Serce Wołgi
Jako, że górskie lokalizacje musiały zostać odłożone na przyszłość bliżej nieokreśloną, zdecydowałam, że wypadałoby w końcu przyjrzeć się trochę wrocławskim okolicom, które mają co nie co do zaoferowania.
Przegrzebując się więc razu któregoś przez czeluści internetów, natrafiłam na Zamek Topacz, który znajduje się w miejscowości Ślęza, dosłownie 20 minut drogi od naszego miejsca zamieszkania. Aż wstyd by było nie odwiedzić. W zamku mieści się hotel i restauracja, co mnie średnio interesowało, bo nocować tam nie zamierzaliśmy. W oko wpadło mi coś zgoła innego, a mianowicie - Muzeum Motoryzacji.
Padło więc hasło pod adresem szanownego pana małżonka - Cho! Pojedźmy pooglądać stare samochody. Dla moto zapaleńca rozrywka, jak znalazł. Tym sposobem plan wizyty w Muzeum Motoryzacji został zaakceptowany. Pozostało więc poczekać na jakąś leniwą niedzielę, a ta wyłoniła się w kalendarzu szybciej, niż to przewidywała jakakolwiek ustawa. 17 sierpnia 2014 ruszyliśmy więc na spotkanie muzealnym, motoryzacyjnym zbiorom w ilości zbliżającej się do setki.
Dojeżdżamy do wspomnianej wcześniej miejscowości Ślęza i pierwsze, co mi się rzuca w oczy to gromada ludzi i mnóstwo zaparkowanych samochodów. Co jest?! Bo chyba to nie ilość zwiedzających, którzy akurat w tę niedzielę stwierdzili, że może by tak wpaść do jakiegoś muzeum. Parkujemy autko i udajemy się do wejścia na zamkowe tereny - ja w dalszym ciągu nieświadoma, o co chodzi. Grunt to się zorientować w temacie, nie ma co. Wchodzimy i mój kolejny zonk - kolejka po bilety tak długa, jakby co za darmo dawali. Ludzi, jak mrówków, a do mnie w końcu dociera, skąd ten cały spęd. To MotoClassic Wrocław - Kolejna edycja zlotu zabytkowych pojazdów. Facjata najpierw mi się wydłuża, by za chwilę zmienić się w rogala dookoła głowy. - Aaaa, autka, dużo autek, fajnych autek i motocykli też.
W tym momencie ma miejsce najbardziej inteligentny dialog wszech czasów:
- Ja: Łooo, ale fajnie. Nie wiedziałam, że dzisiaj jest jakiś zlot. Wiedziałeś?
- Mąż: No.
- Ja: Ale skąd?
- Mąż: Było przecież napisane na stronie.
Tak się zajarałam samym muzeum, że nawet nie zauważyłam na stronie informacji o zlocie. Jestem zakręcona, jak słoik na zimę, nie ma co. :)
Dość już jednak tego pitolenia. Przejdźmy do konkretów. Na terenach zamkowych, pod chmurka i słoneczna lampą prezentowały się nie tylko pojazdy, które na co dzień mieszkają w muzeum, ale też wiele eksponatów, które przyjechały do zamku tylko na zlot. Niesamowity przekrój przez wiele lat motoryzacji - tej polskiej, jak i zagranicznej. Nie żebym była jakimś motoryzacyjnym zapaleńcem, ale tego dnia chciałam się przyklejać do co drugiego wehikułu, niczym rasowa, oldtimer'owa blachara. Co najmniej połowę prezentowanej kolekcji zabrałabym do domu, żeby nań patrzeć bez końca, a jeździć tylko czasami, żeby się przypadkiem chromy nie zakurzyły.
Warto było zapłacić za wstęp te dwadzieścia złotych monet od głowy i wyruszyć w historyczną, motoryzacyjną podróż. A na dowód, że warto, kilka błyszczących fotek.
#Motocykle
#Samochody
#Pojazdy militarne
#Wystawa poświęcona historii Rajdu Dakar
Przyznaję bez bicia, że to tylko niewielki wycinek z prezentowanych tam modeli. A, że u mnie z decyzyjnością, co wybrać, w takich momentach kiepsko, musi Wam to wystarczyć. ;) Wskazane jest wybranie swojego ulubieńca - które cacuszko bierzecie do własnego garażu?
MotoClassic Wrocław
- 28.8.14
MotoClassic Wrocław 2014 - Zlot pojazdów zabytkowych na Zamku Topacz | Jak prawie zostałam oldtimer'ową blacharą...
Serce Wołgi Jako, że górskie lokalizacje musiały zostać odłożone na przyszłość bliżej nieokreśloną, zdecydowałam, że wypadałoby w koń...