, , , ,

Wakacje w Chorwacji cz. 6 - Zabytkowy Split - Co zwiedzić?

16.10.14

W ramach buntu przeciw deszczowej aurze, zapraszam Was dziś z powrotem do Chorwacji, na szybką wycieczkę do Splitu.

W porównaniu z odwiedzonym wcześniej Trogirem, Split nie wywarł już na nas tak pozytywnego wrażenia, ale mimo wszystko, w ostatecznym rozrachunku bilans i tak wychodzi na plus, więc jeśli jest się w okolicy, to warto się tam wybrać. 
Podobnie, jak w Trogirze, również tutaj nie pokusiliśmy się o dogłębną penetrację zaułków i miejskich zakątków. Nie przeszkodziło nam to jednak w zapoznaniu się ze starym miastem, które tętniło życiem, a człowiek, będący zwierzyną stadną, występował tam wyjątkowo gromadnie. Ale bez obaw. Nikogo nie pogryzłam :).

Co zwiedzić w Splicie?

Chciałabym móc powiedzieć od razu, od czego zaczęliśmy nasze zwiedzanie. Niestety, nie tak szybko, bo najpierw musieliśmy uzbroić się w turbo cierpliwość i przebić przez korek w centrum, żeby dostać się do jedynego w okolicy parkingu, na którym były wolne miejsca. Odradzam zdecydowanie wypad do Splitu w godzinach popołudniowych, bo ugrzęźniemy na drodze wśród miejscowych wracających chociażby z pracy. Ehhh, mądry ten, kto się w dzikim korku wystał.
Do rzeczy jednak, a właściwie do zabytków. Idziemy...

Starówka w Splicie to praktycznie starożytne miasto w nowożytnym. Mowa tutaj oczywiści o Pałacu Dioklecjana, który stanowi jedną z głównych, jeśli nie najgłówniejszą atrakcję tego miasta. Wpisanie go na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO o czymś świadczy. Przełom III i IV wieku - wtedy to budowali z rozmachem. Nie to co nasze obecne kwadratowe pudełka mieszkalne.

Zanim jednak zaczniemy błądzić po wąskich uliczkach wewnątrz pałacu, mijamy wejście na targ i zmierzamy deptakiem, oddzielającym Pałac od Mariny.

  Deptak

 Kościół św. Franciszka [Crkva sv. Frane]

Mijamy Kościół św. Franciszka i niespiesznie zmierzamy w kierunku Placu Republiki. Mimo wszechobecnej płaskości, miałam namiastkę gór, a właściwie śliskich szlaków. Trzeba było iść ostrożnie po wyślizganych kamiennych schodach i chodnikach, żeby czasami nie wywinąć efektownego pirueta i nie stracić uzębienia.

 Plac Republiki [Trg Republike]

 Pod Arkadami


Kluczymy uliczkami. Ja mam wrażenie, że chodzimy w kółko. Jednak potrzebuję do orientacji dość konkretnych znaków i kolorów. Jasność kamiennych budowli nie sprzyjała mojej percepcji. Chociaż, jak tak się bardziej zastanowić, to dla turystów takie łazęgowanie to pikuś. A co ma powiedzieć listonosz, który ma dostarczyć gdzieś tam przesyłkę. Ja osobiście dostarczałabym takową przez tydzień i jeszcze bym się z nią z pięć razy zgubiła, :D




Detale na budynkach, mniejszych, bądź większych kamieniczkach robią wrażenie. Wszystko jest dopracowane i idealnie ze sobą współgra. Współcześni architekci mogliby się trochę poduczyć.

 Dawny ratusz z loggią na placu Narodni Trg

 Wieża zegarowa nad Żelazną bramą

Podobnie, jak do Trogiru, również do starożytnego Splitu prowadził bramy miejskie: Żelazna, Srebrna i Złota. Wnętrze Pałacu zostało podzielone na cztery sektory, między którymi przebiegały trakty komunikacyjne - Decumanus i Cardo.

 Złota brama

 Kościół św. Eufemii - Pozostała po pożarze wieża



 Wieża Katedry św. Dujama [Katedrala sv. Duje]

Po Pałacu Dioklecjana, jako całości, chyba najbardziej rozpoznawalnym miejscem jest Katedra św. Dujama, która góruje nad starym miastem. Nie sposób ją przeoczyć.

 Perystyl - Widok w kierunku południowym, w stronę Westybula

Wspomniana Katedra św. Dujama znajduje się tuż przy centralnej części Pałacu, którą jest Perystyl, czyli podłużny dziedziniec zamknięty od strony katedry rzędem sześciu kolumn korynckich.







 Wyjście z Westybulu

 Westybul

 Westybul


Przemierzając kamienne uliczki człowiek pomału robi się lekko głodny, a już na pewno spragniony. Lokujemy się więc w jednej z wielu kawiarenek (nazwy oczywiście nie pamiętam, ale nad nami pani z lubością wywieszała świeżo uprane prześcieradło i przesuwała je po sznurku), celem naładowania bateryjek. Jak nie piję kawy, tak to był ten stan, kiedy dopadły mnie myśli: Fajnie tak posiedzieć w miłym towarzystwie, w ciekawym miejscu i rozkoszować się smakiem napoju. Przeglądając kartę, naszła mnie chęć okrutna na kawę ze śmietaną. Mowa tutaj oczywiście o kawie XL, tudzież large, jak to zostało opisane w karcie. Oczyma wyobraźni zobaczyłam fajny kubek z aromatyczną zawartością. O, ja naiwna!
Dostałam mikro filiżankę napełnioną w 2/3. (Ciekawe w czym podają espresso? Chyba w naparstku...) To bym jeszcze przeżyła. Ot, może postrzeganie wielkości u nich wygląda inaczej. Ale jak zobaczyłam dwa masło-śmietano-gluty, udające moją wymarzoną bitą śmietanę, to chciało mi się płakać. To był zdecydowanie zły dzień na to, by stać się smakoszem kawy.

Piwnice w Pałacu Dioklecjana

Po wątpliwej kawie, przemieszczamy się w kierunku pałacowych piwnic, a tam dosłownie i w przenośni skarbiec Ali Baby. Mydło i powidło. Dla każdego coś miłego, łącznie kolorowymi pierdółkami-pamiątkami. Nic tylko mieć miliony monet i można szaleć dziko. ;)


Po wyjściu kręcimy się jeszcze chwilę po deptaku, rzucamy ostatnie spojrzenie na Marinę i pomału zmywamy się na parking, coby spadać na kwaterę. 
W tym miejscu mogę powiedzieć, że Split warto odwiedzić, bo głupio być w pobliżu i tego nie zrobić. Jednak kupra mi nie urwało. Trogir podobał mi się dużo bardziej. Jeśli byliście, podzielcie się Waszymi odczuciami.

Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM