealizował wariant wspinaczkowego przejścia Głównej Grani Tatr Wysokich. SZACUN! Pasjonaty z osiągnięciami zawsze miło posłuchać.
Magda Jelonkiewicz-Bałdys ze Skills Factory - nasza wydarzeniowa mugol-ka, która nas pocoachowała, opowiadając o personal brandingu, podrzuciła garść, a nawet szuflę wskazówek, pozwoliła otworzyć głowy na nowe.
W pozostałych rolach:
Wszelkiej maści radomskie człowieki, jakie pojawiały się na naszej drodze - ściankowicze, tkalniozagadkowcy, etc.
AKT I - ZNALEŹĆ WYJŚCIE
Miejsce akcji: Tkalnia ZagadekCo zrobić z osiemnaściorgiem ludzi, którzy znają się wyłącznie z internetów, a swoje twarze kojarzą tylko ze zdjęć zamieszczanych na blogach? Podzielić ich na trzy mieszane grupy i pozamykać w pokojach. Niech sobie radzą. Niech współpracują i znajdą wyjście.
O takie zadanie wystarała się dla nas Gosia, a ludzie z Tkalni Zagadek zgodzili się nas ugościć w swoich tajemniczych pokojach pełnych ukrytych szyfrów, gdzie zostaliśmy zamknięci. Mieliśmy do rozwiązania szereg zagadek i łamigłówek. Aby się wydostać musieliśmy współpracować i wspólnie dopasowywać elementy układanki. Nierzadko szukając odpowiedzi zupełnie od tyłka strony. Bez tego, wyjście z pokoju nie stałoby się naszym udziałem. A wtedy... żegnaj kolacjo, żegnaj piwo, żegnaj kiełbasko, żegnajcie chipsiki. Napiszę Wam jednak w sekrecie, że nasza #drużynajedynek rulezzz.
Jeśli jeszcze nie mieliście okazji brać udziału w takiej zabawie, polecamy, bo jest masa frajdy przy szukaniu wskazówek i odpowiedzi. A sama Tkalnia działa nie tylko w Radomiu i ma swoje pokoje również w innych miastach.
AKT II - NAUKA I INSPIRACJA
Miejsce akcji: Pięterko w Centrum Wspinaczkowym GrotaNasze wymięte zagadkami mózgi złapały trochę oddechu, by już za moment dać się ponieść inspirującej opowieści Andrzeja Marcisza, z której wynikało dla nas jednoznacznie, że pasja ma moc niesamowitą i pcha człowieka do rzeczy, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się zupełnie szalone i niemożliwe do zrealizowania. A jednak - da się. Solidna dawka zdjęć tatrzańskich widoków, połączona z wieloma opowiadaniami sprawiła, że upływający czas przestał mieć znaczenie. Było trochę o wspinaniu, kilka livehack-ów i ogromne pokłady wiedzy o Tatrach.
Po tatrzańskiej prelekcji - mimo wakacji i czasu urlopowego - przyszła pora na naukę, którą starała się nam bezboleśnie zaaplikować Magda Jelonkiewicz-Bałdys ze Skills Factory.
A jak działać z górskimi człowiekami bezboleśnie? Dać im długopisy, kartki, flamastry i kredki, a potem obserwować, jak z ludzkiego i kredkowego chaosu wyłania się obraz każdego z uczestników, tak by wszyscy mogli skonfrontować swoje wyobrażenia, jakie mieli o innych na podstawie śledzonych wcześniej blogów. Co mi dały te warsztaty? Kopa w tyłek, by dalej działać i podbudowały zdecydowanie moją zwykle wycofaną i nieśmiałą osobę. Ale, jak się trafia na "swoich" to nie może być inaczej.
AKT III - INTEGRACJA
Miejsce akcji: Teren Centrum Wspinaczkowego Grota, przy udziale grilla, naprędce zorganizowanego umeblowania i zdobyczy jedzeniowo-pitnych.Jakby nie było, nie samą nauką człowiek żyje, a i głównym założeniem Gosi było zebranie nas razem, żebyśmy przestali być dla siebie tylko ludzikami z internetów. Mieliśmy się poznać i zintegrować. Skoro inni blogerzy potrafią się skrzyknąć, to "górale" nie mogą być gorsi i pozostawać w tyle.
Integracja przebiegała cały czas. Od wizyty w tkalni, poprzez wspinaczkę na ściance, po warsztaty, aż na grillopogaduchach kończąc.
Zanim jednak wszyscy zasiedliśmy na szamanko, musieliśmy iść co nieco upolować, coby mieć czym grillowe ruszta obłożyć.
Tak więc ekipa w zwartym szyku udała się na okoliczne łowiska spod znaku siedmiokropki i rere-kumkum. Droga została przebyta sprawnie. Obyło się bez poręczowania i zakładania obozów pośrednich, a wyprawa zakończyła się sukcesem i już po niedługim czasie na rusztach spiekały się na murzynka kiełbatrony*, a gardła chłodziła złota ambrozja.
*kiełbatron - Nie mylić z Megatronem, ani innym Deceptikonem. To po prostu określenie na kiełbaskę autorstwa Madzi z Wiecznej Tułaczki, które z powodzeniem zostało przejęte i używane przez resztę ekipy.
EPILOG, a właściwie PODZIĘKOWANIA
Przede wszystkim dla Gosi za pomysł i chęci jego realizacji, bo ogarnięcie ludzi i miejsc to nie jest takie hop-siup. Wyszło świetnie. Mimo kilometrów, jakie musieliśmy przejechać (czemu ten Radom tak daleko, ja się zapytowywuję?!), nie żałujemy ani chwili z tych, które spędziliśmy z gronem pozytywnych ludzi, wśród których mogliśmy być sobą, śmiać się z głupot i cieszyć chwilą bez krępacji. Ludziska, dzię-ku-je-my!Oczywiście spotkanie w takiej formie nie odbyłoby się bez wsparcia innych osób. Dlatego raz jeszcze - SERDECZNE DZIĘKI!
- dla Andrzeja Marcisza i Magdy Jelonkiewicz-Bałdys, którzy podrzucili nam garść informacji i inspiracji
- dla CW Grota, bo dzięki tej ekipie mieliśmy się gdzie podziać, przespać i przeżyć swoje pierwsze ściankowe razy
- dla Tkalni Zagadek, dzięki której mogliśmy odkryć w sobie detektywa
- dla Nikwax za pakiet maścideł do czyszczenia i impregnacji naszego górskiego i outdoorowego odzienia
- dla Helios za wsparcie
- dla wspaniałych ludzi z internetów, którzy wsparli projekt na PolakPotrafi
PROLOG Był luty i dzień, jakich wiele. Tamten jednak zapisał się w historii górskiej blogosfery, dając początek czemuś większemu. To wł...
Wieczna Tułaczka
Za świetne zdjęcia, jeszcze lepszy humor i uprawianie szlakowego terminatorowania. A to wszystko w otoczeniu rzeczowych i praktycznych informacji. Kumulacja dobra.Ruda Z Wyboru
Za pasję tak mocną, jak liny kolejki na Kasprowy. Za cięty język i ironię, a to wszystko ubrane w relacje z grani, liny, kaski i inne pro-gadżety, których może kiedyś nauczę się używać.Góry Ponad Chmurami
Za przeżywanie gór niezależnie od pory dnia i nocy, inspirujące relacje i polowania na wschody i zachody słońca.Skadi Na Grani
Za różnorodną aktywność w górach. Wspiny, rower, skitury i wielka frajda z tego wszystkiego. To wszystko zobrazowane zdjęciami, w których znajdziecie masę cacuszek.Szukając Słońca
Za nieustanne poszukiwanie nowych miejsc do odwiedzenia - blisko, daleko i często tam, gdzie góry idą w parze z morzem i słonecznymi krajobrazami.With Love
Za magiczne żonglowanie słowami przy opisywaniu górskiej rzeczywistości i literackie zapędy z Beskidami w tle.Zachęcam Was do stworzenie swoich poleceń. Linki do swoich wpisów share week'owych możecie zostawiać w komentarzach, no i nie zapomnijcie wrzucić ich do Andrzeja. Tam też znajdziecie więcej szczegółów.
Jest, w końcu się nadeszła - wiosna. Wprawdzie tylko w kalendarzu, bo za oknami to jej jeszcze słabo idzie. A skoro wiosna, to i obowiązkow...
- Piszesz przystępnie i bez zadęcia
- Może więcej relacji podróżniczych z miast, a nie tylko gór.
- Generalnie jest ok, ale irytuje mnie prowadzenie instarama. Chyba został zgubiony sens...
- Łapię się do przedostatniej kategorii wiekowej :(
- Wszystko jest świetne. Każdy wpis ciekawy.
- wszystkie wpisy są super : mądre życiowe przemyślane. Pozdrawiam Autorkę :-)
- Karola, nie ma opcji, abym na Ciebie krzyczała! :) Uwielbiam Cię za Twoją miłość do górskich szlaków i właśnie dlatego tu trafiłam. Podzielam Twoje pasje, choć nie wybacze Ci tego, że do moich ukochanych gór masz bliżej, niż ja z tego mojego Olsztyna. :/ Trzymam kciuki za pomysły, nowe teksty i ciekawe ścieżki. Ściskam, Ola
- Uwag brak. Być może to nie pomoże, ale naprawdę lubię Twojego bloga takiego jakim jest.
- Brakuje mi tu możliwości odpowiedzi "inne" Jak trafiłeś/-aś na Życie Me?
Miał być świeżutki wpis kontynuujący relację z wyjazdu do Drezna , ale ankieta tak się dopraszała uwagi, że w końcu ogarnęłam jej wyniki...