, , , , ,

Selfie-stick i górska wędrówka - Czy to ma sens?

8.2.17

Z wyjazdami - zarówno tymi bliskimi jak i dalekimi, w górach, mieście czy nad morzem - wiążą się fotografie, na których staramy się złapać ulotne chwile i ciekawe kadry z podróży. Osobiście nie wyobrażam sobie pojechać gdzieś i wrócić bez fotek. No nie i już. Obrazkowa pamięć zewnętrzna musi zostać stworzona, by cieszyć oczy w długie zimowe wieczory.

Za pomocą selfie patyka to i krajobraz się uchwyci i kopytko uwieczni

Czasy mamy fotografii wielce sprzyjające, w sprzęcie możemy - o ile nam akurat portfel na suchoty nie cierpi - grzebać jak w ulęgałkach i wybrać dla siebie odpowiednie fotozabawki, w posiadaniu których będąc, wyczarujemy takie foty, że klękajcie narody.

Pośród tych wszystkich, cyfrowych fotocudeniek zrodziły się selfie-sticki, kiedy to już zwykła fota z rąsi stała się passé i potrzeba było tę kończynę przedłużyć, aby na fotce zmieściło się coś więcej niż tylko facjata nie zawsze przecudnej urody.
Tym sposobem kijki do zdjęć towarzyszą nam wszędzie, a w pobliżu atrakcji turystycznych mamy ich zatrzęsienie - z jednej strony atakują nas nimi ich właściciele, a z drugiej sprzedawcy tej samojebkowej technologii.

Jako, że selfie-stick to technologia wielce ekspansywna, zadomowiła się też na dobre na górskich szlakach, szczególnie tych popularnych. Tam czasami można odnieść wrażenie, że kijków więcej niż ludzi.


Ale czy selfie-stick to naprawdę konieczny gadżet (po przecież nie artykuł pierwszej potrzeby) podczas górskiej eskapady? Czy jest przydatny, a może więcej mamy z nim kłopotu niż pożytku?

Selfie-stick i górska wędrówka

Żeby nie było - też jesteśmy posiadaczami patyczka do selfie. Często łazimy po szlakach, gdzie przez cały dzień nie spotykamy nikogo, a miło przywieźć do domu wspólną fotkę i kawałek krajobrazu za nami. Nie zawsze jednak okolica jest aż tak super-hiper-ślinotokogenna, żeby kombinować, gdzie ustawić lustrzankę, nie mówiąc już o rozkładaniu statywu. Nie zawsze też mamy ochotę prosić napotkane osoby o zrobienie zdjęcia, bo najczęściej kończy się tak, że albo nie mamy nóg, albo ciemni jesteśmy, jakby noc nas nagle zastała, etc. Selfie-stick wydaje się więc być gadżetem idealnym, szczególnie wtedy, gdy uda się złapać fajną perspektywę.

Jakby jednak nie było, używanie selfie-sticka podczas górskiej wędrówki ma wady i zalety. Pisząc o zaletach mam na myśli sytuacje, w których fota z samej ręki nie wchodzi w grę, a skorzystanie z profesjonalnego sprzętu jest utrudnione.

Plusy korzystania z selfie kijka:

  • łatwiej strzelić swej nadobnej facjacie zdjęcie na ciekawym tle
  • łatwiej objąć, a tym samym zmieścić na fotce grupę ludzi, z którymi akurat wędrujemy
  • kijek jest teleskopowy, więc możemy pobawić się perspektywą 
  • z pewnością przykujesz spojrzenia innych - lansiarska fota jak znalazł 😂

Minusy korzystania z selfie kijka:

  • kijek, choćby najlżejszy, to jednak dodatkowy ciężar do targania - lepiej zabrać czekoladę
  • w sytuacjach wyjątkowych kijek może okazać się nieporęczny, a nawet przyczynić się do wypadku, kiedy wpatrzony w ekranik zamiast pod nogi, będziesz się kręcić w poszukiwaniu TEGO ujęcia, a wtedy to już tyko krok od jebu-dubu-dup
  • z pewnością przykujesz spojrzenia innych - i nie będzie to wzrok pełen podziwu 😂
Czasy selfie, fotografii mobilnej i nieustannej chęci do relacjonowania różnorakich wypadów, mają się dobrze. Jednak używanie selfie-sticków na górskich szlakach to już decyzja indywidualna. Nie jest to gadżet niezbędny ale może się przydać. Szczególnie wtedy, gdy koniecznie chcesz uraczyć swoją publikę i ukochanych znajomych swą facjatą na tle pagórów, już zaraz, natentychmiast, prawie, że live.

Korzystacie? A może macie i tylko ze sobą nosicie i jeszcze się używaniem nie skalaliście?

Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM