Są takie miejsca - piękne skądinąd, co jakby oczywiste - gdzie chce się pojechać chociaż raz, by przekonać się naocznie, że te wszystkie...
O tym, że polskie krajobrazy są piękne i ucieszyły już nie jedną parę oczu, nie musimy nikogo przekonywać. Są piękne, koniec, kropka. Cały dowcip polega jednak na tym, że pośród codziennej gonitwy bardzo rzadko rejestrujemy, co ładnego nas otacza w najbliższej okolicy.
O tym, że polskie krajobrazy są piękne i ucieszyły już nie jedną parę oczu, nie musimy nikogo przekonywać. Są piękne, koniec, kropka. Ca...
Ostatni weekend przed świętami to czas, kiedy robi się wszystko byleby tylko nie wmanewrować się w jakieś dodatkowe porządki i przygoto...
Nie mogło być inaczej. Po prostu nie godziło się nie wykorzystać wysokich budynków w BeniYorku i nie trzasnąć
Nie mogło być inaczej. Po prostu nie godziło się nie wykorzystać wysokich budynków w BeniYorku i nie trzasnąć kilku, no kilkunastu , no...
Czasy mamy fotografii wielce sprzyjające, w sprzęcie możemy - o ile nam akurat portfel na suchoty nie cierpi - grzebać jak w ulęgałkach i wybrać dla siebie odpowiednie fotozabawki, w posiadaniu których będąc, wyczarujemy takie foty, że klękajcie narody.
Pośród tych wszystkich, cyfrowych fotocudeniek zrodziły się selfie-sticki, kiedy to już zwykła fota z rąsi stała się passé i potrzeba było tę kończynę przedłużyć, aby na fotce zmieściło się coś więcej niż tylko facjata nie zawsze przecudnej urody.
Tym sposobem kijki do zdjęć towarzyszą nam wszędzie, a w pobliżu atrakcji turystycznych mamy ich zatrzęsienie - z jednej strony atakują nas nimi ich właściciele, a z drugiej sprzedawcy tej samojebkowej technologii.
Jako, że selfie-stick to technologia wielce ekspansywna, zadomowiła się też na dobre na górskich szlakach, szczególnie tych popularnych. Tam czasami można odnieść wrażenie, że kijków więcej niż ludzi.
Ale czy selfie-stick to naprawdę konieczny gadżet (po przecież nie artykuł pierwszej potrzeby) podczas górskiej eskapady? Czy jest przydatny, a może więcej mamy z nim kłopotu niż pożytku?
Selfie-stick i górska wędrówka
Żeby nie było - też jesteśmy posiadaczami patyczka do selfie. Często łazimy po szlakach, gdzie przez cały dzień nie spotykamy nikogo, a miło przywieźć do domu wspólną fotkę i kawałek krajobrazu za nami. Nie zawsze jednak okolica jest aż tak super-hiper-ślinotokogenna, żeby kombinować, gdzie ustawić lustrzankę, nie mówiąc już o rozkładaniu statywu. Nie zawsze też mamy ochotę prosić napotkane osoby o zrobienie zdjęcia, bo najczęściej kończy się tak, że albo nie mamy nóg, albo ciemni jesteśmy, jakby noc nas nagle zastała, etc. Selfie-stick wydaje się więc być gadżetem idealnym, szczególnie wtedy, gdy uda się złapać fajną perspektywę.Jakby jednak nie było, używanie selfie-sticka podczas górskiej wędrówki ma wady i zalety. Pisząc o zaletach mam na myśli sytuacje, w których fota z samej ręki nie wchodzi w grę, a skorzystanie z profesjonalnego sprzętu jest utrudnione.
Plusy korzystania z selfie kijka:
- łatwiej strzelić swej nadobnej facjacie zdjęcie na ciekawym tle
- łatwiej objąć, a tym samym zmieścić na fotce grupę ludzi, z którymi akurat wędrujemy
- kijek jest teleskopowy, więc możemy pobawić się perspektywą
- z pewnością przykujesz spojrzenia innych - lansiarska fota jak znalazł 😂
Minusy korzystania z selfie kijka:
- kijek, choćby najlżejszy, to jednak dodatkowy ciężar do targania - lepiej zabrać czekoladę
- w sytuacjach wyjątkowych kijek może okazać się nieporęczny, a nawet przyczynić się do wypadku, kiedy wpatrzony w ekranik zamiast pod nogi, będziesz się kręcić w poszukiwaniu TEGO ujęcia, a wtedy to już tyko krok od jebu-dubu-dup
- z pewnością przykujesz spojrzenia innych - i nie będzie to wzrok pełen podziwu 😂
Korzystacie? A może macie i tylko ze sobą nosicie i jeszcze się używaniem nie skalaliście?
Z wyjazdami - zarówno tymi bliskimi jak i dalekimi, w górach, mieście czy nad morzem - wiążą się fotografie, na których staramy się złapać ...
Odwiedzona wcześniej Gubałówka była już wspomnieniem, dzień powoli się kończył, skrywając w ciemnościach chmurę smogu wypełniającą wsz...
Jako, że od naszego ostatniego foto szwendania minęło już trochę - żeby nie napisać dużo - czasu, a jeden z wrześniowych piątków nie za...
Życie ma to do siebie, że każdego dnia gwarantuje nam pakiet doznań wszelakiej maści. I choć zwykle musimy uporać się z codziennymi obowiąz...
Walentynkowa niedziela zapowiadała się zwyczajnie i w domowych pieleszach. Na leniucha i przede wszystkim z dala od wszechobecnych czerw...
Odkąd pamiętam, zdjęcia zawsze budziły we mnie masę pozytywnych emocji. Z nieukrywanym podziwem oglądałam doskonałe kadry mistrzów fotograf...