,

Bezpiecznie w podróży

10.2.15

Nie mam na swoim koncie wielotygodniowych eskapad po najdzikszych zakątkach naszego globu, a wyjeżdżając względnie blisko i zwykle na (za)krótko, nie tworzę sobie szczególnie głębokich teorii na temat podróżnego bezpieczeństwa. Wypad ma być przede wszystkim źródłem poznania i rozrywki. Nie oznacza to jednak, że w ogóle nie myślę o bezpieczeństwie. Głowa robi swoje i część naszych zapobiegawczych zachowań podyktowana jest jakby z automatu, a nasze podświadome działania mają ustrzec nas przed dostaniem po gębie w jakimś ciemniejszym zaułku lub innymi średnio miłymi niespodziankami.

Bezpieczeństwo w podróży opiera się u mnie na czterech aspektach:

#Pieniądze - Wyjazd zawsze, ale to zawsze jest ściśle powiązany z wydaniem pewnej ilości gotówki. Nie ma się co dziwić. Wszak popularne miejsca żyją z turystów. Nie oznacza to jednak, że mamy łykać wszystkie super oferty, które nam podsuną miejscowi. W tym przypadku szeroko otwarte oczy i umysł zrobią nam wyjątkowo dobrze, nie tylko podczas podziwiania widoków, czy nowej architektury. Pozwolą racjonalnie określić, czy cena nam podawana jest w miarę normalna, czy wzięta z kosmosu, niezależnie od tego, czy będzie chodziło o zakupy, jedzenie, czy transport. Mimo, że no problem i ok, ok my friend zawsze miło brzmi, warto mieć się na baczności, a gotówkę wydawać na to, na co faktycznie chcemy.

#Zdrowie - Gdybym wybierała się gdzieś dalej, w jakimś bliżej nieokreślonym, ale egzotycznym kierunku, pierwsze kroki skierowałabym do miejsca, gdzie by mnie odpowiednio zaszczepili i nafaszerowali wszystkim "przeciw" oraz "anty". Przy moim szczęściu, pewnie dzikie hordy komarów i innego paskudztwa chciałyby się ze mną "przyjaźnić". Póki wyjazdy są bliskie ograniczam się do zabrania podstawowej apteczki na własny użytek oraz wykupienia dodatkowego ubezpieczenia, żeby mieć spokój za granicą i nie myśleć, co by było gdyby przyszło nam gdzieś leżakować w obcym szpitalu.

#Kontakty międzyludzkie - Wiadomo, nie sposób przewidzieć reakcji wszystkich ludzi na ziemi, ale można choć trochę nakreślić sobie obraz mieszkańców danego miejsca, które zamierzamy odwiedzić. Nie po to pisane są przewodniki, żeby z nich nie korzystać. Czytanie nie boli, a poznanie - nawet pobieżne - zwyczajów panujących w danym regionie, pozwala uniknąć wpadek. A o wpadki nie trudno, bo mogą je spowodować chociażby nieodpowiednie gesty, czy strój. Oprócz tego, że warto się wpasować w otoczenie, zwykle dobrze jest też słuchać miejscowych. W końcu nikt inny nie powie nam dokładniej niż lokalsi, co, gdzie i z czym. Jeśli miejscowi nie zapuszczają się na jakiś teren, może to oznaczać, że my poradzimy tam sobie znacznie gorzej. Po co kusić los.

#Zachowawczość - To ta kwestia, którą wpaja się większości od małego, i która sprawdzała się nawet na dziecięcych koloniach. Nie warto obnosić się z wartościowymi rzeczami, bo prawdopodobieństwo, że ktoś inny ich zapragnie istnieje - mimo, że nie jest wielkie -  zawsze. Na czas podróży dobrze jest stać się syjamskim bliźniakiem ze swoim bagażem. W końcu na najbliższe dni, a nawet tygodnie, to nasz cały dobytek. A gdy jakimś zrządzeniem trafimy w miejsce, gdzie będzie pusto, ciemnawo i poczujemy się nieswojo, a zachowawczy głos w naszej głowie będzie mówił: 'spadamy stąd', nie sprzeciwiajmy mu się. Intuicja, choć czasem zawodzi, nierzadko pozwala uniknąć nieprzyjemności.

Mimo, że serducho pcha do przodu, głodne emocji i nowych wrażeń, nie warto rozstawać się z rozumem i racjonalnym myśleniem. Wtedy łatwiej o bezstresowe wspomnienia z wojaży, a o to w tym wszystkim chyba chodzi. Jakieś dodatkowe sugestie z waszej strony? Dawajcie!

Zdjęcie pochodzi z pixabay.com, CC0, joelfotos
 

Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM