,

Zamek Moszna cz. II - Niedosyt po zwiedzaniu zamkowych zakamarków

6.1.15

Zamek Moszna - Zwiedzanie
Zamek Moszna

Po spacerowym szwendaniu się po przyległym parku zamkowym, zebraliśmy nasze szanowne tyłeczki i udaliśmy się w kierunku naszego celu, w poszukiwaniu - po pierwsze - kasy, żeby kupić bilety i ustalić godzinę wejścia, a po drugie kibelka. Jego znalezienie nie wiązało sie jednak z natychmiastową ulga i euforią, bo kolejka do niego była długa niczym średniowieczne zastępy rycerskie. Ale, żeby nie było, podołaliśmy.

Ze względu na iście niedzielną rzeszę zwiedzających, po zakupie biletów mieliśmy jeszcze sporo czasu do wejścia. Zaliczyliśmy więc zamkową kawiarnię, wciągając po waniliowym latte #omnomnom.
Zanim nasza grupa została zawołana przez panią przewodnik, zdążyliśmy popodziwiać budowlę z zewnątrz i trzeba przyznać, że ten, kto ją wznosił miał fantazję. Zacnie się prezentuje, bez dwóch zdań.

Zamek Moszna blog lifestyle

Zamek Moszna blog lifestyle

Zamek Moszna blog lifestyle

Zamek Moszna blog lifestyle

Zamek Moszna blog lifestyle

Zamek Moszna blog lifestyle

Zamek Moszna blog lifestyle



Zamek Moszna blog lifestyle

Gdy już głowy mieliśmy pełne od zewnętrznych detali, a liczenie zamkowych wieżyczek za nic nam nie wychodziło, przyszedł czas, by zanurzyć się trochę w zamkowej przeszłości i liznąć nieco historii. Liczyłam bardzo mocno na panią przewodnik i jej opowieści. Nie ma bowiem nic gorszego niż zwiedzanie z pseudo-przewodnickim pitu, pitu. Pani się spisała, choć mogłaby mówić trochę wolniej, bo jak zwiedzam, to się czasami wyłączam i nie dociera do mnie to, co przewodnik próbuje przekazać. No, ale to już taki mój defekt.

Zwiedzanie zamkowych pomieszczeń rozpoczęliśmy przy recepcji, w holu, z którego przeszliśmy do kawiarni, w której uprzednio raczyliśmy się kawowym napojem.


Ornamenty na kominku w kawiarni 


Ornamenty na suficie w holu 



Kasetonowy sufit nad kawiarnią

Uprawiając grupowe przytulanie się i deptanie po sobie na schodach górujących nad zamkową kawiarnią, wysłuchujemy opowieści pani przewodnik o dalszej części zamkowych historii.

Dowiadujemy się m.in., że według legendy, miejscowość Moszna w średniowieczu należała do Zakonu Templariuszy (czyżby skubańcy wszędzie mieli swoje miejscówki?). W XVII wieku właścicielami Mosznej była rodzina von Skall, a po śmierci właścicielki z owej rodziny, w wieku XVII wieś przeszła w ręce nadmarszałka dworu Fryderyka Wielkiego - Georga Wilhelma von Reisewitz'a. Z tego też okresu pochodzi środkowa część dzisiejszego zamku. Rodzina von Rosewitz nie ogarnęła jednak rodzinnych interesów i w roku 1771 utraciła Moszną, a majątek w drodze licytacji został zakupiony przez Leopolda von Seherr-Thossa. W drugiej połowie XIX wieku Karl Gotthard Seherr-Thoss sprzedał Mosznę Heinrichowi Erdmannsdorfowi, który chyba od takich dóbr bardziej wolał brzęk monet, bo dość szybko zbył Mosznę Hubertowi von Tiele-Wincklerowi.
Od tego nazwiska zaczyna się zabawa z zamkowym wyglądem i jego budową, a pomysłodawcą i samym budowniczym obiektu po częściowym pożarze barakowego pałacu był syn Huberta Franz, który wydumał sobie, że zamek będzie miął 365 pomieszczeń (ciekawe kto to sprzątał?!) i 99 wież i wieżyczek.








Zamek jest mieszanką stylów, a przechodzenie przez zamkowe pomieszczenia zaowocowało u mnie skrętem głowy w kierunku coraz to innych detali, które aż proszą, by stwierdzić, że właściciel i pomysłodawca budowli musiał mieć jakiś kompleks (na cholerę komu tyle pomieszczeń i 99 wież?!), lubił pawie (jeść?, polować na nie?, a może coś jeszcze innego). Serio, tam motyw pawia przejawia się wszędzie nie tylko w Sali Pod - jakże by inaczej - Pawiem.
Zwiedzamy również bibliotekę. Co ja bym dała za takie regały... Niestety oryginalnego księgozbioru nie uświadczyliśmy - Armia Czerwona w czasie wojny zrobiła swoje, niszcząc wszystko.
Wycieczkę kończymy w zamkowej kaplicy, pod którą znajdują się krypty - niestety puste, bo woda nie pozwoliła na zagrabienie swoich miejsc i zawsze się tam podnosiła.

Po wyjściu na zewnątrz, doświadczyliśmy niemałego rozczarowania, gdy okazało się, że to już koniec. Zdecydowanie, czuję niedosyt, bo jak już się człowiek napatrzy na tak dużą budowlę, chce wiedzieć, co jest w środku i zwiedzić jak najwięcej. Niestety, dla turystów został udostępniony zaledwie ułamek tego, co skrywają zamkowe ściany.

Jeśli więc nie macie pomysły na aktywne spędzenie weekendowego dnia, pakujcie się w auto i uderzajcie w kierunku owego zamku. Nie zapomnijcie zapakować wałówki i koca, bo okoliczny teren jest idealny do leżakowania na trawie.
Ale, jeśli już tam zawitacie, to miejcie na uwadze, że przez długi czas po wojnie, w zamku znajdował się szpital. A teraz, oprócz samego zamku w Mosznej znajduje się również Centrum Terapii Nerwic, więc jak tam będziecie nie dajcie swoim partnerom, tudzież partnerkom pretekstu do pozostawienia Was tam. Grzeczni bądźcie i nie denerwujcie się, gryząc wszystkich na około. ;)

A czy warto tam w ogóle pojechać? Warto, bo okolica sprzyja relaksowi i nawet jeśli z historią wszelką jesteś na bakier, to sobie chociaż zrobisz piknik w całkiem przyjemnych okolicznościach przyrody.

Informacje praktyczne

Dojazd:

Nie wiem, jak się ma sytuacja, jeśli jedziemy z innych rejonów Polski, ale dojazd z Wrocławia jest banalny i stosunkowo niedługi.
W każdym razie wystarczy okiełznać mapę i można jechać. Zamek i miejscowość o tej samej nazwie - Moszna - leży w województwie opolskim, w powiecie krapkowickim, w gminie Strzeleczki. Z Opola oraz Prudnika dojedziemy drogą nr 414, a z Krapkowic drogą nr 409.
My we Wrocławiu pakujemy się na A4 i ciśniemy do zjazdu nr 241 na Racibórz/Opole. Kierujemy się na wspomniane Krapkowice i wbijamy na drogę 409, mijamy m.in. Dobrą i Strzeleczki, a po niedługim czasie wjeżdżamy do miejscowości Moszna, gdzie dostrzegamy trochę po partyzancku ustawiony drogowskaz wskazujący drogę do zamku.

Cennik:

Wstęp na teren pałacowo-parkowy (płatne w okresie od kwietnia do października)
 - bilet normalny: 6 zł
 - bilet ulgowy: 4 zł

Zwiedzanie zamku z przewodnikiem
 - bilet normalny: 10 zł
 - bilet ulgowy: 7 zł

Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM