, , , , , ,

KGP - Jagodna 977 m n.p.m., Góry Bystrzyckie - 11.09.2016

12.10.16


Po ostatnim zejściu z Orlicy porzuciliśmy Was na Sołtysiej Kopie, obiecując jeszcze jeden pagór tego dnia. Chodźcie więc na słoneczny - na przekór tej szarości, którą mamy dziś za oknem - spacer na Jagodną /977 m n.p.m./, dokładając tym samym kolejną, małą cegiełkę do korony.

Szlak niebieski na Jagodną


Na szczyt, który ze szlaku zupełnie nie sprawia wrażenia, że się jakiś w ogóle zdobywać będzie, ruszamy spod Schroniska Jagodna na Przełęczy Spalonej i kierujemy się szlakiem znakowanym na niebiesko.
Po rześkim powietrzu z poranka nie ma już śladu, a wrześniowe słońce dokłada do pieca i mimo, że ścieżka wiedzie lasem, to jest na tyle szeroka, że zamienia się w istną smażalnię. Z lewej krzaczory, na środku patelnia, na patelni my, z prawej krzaczory. Paliło tak, że zaczęłam się lekko obawiać, że nam wody zabraknie, a ja bez piciu robię się zła i marudna. Bardziej niż mam to w zwyczaju.



Ostatecznie nie padliśmy z pragnienia, ale zdążyliśmy się koncertowo zeźlić na oznakowanie szlaku, choć nic tego wcześniej nie zapowiadało.

Przy schronisku wyraźny szlakowskaz. Wybieramy ten, który nas interesuje. Jest ładnie oznaczony, w większości pokrywa się ze szlakiem zimowym na biegówki. Idziemy, farba na drzewkach praktycznie co kawałek. Rozejście, na którym biegówki odbijają w jedną, a my w drugą stronę, też jest wyraźne. Maszerujemy dalej, znaki są. Krzaki - droga - krzaki. Wtem, spostrzegamy, że oznaczeń brak.
Dziwne to, bo przecież droga szła cały czas prosto, bez żadnych dodatkowych rozejść, czy dziwnych skrętów - myślimy. Podchodzimy jeszcze kilkaset metrów, bo a nuż się farba pojawi na którymś z kolejnych drzew. Niestety.

Decydujemy się wrócić do punktu, w którym widzieliśmy oznaczenia po raz ostatni. Na szczęście nie jest daleko, ale w tę i z powrotem tracimy pół godziny.

Idziemy raz jeszcze, wpatrując się w każde drzewko i każdy krzaczor, jak sroka w gnat. 
Jest! - Sapię - Franca przebrzydła schowała się w liściach.
A żeby tego było mało, to znaki wskazywały na odejście w... krzaczory, o których nawet byśmy nie pomyśleli, że ktoś przy zdrowych zmysłach mógłby tamtędy poprowadzić szlak pieszy. Trawska po uda, jakiś osty. Do pełnej kumulacji brakowało tylko ataku jakiegoś robactwa.

No nic, szlak znaleziony. Idziemy więc, by po kilkuset metrach przedzierania się przez te zarośla wyjść na drogę, na której pół godziny wcześniej zawróciliśmy, by tego felernego szlaku szukać. Tak, w tym momencie padło wiele nieparlamentarnych słów, których - ze względu na wczesną porę - przytaczać nie będę.

Na szczycie Jagodnej
Szczyt Jagodnej - Płaskie toto bardzo 

Nie byłabym sobą, gdybym nie wlazła na górę 


Szlak na Jagodną  Góry Bystrzyckie

Taki sielski widoczek mamy  w pobliżu schroniska Jagodna

Ze szczytu widoków się nie uświadczy, bo wszystko otaczają drzewa. Wejście na ambonę to tak tylko dla smaczku - bo muszę - a nie, żeby cokolwiek zobaczyć. No ewentualnie na męża popatrzeć z góry, bo jako, że kurdupel ze mnie, to mu na co dzień sięgam do ramienia.

Cały szlak ze Spalonej wygląda praktycznie tak samo na całej długości i prowadzi - za wyjątkiem tych wspomnianych krzaków, które, jak się okazuje, można odpuścić - szeroką, bitą drogą. Dla piechurów zakochanych w dzikszych ostępach, nuda. 
Jednak to właśnie ta droga czyni ten szlak i samą ścieżkę na szczyt nie tylko fajną miejscówką na spacer dla każdego, ale i doskonałym miejscem, by wyszaleć się na dwóch kółkach, tudzież zimą pośmigać na biegówkach. 
Śmigałabym na tych nartach, oj śmigałabym. Tylko, że nie umiem.

Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM