, , ,

Nie taka jesień straszna - 5 powodów, dlaczego lubię jesień

24.10.14

Jesień Park Spacer Park przyzamkowy Zamek Moszna

Jesień gości w naszych kalendarzach od miesiąca, potęgując tym samym falę narzekań, jak to źle, bo mokro, chłodno (choć śmiem twierdzić, że tego lata bywało gorzej, jeśli chodzi o aurę), grypa zaczyna szaleć, a za każdym rogiem czają się mityczne, jesienne zombie, których użarcie niechybnie spowoduje postępującą deprechę, która minie nieszczęśnikom dopiero u progu wiosny.

A tymczasem, ludki kochane, nic z tych rzeczy. Jesień wcale nie jest straszna, nie powoduje też wylęgania depresjogennych zombie, polujących na ludzi w parkowych krzaczorach. Tę porę roku da się lubić, nawet bardzo, rzekłabym. Jeśli tylko jest słoneczna, detronizuje w moim rankingu nawet ulubioną, śnieżną zimę. 
Serio. Nie skreślajcie jesieni, bo to fajna sztuka jest. No, chyba że leje tak mocno, że trzeba zainwestować w prywatny kajak, coby się bez przeszkód poruszać miejskimi chodnikami. Jeśli wśród Was nadal są ci sceptycznie nastawieni, spieszę z małą, pro-jesienną propagandą. Dajcie się ponieść jesiennej aurze.

Dlaczego lubię jesień?

#1 Nie ma upałów

Mogę spacerować, biegać i nie martwić się tym, że po 5 minutach roztopię się trzy razy, stając się tym samym, którymś z kolei dopływem Odry.

#2 Nie mam alergii

Jako etatowy alergik-pyłkowiec, jesienią w końcu oddycham z ulgą. Nie muszę nosić ze sobą wagonu chusteczek i żreć piguł, które i tak chyba nie pomagają. Mój nos w końcu odzyskuje normalny koloryt i przestaje wyglądać, jak u żula po tygodniowym ciągu. 

#3 Jest kolorowo, szeleszcząco i pachnąco

Czy w miejskim parku, czy na górskim szlaku, robi się bajkowo. Kolory nas atakują z każdej strony, liście pachną i szeleszczą do tego stopnia, że mam czasami ochotę się w nich wytarzać - widzicie oczyma wyobraźni 'starą babę', tarzającą się w stosie liści? :D Wiedziałam, że na Waszą wyobraźnię moge liczyć. To by mogło być fajne, a producenci proszków do prania zacieraliby ręce. W końcu łachy po takim spacerze trzeba by było doprowadzić do porządku.

#4 Opijam się herbatą, gorącą czekoladą, grzańcami

Jest chłodniej, więc przyjaźń z gorącymi napojami trwa w najlepsze. Wybrane napoje wciągam w ilościach hurtowych, bunkrując się przy tym w kocowej bazie, zlokalizowanej na salonowej sofie. Warto więc uzbroić szafkę w różne pitne specyfiki, wtedy nawet deszczowy wieczór nie będzie straszny. Wszak człowiek dogrzany, to człowiek szczęśliwy.

#5 Nadrabiam zaległości w książkach, filmach i serialach

Dłuższe wieczory sprzyjają zbunkrowaniu się pod wspomnianym wcześniej kocem, z ciepłym napitkiem w ręce. Wykorzystuję to więc, ile wlezie, zaczytując się do oporu. To też doskonały czas na serialowe maratony - tak, zdecydowanie wolimy z małżem wciągać je hurtem, po kilka odcinków na raz.

Wskakujcie więc w ciepłe bamboszki, milusią bluzę, tudzież miękki sweter, ponarkotyzujcie się zapachem goździków, miodu, świeczek, no i koniecznie pozostawajcie w stanie herbacianego upojenia. Wasze jesienne pozytywniki są tu jak najbardziej mile widziane. Dodatkowo możecie uratować świat przed depresyjnymi zombie. Jak to zrobić? Po prostu, poślijcie ten wpis dalej. :)

Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM