Gdy Twoja przedwyjazdowa ekscytacja sięgnie zenitu i wszystko będziesz mieć dopięte na ostatni guzik, po dotarciu w wybrane miejsce czekać...
Na początku jest pomysł
Planowanie szczegółów wyjazdu
Czas oczekiwania
Wyjazd = Radość i euforia
Jesteśmy przekonani, że znacie to uczucie. Takie, które kiełkuje i narasta od momentu zaplanowania wyjazdu, a tuż przed samą eskapadą z...
Gdy tak spojrzałam na końcówkę kwietnia w kalendarzu i bardzo wątpliwej urody aurę za oknem, dotarło do mnie, że z pani wiosny to jednak
Dlaczego nie powinieneś przeceniać wiosny?
Po zimowych miesiącach większość z nas wypatruje ciepłych promieni słońca i świeżych kolorów w otoczeniu, a każdy cieplejszy powiew wiatru wyzwala radosny okrzyk - Nareszcie wiosna!Słońce, budząca się do życia natura i stopniowo wydłużające się dni ładują energią nasze wyczerpane po zimie baterie, a coraz lepsza aura zachęca do wyjścia z domu i aktywnego spędzania czasu na świeżym powietrzu. Czy tutaj coś może pójść nie tak? Czy mogą czaić się jakiś nieprzyjemne niespodzianki? Przecież jest tak pięknie!
Jednak to właśnie w tym okresie nie powinieneś przeceniać wiosny. Oto dlaczego.
Dzień jeszcze nie jest najdłuższy
Na fali pierwszej wiosennej euforii planujesz górski wypad, układasz ciekawą trasę. Zapowiada się cudownie. Ciało radośnie i łakomie chłonie ciepłe promienie słońca, a Ty wędrujesz i wędrujesz i robisz dłuższe przerwy, bo przecież trawa taka świeża i zielona. Czysta rozkosz dla górskiej duszy. A czas płynie...I jak gdyby nigdy nic, zastaje Cię późne popołudnie, słońce już tak nie przygrzewa, cień kładzie się po okolicy i robi się chłodno, coraz chłodniej, zimno wręcz. A że postanowiłeś lżej się ubrać, to nim docierasz do celu szczękasz zębami, walcząc o to, by nie powypadały Ci plomby i zmarznięty jesteś bardziej niż mięcho w zamrażarce. Kiepska perspektywa, prawda?
Piękna pogoda - niczym pozory - myli
Budzisz się o pranku, spoglądasz przez okno na budzący się dzień i nakręcasz się na zaplanowaną wycieczkę. To nic, że okoliczne trawy czy dachy budynków pokrywa szron. Przecież w prognozie informowali, że będzie ciepło. Pogodowa żyleta. Ubierasz więc lżejsze ciuchy, nastawiając się na ciepły, wiosenny dzień pełen słońca.Jednak, gdy wychodzisz na zewnątrz, czar pryska, bo okazuje się, że jest zimno. Czasem nawet przejmująco zimno. Nie daj się więc zwieść ciepłym promieniom słońca, wróć się w miarę możliwości do domu/na kwaterę i zabierz ze sobą dodatkowo coś ciepłego. Uwierz, przyda się. Choćby wtedy, gdy zajdzie konieczność zrobienia przystanku w zacienionym miejscu lub Twoja wycieczka z różnych przyczyn się wydłuży.
Bez słońca robi się zimno
Dopóki świeci słońce, a Ty znajdujesz się w zasięgu jego rozgrzewających promieni, jest cudnie. Niczego Ci nie brakuje. Wędrujesz sobie niespiesznie. Najczęściej bez kurtki, rzadko w polarze, często w samej koszulce. No bo przecież jest tak ciepło! Niestety, pogoda zmienną jest - a wiosną to już szczególnie - i nawet się nie obejrzysz, jak słońce przysłonią chmury i ciepło pozostanie wspomnieniem. Nie będę nawet wspominać o jakimś niespodziewanym opadzie.Niemiła niespodzianka po powrocie z wycieczki
Wróciłeś już do domu, względnie dotarłeś do schroniska czy na inną kwaterę, idziesz pod prysznic i się zaczyna jazda bez trzymanki. Skóra zaczyna Cię palić. Piecze twarz, pieką ramiona, którym zaserwowałeś spacer w koszulce bez rękawów. Przywitaj się z poparzeniem słonecznym, bo kto by tam wiosną używał kremu z filtrem.Prócz tego, do kompletu, możesz obudzić się dnia następnego z paskudnym przeziębieniem. Różnice temperatur i wiosenny wiaterek zrobiły swoje.
Z powyższego płynie jedno przesłanie: Nie przeceniaj wiosny.
Polub ubiór "na cebulkę", byś na spokojnie mógł się dopasować do zmiennych warunków pogodowych, nie zapomnij o odpowiednim sprzęcie, byś mógł "się rozprawić" z zalegającym śniegiem, obowiązkowo smaruj się kremem z filtrem. To naprawdę niewiele, a dbając o takie podstawy zagwarantujesz sobie komfortowe, wiosenne wypady na łono natury. To jak? co tam masz w planach?
Gdy tak spojrzałam na końcówkę kwietnia w kalendarzu i bardzo wątpliwej urody aurę za oknem, dotarło do mnie, że z pani wiosny to jednak...
Gdy przeglądałam ostatnio zdjęcia z naszych wyjazdów, znalazłam takie, które przypomniały mi nie tylko o sytuacjach pozytywnych (te na szczęście występują w przewadze), ale też tych całkiem upierdliwych.
Oczywiście zdarzenia takie mają miejsce okazjonalnie i nawet jeśli wystąpią, to szybko o nich zapominamy i nie rozpamiętujemy w nieskończoność, jednak w momencie, kiedy się przytrafią - szczególnie niespodziewanie - irytują niemożebnie.
Wędrówka górska ma być psychicznym odpoczynkiem, resetem dla głowy, czystym odprężeniem, a czyhają tam na nas takie wątpliwe atrakcje i - jestem o tym przekonana - również wśród Was znajdą się szczęśliwcy, którzy ich doświadczyli.
Najbardziej irytujące sytuacje podczas górskiej wędrówki
Bezsensownie i/lub niejasno poprowadzone szlaki
Szlaki potrafią być poprowadzone w sposób rozmaity i jest to niezależne od pasma górskiego, przez które przebiegają.Bywają takie, które każą przedzierać się przez chaszcze podczas gdy całkiem obok biegnie regularna i wygodna ścieżka. Są też takie, które wiodą terenem ograniczającym jakikolwiek widok, a mogłyby spokojnie prowadzić traktem bogatym w pocztówkowe widoki.
Są też i takie oznakowania, które poprowadzone są niedbale czy zupełnie niejasno, a między kolejnymi znakami jest znaczna odległość na przykład w terenie mniej oczywistym. Wtedy o zgubienie szlaku nietrudno. W takich sytuacjach wielką miłością darzymy nasze mapy.
O ile więc te, w moim mniemaniu, bezsensownie poprowadzone szlaki jestem w stanie przeżyć, tak już przy tych niejasnych mnie trzęsie. W końcu w góry idę po to by odpocząć i spokojnie wędrować, a nie spinać się co chwilę w stresie, czy aby dobrze idziemy.
Przegapienie skrętu/ rozejścia szlaków
Sytuacja ściśle powiązana z poprzednią. Irytuje tym bardziej, jeśli pomyłka nie wynika z naszej nieuwagi, a z oznakowania wątpliwej jakości i aktualności. Oczywiście rozejście możemy przegapić również wtedy, gdy się zamyślimy czy zagadamy. W końcu wędrówka w grupie sprzyja dyskusjom.Pomylenie trasy najbardziej denerwuje i solidnie demotywuje jednak wtedy, gdy mamy już w nogach znaczną ilość kilometrów, a do naszego celu - na przykład upragnionego noclegu - jeszcze kawał drogi.
Niezabranie ze sobą czegoś ważnego i potrzebnego
Sytuacja bardzo rzadka w naszym przypadku, ale się zdarzała i pewnie jeszcze zdarzy. Taki urok pakowania na szybko.I choć przy pakowaniu można posiłkować się listą rzeczy, które warto, a nawet trzeba zabrać, w najbardziej newralgicznych momentach okazuje się, że o czymś zapomnieliśmy. Na przykład nie zabraliśmy ładowarki i akurat wtedy telefon pada szybciej niż zwykle. Zapomnieliśmy o kremie z filtrem lub okularach? Oczywiście wtedy słońce postanawia wyrównać niedobory z całego roku i piecze nam gęby niczym świnię na rożnie. I tak można wymieniać.
Cieknący termos/ Cieknąca butelka z wodą
W przypadku krótkiej wycieczki można machnąć na to ręką i zbytnio się nie przejmować. Gorzej, jeśli przytrafi się zimą i pozbawi nas ciepłej herbaty oraz zaleje rzeczy na zmianę podczas kilkudniowego wypadu. Nie będę nawet wspominać o długim, upalnym dniu z ograniczoną ilością płynów zdatnych do picia.Nieustannie rozwiązujące się sznurowadła
To jest mój absolutny hit, jeśli o irytujące sytuacje chodzi. Nie wiem, jak ja chodzę, ale zawsze mam rozwiązane buty. Z-A-W-S-Z-E! A zimą to już szczególnie. Nie zliczę, ile już razy próbowałam na powrót zawiązać przerobione na sopelki sznurówki. Niezależnie od tego, czy mam w butach sznurowadła płaskie czy okrągłe, czy zahaczę pętelki o haczyki w bucie, czy zrobię dwie kokardki - nieważne. Zawsze się któraś rozwiąże. Najczęściej jedna po drugiej.Stukanie/ Trzeszczenie w plecaku
Idziemy raptem chwilę. Jest pięknie, cicho i spokojnie, aż tu nagle, ni stąd, ni zowąd coś zaczyna trzeszczeć albo klapać. Z każdym kolejnym krokiem plecak wydaje dziwne dźwięki, próbując nadawać do nas morsem. Nic nie pomaga, ani ponowne naciągnięcie pasków, ani podskoki i wygibasy, ani próby przepakowania zawartości. Stuka. Koniec. Kropka. A my idziemy, jak ta krzyżówka grzechotki z kastanietami.Wandalizm i śmieci na szlaku
Przewrócone szlakowskazy, połamane ławki, nadpalone i zabazgrane wiaty. Zawsze się zastanawiamy, co trzeba mieć we łbie, żeby się tak "artystycznie" wyżywać, a po wszystkim jeszcze zostawiać hałdy śmieci. Bo one przecież takie ciężkie, że zabranie ich ze sobą groziłoby śmiercią z plecakowego przygniecenia. Wrrrr...Brak miejsca na przerwę
Przerwy w trakcie wędrówki - szczególnie tej długodystansowej - są jak najbardziej wskazane, by móc na spokojnie zjeść i uzupełnić płyny. Miło jest na czas dłuższej przerwy rozłożyć się na polanie czy usiąść wygodnie w przyszlakowej wiacie albo chociaż na dużym kamieniu. Rzeczywistość nie zawsze jednak chce z nami współpracować i mimo naszych szczerych chęci przerwa mija na szybkim wciągnięciu kanapki/czekolady/kabanosa i popiciu ich wodą/herbatą. Często na stojąco, nawet bez zdejmowania plecaka z pleców. No bo jak się rozłożyć, czy usiąść, jak tutaj błoto, tam krzaczory, zaraz obok pokrzywy, a kawałek dalej mrowisko. Peszek. Plus tego jest taki, że nie tracimy na popasie dużo czasu.A jak to jest u Was? Przydarzyły Wam się jakieś irytujące sytuacje? Które najgorzej wspominacie? A może należycie do tych szczęśliwców, którym tylko słońce przyświeca i ptaszki raźno ćwierkają, co?
