, , , ,

Nad bieszczadzkim morzem - Jezioro Solińskie

5.12.15

Jezioro Solińskie

Po naszej późnojesiennej bieszczadzkiej łazędze, kiedy to zapoznaliśmy się z Tarnicą i jej równie przecudnej urody okolicą z Haliczem i Rozsypańcem, spaliśmy jaj dzieci. Plan na sobotę był bardzo "na lekko" i "po drodze", bo to już był dzień powrotu we wrocławskie progi. Ponieważ już żadna górska dreptanina nie wchodziła w grę, wybór mógł być tylko jeden - Jezioro Solińskie.

Nie pamiętam, która była godzina. Strzelam, że coś koło ósmej, kiedy obudziło mnie znienawidzone na wyjazdach bębnienie w okienną szybę. Nie miałam wątpliwości - lało. I to konkretnie, a nisko zawieszone chmury nie napawały optymizmem i chwilowo nie pozwalały mieć nadziei na słońce. Dupa zbita. Ponieważ reszta wycieczki pochrapywała sobie w nieświadomości, nie pozostało mi nic innego, jak też się jeszcze zawinąć do wyrka. Może wiatr przegoni - pomyślałam.

Las Solina

Jezioro Solińskie

W końcu trzeba się było jednak wygramolić z ciepłego łóżka. Lać niby przestało, wiatr z grubsza chmury przegonił, ale nastawienie było raczej z cyklu: Jemy śniadanie, pakujemy klamoty i jedziemy do domu. Ewentualnie zatrzymamy się gdzieś po drodze, jeśli faktycznie bezdeszczowa aura się utrzyma.

Krajobraz Jezioro Solińskie


Naszym myśleniem wjechaliśmy chyba pogodzie na ambicję, bo im bliżej Jeziora Solińskiego byliśmy, tym częściej słońce wyglądało zza chmur i zachęcało do tego, by zrealizować pierwotny plan spacerowy. A, że nas długo przekonywać nie trzeba, wylądowaliśmy w Solinie.

Na początek zeszliśmy leśną ścieżką (założyliśmy, że to była ścieżka) w dół, w stronę wody, sprawdzić, czy będzie tam można przystanąć i pogapić się w przestrzeń w spokoju. To nic, że w niektórych miejscach trzeba się było wyjątkowo mocno przytulać do drzew, żeby nie polecieć (a miało niby już nie być z górki i pod górę) na twarz.


Buzi
 Z moim dziobem mogę robić za kaczkę

Love

Miejsca tam akurat na nasze trzy duszyczki wystarczyło, więc z japończykową maniakalnością strzeliliśmy kilka fotek, żeby było co oglądać w długie zimowe wieczory. A, że okolica całkiem fotogeniczna, trzeba było korzystać. Po krótkiej sesji pozostawało wdrapać się na górę tą samą droga, którą żeśmy na dół zleźli. I po co nam to było?! :D Zapakowaliśmy się i popędziliśmy nasz krążownik w kierunku zapory, gdzie zostawiliśmy go na parkingu, płacąc uprzednio haracz panu parkingowemu.





Choć Jezioro Solińskie jest zbiornikiem zaporowym, chroniącym przede wszystkim przed powodzią miejscowości położone w dole rzeki, to dzięki swojemu położeniu w wyjątkowo malowniczym miejscu, przyciąga rzesze turystów. Szczególnie w okresie letnim jest znanym i lubianym miejscem rekreacji, gdzie można się poopalać, potaplać i popływać na łódkach, czy kajakach. Takie bieszczadzkie morze w pigułce.

Pod względem pojemności jest największym sztucznym jeziorem w naszym kraju - 500 milionów m3 wody robi wrażenie, prawda? Zależnie od wahań poziomu wody, jezioro liczy ok. 22 km2 powierzchni, a gdyby naszła Was chęć na wędrówkę wzdłuż linii brzegowej, musielibyście się nastawić na pokonanie prawie 160 km. Niemało. Ciekawa jestem, czy ktoś się porwał na taką eskapadę.

Jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, że latem okolica przeżywa prawdziwe oblężenie. Wczasowiczów musi być mnóstwo. Będąc tam jednak grubo po sezonie, nie trafimy na zgiełk. Okoliczne miejscowości zdają się być uśpione. Ruch jako taki jest przy i na samej zaporze, którą niektórzy określają mianem bieszczadzkich Krupówek.

Bazar Kiermasz
 Solińskie "Krupówki"


W tym "krupówkowym" określeniu nie ma przesady, albowiem, aby dojść do zapory musimy przejść aleją zapełnioną kramami made in China, oferującym szwarc, mydło i powidło. Dla każdego, coś miłego i drenującego i tak już odchudzony portfel. Rodzice z dziećmi - strzeżcie się. ;) 
A Wy? Byliście? Jak wrażenia?

Tym optymistycznym akcentem pożegnaliśmy się z regionem i z bieszczadzką tęsknotą w sercach ruszyliśmy w drogę do domu. A tymczasem w głowie już zaczyna kołatać bardzo dobrze znana myśl - No, to gdzie by tu znowu?

Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM