Ostatnie lata pokazują, że górskie regiony i szlaki cieszą się coraz większą popularnością niezależnie od pory roku i trend ten raczej będzi...

SMOG. Diesle, kopciuchy, kominy, czyli dlaczego w Polsce nie da się oddychać? - Jakub Chełmiński
[RECENZJA] SMOG Diesle, kopciuchy, kominy, czyli dlaczego w Polsce nie da się oddychać?
Wystarczyło, że jesienne temperatury zadomowiły się za oknem, a od razu, przez nikogo nieproszony, zaczął towarzyszyć nam on - podstę...

Jesień i zima, a co za tym idzie również dłuższe wieczory, sprzyjają zagrzebywaniu się pod kocykiem i spędzaniu czasu w przytulnych dom...

Każdego roku jest to samo. Obiecujemy sobie, że temat prezentów zaczniemy ogarniać wcześniej, a potem jest jak zawsze. Zastaje nas koniec listopada, a nawet początek grudnia, kiedy to zewsząd atakują nas świąteczne klimaty, dekoracje i czekoladowe (#żarłabym) mikołaje. Świąteczny zegar odlicza do prezentowej godziny zero, a my z pomysłami na podarunki jesteśmy w głębokiej, leśnej głuszy.
Mimo że do świąt pozostał miesiąc, nie biegajcie w popłochu. Zacznijcie lepiej piec pierniczki. Przybywamy z odsieczą, podsuwając kilka pomysłów na prezenty, które sprawdzą się, gdy mamy do obdarowania turystę, podróżnika, outdoorowca, czy innego wagabundę.
Prezenty mikołajkowo - gwiazdkowe dla turysty, podróżnika, outdoorowca


Nowe miejsca, nowe tereny, nieznane miasto? Z mapą jest wygodniej, sprawniej i bezpieczniej, a taką w wersji papierowej możemy się wspomóc nawet wtedy, gdy wysiądą nam wszystkie cuda techniki.


Pozwalają przerwać zimę, rozbudzają marzenia i chęć poznawania nowych miejsc. Umożliwiają dalekie podróże. Choćby tylko z poziomu fotela i spod kocyka.

W podróży - bliskiej czy dalekiej - zawsze coś się dzieje. Miło jest spisywać na bieżąco swoje spostrzeżenia i przeżycia. Później dużo łatwiej jest odświeżyć pamięć i snuć opowieści o swoich wojażach. A, no i notatki pod blogowe relacje można poczynić. Tak że tego.
Wydawać by się mogło, że skarpety to prezent oklepany, a nawet niechciany. Co innego, gdy chcemy obdarować górskiego piechura. Dobre skarpety będą zawsze pożądane, bo wygodnie ubrane stopy, to szczęśliwe stopy, a szczęśliwe stopy, to raźny i długi marsz, gwarantujący super wyrypę.
QUECHUA CIEPŁE SKARPETY FORCLAZ 900
BRUBECK BLUZA TERMOAKTYWNA UNISEX SEKKO LS10180
Każdego roku jest to samo. Obiecujemy sobie, że temat prezentów zaczniemy ogarniać wcześniej, a potem jest jak zawsze. Zastaje nas konie...

Latamy więc. Jest pięknie, miło i przyjemnie. Jak to jednak bywa, na każdego z nas czaka gdzieś tam odgórnie przyznany limit pecha, a pech ten lubi się zmaterializować w najmniej oczekiwanej sytuacji. I wcale nie chodzi mi teraz tutaj o niedogodności podczas lotu spowodowane wątpliwym zachowaniem niektórych współpasażerów, czy nieustającym płaczem podróżujących dzieci. Nie. Rozchodzi się o sytuacje, co do których każdy z podróżujących ma nadzieję, że mu się nie przytrafią.
Odwołane i opóźnione loty – bo o nich mowa - to zmora nierzadko przekreślająca pieczołowicie dopracowywany plan wyjazdu i szczęśliwy ten, kto tego jeszcze nie doświadczył.
Odwołany lub opóźniony lot – Co robić?
Prawa pasażera bowiem to nie żadna urban legend. Trzeba tylko wiedzieć, jak się za sprawę zabrać i wcale nie będzie trzeba uskuteczniać przy tym jakichś szczególnych wygibasów. Najważniejsze to mieć na uwadze fakt, że raczej żaden przewoźnik nie wyjdzie do Was sam z siebie z inicjatywą i ciepłym słowem: ‘Odszkodowanie dla Pani/Pana, zapraszam!’
Trzeba upomnieć się o należną rekompensatę, a tę można otrzymać nawet od razu na lotnisku. A jeśli nie na lotnisku, to po wypełnieniu stosownego formularza (zwykle do znalezienia na stronie przewoźnika w zakładce dotyczącej reklamacji), gdzie opisujemy całą sytuację, podajemy nasze dane numer lotu, biletu, rezerwacji, trasę lotu, etc.
Podstawą prawną odnośnie praw pasażera jest Rozporządzenie (WE) Parlamentu Europejskiego i Rady Nr 261/2004, warto więc rzucić doń okiem i wiedzieć, co nam przysługuje w przypadku nieprzewidzianych sytuacji podczas podróży lotniczej.
Rozporządzenie (WE) Parlementu Europejskiego i Rady 261/2004 – Kiedy ma zastosowanie?
- w obrębie Unii Europejskiej***, które są obsługiwane przez linie z UE lub spoza UE
- z kraju spoza Unii Europejskiej do kraju w Unii Europejskiej, które są obsługiwane przez linię z UE
- z Unii Europejskiej poza jej obszar, które są obsługiwane przez linie z UE lub spoza UE
Rekompensata od linii lotniczych – Kiedy przysługuje i ile wynosi?
Wysokość rekompensaty zależy od dystansu podróży i wynosi odpowiednio:
- 250 EUR – 1 do 1500 km
- 400 EUR – 1500 do 3500 km
- 600 EUR – powyżej 3500 km
Oczywiście i w przypadku roszczeń z tytułu odwołanego lub opóźnionego lotu jest pewien wyjątek, na skutek którego należna kwota odszkodowania może zostać pomniejszona o 50%. Może to mieć miejsce wtedy, gdy linia lotnicza zaproponuje nam lot alternatywny, którego czas przylotu do docelowego miejsca podróży nie przekracza odpowiednio dwóch, trzech lub czterech godzin, w zależności od dystansu.
Opóźnienie lotu – Co nam przysługuje oprócz rekompensaty?
Dodatkowo, jeśli nasz lot jest opóźniony o dzień i w całej sytuacji zastanie nas noc, to przewoźnik musi zapewnić nam zakwaterowanie oraz transfer między hotelem, a lotniskiem.
Mając powyższe na uwadze, warto zadbać o swoje, nie koniecznie zaczynając od wylewania łez i zgrzytania zębów.
Mieliście już jakieś lotniskowe perypetie? Wszystko przebiegło bez komplikacji, czy mieliście jakieś przeboje?
Podróżowanie samolotem jest bardzo praktyczne i przyjemne, bo pozwala na pokonywanie znacznych odległości w krótkim czasie i docieranie...

Gdy wyruszamy z domu na wyjazd - obojętnie, czy na łono natury, czy bardziej w miasto - jesteśmy przygotowani, mamy opracowany plan naszej podróży, tego, co chcemy robić, gdzie pójść, co zwiedzić. Plany jednak - szczególnie, gdy wyartykułujemy je na głos - mają to do siebie, że lubią brać w łeb, doprowadzając nas tym samym do szewskiej pasji. I choćbyśmy mieli w zanadrzu plan B, a nawet C, że o innych literach alfabetu nie wspomnę, to czasem bywa tak, że trzeba działać na gorąco, bo przecież nie chodzi o to, by tylko usiąść i zapłakać. Z odsieczą przybywa umiejętność improwizacji.
Sztuka improwizacji w terenie
Wyrypa zaplanowana, szlak obcykany z każdej strony, prognozy sprawdzone, plecak naszykowany, nawet kondycja się znalazła. Czy coś może pójść nie tak? Otóż, wszystko...To może być drobiazg, zapomnienie o jakiejś części ekwipunku, która akurat wtedy okazuje się być niezbędna lub chwila nieuwagi, przez którą dochodzi do mniejszego lub większego wypadku bądź kontuzji.
Choćbyśmy stawali na głowie, nie zawsze wszystko pójdzie zgodnie z planem. Zdarzają się bowiem takie sytuacje, których nie da się przewidzieć i nawet komitywa z Wróżbitą Maciejem w tym nie pomoże. Upadek, zranienia, otarcia i pęcherze, mimo że do tej pory buty nie sprawiały przykrych niespodzianek. Urwana sznurówka, rozdarty plecak, pęknięty zamek, a nawet niespodziewanie zamknięty lub zablokowany szlak.
Na dokładkę trzeba wspomnieć o mamci naturze, która lubi zagrać nam na nosie i poczęstować załamaniem pogody z całym arsenałem atrakcji: burzą, ulewą, śnieżycą, występującym z brzegów potokiem, czy nieprzenikliwą mgłą.
W powyższych i im podobnych sytuacjach sięgamy do naszego arsenału umiejętności oraz zebranych doświadczeń i wyciągamy zeń improwizację, z której teraz trzeba zrobić użytek. Po wcześniejszym wypuszczeniu z ust naszych nadobnych wiązanki, której przytaczać się tutaj nie godzi.
Co się stało, to się nie odstanie, więc próżna nasza złość. Trzeba działać, otrzepać tyłek, otrząsnąć się z nieprzyjemności, zacząć trzeźwo myśleć i podejmować odpowiednie decyzje. Pora zostać MacGyverem wyjazdu.
Wcześniejszy plan trzeba porzucić i rozwiązać bieżący problem. Nieważne jakim sposobem.
Zanim jednak to zrobimy, musimy dobrze ocenić sytuację i ewentualne ryzyko, tak aby nie władować się w jeszcze większe tarapaty.
- Oceń, czy możesz kontynuować wycieczkę, czy lepiej będzie zawrócić
- Następnie dobrze przemyśl, czy potrzebujesz wsparcia odpowiednich służb i jeśli sytuacja tego wymaga, zadzwoń po pomoc
Zwykle nie zdajemy sobie z tego sprawy i dopiero w sytuacjach podbramkowych wpadają nam do głowy przeróżne rozwiązania. I choćby nie wiem jak bardzo były szalone, czy wydawały się głupie, jeśli będą działać, znaczy to tylko tyle, że są dobre i należy z nich skorzystać.
- Jak możemy opatrzyć zranione miejsca, kiedy akurat okaże się, że z apteczki wyszły nam już plastry i bandaże? Zwykle w plecaku znajdzie się coś, czym możemy zastąpić te materiały. Nawet nie wiesz, do czego mogą się przydać zapasowe skarpetki, czy koszulka.
- Jak możesz naprawić uszkodzony szpej czy plecak? W takiej sytuacji wszelkiego rodzaju sznurki, czy gumki stają się wielce wielofunkcyjne.
- Jak możesz poradzić sobie z zablokowanymi odcinkami szlaku? Chwila zastanowienia i może okazać się, że wcale nie trzeba się wracać i wybierać okrężnej drogi. Wsparcie na kijkach (w końcu nosimy je ze sobą nie od parady), czy doraźnie sklecona kładka z dostępnych konarów, by przekroczyć potokowe rozlewisko. Da się zrobić.
Naucz się improwizować
Sztuka improwizacji w terenie na początku nie przychodzi zbyt łatwo i na zawołanie, ale możemy tę umiejętność w pewien sposób wypracować. Wiem, że nie chcemy myśleć o tym, że to nam może przydarzyć się coś niespodziewanego i przykrego, jednak warto przedstawić sobie każdą sytuację z perspektywy sposobu, jak ją rozwiązać. Wyobraź sobie różne scenariusze i postaraj się znaleźć rozwiązanie problemu, nawet wtedy, gdy wydaje się to niemożliwe.Umiejętność improwizacji powinna uzupełniać nasze dotychczasowe umiejętności i doświadczenie, bo może się okazać, że właśnie taki pakiet uratuje nam tyłek z opresji.
A czy Wam przytrafiły się sytuacje, które wymagały od Was improwizacyjnych wygibasów? Co to było? Dajcie znać, jak sobie poradziliście.
Gdy wyruszamy z domu na wyjazd - obojętnie, czy na łono natury, czy bardziej w miasto - jesteśmy przygotowani, mamy opracowany plan nasz...

Kolejny rok minął nim na dobre się rozpoczął. W każdym razie ja takie wrażenie odnoszę. Czy ktoś wie, jak spowolnić ten zapieprzający czas? Niemniej jednak, działo się, oj działo! Było ciekawie, różnorodnie, czasem sympatycznie, innym razem wręcz odwrotnie. Zdjęcia się robiły, teksty pisały, Wasze buźki przewiały się w komentarzach, tylko lajki na fejsie się nie chciały do końca zgadzać, bo mister cukierberg za darmoszkę zasięgów dawać nie chce, ale kij mu w oko.
Kolejny rok minął nim na dobre się rozpoczął. W każdym razie ja takie wrażenie odnoszę. Czy ktoś wie, jak spowolnić ten zapieprzający cz...
Ostatni weekend przed świętami to czas, kiedy robi się wszystko byleby tylko nie wmanewrować się w jakieś dodatkowe porządki i przygoto...
Do gór, jak i wszystkiego innego, można mieć podejście różnorakie. Jedni będą je uwielbiać, inni nienawidzić, a jeszcze kolejni stwierd...
Ciepło w górach - Co robić, by nie trząść się z zimna?
Tak już jestem skonstruowana, że z niecierpliwością wyczekuję śniegu i mrozu, jednak gdy nie mogę się rozgrzać, cały mój entuzjazm idzi...

Tego, czym jest wyjazd, podróżą zwany, nikomu tłumaczyć nie trzeba. Ot, to po prostu przemieszczanie się z miejsca, w którym na co dzień przebywamy, w zakątki mniej lub bardziej odległe. Wojaże, wędrówki, pielgrzymki - jak zwał, tak zwał i każdy, kto je uskutecznia, porywa się na nie z różnych powodów. Bo chce doświadczać, odkrywać, a może po prostu oderwać się od codzienności.
Turystyczne wojaże i górska szwendaczka - Czym dla nas są?
UCIECZKA OD CODZIENNOŚCI
WOLNOŚĆ
WYTRZYMAŁOŚĆ
RADOŚĆ
PRZYGODA
NAUKA
KOLEKCJONOWANIE WSPOMNIEŃ
ZASPOKAJANIE CIEKAWOŚCI
I tak idąc za głosem wewnętrznego szwendaka, wojażujemy dla siebie, dla własnej radochy i satysfakcji, a bynajmniej nie dlatego - jak nam niektórzy zarzucają - by komuś zaimponować, czy czuć się lepszymi od innych.
A jak to jest z Wami? Co Was "wygania" z czterech ścian na szlakowe i miejskie podboje?
Tego, czym jest wyjazd, podróżą zwany, nikomu tłumaczyć nie trzeba. Ot, to po prostu przemieszczanie się z miejsca, w którym na co dzień...
Zimowa aura już za momencik na dobre rozgości się za naszymi oknami, a w górach wykupi opcję all inclusive i pomieszka do wiosny, ciesząc gawiedź spragnioną śnieżnego szaleństwa i bajkowych krajobrazów podczas wędrówek szlakami pełnymi chrzęszczącej od mrozu białej pierzynki.
Pośród entuzjastów aktywnego wypoczynku następuje pospolite ruszenie i w gotowości stają majty z golfem, raki (bynajmniej nie do skonsumowania), gorący napitek w termosach i wszystko inne, co pomoże nam zadbać o nasze ciepełko, bo - jak powszechnie wiadomo - zimą, choć pięknie, jest zimno, a fakt ten może sprawić, że zaczną się schody. Szczególnie wtedy, gdy pokpimy sprawę z odpowiednim do temperatury ubiorem lub znajdziemy się w sytuacji kryzysowej na przykład na skutek wypadku. Różnie bowiem bywa.
Zimno wtedy nie próżnuje, bardzo szybko daje o sobie znać i nie jest to nic przyjemnego ani bezpiecznego, jeśli trwa długo.
Wychłodzenie organizmu czy odmrożenia to wcale nie jest pieśń ze zboczy Everestu, czy nawet naszych, bardziej swojskich Tatr. Może dopaść wszędzie, nawet w poczciwych Sudetach, czy Beskidach, gdzie długa wędrówka wespół z pobłądzeniami i wyjątkowo nieprzyjemną aurą gotowały wędrującym niemałe problemy. Nie ma więc co kozaczyć, tylko przygotować się na każdą ewentualność i wiedzieć, jak postępować w sytuacji kryzysowej.
Wychłodzenie organizmu - Kto jest najbardziej narażony?
Do szybkiego wychłodzenia organizmu dochodzi najczęściej w sytuacjach nagłych i ekstremalnych - wpadnięcie do wody (dlatego, jak będziecie próbowali biegać po ledwo zamarzniętym stawie, to Was przełożę przez kolano i zdzielę laczkiem!), czy utknięcie w szczelinie lodowca.Powiecie - ok, ale przecież w takich Karkonoszach nie ma lodowca, więc nigdzie się nie wpadnie i nie utknie. Może i nie, ale tutaj dzieła spustoszenia mogą dokonać przenikliwa wilgoć i znienawidzony, przenikający do szpiku kości i rozpieprzający grzywkę wiatr, który skutecznie wydmucha ciepłą warstwę powietrza z naszej odzieży i jeśli nic nie zaradzimy, utrata ciepła tylko będzie rosnąć.
Standardowo najbardziej narażone będą dzieci oraz osoby starsze. Niemniej jednak uważać muszą wszyscy, bo wpływ na naszą zimno-odporność mogą mieć nawet przyjmowane leki, ogólna kondycja organizmu oraz spożywanie alkoholu, bo ten, mimo że rozgrzewa w momencie wypicia, sprawia, że naczynia krwionośne się rozszerzają, a stąd już niedaleka droga do szybkiej utraty ciepła. Prądem raczymy się więc nie na postojach pośrodku niczego, a już na ciepłej kwaterze.
Zadbanie o ciepło zaczyna się już przy wyborze drobiazgów ubraniowych. Możemy mieć ultra wypasioną oraz techniczną kurtkę i takież spodnie, ale z gołą głową, odsłoniętym nosem i dłońmi oraz w przyciasnych butach sukcesów nam nie wróżę, bo to właśnie dłonie, nos, czy uszy marzną najszybciej i powinny być chronione przed zimnym wiatrem. By nabawić się odmrożeń wcale nie musimy pakować się w obszar z temperaturą poniżej -20°C. Czubki palców, nos, czy uszy możemy sobie uszkodzić już przy temperaturach oscylujących w okolicy 0°C, co z zimnym wiatrem jest wystarczająco mroźną i szkodliwą mieszanką.
Wychłodzenie i odmrożenia - Czym są, jak do nich dochodzi i jak je rozpoznać?
Odmrożenie to miejscowe uszkodzenie tkanek i najczęściej dopada palce dłoni, stóp, uszy oraz nos. O wychłodzeniu/hipotermii mówi się wtedy, gdy temperatura ciała spada poniżej 35°C. Nasz organizm jest bardzo mądrym ustrojstwem i szybciej niż my ogarnia, że coś jest nie w porządku. Gdy temperatura ciała spada, organizm próbuje temu przeciwdziałać, generując ciepło, "zaprzęgając" do pracy nasze mięśnie. To wtedy zaczynamy mieć silne dreszcze. Oddawanie ciepła regulowane jest przepływem krwi. Naczynia krwionośne w nogach i rękach zwężają się i tym samym zmniejsza się ukrwienie w tych obszarach. Dzięki temu ciało traci mniej ciepła, a dodatkowo więcej krwi (ciepłej) trafia wgłąb ciała do ważnych narządów - mózgu, serca, czy płuc, by te mogły pracować.Niestety, aby nasze ważne bebechy miały ciepło, te "mniej potrzebne" części ciała cierpią z zimna, a to może pociągnąć za sobą ryzyko odmrożenia sobie na przykład wspomnianych paluchów.
Jeśli stracimy więcej ciepła niż nasz organizm jest w stanie wytworzyć, temperatura ciała zaczyna spadać, dochodzi do hipotermii i sytuacja robi się bardzo poważna, bo zagraża życiu.
Każde odmrożenie jawi się na początku zawsze jako odmrożenie pierwszego stopnia, kiedy dotknięte obszary ciała są wyjątkowo blade, przybierają częściowo szarawo-białą barwę. Skóra jest zimna i bez czucia. Po ogrzaniu skóra zaczerwienia się, wraca czucie, a poszkodowany odczuwa ból.
Przy odmrożeniach drugiego stopnia robi się dużo bardziej nieprzyjemnie. Tworzą się bąble (nabiegłe krwią), a zamarznięty obszar ciała przybiera czerwono-niebieskawą barwę.
Trzeci stopień odmrożeń to już przypadłość ekstremalna, objawiająca się niebieskawo-czarną skórą i obumarłą tkanką pod spodem. Tak odmrożonych i uszkodzonych części ciała nie da się zaleczyć, a w wielu przypadkach trzeba je nawet amputować.
W przypadku wychłodzenia pierwszego stopnia dochodzi do skurczu mięśni, poszkodowany zaczyna mieć dreszcze i oddychać głęboko. Temperatura ciała utrzymuje się pomiędzy 35°C a 32°C.
Gdy temperatura ciała dalej spada i utrzymuje się w granicach między 32°C a 28°C, mamy do czynienia z wychłodzeniem drugiego stopnia. Sytuacja ma wpływ na funkcjonowanie mózgu, mięśnie sztywnieją, a poszkodowany robi się wyjątkowo senny i niekontaktowy. Zagrożenie życia (to jest jednak sprawa indywidualna i każdy może reagować inaczej) ma miejsce przy wychłodzeniach trzeciego stopnia. Poszkodowany jest nieprzytomny, a puls praktycznie niewyczuwalny.
Co ważne, przy ekstremalnym wychłodzeniu, przy ustaniu oddechu, do śmierci mózgu dochodzi dużo później niż w innych przypadkach zaburzeń krążeniowo-oddechowych. Dzieje się tak dlatego, ponieważ spowolniona (na skutek niskiej temperatury) przemiana materii sprawia, że mózg może dłużej funkcjonować. Poszkodowany może wyglądać już na martwego, a ciągle żyć. Dlatego ważne jest podjęcie prób reanimacji, pamiętając przy tym jednocześnie, by gwałtownie nie poruszać kończynami poszkodowanego.

Odmrożenia i wychłodzenie organizmu - Pierwsza pomoc. Jak reagować i zapobiegać?
Mimo przygotowań i świadomości z zagrożeń, stało się. Nie udało nam się zatrzymać ciepła i podejrzewamy, że zaczynamy sobie odmrażać to i owo. Jak postępować i co zrobić, by sobie pomóc i bardziej nie zaszkodzić?Zmarzniętym dłoniom pomaga ich energiczne rozcieranie. Kto tak nie robił choć raz, ręka w górę? Jednak, gdy w grę wchodzi podejrzenie prawdziwych odmrożeń - palców, nosa, czy uszu, takie rozcieranie może przynieść więcej szkody niż pożytku, gdyż istnieje ryzyko dalszego uszkodzenia tkanek. W takiej sytuacji najbezpieczniej będzie przenieść się w miarę możliwości w cieplejsze miejsce i poratować się ciepłem własnego ciała, wsuwając dłonie na przykład pod pachy. Cokolwiek byśmy nie robili, należy w miarę możliwości wezwać odpowiednie służby medyczne.
W przypadku wychłodzenia, gdy poszkodowany ma dreszcze, ale jest przytomny i w pełni kontaktowy, należy przede wszystkim chronić go przed zimnem. Pomocne będzie też wypicie czegoś ciepłego z cukrem, ostrożne zdjęcie biżuterii oraz mokrej odzieży. Gdy poszkodowany robi się senny, należy go położyć, okryć, w miarę możliwości nie poruszać gwałtownie i monitorować funkcje życiowe tak, by w razie ustania oddechu natychmiast rozpocząć masaż serca.
Mam nadzieję, że nie mieliście tej wątpliwej przyjemności doświadczenia takich atrakcji na własnej skórze, ani nie musieliście stawać na wysokości zadania, by komuś pomóc. Niech tak już będzie zawsze, a przynajmniej jak najdłużej.
Ubierajcie się odpowiednio, gdy zamierzacie długo łazikować na zimnie. Zaprzyjaźnijcie się z warstwami "na cebulkę", które Was będą grzać i szybko schnąć. Zmieniajcie wilgotną odzież na ciepłą i suchą. Nie zapominajcie o rękawiczkach i czapce. Nieważne, że wyglądacie w niej jak czopek. Ma być Wam ciepło. Nie noście zbyta ciasnego obuwia, bo w przeciwnym razie krążenie krwi w stopach będzie utrudnione, a tym samym szybko zrobi Wam się zimno, a paluchy będą cierpieć.
No i przede wszystkim - Nie kozaczcie!
A tymczasem trzymajcie się ciepło. Niech Was gacie z golfem grzeją nieprzerwanie. 😊
Zimowa aura już za momencik na dobre rozgości się za naszymi oknami, a w górach wykupi opcję all inclusive i pomieszka do wiosny, ciesz...
10 przykazań bezpiecznego i komfortowego wędrowania w górach
PLANUJ
BĄDŹ KRYTYCZNY
NIE PRZECENIAJ KONDYCJI
BĄDŹ NICZYM POGODYNKA
UBIERAJ SIĘ ODPOWIEDNIO
INFORMUJ
SKUP SIĘ
NIE PAKUJ SIĘ POZA SZLAK
LICZ NA SIEBIE
SZANUJ OTOCZENIE
Temat był i jest wałkowany na okrągło, a mimo wszystko wraca jak bumerang, ponieważ są wśród nas jednostki wyjątkowo oporne na wiedzę i...

Bycie podróżnikiem, turystą, backpackersem, szwendaczkiem, czy innym niespokojnym duchem, dla którego cztery ściany wespół z najwygodniejszym nawet fotelem szybko stają się zbyt ciasne, jest cudowne, bo gwarantuje mnogość pozytywnych wrażeń, doznań, doświadczeń, sytuacji, a to wszystko do kompletu z poznawaniem nowych, ciekawych ludzi i... ich charakterów.
Tutaj jednak - bywa, że nawet często - następuje zwrot akcji, bo świat tak już jest skonstruowany, by dbać o to, żebyśmy się z nadmiaru słodyczy, pozytywnych emocji, różowej waty cukrowej, czekolady pochłanianej na szlakach i wyskakujących zza winkla kamzików i jednorożców nie porzygali. W słoik turystycznego miodu z impetem ląduje więc łyżka dziegciu pod postacią ludzkiego buractwa, psując raz na czas jakiś nasze pozytywne nastawienie do świata.
Za każdym więc razem, gdy ktoś, oglądając nasze zdjęcia, wzdycha z rozmarzeniem i mówi, jak to nam fajnie, bo nic tylko jeździmy, zwiedzamy, odpoczywamy, etc., ja uśmiecham się pod nosem. Oczywiście zwiedzanie, odpoczynek, ciekawe wycieczki, nowe szlaki to absolutne sedno naszych wyjazdów, jeżeli jednak komuś się wydaje, że na tym się składowe wypadu kończą, to ma rację - wydaje mu się. 😂
Wystarczy bowiem, że postawimy nasze kopytka na bardziej uczęszczanym gruncie - czy to w górach, czy też pośród turystycznych, miejskich atrakcji, ONI już tam będą. Gotowi, by wystawić naszą cierpliwość i opanowanie na próbę.
Wkurzający turyści, których spotkasz podczas swoich wojaży
WIECZNIE NIEZADOWOLONY PORÓWNYWACZ
Gatunek ten występuje zarówno stadnie, jak i w pojedynkę, zasiedlając i eksplorując wszystkie dostępne tereny. Na pierwszy rzut oka zupełnie nieszkodliwy, jednak z biegiem czasu turbo irytujący. Szczególnie wtedy, gdy zacznie sugerować, że Ty też powinieneś być niezadowolony ze swoich wyborów. To niby typ, który w wielu miejscach był i dużo widział, jednak zamiast być inspiracją dla innych, swoim zachowaniem raczej sprowadza do parteru, a Ty w ostatecznym rozrachunku sam zaczynasz się zastanawiać, czy ten pensjonat to aby na pewno jest ok, skoro ten pana-porównywacza jest lepszy, fajniejszy i jeszcze pewnie buzi daje.A jeśli podczas rozmowy zdarzy Ci się opowiedzieć o jakimś Twoim wyjeździe, z którego byłeś mega zadowolony, pan-porównywacz wytoczy ciężkie działa pod postacią wątpliwych argumentów, że wszystko fajnie, spoko, ALE... To ten typ, któremu nie dogodzisz, choćby skały srały. W ultra wypasionym hotelu z rozrzewnieniem będzie wzdychał do drewnianej chatki gdzieś na odludziu, w górach od razu zatęskni do nadmorskich plaż i drinków z palemką, a na wyjeździe all inclusive dobitnie stwierdzi, że on by to wszystko sam lepiej zorganizował.
PANIKARZ
Właściwie to należą się jegomościowi ukłony, bo ja z takim nastawieniem nie ruszyłabym się dalej niż poza obszar wyrka, a i to wcale nie jest pewne, bo jak wszyscy wiedzą, wokół sypialnianych łóżek zawsze pływały rekiny albo inne stwory czyhające tylko aż wysuniemy kopytko spod kołdry.Jeśli spotkasz takiego na szlaku, możesz być pewny, że zaszczyci Cię jakąś przestrogą, którą na całe szczęście będziesz mógł zweryfikować osobiście. Całe jego nastawienie pozostanie bez większego wpływu na Ciebie i dalszy przebieg Twoich eskapad.
W każdym razie, jeśli wspomniany panikarz okaże się być częścią Twojej grupy wycieczkowej, porzuć wszelkie nadzieje lub znieczul się odpowiednio zapijając valium i relanium wiadrem spirytusu. Ten gatunek nie próżnuje. Jeszcze dobrze nie wyruszycie, a Ty będziesz znał wszystkie statystki katastrof lotniczych, częstotliwość ataków ze strony dzikich zwierząt, jak i aktywność gangów i mafii w danym regionie. Pal sześć, gdy na gadaniu się kończy. Gorzej, gdy delikwent ubzdura sobie coś w trakcie górskiego marszu, rejsu, zwiedzania i stwierdzi, że on dalej niee i chce wracać natychmiast. Wtedy wyjazd całej grupy jest skazany na porażkę, bo przecież osobnika nie odizolujesz od reszty, zamykając go w piwnicy. A szkoda...
ZAGORZAŁY MIŁOŚNIK JĘZYKA POLSKIEGO
Do wyjazdów pierwszy, wszak foty na fejsika same się nie zrobią. Zwykle nawet zorientowany w temacie, wie gdzie jedzie oraz czego chce. Niby wszystko pięknie. Poza jednym drobnym minusem, którym okazuje się być nadinterpretacja uwielbienia do Roty Marii Konopnickiej, każąca amatorowi podróży komunikować się wyłącznie w języku polskim. Bo skoro on odwiedza nowe miejsce, to lokalsi mają go rozumieć - nieważne, czy to będzie Ukrainiec, czy mieszkaniec Burkina Faso.Z uporem maniaka, będzie SY-LA-BI-ZO-WAŁ głośno i wyraźnie, bo ktoś mu kiedyś powiedział, że jak tak będzie się komunikował, to każdy zrozumie.
Gdy przyjdzie Ci spotkać tegoż osobnika z Twej drodze, nie przyznawaj się - choćby Cię przypalali żywym ogniem - że język polskich wieszczów nie jest Ci obcy. W przeciwnym razie może to skutkować tym, że wspomniany miłośnik polskiej mowy do końca wyjazdu będzie suszył Ci głowę o tłumaczenie rzeczywistości - od karty dań po opisy turystycznych atrakcji.
SYMPATYK KIELISZKA I BUTELKI
Na wyjazdach zorganizowanych imprezę rozkręca już w samolocie, samochodzie lub na tyłach autokaru sukcesywnie przemieszczając się ze szkłem ku przodowi. Wody ognistej łaknie niczym kania dżdżu i nie przepuści żadnej alko okazji zwiększając tym samym niebezpiecznie ilość siku-przystanków i tym samym wydłużając podróż.Podgatunkiem wspomnianego sympatyka jest łowca, którego aktywność objawia się wbiciem na Jana w sam środek imprezy i przykolegowanie się do wybranych ofiar, które są w posiadaniu płynnego obiektu pożądania. Przysiądzie się jak gdyby nigdy nic, zacznie nawet snuć całkiem ciekawe opowieści, a Ty ani się obejrzysz, a zostaniesz z pustą flaszką i szklanką po paluszkach. Takiego łowcę spotkaliśmy kiedyś w schronisku w Piątce. Stoliki zmieniał z częstotliwością wprost proporcjonalną do pojawiania się na nich nowych butelek.
MISTRZ ORIENTACJI
W zasadzie typ jest średnio szkodliwy, a dodatkowo zadba o powycieczkowe wspomnienia. Niemniej jednak czasami bywa to męczące, gdy zamiast się relaksować musisz - niczym oko Saurona - lustrować okolicę i poczynania delikwenta, bo w przeciwnym razie resztę wyjazdu spędzisz na poszukiwaniach. A nasz mistrzunio potrafi zgubić się wszędzie - na prostej drodze w mieście, na górskim szlaku, a nawet w drodze do toalety w knajpie. Oczywiście zawsze zapomni wziąć ze sobą telefon, albo ten akurat wtedy mu się rozładuje, a nawet jeśli nie, to zapomnij, że będzie w stanie określić Ci, gdzie się znajduje. Zabawę w podchody czas zacząć. 😂A Wy kogo dodacie do listy? A może podzielicie się jakąś historyjką wyjazdową, bo nie wierzę, że los Was do tej pory chronił przed spotkaniami z podobnymi osobnikami. 😊 Jedziemy z koksem, komentarze są Wasze.
Bycie podróżnikiem, turystą, backpackersem , szwendaczkiem, czy innym niespokojnym duchem, dla którego cztery ściany wespół z najwygodni...

Pięć rzeczy, na które trzeba zwrócić uwagę przed wyruszeniem na szlak
- Nie przeceniaj swojej kondycji i doświadczenia. Realnie dopasuj długość i trudność szlaku do aktualnego samopoczucia. Jeśli ostatni raz oglądałeś pagóry na żywo pięć lat temu, a szczyty zdobywałeś w pozycji horyzontalnej scrollując górskie blogi na ukochanej sofie, to pomysł na przejście za jednym zamachem Orlej Perci będzie co najmniej dyskusyjny.
- Dokładnie zaplanuj trasę. Zorientuj się, gdzie znajdziesz skróty, gdzie w razie potrzeby będziesz mógł zawrócić, gdzie znajdują się schroniska, wiaty, ile czasu zajmie Ci dotarcie do najbliższej miejscowości, czy miejsca noclegowego.
- Dobierz i przygotuj pod daną wycieczkę swój ekwipunek. Skup się na odpowiednim ubraniu, czasie, jaki zamierzasz spędzić na szlaku, porze roku i aktualnych warunkach meteo. Jesienią - nawet mimo cudownej aury za oknem - zabranie wyłącznie krótkich gaci nie będzie najszczęśliwszym wyborem, bo wystarczy, że słońce choć na chwilę skryje się za chmurami, a wiatr zacznie Cię koncertowo smagać po podwiązkach.
- Poinformuj bliską i zaufaną osobę o tym, gdzie się wybierasz i kiedy zamierzasz wrócić.
- Przed samym wyjazdem sprawdź prognozy pogody, szczególnie pod kątem wrednych burz i ogólnego załamania aury. Ja wiem, że z ciężkim sercem się wyjazd przekłada, ale czasem jest to najlepsza decyzja. Poza tym łażenie w deszczu jest do dupy - zimno, ślisko, do domu daleko i w butach w końcu zaczyna chlupać.
Pięć rzeczy, które trzeba mieć na uwadze podczas górskiej wędrówki
- Mapa to podstawa. Najlepiej taka laminowana, której deszcze nie straszne. Oczywiście można się wspomagać elektroniką i aplikacjami wszelkiej maści, ale jak zdechnie telefon albo zasięg wystawi nam środkowy palec, to będziemy sobie mogli co najwyżej poćwiczyć orientację według mchu. #team_mapa_papierowa_rulezzz A, zapomniałabym - oprócz posiadania owej mapy, wypadałoby co jakiś czas w nią zaglądać, by upewnić się, że dobrze idziemy. Szlakowych pułapek jest bowiem w naszych górach dostatek.
- Pij! I nie mam tutaj na myśli wciągnięcia w czasie marszu kraty browaru. Regularnie uzupełniaj płyny. Nie czekaj aż zaczniesz odczuwać pragnienie. Lepiej popijać małymi łykami wodę lub izotonik niż na raz próbować to wszystko nadrobić. To tak nie działa. Tutaj się przed Wami trochę pokajam, bo to jeden z moich górskich grzeszków - często nie chce nam się zatrzymywać na piciu i później cierpię.
- Rób przerwy i wzmacniaj się. Wyjście na szczyt, czy parcie do celu jednym ciągiem jest słabe, a na dłuższą metę pozbawia wycieczkę całej frajdy, bo morale siada i ogólnie zaczyna być dupiasto. Z jednej strony nie lubię pauzować, gdy nam się dobrze idzie, jednak z drugiej te cudowne węglowodany niesione w plecaku aż się proszą o konsumpcję. A mnie długo prosić nie trzeba. 😂
- Rzuć raz na jakiś czas okiem na prognozę pogody i radar meteo. Dobrze wiedzieć, czy nie trzeba się będzie zaraz ewakuować, gdy z gromadzących się chmur walnie ostrą sikawicą.
- Wiem, że ruszając w góry masz podejście z gatunku "Mam tę moc! Mam tę moc!", ale czasem lepiej przerwać wędrówkę i zawrócić. Też miałam okres wędrówkowej niezniszczalności dopóki kilka razy - i to na własne życzenie - nie dostałam po tyłku. Wątpliwa pogoda, złe samopoczucie, źle dobrana trasa - zawróć! Choć wiem, że będzie Ci ciężko na serduchu.
Sześć rzeczy do zrobienia po górskiej wycieczce
- Zatroszcz się o swoje buty. Szczególnie jeśli masz je sprawdzone i kochasz je miłością nieskończoną. Niech Ci służą. Wyciągnij wkładki i zostaw razem z butami do wyschnięcia w ciepłym miejscu. Obcej cywilizacji w butach nam nie potrzeba.
- Sprawdź swój sprzęt - plecak, buty, kijki, raki, etc. Czy wszystko działa, czy nic się nie rozdarło, czy jest czyste. Nie ma nic gorszego niż odkrycie przed kolejną wędrówką lub w jej trakcie, że coś nie działa tak, jak powinno - kijki się składają, powodując spotkanie paszczy z ziemią, zamek w plecaku się nie zasuwa, itp.
- Ponieważ górska wędrówka to stuprocentowe obcowanie z naturą i, nierzadko, szlajanie się po chaszczach, trawach i krzaczorach, po powrocie obejrzyj całe ciało, czy aby nie przyniosłeś na sobie jakiegoś pasażera na gapę - krwiopijcy kleszcza.
- Nawet przy optymistycznym scenariuszu, który zakłada, że na bieżąco się nawadniałeś, uzupełnij po powrocie poziom elektrolitów i minerałów. Choćbyś nawet szedł powoli, to swoje na górskim wyciechu wypociłeś. No, chyba że Cię lektyce nieśli. Ale w to akurat wątpię. 😂
- Nie zapomnij o tych, które Cię niosły i nosić będą - Twoje jedyne, niepowtarzalne i ukochane kopytka. Zrób im dobrze, zafunduj małe, domowe SPA. Jeśli chcesz możesz im potowarzyszyć - zalegnij z nimi w wannie, a po wszystkim porządnie nakremuj. Niech odpoczywają.
- A na koniec, jak już się trochę porozciągasz, pozwalam zalec na sofie ze szklanką ulubionego napitku w dłoni. Zasłużyłeś!
Pagóry - jak i wszystkie zajawki zresztą - są jak narkotyk. Raz spróbujesz, a potem już tylko szukasz okazji, by wciągnąć kolejną kresk...

Oto nadeszła. Najpiękniejsza w swej różnorodności pora roku - jesień - która swym kolorytem sprawia, że świat dookoła, z górskimi szlakami na czele, rozbłyśnie feerią barw, zachęcając ze zdwojoną siłą, by wyruszyć z domu wciągnąć w płuca nieco rześkiego powietrza.
Oto nadeszła. Najpiękniejsza w swej różnorodności pora roku - jesień - która swym kolorytem sprawia, że świat dookoła, z górskimi szlaka...

Dlaczego Korona Gór Polski?
Korona Gór Polski (KGP) - Czy było warto?
Korona Gór Polski to MY!
Tam-tararam-tadam! W końcu możemy to napisać - Korona Gór Polski padła naszym łupem. I choć jej kompletowanie wyjątkowo rozwlekło nam ...
Ciepła i słoneczna aura każdego roku ładuje wszystkich dookoła energią i zachęca do wyrwania się z domowego zacisza. Zapełniają się więc przydomowe ogródki, miejskie parki, rzeczne nabrzeża oraz górskie szlaki i polany. Wszak możliwość spędzania wolnego czasu na łonie natury to jest to, co większość tygrysków lubi najbardziej. O ile akurat upał nie sprawia, że część z nich chce zabunkrować się w lodówce i nie wychodzić do zimy.
Żebyśmy jednak nie mieli tak różowo, musimy się tą naturą dzielić ze zwierzyną wszelaką, która w szczególnych przypadkach może stanowić dla nas zagrożenie. I wcale nie chodzi tutaj o atak rozjuszonego niedźwiedzia w Bieszczadach, czy inwazję wściekłych kozic w TPN. Nie chodzi nawet o biegające samopas wiejskie kundle, które lubią dopadać naszych nogawek.
Dziś na tapetę bierzemy znacznie mniejsze żyjątka - latające, pasiaste, błonkoskrzydłe - pszczoły, osy i szerszenie. Niby niewielkie, całkiem pożyteczne (bo pszczółka zrobi miodek, a osa rozprawi się np. z... komarami), a mimo to upierdliwe i mogące stanowić zagrożenie.
Oczywiście to nie tak, że za każdym rogiem czai się chorda dzikich owadów gotowych ruszyć na nas, gdy tylko się zbliżymy. Bywają jednak sytuacje, w których dochodzi do użądleń.
Zagrożenie dla alergików
Dla większości śmiertelników, czyli ludzi zdrowych, pojedyncze użądlenia nie są tak groźne, jak dla osób z alergią. Będzie to z pewnością zdarzenie niekomfortowe i bolesne, ale nie będzie zagrażać życiu. Oczywiście do pierwszego zdarzenia - jeśli nie miało się robionych testów uczuleniowych pod kątem jadu - możemy nawet nie wiedzieć, że jesteśmy uczuleni. Również miejsce użądlenia będzie miało wpływ na to, jak bardzo zareaguje nasz organizm. Najbardziej niebezpieczne są użądlenia w wargę, policzki, szyję, czy gardło/przełyk (gdy zdarzy się komuś owada połknąć, gdy ten sobie zanurkuje w słodkim kompociku).Ja miałam cztery przygody. Pierwsze użądlenie w stopę - nadepnęłam pasiastą na trawniku. Poza tym, że bolało jak cholera i stopa spuchła, nie stało się nic. Drugie użądlenie w udo - nie polecam noszenia szerokich spodenek. Opuchlizna była znacznie większa, pojawił się stan podgorączkowy, ale w tym przypadku wystarczyły zimne okłady i wypicie wapna. Trzeci raz - udziabała mnie gadzina w ramię. Tu już konieczne były leki przeciwhistaminowe (na pogotowiu), bo reakcja alergiczna była znaczna. Kumulacja była za czwartym razem. Użądlenie podobne do tego trzeciego, ale do bardzo dużego obrzęku i mocnej reakcji alergicznej, doszły problemy z oddychaniem. Ta wizyta na pogotowiu skończyła się podaniem adrenaliny.
Pszczoły, osy - Jak się chronić przed użądleniami?
Owady same z siebie nie są agresywne. Atakują i żądlą, gdy poczują się zagrożone i bronią po prostu swojego terytorium. Też byś nie chciał, by Ci się intruz do chaty ładował. Najczęściej do użądleń dochodzi przypadkiem. Nadepnięcia bosą stopą, wypicie owada z napojem, etc.Jeśli podczas wycieczki trafisz na pasiaste osobniki latające, nie wykonuj gwałtownych ruchów rękami, nie odganiaj ich zaciekle, bo w ten sposób dasz owadom sygnał, że mają się przed Tobą bronić. Jeśli sytuacja będzie miała miejsce w pobliżu gniazda, inne owady mogą przylecieć temu jednemu, czy kilku z odsieczą. Mam nadzieję, że nigdy się nie dowiem, jak to jest. Po tym, jak wiem, jakich atrakcji mogę się spodziewać po użądleniu, zamieram, nie ruszam się i czekam aż paskuda odleci. Ewentualnie małżonek przybywa na ratunek.
Jeśli podczas wypadu do lasu, czy na działkę trafisz na gniazdo os, czy szerszeni, oddal się i nie kombinuj, nie dłub w nim patykiem, nie sprawdzaj, czy może jest opuszczone. Nawet jeśli nie jesteś uczulony, to dziesiątki, a nawet setki użądleń wkurzonego (bo przecież zaatakowałeś ich dom) roju staną się niebezpieczne i zagrażające życiu.
Jedząc na świeżym powietrzu, zawsze sprawdzaj napoje i jedzenie. Osy pchają się tam gdzie słodkie i bardzo szybko lądują w herbatach, sokach, czy kompotach, a stąd już bardzo krótka droga do użądlenia w najbardziej newralgiczne miejsca.
Nie chodź boso, a przed założeniem butów sprawdź, czy jakiś owad nie wlazł do środka. Lepiej nosić przylegającą do ciała odzież, tak by owad nie mógł pod nią wlecieć.
Zrezygnuj z jaskrawych ubrań. Jaskrawe i kolorowe niech będą kwiatki na łące i w ogrodzie i to do nich niech lecą sobie owady. No, chyba że chcesz być kwiatem dwunożnym. Nie wnikam.
Nie noś na sobie całej perfumerii. Zapachy perfum czy dezodorantów mogą działać na owady zarówno przyciągająco, jak i drażniąco.
Co robić w przypadku użądlenia?
Niezależnie od tego, czy to Ty zostałeś użądlony, czy tylko udzielasz pomocy, bezwzględnie zachowaj spokój. Nie ma sensu dodatkowo potęgować stresu.Jeżeli owad pozostawił żądło, należy niezwłocznie je usunąć. Robimy to delikatnie, nie naduszając, żeby nie wciskać więcej jadu. Bardzo ważne jest, by powstrzymać się od rozdrapywania użądlonego miejsca, bo może wdać się infekcja. Aby zmniejszyć świąd i opuchliznę warto zastosować zimne okłady. Bardzo dobrze sprawdzają się kostki lodu lub bardzo zimna woda. Chłodzenie naprawdę pomaga. Jeśli nie wystąpiła reakcja alergiczna, opuchlizna zwykle schodzi po dwóch, trzech dniach.
W przypadku mocnej reakcji alergicznej, użądleń w obrębie jamy ustnej, rozległym obrzęku, etc. nie ma co kombinować i od razu udać się po pomoc medyczną. Nigdy do końca nie wiadomo, jak zareaguje organizm - niezależnie czy u dorosłego, czy u dziecka. W tym przypadku lepiej dmuchać na zimne i nie czekać aż wystąpi wstrząs, niewydolność oddechowa, czy problemy z krążeniem.
A jak u Was? Mieliście jakieś wątpliwe przyjemności po spotkaniach z latającymi (i nie tylko) żyjątkami? Dajcie znać.
Ciepła i słoneczna aura każdego roku ładuje wszystkich dookoła energią i zachęca do wyrwania się z domowego zacisza. Zapełniają się więc...