,

Podróżowanie bez znajomości języka obcego? - Poradzisz sobie!

15.5.15


Piękna nasza Polska cała. Bez dwóch zdań. Można ubóstwiać nasze góry, z lubością spędzać czas nad morzem, żeglować, poznając Mazury, organizować spływy kajakowe, czy odkrywać mniej lub bardziej znane zaułki miast i miasteczek. Dla każdego coś miłego. Do wyboru, do koloru, w zależności od upodobań i nastroju. Żyć nie umierać.

Jeśli jednak ruszasz się z domu nie tylko do wielkiego dzwonu, a poznawanie nowych miejsc sprawia Ci po prostu frajdę, w pewnym momencie zaczynasz odczuwać chęć odkrycia nowych rzeczy i regionów poza naszymi granicami. Wszak nie tylko polskimi krajobrazami i smakami człowiek żyje. A że zagranica w dodatku ma do zaoferowania wiele, żal by było z tego nie korzystać.

Cóż z tego, że brak znajomości języka obcego może stanowić pewną trudność. Nie warto siedzieć wyłącznie na swoim własnym podwórku tylko dlatego, że gdzieś indziej mówi się inaczej.
Młodsi są niejako na nieco lepszej pozycji niż starsi, bo mniej lub bardziej, a już na pewno w wersji Kali kochać, Kali chcieć, dogadają się z rówieśnikami w języku angielskim. U naszych wschodnich i południowych sąsiadów raczej spokojnie wystarczy mieszanka polskiego i miejscowych słów przyswojonych z rozmówek. Sprawa nieco się komplikuje, jeśli najdzie nas ochota wybyć naprawdę daleko, w rejony egzotyczne, gdzie my sami będziemy atrakcją dla tubylców.

Oczywiście możemy trafić tak, że nasze filologiczne umiejętności będziemy sobie mogli o kant tyłka strzaskać. W takiej sytuacji trzeba sięgnąć po bardziej kombinacyjny oręż komunikacyjny, który musi zadziałać, jeśli nie chcemy być chociażby głodni, czy zostać na jakimś zadupi w środku nocy. 

Siła gestów i mowy ciała

Kiedy już wyczerpiesz wszelkie możliwości, polegające na powolnym i wyraźnym artykułowaniu wszystkich możliwych kombinacji znanych Ci słów, nie pozostaje Ci nic innego, jak polegać na mowie ciała. Czasem zwykły uśmiech, czy pokazanie czynności lub rzeczy niczym w kalamburach rozwiąże problem, a już na pewno rozładuje atmosferę.

Pismo obrazkowe

I nie mam tutaj na myśli eksplorowania egipskich piramid i ichniejszych hieroglifów. Chodzi raczej wszelkiej maści rysunki. Wiesz, jeśli nie jesteś Picassem, to poćwicz przed wyjazdem. A nóż się przyda. No i koniecznie miej ze sobą coś do pisania. Chyba, że wolisz kreślić swoje dzieła na pisaku (Gorzej jeśli przyjdzie Ci "walczyć" na betonie. Wtedy patykiem nie podziałasz). Grunt, żebyś potrafił narysować ogólnie o co Ci chodzi. Przypomnij sobie na tę okoliczność podręcznikowe komiksy, czy grafiki, skup się na piktogramach i... własnej wyobraźni. Źle nie będzie. Co najwyżej wesoło.

Pamiętaj, że jakby nie było, to sobie poradzisz, choćby Ci miały bicki urosnąć od gorliwego machania rękami, celem wygestykulowania tego, co masz na myśli. Olej język i zostań komunikacyjnym ninja.

Zdjęcie pochodzi z pixabay.com, CC0, Alexas_Fotos

Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM