Jakiś czas temu, przy okazji recenzowania książki Kukuczka - Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście, wspominałam, że do biografii podchodzę raczej zachowawczo, żeby nie napisać, że jak pies do jeża. Opowieści o harpaganach i łojantach pokazują jednak, że biografie z górskiej półki pozwalają się z tymże gatunkiem zaprzyjaźnić. I jest to przyjaźń wielce przyjemna i bogata w czytelnicze doznania.
Mając więc powyższe na uwadze, gdy tylko w eterze, czy innych internetach pojawia się informacja, że na księgarski rynek wjedzie kolejna okołogórska pozycja biograficzna, oczy mi się świecą, kopytka przebierają radośnie, a ja sama jaram się z niecierpliwości jak pochodnia.
Nie inaczej było z najnowszą książką Bartka Dobrocha - Artur Hajzer. Droga Słonia, która swoją premierę miała w maju tego roku. Jak łatwo się domyślić, lektura traktuje o jednym z najbardziej znanych polskich himalaistów, który swoją działalnością przyczynił się do dalszego rozwoju polskiej wspinaczki w górach wysokich, tworząc program Polski Himalaizm Zimowy.
Dosłownie chwilę po premierze w moje łapki trafił świeżutki i pachnący egzemplarz - pięćset stron czystego i soczystego czytelniczo-biograficznego mięcha, które jest owocem trzyletniej pracy autora. I trzeba napisać to wyraźnie - Bartek Dobroch, zbierając materiały i prowadząc rozmowy, odwalił kawał świetnej roboty, by lektura była niekończącą się przyjemnością.
Swoją górską działalność Hajzer rozpoczął podobnie jak inni - od harcerstwa. Potem, ścieżka jego górskich aktywności biegła naturalnie przez Tatry i Alpy, by skończyć swój bieg na himalajskich szczytach. Sukcesy zawdzięcza swemu uporowi i odwadze, by robić swoje choćby na przekór innym.
Artur był młody duchem, ciągle na czasie. Jakby nigdy się nie starzał. Był przyjacielem, nauczycielem, sportowcem, kierownikiem wypraw i - wreszcie - menadżerem. Czułem się z nim bardzo związany.~Adam Bielecki, okładka książki
Z zebranego przez autora materiału wyłania się postać niesamowicie ciekawa, charyzmatyczna, twarda, o trudnym charakterze, twardo stąpająca po ziemi, wymagająca jako nauczyciel. Artur Hajzer - człowiek z krwi i kości, do bólu prawdziwy, ze swoimi wadami, przywarami, słabościami - mąż, partner, biznesmen.
Historie, które przewijają się na kartach książki nie pozwalają przejść obok tej biografii obojętnie i bez emocji. Z jednej strony, czytając, żałowałam wręcz, że nie było i nie będzie mi dane poznać Artura Hajzera osobiście i napić się wspólnie piwa po złojeniu jakiegoś miłego pagóra, a z drugiej łapałam się na tym, że przez głowę przelatywało mi 'Ale z niego bezkompromisowy chuj!'.
To wszystko pokazuje, jak wiele pracy włożył autor w tę biografię, rysując swojego bohatera bardzo obiektywnie z opowieści zarówno pozytywnych, jak i negatywnych, odnotowując skrupulatnie sukcesy, ale i punktując porażki i niezrozumiałe decyzje. Próżno tu więc szukać gloryfikacji i wystawiania pomników na wyrost.
Historie, które przewijają się na kartach książki nie pozwalają przejść obok tej biografii obojętnie i bez emocji. Z jednej strony, czytając, żałowałam wręcz, że nie było i nie będzie mi dane poznać Artura Hajzera osobiście i napić się wspólnie piwa po złojeniu jakiegoś miłego pagóra, a z drugiej łapałam się na tym, że przez głowę przelatywało mi 'Ale z niego bezkompromisowy chuj!'.
To wszystko pokazuje, jak wiele pracy włożył autor w tę biografię, rysując swojego bohatera bardzo obiektywnie z opowieści zarówno pozytywnych, jak i negatywnych, odnotowując skrupulatnie sukcesy, ale i punktując porażki i niezrozumiałe decyzje. Próżno tu więc szukać gloryfikacji i wystawiania pomników na wyrost.
Czy można było napisać i pokazać w tej biografii coś więcej i lepiej? Zagłębić się bardziej w temat i życiorys Hajzera? Moim zdaniem już bardziej wyczerpująco się nie da. I dobrze, bo tak jest świetnie.
Jeśli jeszcze nie czytaliście, nie traćcie czasu, bo Artur Hajzer. Droga Słonia to książka zasługująca na bardzo wysokie miejsce w Waszych górskich biblioteczkach.