, , , , ,

ALPY: Potrójne szczytowanie na Maishofen, Schwalbenwand i Schönwieskopf

27.10.21

Alpy Szlaki Zell am See Wycieczka

Alpy, ach Alpy! Tam jest wszystko - od zaporowych jezior i wodospadów, przez łagodne szlaki pośród zielonych łąk, aż po strzeliste, poszarpane surowe szczyty. Nie inaczej jest na Ziemi Salzburskiej w okolicach Zell am See, gdzie ścieżki i widokowe miejsca uwodzą, a pagóry przeglądają się w taflach krystalicznych wód. 

W takich okolicznościach przyrody kopytka aż rwą się do wędrówki, a plecaki same wskakują na plecy 😊 Nie może więc was tam zabraknąć, tym bardziej że podrzucamy kolejny pomysł na bardzo widokową wycieczkę po Salzburskich Schieferalpen. Gotowi?

Mitterberghof - Maishofen - Schwalbenwand - Schönwieskopf - Mitterberghof

Po porządnym śniadaniu, z zapasami papu i piciu w plecakach meldujemy się na parkingu ponad doliną Thumersbacher Tal, przy Mitterberghof, gdzie na czas eskapady zostawiamy auto (3,00 EUR za całą dobę, warto więc zostawić sobie bilet w zanadrzu, gdyby komuś przyszło do głowy kolejnego dnia wybrać się tam na przykład na wschód słońca).
 

Czeka nas słoneczny dzień i około 13 kilometrów kopytkowania w towarzystwie leśnych zakamarków, łąkowej zwierzyny i niesamowitych widoków pośród skał i błękitu nieba. 
Mapa sugeruje przejście tej trasy w 5 godzin, jeśli jednak - podobnie jak my - jesteście z grupy kontemplująco-fotografującej, dołóżcie sobie to tego ze dwie godziny. Wszak zdjęcia same się nie zrobią 😁

Tę rundkę po Schieferalpen - sąsiadujących z Alpami Kitzbühelskimi, gdzie mogliście nam towarzyszyć podczas łaziorek na Sonnkogel i Maurerkogel - można śmiało zaliczyć do alpejskich klasyków, bo pozwala na obcowanie z kwintesencją tamtejszych scenerii - sielskich, widokowych i pozwalających na wędrówkę nie na jeden, a przez trzy szczyty. Potrójne szczytowanie to wisienka na szwendaczkowym torcie 😍
 
 


Szlak prowadzi przez pagóry, dając możliwość podziwiania wyższych, otaczających nas szczytów i pozostawionej w dole okolicy Zell am See i Kaprun. Jest spokojnie, gdzieś w oddali zagwiżdże świstak, na łące zadźwięczy krowi dzwonek. Tu i ówdzie jakaś natrętna mucha będzie uparcie próbowała przysiąść nam na policzku czy nosie. A ludzie? Cóż, w ciągu całego dnia na tym szlaku spotkaliśmy całe 5 osób. Tłumów więc brak 😊
 

Zanim jednak puścimy się wolno i pokopytkujemy radośnie granią, musimy przespacerować się przez leśne ostępy, w które szybko zaprowadzi nas szutrowa droga nr 82, mijająca drewniany kościółek. Leśna ścieżka jest wąska i szybko zaczyna się piąć, przełączając nas w tryb średnio-posapujący. Jest wilgotno i duszno, więc szybko uszczuplamy nasze zapasy wody, zastanawiając się, kiedy ten las się skończy. Ot, problemy szwendaczkowego świata.
Leśna ścieżka tak szybko nie daje za wygraną i jeszcze przed dłuższą chwilę dba o nasze cardio. Dopiero mniej więcej na wysokości 1600 m n.p.m. las ustępuje miejsca rozległym łąkom.
 


Kontynuujemy naszą wędrówkę szlakiem nr 82 i wkrótce meldujemy się na pierwszym szczycie tego dnia - Maishofen /1895 m n.p.m./, skąd do kolejnego celu - Schwalbenwand /2011 m n.p.m./ jest całkiem niedaleko. Szczyty gwarantują widoki na rozrzucone w dolinie miejscowości i zdający się górować nad wszystkim Kitzsteinhorn.

Przychodzi czas na zmianę ścieżki. Wędrówkę wzdłuż grani od Schwalbenwand kontynuujemy szlakiem nr 87, którym dotrzemy na trzeci szczyt tego dnia - Schönwieskopf /1994 m n.p.m./
Idzie się wygodnie, słońce przygrzewa, wiatr delikatnie chłodzi i jedyne, na co trzeba uważać, to miejscami luźne łupkowe skałki, które mogą wyjechać spod nogi.
 







Na szczycie pora  na kolejną przerwę, więc szybko anektujemy sobie ławkę na mały piknik 😋 Jausen, czyli austriackie "coś na ząb", w takich okolicznościach przyrody jest jak najbardziej wskazane.
Ze szczytu Schönwieskopf można kontynuować wędrówkę granią aż do schroniska Statzerhaus na szczycie Hundstein /2117 m n.p.m./. My jednak schodzimy do ścieżki nr 88, którą spokojnie dotrzemy do 83, by szutrową drogą zejść znów w las do szlaku 82, który zaprowadzi nas do punktu przy Mitterberghof, gdzie rozpoczynaliśmy wycieczkę.

Zejście trochę nam się dłuży, słońce przypieka, a z każdym kolejnym krokiem wzbijamy tumanek kurzu z szutrowego podłoża. Na obiad docieramy więc okurzeni i deczko zmęczeni. 
Z radością zajmujemy jednak miejsce na tarasie, ciesząc oczy widokiem i składamy zamówienie, wznosząc toast zimnym Almdudlerem.
To był kolejny świetny dzień! 😍

Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM