, , , , , , ,

ALPY: Klasztor Maria Waldrast i wycieczka na Serles w Alpach Sztubajskich

31.8.22

Górski widok, szlak, skały, plecak. Szlak na Serles w Alpach Sztubajskich

Letni wyjazd w Alpy - mimo że dla wielu to jeszcze niezrozumiałe, bo przecież te góry kojarzone są głównie z zimowym szaleństwem na deskach w różnych konfiguracjach i ogólnym powder alarm - będzie gwarancją udanego urlopu i wypoczynku. I to nie tylko dla aktywnych, choć zdecydowanie ci bardziej kopytkujący będą mieli tam większe pole do popisu.
 
Gwarantuję jednak, że i osoby wolące spędzać czas w stylu bardziej "na leniuszka" również nie będą zawiedzione. 
Niezależnie od regionu liczba dostępnych dla turystów chociażby term, basenów czy jezior przyprawia o zawrót głowy, a infrastruktura "pomocowa" pod postacią wyciągów sprawia, że w łatwy sposób możemy dotrzeć do przepięknych miejsc, gdzie uraczymy nasze oczy sielankowymi widokami podziwianymi znad szklaneczki Almdudlera czy talerza z regionalnymi specjałami w postaci m.in. przeróżnych Knödel, Käsespätzle, Tiroler Gröstl czy Kaiserschmarrn.
 
Żeby to jednak nie były czcze zachęty, podrzucam pomysł na wycieczkę w prawdziwie alpejskich, nieco surowych okolicznościach przyrody.
 
Tym razem wybierzemy się w Alpy Sztubajskie (niem. Stubaier Alpen), na szczyt zwany "Ołtarzem Tyrolu" - Serles - jeden z charakternych pagórów pośród sztubajskich 7 summits, wznoszący się ponad dolinami Stubai i Wipptal.
Pakujemy plecaki i ruszamy. Chodźcie!

Klasztor Maria Waldrast

Wiele przewodników podaje, by na Serles wyruszyć z miejscowości Kampl, gdzie szlak rozpoczyna się przy zaporze. Jest to jednak wersja dłuższa z - moim zdaniem - dość nudnym zdobywaniem wysokości w średnio atrakcyjnym terenie.
 
Istnieje jednak alternatywa pod postacią wejścia na szczyt wprost spod Klasztoru Maria Waldrast, gdzie spokojnie zaparkujemy samochód. 
Przejazd w to miejsce, a co za tym idzie urwanie "kilku" metrów, przez prywatny odcinek drogi to koszt 6,00 EUR (w tej cenie mamy już parking przy klasztorze; stan na lipiec 2022).

Skąd klasztor w takim miejscu? - Być może zapytacie. 
Otóż, jak to w przypadku wielu miejsc sakralnych bywało, musiało dojść do jakiegoś mistycznego wydarzenia, kiedy to bogobojnemu człowiekowi ukazał się wizerunek świętego czy Matki Boskiej. Podobnie było i tutaj.

W miejscu dzisiejszego kościoła, dawno, dawno temu znajdowała się leśna polana, na której często odpoczywali miejscowi wędrujący przez góry od doliny do doliny. Stąd wzięła się nazwa Waldrast (z niem. Wald - las; Rast - odpoczynek).
Pewnego razu, w Wielką Sobotę, w roku 1407 dwóch pasterzy - Hans i Peter z Mützens - odkryło wizerunek Matki Boskiej w wydrążonym pniu modrzewia. Krewni pasterzy wycięli owy wizerunek i zanieśli go do kościoła parafialnego w miejscowości Matrei am Brenner. Na tym jednak nie koniec.

Tego samego roku, tym razem w Zielone Świątki drwalowi Christianowi Luschowi, w miejscu, gdzie stoi dzisiejszy klasztor, ukazała się Maryja z dzieciątkiem na ręku i wspomniała, że w miejscu tym powinien zbudować kaplicę.
Dwa lata później, w roku 1409, biskup z Brixen wydał zgodę na budowę, która, choć prowizorycznie, została ukończona po dwudziestu latach. 
Wtedy też, podczas odświętnej procesji, przeniesiono modrzewiowy wizerunek Maryi z kościoła w Matrei am Brenner do nowo wzniesionej kaplicy.
 
Obok ówczesnej kaplicy i dzisiejszego klasztoru znajduje się źródełko, którego wody już w XVI wieku uchodziły za cudowne i lecznicze. 
Cudowności tych wód nie potwierdzę, ani faktu tego nie zaprzeczę, a napiszę jedynie, że woda z owego źródełka jest naprawdę smaczna i warto wziąć sobie jej zapas na wędrówkę, a i po powrocie uzupełnić butelki 😊
 
Źródełko, klasztor w Alpach

Wnętrze kościoła, klasztoru. Klasztor Maria Waldrast. Ołtarz.

Szlak na szczyt Serles /2717 m.n.m./ przez przełęcz Serlesjöchl

Naszą wędrówkę rozpoczynamy przy samym źródełku, skąd wejście na szczyt według szlakowskazu powinno zająć nam 3 godziny.
Ruszmy jednostajnie wznoszącą się ścieżką przez las, którą po około 30 minutach dojdziemy na bardziej otwarty i widokowy teren. 

Miejscami szlak jest nieco monotonny i przy pełnym słońcu, a schować się przed nim nie ma gdzie, trochę się dłuży. Nie wymaga od nas jednak żadnych technicznych umiejętności. Ot, przydaje się trochę wytrzymałości i kondycji, by się nie zasapać na amen 😉 
Trudy podchodzenia są jednak wynagradzane przez piękne widoki.

Leśny szlak na Serles, Alpy

Widok  na góry, szlak na Serles

Alpy, widok na lodowiec, szlak na Serles

Alpejski widok, szlak na Serles

Widok na góry, Alpy Sztubajskie

Po wyjściu z lasu i ponad linię kosodrzewiny czeka nas teren dużo bardziej surowy, a podłoże mniej sprzyjające szybko przebierającym kopytkom. Trzeba bowiem uważać, by nie zrobić mało efektownego szpagatu na sypkim, piaszczysto-żwirowym, piarżystym gruncie, szczególnie w miejscach, gdzie ścieżka staje się wyjątkowo wąska.

Idziemy krok za krokiem, wyżej i wyżej, sprawnie "kasując" kolejne metry wysokości, a przełęcz Serlesjöchl /2384 m n.p.m./ nie znika nam z pola widzenia. Wkrótce docieramy i tam, zatrzymując się na zasłużoną przerwę. Przejście tego odcinka spod klasztoru zajęło nam niecałe dwie godziny. To dobry czas, biorąc pod uwagę, ile zdjęć zrobiliśmy po drodze 😊

Dość jednak tego lenistwa, Serles sam się nie zdobędzie, więc zbieramy manatki i ruszamy dalej. 
Z przełęczy na szczyt mamy jakieś 50 minut wchodzenia w całkiem ciekawym, skalno-kamienistym i miejscami ubezpieczonym terenie. Okolica nie zieje przepaściami, ale trzeba pamiętać o trzech punktach podparcia, by nie stracić równowagi. Miejscami wspomaganie się rękami jest wręcz na wagę złota.
 
Widok na góry, przełęcz Serlesjöchl

Tuż na starcie z przełęczy mamy do pokonania niewysoką skalną ściankę i czynimy to zgrabnie i sprawnie dzięki zamontowanej tam drabince. Bez obaw - lufy tam nie ma 😊 Następnie w ruch idą wszystkie kończyny, które wespół ze stalowymi linami pozwalają pokonać ten krótki, nieco bardziej wymagający odcinek.
Dalej szlak coraz bardziej się rozszerza, a gładka skała ustępuje miejsca szutrowi, na którym z uwagą stawiamy kopytka, by noga nam nie wyjechała.
Jeszcze tylko kilka kroków i jesteśmy na szczycie, z którego rozległa, niezmącona niczym panorama we wszystkich kierunkach przyprawia o zawrót głowy. Po prostu pełnia szczęścia 😍
 
Alpejski widok na góry

Szczyt Serles w Alpach Sztubajskich
 
W wielu miejscach można przeczytać, że w lecie na szczycie może panować tłok ze względu na fakt, że Serles jest popularnym szczytem wspinaczkowym. Donoszę jednak, że tłoku nie stwierdziliśmy. No, chyba że w Austrii mianem tłoku określa się kilkanaście osób 😁
 
Wierzchołek zwieńczony krzyżem jest rozległy, więc każdy znajdzie dla siebie miejsce i na zdjęcia, i  na krótszy lub dłuższy odpoczynek łącznie z piknikiem i/lub drzemką.
Rozciągający się ze szczytu widok m.in. na Alpy Sztubajskie, Zillertalskie czy dolinę rzeki Inn sprawia, że ciężko zebrać się w drogę powrotną. Naprawdę, można by tam siedzieć bez końca.
 
Alpy, widok na góry, Serles

Serles, widok ze szczytu, Alpy latem

Szlaki w Alpach, widok ze szczytu Serles

Widok ze szczytu Serles, Alpy Sztubajskie

Serles, Stubaital, alpejski widok na góry

W końcu trzeba się jednak ruszyć w drogę powrotną na parking. Schodzimy tym samym szlakiem. Owiani wiatrem i lekko podsmażeni przez słońce marzymy o kolejnej porcji wody ze źródełka, zimnym piwie i tyrolskim jedzonku.
 
Jeśli chcemy sobie urozmaicić nieco fragment trasy powrotnej, możemy odbić i zejść przez bacówkę - Matreier Ochsenalm, gdzie przy okazji mamy możliwość zjeść coś lokalnego.
My zatrzymaliśmy się w Gasthofie przynależnym do klasztoru. Pyszne szpinakowe Knödel wjechały jak złoto, ale obsługujący nas pan kelner miał chyba zły dzień, bo strasznie mu się nie podobało, że przyszliśmy tuż przed zamknięciem (Warto mieć na uwadze - Dla klientów, którzy nie nocują w owym Gasthofie, kuchnia wydaje posiłki do 16.30). Cóż, żyćko 😈

Piękny był to jednak dzień i wędrówka w przecudnej urody okolicznościach przyrody, którą polecamy wam serdecznie, jeśli tylko będziecie odwiedzać ten tyrolski rejon. Nie pożałujecie.
 

Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM