Chorwacja,
Trogir,
Turystyka,
Urlopowo,
Zwiedzając
Wakacje w Chorwacji cz. 3 - Popołudnie w Trogirze I
3.10.14
Trogir - Widok z mostu łączącego miasto z wyspą Čiovo
Po totalnym relaksie i zażytych kąpielach wodno-słonecznych, zarówno dzień wcześniej, jak i przed południem, wybieramy się spacerkiem w stronę Trogiru. Słoneczne ciepełko czuć wręcz w kościach, a spieczona dupa zaciekle daje o sobie znać, bo mimo wszystko przyodziana być musi, a niestety gatki komfortu jej nie przysparzają i chłodząco działać nie chcą. Pozostaje mi jęknąć "ała" i tyle w temacie.
Z naszej miejscówki na Wyspie Čiovo do Trogiru mieliśmy na piechotę jakieś 3,5 kilometra, więc fajna odległość na spacer. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy z tego nie skorzystali, choć w trakcie marszu można się było zastanowić, czy dotrzemy tam w całości.
Dlaczego? Ano dlatego, że drogi wąskie, kręte, bez poboczy, chodników, a Chorwaci - to trzeba przyznać otwarcie - jeżdżą, jak potrzepani, a skutery w ilościach hurtowych pojawiają się niczym spod ziemi.
Trogir jest miejscem wyjątkowo urokliwym i stanowi doskonały przykład średniowiecznego układu urbanistycznego. Tu wszystko ma swoje miejsce i tworzy niepowtarzalny klimat. Nie powinno więc dziwić to, że trogirska starówka trafiła na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO.
Idąc z naszej Wyspy Čiovo przechodzimy przez Čiovski most, wznoszący się nad Kanałem Trogirskim i trafiamy bezpośrednio pod mury starówki. Mój wewnętrzny Japończyk każe mi focić, ale ja osobiście nie mogę się zdecydować, czy się gapić, czy strzelać zdjęcia, czy może robić i jedno i drugie. Z przyjemnością nabyłabym oczy montowane dookoła głowy, żeby móc wszystko dokładnie obejrzeć.
Przechodzimy przez Bramę Morską i wnikamy w tętniące życiem wąskie, brukowane uliczki. Jak nie lubię tłumów, tak w Trogirze mnogość osób przemieszczających się po starówce pasowała mi doskonale do całości.
Zwiedzanie zajęło nam trochę, ale to raczej normalne, kiedy na tak niewielkiej przestrzeni znajduje się tyle ciekawych miejsc i zabytków. Zrobię o nich osobny wpis, żeby to wszystko w miarę uporządkować.
A po turystycznym maratonie pośród murów miejskich był też czas na naładowanie cukrowych bateryjek. Looooody, dużo, dobrych lodów...
Marina
Marina
Turystka-Zwiedzaczka pełną gębą, stopą i czym tam jeszcze
Promenada
Trogir wpisał się w moją pamięć bardzo pozytywnie, jednak nie obyło się bez wpadek ze strony niektórych atrakcji, udostępnionych dla zwiedzających. Ale o tym to już w następnym poście, żebyście nie mieli już teraz zdjęciowego przesytu. :)