Blogosfera,
Ice Bucket Challenge,
Wokół Nas
#IceBucketChallenge - Pomóż, zamiast tylko lać wodę
3.9.14
Fot. mrjorgen
Kto z Was w ostatnim czasie choć raz nie spotkał się z hasłem #icebucketchallenge i charakterystyczną czynnością, która jest znakiem rozpoznawczym tego wyzwania - wylaniem na siebie kubła lodowatej wody? Ręka w górę. Nie widzę... No właśnie...
Do naszych kalendarzy zdążył już wskoczyć nowy miesiąc, a w dalszym ciągu, gdzie człowiek nie spojrzy tam przelewa się woda. Aż strach odpalić kompa z FB na czele, żeby nie stać się ofiarą potopu, jaki panuje na większości twarzoksiążkowych ścian - cud, że jeszcze ta wspomniana ciecz nie zaczyna się wylewać z ekranów.
O co w tym chodzi i czy ma to sens?
Cała akcja miała sens na początku, gdy powstała po to, aby zwrócić uwagę na ciężki los chorych na SLA (łac. sclerosis lateralis amyotrophica), czyli stwardnienie zanikowe boczne. Pomysłodawcy przykuli uwagę - i chwała im za to - wielu ludzi, co poskutkowało pieniężnymi wpływami na konta instytucji, które pomagają osobom zmagającym się z tą nieuleczalną chorobą.
W akcji wzięło już udział wielu - osoby prywatne, politycy, celebryci, artyści, czy sportowcy - którzy oprócz szerzenia pozytywnej idei pomocy, nie mieli oporów przed wsparciem finansowym - a w końcu o to w tym wszystkim chodzi.
Jednak z biegiem czasu ludziska jakby zapomniały o idei przyświecającej tej akcji i rozpoczęły pusty i bezsensowny łańcuszek nominacji, który można przedstawić mniej więcej tak: Ja się oblałem, teraz kolej na ciebie. Jak tego nie zrobisz, to stawiasz flachę, myjesz gary, latasz goły po mieście, etc. A przecież to nie o to chodzi, na litość boską!
Bo liczy się pomoc
Pierwotna idea wyglądała tak: Oblałem się wodą, wpłaciłem określoną kwotę na konto instytucji, nominowałem ciebie. Jeśli się wywiązałeś z wyzwania w ciągu 24h, wpłacasz mniejszą kwotę, jeśli się nie wywiązałeś, większą. Jakby nie było, za każdym razem wspomagasz chorych. Tyle i AŻ tyle.
W związku z tym nominuję siebie i Was wszystkich do pomocy. Tak po prostu, po ludzku, bez wody, bez wiader. Zrobicie, co będziecie uważali za słuszne. A jeśli wasze chęci Wam podpowiedzą, że warto pomagać również finansowo, odwiedźcie stronę stowarzyszenia Dignitas Dolentium - znajdziecie tam wszystkie informacje, z numerem konta włącznie.