Gdy przeglądałam ostatnio zdjęcia z naszych wyjazdów, znalazłam takie, które przypomniały mi nie tylko o sytuacjach pozytywnych (te na s...
Wobec podróży i różnorakich wyjazdów - nawet takich bliskich - zawsze mamy jakieś oczekiwania. Nie znam osoby, która by takowych (choćby najmniejszych) nie miała. Tak już jest człowiek skonstruowany, że jak się nasłucha opowieści innych, naczyta w przewodnikach, jak to jest w danym miejscu super-hiper-odlotowo, a na deser obejrzy wszystkie zdjęcia w internetach, to w jego głowie wymaluje się obraz jedynego, niepowtarzalnego wyjazdu, w czasie którego doświadczy przeżyć godnych spisania w książce, a aparat rozgrzeje do czerwoności, zamykając w kadrach bajkowe krajobrazy.
Jak jednak pokazuje doświadczenie - zarówno nasze, jak i naszych znajomych - oczekiwania najlepiej zakopać gdzieś głęboko, żeby oszczędzić sobie zawodu, gdy coś okaże się być bardzo odległe od naszych wyobrażeń.
Plany
Każdy wyjazd masz zaplanowany od A do Z, z dokładnością co do godziny każdego dnia. Z wyszczególnieniem miejsc i atrakcji, które koniecznie chcesz odwiedzić i zobaczyć. Z rozpiską szlaków i potencjalnych górskich zdobyczy.A potem - zupełnie niespodziewanie - okazuje się, że Twoim planem dziennym można by obdzielić tygodniowy wyjazd, zamiast słonecznej aury przez tydzień chmury na Ciebie popuszczają, a górskie widoki masz tylko w swojej wyobraźni, bo mgła akurat teraz postanowiła się do Ciebie poprzytulać.
Ach, plany! Któż ich nie robi?
Atrakcje turystyczne
W swoich planach uwzględniłeś zwiedzenie najważniejszych atrakcji turystycznych, zostawiając sobie jednocześnie czas na miejsca bardziej lokalne i "nieskażone" turystyką masową. Oczami wyobraźni już wieszasz w swojej domowej fotogalerii uwiecznione na zdjęciach wspaniałe panoramy miast, czy architektoniczne detale.Niestety, wyobraźnia swoje, a rzeczywistość swoje. Będziesz miał szczęście (jak się dobrze pogimnastykujesz albo wstaniesz o barbarzyńskiej porze, skoro świt), jeśli przywieziesz do domu choć kilka kadrów bez ludzkich głów, a sam w trakcie ich zdobywania nie zarobisz w oko z łokcia lub selfie-patyczka.
Niezapomniane, majestatyczne krajobrazy
Ostre, jak żyleta i strzeliste, górskie szczyty, magiczne mgły unoszące się wieczorem/o poranku nad jeziorami czy rozlewiskami, a może wyludnione miasto? Naoglądałeś się takich obrazków i zapragnąłeś doświadczyć tego spektaklu na żywo. Zobaczyć własnymi oczami, posmakować powietrza, zatopić się w ciszy.Cóż, nie rozpędzaj się tak, bo rzeczywistość już kopytkuje, by sprzedać Ci otrzeźwiającego kopa, zasłaniając górskie szczyty i sielskie krajobrazy szczelną zasłoną z permanentnej mgły, a w miejskie zaułki wpuszczając chmary ludzi.
Wspominałeś coś o majestacie i ciszy, czy mi się wydawało?
Górskie szlaki
Jest pięknie spokojnie, widokowo, wędrujesz sobie w ciszy, podziwiasz okolicę, zaprzyjaźniasz się z kosodrzewiną, pozdrawiasz kozice. Niedźwiedź macha do Ciebie przyjaźnie. Chłoniesz górski świat całym sobą, a panorama ze szczytu stanowi niewypowiedziany orgazm dla oczu.Dopóki nie wybudzisz się z tego cudownego snu i nie zorientujesz, że ze szczytu nie widać nic prócz mgły lub drzew, a Ty stoisz w tłumie, albo - w najlepszym przypadku - zaraz przeleci Cię szkolna wycieczka.
Niestety (a może stety?) życie (również to turystyczno-podróżnicze) jest pełne niespodzianek, rzeczywistość to ani filtry z instagrama, ani photoshop, więc zamiast się spinać i nastawiać nie wiadomo na co, po prostu ciesz się wyjazdem. Doświadczaj nowego i miej z tego frajdę. Fotkę, taką, jak tysiące innych, jeszcze zdążysz w swym życiu ustrzelić.
A teraz przyznaj się, na co Ty się nastawiałeś w czasie swoich wojaży i co Cię najbardziej zawiodło? A może zaskoczyło? Podziel się swoją przygodą w komentarzu.
Podróżnicze oczekiwania kontra rzeczywistość - Ale przecież na zdjęciach było inaczej!
Wobec podróży i różnorakich wyjazdów - nawet takich bliskich - zawsze mamy jakieś oczekiwania. Nie znam osoby, która by takowych (choćby...
A #ShareWeek to istne wykopaliska, pełne świetnych ludzi, jeszcze lepszych treści i blogowych perełek czekających na odkrycie i dogłębne poznanie. W największym skrócie - blogerzy polecają blogerów. Niewielkim minusem tego wszystkiego jest fakt, że po wszystkim lista odwiedzanych i czytanych blogów niebezpiecznie się wydłuża. Żeby nie było, że nie ostrzegam. 😊
W zeszłym roku podrzucałam wyłącznie blogi okołogórskie. Śmiało, zeszłoroczne polecenia share week'owe możecie sprawdzić tutaj. A w tym roku postawię na lifestyle i turystykę. Łapcie!
Dizajnuch
Jacek chłonący życie mąż, ojciec, projektant wnętrz. Brzmi nudno? Nie bardziej błędnego. Żongler słowa, mistrz ciętych ripost i wściekłego humoru, gwarantującego rechot w trakcie czytania.
A sam o sobie leci w te słowa:
Poza tym jeszcze uwielbiam, kocham wręcz poznawać. Nowych ludzi, miejsca, wrażenia, doświadczenia, nowe kraje, nowe jedzenie, nowe pozycje. Mam chyba coś w sobie z psychologa, bo ludzie ze mną rozmawiają i o różnych rzeczach mi mówią. A może to wiek i stateczność? Co prawda nie mam siwych włosów, bo mi wszystkie wypadły, ale z oblicza bije mi ten wiek i ta stateczność.Tak że ten, bierzcie go.
Aneta Nie Zając
Aneta podróżuje, zwiedza, lata, doświadcza, a to wszystko zamyka w świetnych historiach. Bawi się słowem, nie stroni od humoru i ironizowania.
Sama o sobie pisze tak:
Codziennie zamieniam marzenia we wspomnienia. Żyję trybem przygodowym – przeżywam swoje życie na 100% i jestem z niego potwornie dumna. Próbuję zarazić tym innych i udowodnić, że też tak mogą. Podróżuję po całym świecie, chociaż wciąż pracuję na etacie. Wytrwale dążę do tego, by za parę lat nadawać dla moich czytelników z plaży.Wpadajcie do niej i się rozgośćcie, nie będziecie żałować.
Wolnym Krokiem
A dlaczego Wolnym Krokiem? Jak piszą, dlatego:
Świat jest tak bardzo interesujący, że warto zwolnić kroku w naszym szaleńczym tempie życia, w którym dzień przemija za dniem i wyruszyć przed siebie w często nieznane miejsca. Dodatkowo na pewno każdy z nas był w tak bajecznym miejscu, które automatycznie wymuszało na nas zwolnienie kroku, by jak najdłużej i jak najlepiej napawać się jego majestatem. Dokładnie to samo czujemy kiedy jesteśmy w podróży, chcemy by te chwile trwały wiecznie.
Zachęcam Was do stworzenia swoich poleceń. Linki do wpisów share week'owych możecie zostawiać w komentarzach, no i nie zapomnijcie wrzucić ich w formularz u Andrzeja, a w międzyczasie zróbcie zapas kawy i herbaty, bo będzie co czytać.
Wiosna jeszcze nieco przegrywa z marcową pogodą, więcej mamy chłodu i wilgoci, a co za tym idzie, na ciepłe promienie słońca musimy jes...
Do kalendarzowej wiosny zostało nieco ponad tydzień, a dziś rano rolę budzika przejęła gromada wróbli ćwierkająca zaciekle na krzaku pod oknem. To wyraźne znaki, które mówią - ni mniej, ni więcej - że już za momencik rzesze wędrowców ruszą przemierzać górskie szlaki. A łazić warto, oj warto.
Nie ma nic lepszego niż wiosenny rozruch pośród budzącej się do życia i wybuchającej kolorami przyrody. Jednak, żeby inauguracja naszego sezonu turystycznego przebiegła bez zakłóceń i nieprzyjemnych niespodzianek, warto mieć na uwadze kilka rzeczy. I będzie cudnie - słońce, błękitne niebo, intensywna zieleń, łagodny wiatr, cudowne widoki. Fakt, mogą się zdarzyć bolące nogi i obtarte pięty, ale kto by się tam przejmował takimi drobiazgami. 😊
Jak dobrze rozpocząć górski sezon wycieczkowy?
Jeśli - podobnie, jak my - zimą bardziej przyjaźniłeś się z sofą i kocykiem niż z aktywnością fizyczną, nie aplikuj sobie wielogodzinnej wyrypy, bo przeklniesz wszystko na czym świat stoi, a w międzyczasie wyplujesz płuca. Zamiast tego stopniowo przyzwyczajaj rozleniwione po zimie ciało do większego ruchu. Rower, spacery, jogging, rezygnacja z windy (swoją drogą, komu się chce czekać, aż to ustrojstwo zjedzie/wjedzie, kiedy jest akurat potrzebne) - niby banały, a będą jak znalazł i później na szlaku nie będziesz zipieć, jak wielka, stara lokomotywa. Posapiesz ewentualnie, jak mały parowozik. 😊Kości rozruszane, więc pora rzucić okiem na posiadany ekwipunek. Czy nic się nie podarło, zużyło, zgubiło, etc. To też dobry moment, by ochrzcić ewentualne nowe obuwie. Lepiej, by obgryzło nam pięty w pobliskim parku, niż na szlaku, z dala od domu.
Trasę dobierz tak, byś się nie wystrzelał już na początku z całej energii i na spokojnie zapamiętał przebieg szlaku, by nie musieć co chwilę sprawdzać na mapie, czy aby na pewno dobrze idziesz. Ma być miło, spokojnie i przyjemnie. Masz mieć czas na dłuższe przerwy na czekoladę, instalowanie się na punktach widokowych, zbaczanie ze szlaku, by zwiedzić okoliczne atrakcje, etc. Czuj wiosnę, po prostu!
Jeśli dopiero stawiasz pierwsze kroki na górskich szlakach i nie bardzo się orientujesz, gdzie by tu wyruszyć, by było przyjemnie, w miarę łatwo, ale też widokowo, możesz zainspirować się różnej maści relacjami z blogów lub sprawdzić oferty regionalnych oddziałów PTTK, gdzie możesz zapisać się na zorganizowaną wycieczkę lub rajd. To dobry sposób na sprawdzenie, co i jak. Stąd już tylko krok do załapania górskiego bakcyla i samodzielnych wędrówek.
No! To teraz, na trzy-cztery, wypełzamy z kocykowych norek, otwieramy się na wiosnę (to co, że alergia), a Wy się chwalicie swoimi planami na wiosenne eskapady. Umowa stoi?
Do kalendarzowej wiosny zostało nieco ponad tydzień, a dziś rano rolę budzika przejęła gromada wróbli ćwierkająca zaciekle na krzaku pod...
Najbardziej irytujące zachowania podróżujących pociągami
Wędrówki ludów
Bieganie w tę i we w tę
Zajmowanie nie swojego miejsca
Rozpychanie się i zajmowanie więcej niż jedno miejsce
Śmiecenie i brudzenie
Głośne i długie rozmowy przez telefon/ze współtowarzyszami
Każdorazowo, gdy tylko stwierdzę, że nic mnie już nie zdziwi, bardzo szybko muszę te słowa odszczekiwać. Okazuje się bowiem, że otaczaj...
W międzyczasie, a właściwie to między lampkami, moja łepetyna włączyła tryb
Jeżeli do tej pozy byłeś przekonany, że jedyną słuszną formą spędzania wolnego czasu są wyjazdy w pojedynkę, to mam nadzieję, że dziś zmienisz zdanie i choć trochę się przekonasz do tego, że warto ruszyć z chaty - choć niekoniecznie zawsze - we dwoje.
Uzupełnianie się nawzajem
Choćby ludzie byli do siebie ultra-turbo-mega-podobni z charakteru to zawsze znajdzie się coś, co ich od siebie różni, a to z kolei powoduje, że zaczynają się nawzajem uzupełniać, tworząc zgrany zespół. A zgranie w kontekście wyjazdowym to rzecz wielce pożądana.Ja ogarniam rezerwacje, Piotrek dba o logistykę i transport tak, żeby się nie okazało, że nagle utkniemy gdzieś na wypiździewie. Gdy ja wymyślam trasę w górach, Piotrek ją skrupulatnie weryfikuje, bo wie, że potrafię nie mieć umiaru. To dzięki niemu jeszcze nie zdechliśmy, zadreptując się na śmierć. 😉
Lepsza organizacja i więcej pomysłów
Niegłupi był ten, kto kiedyś powiedział, że "co dwie głowy, to nie jedna". Wspólne planowanie to wspólna weryfikacja wydumanych pomysłów. W ten sposób łatwiej wprowadzić zmiany do sowich planów i zagwarantować sobie jeszcze lepszą ich realizację. Razem można więcej, ot co!Wzajemne poznanie
Wyjazdy, szczególnie te bardziej aktywne czy outdoorowe, bardzo szybko weryfikują to, z kim mamy do czynienia, czy możemy na tej osobie polegać i czego możemy się w danej sytuacji spodziewać. Podróżna codzienność zweryfikuje umiejętności, nastawienie, a przede wszystkim obnaży słabości. Mówią, że "jeśli chcesz kogoś poznać, zabierz go w góry". Prawda to i nie muszą to być wyłącznie góry. Nawet w trakcie miejskiego wyjazdu, kiedy zdani jesteście na siebie i Waszą organizację, możecie odkryć swoje wady i zalety. A znając swoje lepsze i gorsze strony dużo łatwiej o wzajemne zrozumienie w życiu codziennym, czyż nie?Wspieranie się nawzajem
Bywa i tak, że podczas wyjazdu coś się sypie. Nieważne, czy właśnie uciekł ci pociąg, czy pomyliłeś szlak, a może wsiadłeś w zły autobus i znalazłeś się "parę" kilometrów za daleko od miejsca przeznaczenia. Z kimś łatwiej znieść takie niekomfortowe sytuacje i prościej znaleźć rozwiązanie problemu. Poza tym miło jest mieć przy sobie kogoś, na kogo możesz liczyć w razie różnych przeciwności losu. I nie chodzi tutaj wyłącznie o logistykę. Tak się składa, że i na wyjeździe moga sie przyplątać choroby czy inne wypadki.Wspólne wspomnienia
Ludzka pamięć jest cudowna ale, niestety, bywa zawodna. Przeżycia i doświadczenia zbierane w pojedynkę, wcześniej czy później zaczną się zacierać. Choćbyś prowadził dzienniki i robił niezliczoną ilość fotografii, to bez rozmów i konfrontacji tych przeżyć z doświadczeniami partnera, wspomnienia ulecą. To późniejsze, wspólne rozmowy czy oglądanie zdjęć pozwalają na zachowanie wspomnień na dłużej. Ze wszystkimi ich szczegółami.Choć miło przemierzać szlaki w pojedynkę, kiedy możesz skupić się na sobie i niczym nieniepokojony kontemplować otoczenie, to jednak cała frajda z wyjazdu zaczyna się w momencie, gdy masz się z kim podzielić swoim aktualnymi obawami czy zachwytem. A może się mylę?
To jak wolicie? W parze czy jednak w pojedynkę, kiedy zdani jesteście tylko na siebie?
W dniu, kiedy świat ogarnęła najprawdziwsza inwazja czerwoności, różowości i słodkości do kwadratu, my z dziką radochą zalegliśmy na sofie,...
Czasy mamy fotografii wielce sprzyjające, w sprzęcie możemy - o ile nam akurat portfel na suchoty nie cierpi - grzebać jak w ulęgałkach i wybrać dla siebie odpowiednie fotozabawki, w posiadaniu których będąc, wyczarujemy takie foty, że klękajcie narody.
Pośród tych wszystkich, cyfrowych fotocudeniek zrodziły się selfie-sticki, kiedy to już zwykła fota z rąsi stała się passé i potrzeba było tę kończynę przedłużyć, aby na fotce zmieściło się coś więcej niż tylko facjata nie zawsze przecudnej urody.
Tym sposobem kijki do zdjęć towarzyszą nam wszędzie, a w pobliżu atrakcji turystycznych mamy ich zatrzęsienie - z jednej strony atakują nas nimi ich właściciele, a z drugiej sprzedawcy tej samojebkowej technologii.
Jako, że selfie-stick to technologia wielce ekspansywna, zadomowiła się też na dobre na górskich szlakach, szczególnie tych popularnych. Tam czasami można odnieść wrażenie, że kijków więcej niż ludzi.
Ale czy selfie-stick to naprawdę konieczny gadżet (po przecież nie artykuł pierwszej potrzeby) podczas górskiej eskapady? Czy jest przydatny, a może więcej mamy z nim kłopotu niż pożytku?
Selfie-stick i górska wędrówka
Żeby nie było - też jesteśmy posiadaczami patyczka do selfie. Często łazimy po szlakach, gdzie przez cały dzień nie spotykamy nikogo, a miło przywieźć do domu wspólną fotkę i kawałek krajobrazu za nami. Nie zawsze jednak okolica jest aż tak super-hiper-ślinotokogenna, żeby kombinować, gdzie ustawić lustrzankę, nie mówiąc już o rozkładaniu statywu. Nie zawsze też mamy ochotę prosić napotkane osoby o zrobienie zdjęcia, bo najczęściej kończy się tak, że albo nie mamy nóg, albo ciemni jesteśmy, jakby noc nas nagle zastała, etc. Selfie-stick wydaje się więc być gadżetem idealnym, szczególnie wtedy, gdy uda się złapać fajną perspektywę.Jakby jednak nie było, używanie selfie-sticka podczas górskiej wędrówki ma wady i zalety. Pisząc o zaletach mam na myśli sytuacje, w których fota z samej ręki nie wchodzi w grę, a skorzystanie z profesjonalnego sprzętu jest utrudnione.
Plusy korzystania z selfie kijka:
- łatwiej strzelić swej nadobnej facjacie zdjęcie na ciekawym tle
- łatwiej objąć, a tym samym zmieścić na fotce grupę ludzi, z którymi akurat wędrujemy
- kijek jest teleskopowy, więc możemy pobawić się perspektywą
- z pewnością przykujesz spojrzenia innych - lansiarska fota jak znalazł 😂
Minusy korzystania z selfie kijka:
- kijek, choćby najlżejszy, to jednak dodatkowy ciężar do targania - lepiej zabrać czekoladę
- w sytuacjach wyjątkowych kijek może okazać się nieporęczny, a nawet przyczynić się do wypadku, kiedy wpatrzony w ekranik zamiast pod nogi, będziesz się kręcić w poszukiwaniu TEGO ujęcia, a wtedy to już tyko krok od jebu-dubu-dup
- z pewnością przykujesz spojrzenia innych - i nie będzie to wzrok pełen podziwu 😂
Korzystacie? A może macie i tylko ze sobą nosicie i jeszcze się używaniem nie skalaliście?
Z wyjazdami - zarówno tymi bliskimi jak i dalekimi, w górach, mieście czy nad morzem - wiążą się fotografie, na których staramy się złapać ...
Nasz romans z górami trwa na tyle długo, że zdążyliśmy się już pomacać ze skałami i kosodrzewiną, zgubić w gąszczu drzew, wylegiwać na polanach i podziwiać orgazmiczne widoki z różnych szczytów. Niemniej jednak nie potrafimy jednoznacznie powiedzieć, z którymi pagórami nasze randkowanie jest bardziej ogniste.
Góry wysokie czy średnie? - Które lepsze, piękniejsze, bardziej ukochane?
Poniważ ostatnio zachęcaliśmy do tego, by po prostu ruszyć na szlak, wypadałoby teraz choć trochę nakreślić, które pagóry brać pod uwagę, a które nie i dlaczego.
- Hej, słuchajcie, namówiliście mnie, chcę iść w góry.Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo każdy ma inne upodobania i jednemu spodoba się to, a drugiemu coś zupełnie innego. Czeka Cię więc trochę górskich randek zapoznawczych, dzięki którym sam odkryjesz, co rajcuje Cię najmocniej.
- Świetnie!
- A które góry będą dla mnie najlepsze?
Żeby nie było, że zostawiamy Cię samego i bez żadnych sugestii, to poniżej znajdziesz małe porównanie gór wysokich z tymi średnimi, plusy, minusy, za i przeciw wędrowania po określonych szlakach.
Szlaki
W górach średnich - na przykład w Sudetach czy Beskidach - szlaki mogą przebiegać w zróżnicowanym terenie: wzdłuż dróg, wśród pól, łąk i lasów. Trafisz na szerokie trakty oraz wąskie ścieżki, drogi asfaltowe i szutrowe, a i ścieżki przyrodnicze nie są rzadkością. Do wyboru do koloru.Oznaczenia szlaków w miejscach popularnych i uczęszczanych zwykle nie pozostawiają wątpliwości i naprawdę ciężko się zgubić. Niemniej jednak czujność w lesie będzie wskazana, by nie przeoczyć skrętu, czy wymalowanych oznaczeń, które akurat postanowiły ukryć się wśród liści.
W górach wysokich spotkasz węzły szlaków turystycznych. Najczęściej na przełęczach, w pobliżu stacji wyciągów czy górskich schronisk. Trafisz na kamieniste ale zróżnicowane podłoże i będziesz maszerować po skalnych stopniach, wąskich ścieżynkach (również nad przepaścią), czy pośród kosodrzewiny. Oznaczenia szlaku są widoczne, ale lubią "znikać", bo tyczka się przewróciła, farba na kamieniu wyblakła czy też ów kamień się przemieścił. Skupienie w śledzeniu szlaku jest więc wskazane, do tego oczywiście posiadanie mapy i umiejętność z jej korzystania, żeby w razie potrzeby móc określić swoje położenie. Zakładamy, że nie chcesz utknąć na noc w środku niczego, co?
Mimo, że szlaki w górach wysokich będą bardziej ambitne, to jednak punkt przyznaję "średniakom" - za różnorodność.😄
Możliwość powrotu/noclegu
Wysoko w górach znajdziesz schroniska, w których wypoczniesz i nabierzesz sił do dalszej wędrówki. Dodatkowo przenocujesz (lepiej zarezerwuj nocleg wcześniej) i zyskasz świetną bazę wypadową na dalsze podboje okolicy. Do tego śniadanie/kolacja/napitek z widokiem, zachody/wschody słońca na szczycie. Minusem mogą być znaczne odległości między schroniskami. Jest to uciążliwe, gdy planujesz kilkudniowe przejście. Musisz nastawić się na dłuższy marsz, a nawet problem z wyhaczeniem miejsca noclegowego, jeśli schron należy do tych bardzo obleganych i popularnych.W górach niższych jest nieco łatwiej. Schronisk jest trochę więcej, więc i możliwości manewru przybywa. Nie każde jednak będzie usytuowane w miejscu gwarantującym niezapomniany widok. Możesz brać też pod uwagę wszelkiej maści agroturystyki i pokoje prywatne, których w miejscowościach turystycznych jest całe mrowie. Nawet jeśli nie dotrzesz do celu, łatwiej o odwrót i zejście w dolinę/do miasta, etc.
Co będzie lepsze, to już kwestia organizacji i upodobań, ja wrzucam po punkcie dla wysokich i średnich. 😄
Widoki i panorama
Właściwie nie ma się co zastanawiać, bo w tej kategorii zwycięzca będzie tylko jeden. Nic nie pobije panoramy z wysokiego szczytu, jaką dane nam będzie oglądać przy sprzyjającej aurze, nic. Koniec, kropka! Przestrzeń i wysokość mogą oszołomić, a człowiek od samego patrzenia dostaje ślinotoku. Widoczność 360 stopni, że skrętu głowy można dostać, do tego cała okolica pod stopami. Taki widok ciężko jest przebić.Żeby jednak nie było, że pośród tych mniejszych pagórów nic ciekawego nie doświadczysz, to spieszę donieść, że i tam znajdziesz miejsca, które zaaplikują przed Twoje oczęta wspaniały i sielski widok. A jak trafisz na jesienne mgły snujące się w dolinach, to się zakochasz, serio!
Punkt leci na wysokości. 😄
Krajobraz
Krajobraz w górach wysokich jest niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju, pełen cudownych przeciwieństw - strzeliste wierzchołki górują nad głębokimi dolinami, rozległe łąki przechodzące w teren bardziej skalisty. Im wyżej, tym bardziej surowo i cudownie.W niższych górach natomiast czeka Cię pełna różnorodność, a krajobraz będzie zmienny niczym kobieta. Delikatne wzniesienia, doliny usiane przysiółkami i poprzecinane polami uprawnymi. Do tego lasy i łąki, źródełka, rzeki i szemrzące potoki. Słyszysz to wszystko? Pięknie jest!
Jak dla mnie remis 😄
Flora i fauna
Góry dają nam możliwość obcowania z bardzo zróżnicowaną florą i fauną. Znaczna cześć terenów górskich to parki narodowe i krajobrazowe. Pośród skalistych ostępów spotkamy wyłącznie te zwierzęta i rośliny, które były w stanie przystosować się do surowych warunków tam panujących. Nie powinno więc dziwić, dlaczego takie emocje wywołuje spotkanie kozicy, czy świstaka. Te futrzaki są przecudne i występują w jeszcze cudniejszych okolicznościach przyrody.Pośród niższych pagórów czeka na Ciebie większa różnorodność gatunków, również tych pod ochroną. To tutaj nawdychasz się zapachów łąk i lasów oraz nacieszysz oczęta kolorami.
Dla mnie kolejny remis 😄 Choć może ze wskazaniem na wysokości - Ach, te kamziki! 💗
Atrakcje turystyczne
Wysoko w górach próżno szukać dodatkowych atrakcji. One same w sobie stanowią nie lada gratkę i atrakcję. Jeśli kręci Cię coś więcej niż tylko wysokogórska wyrypa, zejdź w doliny, zajrzyj do bacówek, porozmawiaj z miejscowymi, a gwarantuję, że trafisz na rzeczy, które skradną Twą pikawkę.W górach niższych atrakcji turystycznych - nawet tych mało górskich - dostatek. Miasta i miasteczka, pomniki, zamki, pałace, wykopaliska, skanseny, etc. Można tak wymieniać bez końca. Nie wszystko jest warte uwagi, nie wszystko fajnie komponuje się z okolicą, jednak wybór jest ogromny. To właśnie chodząc szlakami w niższych górach masz możliwość odkrywania nowych miejsc i poznawania historii regionu. Taka kompletna wycieczka.
Punkt leci dla "średniaków" - za różnorodność.😄
Zagrożenia
Na szlakach wysokogórskich - ze względu na trudniejszy teren, przepaścistość i wyższe wymagania sprawnościowe czy kondycyjne - wzrasta nie tylko doświadczanie gór ale i możliwe zagrożenia z tym związane. Piękno i sielanka w ciągu kilku chwil mogą zmienić się w niebezpieczeństwo, chociażby ze względu na załamanie pogody, burzę, spadające kamienie czy - zimą - lawiny.W górach niższych szlaki są łagodniejsze - co nie znaczy, że każdy jest łatwy - a co za tym idzie, nie wymagają takiej sprawności czy kondycji, jak te wysokogórskie. Mniej prawdopodobne jest również zarobienie w łeb spadającym kamieniem. Jeśli więc nie przedobrzysz z długością wyrypy, ani nie dasz się przyfajczyć słońcu, nic strasznego nie powinno Cię dopaść.
Nie ma co gadać, bezpieczniej wędruje się tam, gdzie niżej. 😄
Choć góry wysokie hipnotyzują i przyciągają, wydają się być tymi super, hiper i naj pod każdym względem, serce się do nich wyrywa, a dłonie chcą pieścić granitową skałę, to - patrząc na powyższe - właśnie góry średnie mają do zaoferowania najwięcej. Zarówno jeśli chodzi o różnorodność krajobrazu, szeroko pojętej natury, czy atrakcji turystycznych.
A jak tam u Was, górołaziki kochane? Które pagóry wychodzą u Was zwycięsko?
Nasz romans z górami trwa na tyle długo, że zdążyliśmy się już pomacać ze skałami i kosodrzewiną, zgubić w gąszczu drzew, wylegiwać na p...
Wędrowanie to cudowny zabójca stresu
Wędrowanie poszerza horyzonty
Wędrowanie pozwala na obcowanie z naturą
Wędrowanie zrobi Ci dobrze
Z górskimi wędrówkami jest tak, że zyskują stałe miejsce w życiu tych, którzy się w nich rozsmakowali. Nie dziwi też fakt, że ci mniej lub ...