,

Czy warto chodzić z kijkami trekkingowymi?

19.6.14

Kije trekkingowe Szlak na Lackową

Kijki trekkingowe towarzyszą mi podczas górskich wędrówek już spory kawałek czasu. Schodziłam z nimi szlaki w Tatrach, Sudetach i Alpach - szlaki mniej i bardziej skaliste, udeptane trakty i rozległe łąki. Jedyne, co mogę powiedzieć to to, że takie dwa proste patyczki, to idealny wynalazek i aż żal, że tyle górskich wojaży odbyłam bez nich.

Tatry Wysokie - Słowacja
Słowacja - Tatry Wysokie

Użyteczność rzeczonych kijków zyskała na popularności wraz z rozpowszechnieniem aktywności, jaką jest Nordic Walking. Nordic-Walkingowcy tuptają wszędzie i w ilościach zbliżonych do biegaczy. Super! Teraz już nikogo ten fakt nie dziwi. Mało tego, organizuje się też zawody w Nordic Walking na określonych dystansach - fajna alternatywa - jak się nie rozbiegam, to zawsze się mogę na kije przerzucić. Już raczej nikt w mieście za nikim nie krzyknie, że po asfalcie to na nartach-bez-nart daleko nie dotrze. :)

Ale, ja tu nie mam zamiaru o Nordic Walkingu prawić, tylko o pozytywnym fakcie przemawiającym za używaniem rzeczonych kijków podczas górskich eskapad.

Gdy korzystamy z kijkowej podpory w czasie naszych wędrówek, odczuwamy mniejsze zmęczenie mięśni w newralgicznych partiach naszego ciała. Można sobie dzięki temu zaoszczędzić chociażby zakwasów, przeciążonych ramion, czy stawów kolanowych. Doskonale pamiętam, jak się tyrało po szlaku z plecakiem, który łoił plecy i ramiona. Gdy pierwszy raz zabrałam ze sobą kije, nie mogła uwierzyć, że takie dwa patyczki tyle zmieniły. Harówka zmieniła się w intensywny, ale przyjemny marsz i na koniec dnia nie chciałam udawać się do umieralni. Ból mięśni - jeśli już wystąpił - był zdecydowanie mniej odczuwalny, znośny i szybciej przechodził. Kijki ułatwiały podchodzenie i schodzenie oraz poprawiały poczucie równowagi, co dla takiej łamagi jak ja było bardzo pozytywne. 

Co w tym wszystkim również znaczące to, żeby wędrówka była przyjemniejsza i łatwiejsza, wcale nie potrzeba do tego drogich kijków, pierwsze, lepsze zwyklaki wystarczą, by maszerowało nam się lepiej. Warto tylko kierować się podstawowymi zasadami dotyczącymi ich właściwości.

Jakie więc powinny być kije, by nam się dobrze z nimi współpracowało?

- lekkie, bo dodatkowy, zbędny balast nie jest nam potrzebny
- składane/teleskopowe, bo w wyższych partiach gór, gdy potrzebujemy wolnych rąk, czasem trzeba je schować, bądź przytroczyć do plecaka, żeby sobie nimi zębów, albo oka  nie wybić
- powinny posiadać taśmę na nadgarstek, żeby nam czasami nie "poleciały" w newralgicznym miejscu, no chyba, że ktoś ma w planach pogoń za kijkiem w dół urwiska
- powinny dobrze leżeć w dłoni i nie ślizgać się, więc dobrze sprawdzają się rękojeści korkowe, bądź kauczukowe
- powinny posiadać wymienne groty i talerzyki - gumowe nakładki od chodzenia po utwardzonym terenie, talerzyki do chodzenia po śniegu.

Jeśli jeszcze się z kijami nie polubiliście, spróbujcie, bo warto. Jeśli to już wasi dobrzy kompani w czasie wędrówek, dajcie znać, jakich używacie.

WYBIERZ KIJE DLA SIEBIE


Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM