Ponieważ z naszej miejscówki w Rewalu mieliśmy niedaleko do przystanku busikowo PKS-owego, z którego co chwilę odjeżdżał przewoźnik do jakiejś, położonej w bliższym lub dalszym sąsiedztwie, miejscowości, musieliśmy oczywiście wykorzystać ten fakt i zajrzeć w różne miejsca, odwiedzając kilka osad i miejscowości.
Po odwiedzeniu Niechorza i wdrapaniu się na latarnię morską przyszedł czas na wersję trochę bardziej romantico. Ubzduraliśmy sobie pojechać do Mrzeżyna, żeby się wbić na turystyczną łajbę, na ostatni rejs, który miałby zahaczyć o zachód słońca. No żyć nie umierać, szał latających amorków normalnie.
Co z tym rejsem? - Zapytacie. Ano, nic. Od obiadu do wieczora (mimo, że informacje dla turystów jasno określają nawet godziny wypłynięć takowych stateczków) nie uświadczyliśmy żadnej łąjby w okolicy. Pomijając kilka kutrów rybackich przy nabrzeżu, które wybitnie waliły starymi rybami. I ktoś mi tu powie, że świeżutka rybka od rybaka - srata, tata, może i tak, ale w Mrzeżynie - o ile mnie tam ktoś siłą zawlecze - takowej kupować nie zamierzam.
A tak w ogóle to dziura zabita dechami, szczyt sezonu, sierpień, a musieliśmy się nagimnastykować, żeby znaleźć jakąś otwartą budę z żarciem. Dobrze, że chociaż tłumu (czyt. szczęściarzy ktoś uprzedził wcześniej, że tam nie warto jechać) na plaży nie było, to się trochę poszwendaliśmy.
Na dzień następny uparliśmy się, że koniecznie musimy sobie odbić tę mrzeżyńską nudę i ruszyliśmy tym razem w przeciwną stronę, lądując w Dziwnowie.
Tym razem się udało - wtarabaniliśmy się na statek. Odpuściliśmy wprawdzie zachody słońca i inne romantico-duperele, żeby czasami się nie okazało, że nam się statki rozpłyną i tyle je widzieć będziemy. Tym sposobem przerejsowaliśmy się do Kamienia Pomorskiego.
Jak już wspominałam w poprzednich wpisach, to był wyjazd iście "emerycki" więc nie doszukujcie się tutaj dzikich atrakcji i przygód. Ot, popłynęliśmy, nie rzygaliśmy, wróciliśmy grzecznie, jak bozia przykazała. :) Na tym jednak nie koniec tych spokojnych, nadmorskich wojaży.
16 komentarze
Ależ się dziwnie na Ciebie patrzy w takim "niegórskim" stroju :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam nad morzem, aż wstyd o.O
Taaa, czasami chodzę po cywilnemu. :D
UsuńJa też jak Imperfecta nie byłam nad morzem, wstyd :D a mam już 23 lata. Może w tym roku morze zobaczę. Za to góry regularnie odwiedzam :)
UsuńNiesamowite zdjęcia, brakuje takiej pogody. Uwielbiam morze, w tym roku byłem niedaleko Mrzeżyna, bo w Dźwirzynie :)
OdpowiedzUsuńNasze morze jednak jest najpiękniejsze i jak pokazujesz, wcale nie jest tam nudno, zawsze jest coś do zobaczenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zgadza się. :) Jest tak wiele miejsc do odwiedzenia, że aż się nie godzi, by cały czas siedzieć z tyłkiem na plaży.
UsuńAch, Mrzeżyno:D Byłam tam na zielonej szkole x lat temu;) I szczerze mówiąc - nie pamiętam totalnie nic oprócz codziennego chodzenia na plażę:p
OdpowiedzUsuńMoże nie pamiętasz, bo tam w sumie nic nie ma. :D
UsuńCoś w tym jest:p
UsuńW Dziwnowie byłam, spędziłam tam jedno popołudnie. Przyjemnie, spokojnie, mało ludzi. Podobało mi się tam. Jadłaś rybki prosto z kutra? :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie Dziwnów spokojny, akurat do cichych spacerów. A co do rybki z kutra to po nawąchaniu się ciekawych zapachów w Mrzeżynie chęci na taką rybkę nam przeszły.
UsuńJa kupowałam w Rewalu od znajomych rybaków o 5 rano każdego dnia :-) Widok wracającego kutra z wyprawy - boooski!
UsuńWstyd się przyznać, ale ani razu nie udało nam się wstać odpowiednio wcześnie. Tak więc ominęły nas powroty kutrów i wschody słońca.
UsuńJa wstałam raz na wschód słońca. Skończyło się tym, że było takie zachmurzenie, że nic nie było widać :-)
UsuńLubię morze i nadmorski klimat. Preferuje raczej część wschodnią wybrzeża, chociaż zachodnia ma więcej do zaoferowania. Tak krajobrazowo jak i pod katem klasy zabytków. No może poza Gdańskiem na wschodzie. Ja bym się tam nie nudził :)
OdpowiedzUsuńcudowne zdjęcia ! naprawde świetne ! ;)
OdpowiedzUsuńobserwuje :) jak Ci się podobają zdjęcia mojego wykonania ? ;)
http://felicitasx3.blogspot.com/