Książek traktujących o wspinaczce i himalaizmie wydano wiele i każda z tych, które wpadły nam w ręce wywierała na mnie duże wrażenie. N...
Literatura górska zwykle kojarzona jest z relacjami z wypraw, opisami perypetii i problemów w trakcie zdobywania szczytów czy wytyczania nowych dróg. Wszelkie treści i reportaże krążą wokół alpinistów-himalaistów-zdobywców. Również wtedy, gdy wyprawa nie zakończyła się sukcesem, a nosiła znamiona tragedii i dramatów rozegranych na górskich ścianach i graniach.
Świat potrzebuje ryzykantów. Inspirują, rzucają wyzwania, zachęcają. Wzniecają iskry i rozpalają płomienie, które płoną jeszcze długo po ich śmierci. Mają odwagę robić to, co wydaje się niemożliwe. Ale nie bez kosztów. ~Maria CoffeyTakimi słowami autorka wita nas na dzień dobry. Można się spodziewać - i słusznie - że ta lektura to nie spacerek.
Dostajemy jedenaście rozdziałów soczystego konkretu o tym, jak wspinaczka wysokogórska wpływa na ludzi i ich wzajemne relacje. Coffey zestawia ze sobą czerpane z pasji szczęście ze śmiercią, ludzkimi tragediami, kalectwem, kryzysami w związkach. Górski rollercoaster, którego nikt nie chce doświadczać, a mimo to godzi się na te wszystkie następstwa i wypadki, które zawsze mogą się przydarzyć.
Wspinacze uważają, że ich pasja jest warta ponoszonego ryzyka. Ale kiedy dojdzie do tragedii, co dzieje się z ich bliskimi? Dlaczego planują przyszłość z osobą, która stale ryzykuje życie? Te pytania we wspinaczkowym świecie długo pozostawały niewypowiedziane. Maria Coffey złamała to tabu po tym, jak jej partner, Joe Tasker, zaginął na północno-wschodniej grani Everestu.Mroczna strona gór to zbiór opowieści i bardzo szczerych rozmów prowadzonych przez autorkę z bliskimi i rodzinami ofiar oraz wspinaczami, którzy zakończyli swoją wspinaczkową działalność. Z tych rozmów wyłania się nam przede wszystkim świat kobiet aktywnych wspinaczy. Ich codzienność wypełniona strachem i oczekiwaniem. Bez owijania w bawełnę.
Literatura górska zwykle kojarzona jest z relacjami z wypraw, opisami perypetii i problemów w trakcie zdobywania szczytów czy wytyczania...
Słowo pisane pochłaniam w ilościach hurtowych. Gdyby się dało uskuteczniać tę czynność podczas snu, nie omieszkałabym tego wykorzystać. Póki co, pozostają wieczory. A czytałam zawsze, w zdrowiu i chorobie, a w czasie szkoły najwięcej wtedy, gdy trzeba się było uczyć. I śmiem twierdzić, że w takich poczynaniach nie byłam odosobniona. Z lubością miksowałam gatunki, choć nie tykałam romansideł, nie odstraszały mnie knigi, których można by użyć do samoobrony.
Obecnie, z równie wielkim zajaraniem, sięgam po literaturę z górskiej półki. Pożyczam, czytam, kupuję, górska biblioteczka się powiększa, a ja - a w zasadzie to my - nie mam dość.
Znajoma kiedyś mnie zapytała:
- To przecież w większości książki na faktach. Jakieś biografie. Nie nudzi cię to?Nie pamiętam, jaka książka była jej pierwszą górską, ale po jej przeczytaniu przyznała mi rację. Przyznawała mi ją po każdym kolejnym, przeczytanym tytule.
- Nie i ciebie też nie będzie.
Górski tytuł to też pewnego rodzaju element zastępczy, gdy przychodzi jesień i zima, kiedy to rzadziej gościmy na szlakach, a mimo tego górskie ciągoty nie słabną. Wtedy jest idealny czas na lekturę. Tym sposobem, wygodnie, spod koca, wespół z herbatą z prądem, możemy przenieść się w najwyższe góry, przeżywać rozterki, dramaty, zajrzeć w wysokogórski świat od kuchni.
Na tę okoliczność wybrałam dla Was dwanaście tytułów, które pozwolą przetrwać zimę i z powodzeniem zainteresują każdego. Nawet osobę, która po górach nie chodzi. A że i święta mamy za pasem, to i któryś z tytułów może wyląduje pod Waszymi choinkami lub w skarpecie oczekującej na Mikołaja. Prezent dla brata, ojca, męża, mamy, siostry, sąsiadki, czy kochanki będzie jak znalazł.
NANGA PARBAT. ŚNIEG, KŁAMSTWA I GÓRY DO WYZWOLENIA - Dominik Szczepański
Lata 70. i 80. to dominacja naszych rodaków w Himalajach, a "Ucieczka na szczyt" to dokumentacja ważnego, jeśli nie najważniejszego rozdziału w historii polskiego himalaizmu. Autorka skupia się tutaj na sylwetkach Jerzego Kukuczki, Wandy Rutkiewicz, czy Krzysztofa Wielickiego. W tej książce przygoda miesza się z pasją, radość z sukcesu z cierpieniem. To nie tylko fakty, a przede wszystkim ludzie, którzy stawali się legendami.
Ginie człowiek. Mąż, ojciec, kumpel. A powstała książka jest mieszanką dziennikowych zapisków Piotra i przemyśleń Olgi. To opowieść o miłości, nadziei i pragnieniach. Opowieść wzruszająca. I piszę to z pełną odpowiedzialnością. Bo jak mi - zawziętej i upartej - się oczy spociły nie raz w trakcie lektury, to musi coś być na rzeczy.
DRAMAT BRACI MESSNERÓW - Jochen Hemmleb
Bracia Messnerowie zdobyli szczyt, ale wrócić udało się tylko starszemu, Reinholdowi. Młodszy, Günther zginął podczas schodzenia. Gdy Reinhold zostaje odnaleziony, zaczyna się "teatr" kontrowersji, pytań, oskarżeń i szukania kozła ofiarnego, a coraz to nowe doniesienia i komentarze uczestników wyprawy podsycały medialny kocioł.
Sprawdź recenzję.
ANNAPURNA. GÓRA KOBIET - Arlene Blum
Czy książkę traktująca o zdobywaniu najwyższych szczytów można zaliczyć do literatury kobiecej? Można i w tym przypadku nie będzie to określenie na wyrost. To nie tylko historia pierwszej kobiecej wyprawy na Annapurnę. To przede wszystkim sylwetki uczestniczek, ich życie, ambicje, motywacje i wzajemne relacje podczas wyprawy.
Mogłoby się wydawać, że o Evereście i wspinaczkach na dach świata napisano już wszystko, a każda następna publikacja będzie powielaniem wcześniejszych i znanych już faktów. Nic z tych rzeczy. Autorka rozprawia się z mitami, daje odpowiedzi na pytania, dlaczego to wszystko wygląda tak, jak wygląda.
Krakauer tak opisał tragiczną wyprawę, która miała miejsce w roku 1996, że czytając tę książkę można odnieść wrażenie, że trzymamy w rękach dobry thriller. Gdy już do nas dotrze, że to czyste fakty, góry jawią się jako jeszcze większa potęga. "Wszystko za Everest" to dobry reportaż z pakietem informacji o realiach wypraw wysokogórskich.
To nie tylko obraz gór i wspinaczy, to opis pragnień, ambicji i motywacji, jakie kierują uczestnikami wypraw wysokogórskich. Jednoznacznie wskazany jest również fakt, że tam zagrożeniem jest wszystko: wysokość, temperatura, lód, wiatr, lawiny, etc., a idący walczyć z żywiołem są świadomi tego na co się piszą i jak to się może skończyć.
Sprawdź recenzję.
Potęga gór, ambicja, biurokracja, samotność i mnóstwo anegdot. Dla fanów literatury górskiej to pozycja must read. Nie trzeba być jednak osobą zafiksowaną na punkcie gór, by czerpać przyjemność z tej lektury, która nie tylko wciąga, ale również - a może przede wszystkim - skłania do pewnych przemyśleń.
Sprawdź recenzję.
Można czytać, jako uzupełnienie "Wszystko za Everest" Krakauera. Autor opisuje te same wydarzenia z roku 1996, kiedy sam cudem - mimo poważnych odmrożeń - uszedł śmierci. Po lekturze tej książki stwierdzenie 'dostać drugie życie' nabiera nowego, mocniejszego znaczenia. Wola walki, chęć przeżycia, pragnienie powrotu do rodziny pozwoliły mu przetrwać, mimo że przez ekipę, która ruszyła na ratunek, został uznany za zmarłego.
Wpis zawiera linki afiliacyjne - Jakoś trzeba uzbierać na te wszystkie czekolady wciągane na szlaku ;) Wy też możecie tego spróbować i zarejestrować się TUTAJ.
Słowo pisane pochłaniam w ilościach hurtowych. Gdyby się dało uskuteczniać tę czynność podczas snu, nie omieszkałabym tego wykorzystać. ...
Ten portret legendarnego himalaisty to coś więcej niż rzecz o determinacji i górach. To zapierająca dech opowieść o granicach ryzyka, które bywają granicami człowieczeństwa.
[RECENZJA] KUKUCZKA - D. Kortko, M. Pietraszewski | Determinacja i granice ryzyka
Mam z biografiami ten problem, że gdy po nie sięgam obawiam się nudy i tego, że cała historia będzie tylko zlepkiem informacji, które r...
Każdego dnia kiełkują w naszych głowach pomysły, które być może odważymy się zrealizować. Zamknij więc teraz na chwilę oczy i wyobraź sobie, że właśnie stajesz na początku nowego wyzwania, nowej drogi, której pokonanie sobie założyłeś. Podróży tej jednak daleko do zwyczajnych (nawet najbardziej wymyślnych) wypraw, które na większości już przestają robić wrażenie.
- Pojedziesz do Iranu.- Pfff, kraj, jak kraj. Z inną kulturą, to fakt, ale fascynująco będzie poznać go od podszewki. - Być może tak właśnie odpowiesz.- To będzie Iran, owszem, ale z perspektywy przejścia ichniego łańcucha gór Zagros. Przemierzysz dystans około 2300 kilometrów z północy na południe, w palącym, pustynnym słońcu, smagany wiatrem i... śniegiem. Doświadczysz surowości gór i terenów pustynnych.- Kobieto, czy Cię pogięło?! Gdzie Ty mnie wysyłasz?!- W podróż. Pieszo...
Podróżujesz, aby stać się lepszym człowiekiem.
[RECENZJA] PIESZO DO IRAŃSKICH NOMADÓW - Łukasz Supergan | Wgłąb siebie przez góry i pustynie
Każdego dnia kiełkują w naszych głowach pomysły, które być może odważymy się zrealizować. Zamknij więc teraz na chwilę oczy i wyobraź so...
Życie ludzkie jest bez porównania ważniejsze niż dotarcie na jakikolwiek szczyt. ~ Edmund Hillary, pierwszy zdobywca EverestuPiękne słowa. Czy to więc możliwe, by bazy u stóp tych najwyższych gór pełne były zepsucia i ludzi pozbawionych jakichkolwiek skrupułów? Okazuje się, że tak, a niechlubne przypadki wcale nie są pojedyncze.
Po ostatniej lekturze Dramatu Braci Messnerów, sięgnęłam po kolejną pozycję z serii o tej ciemniejszej stronie gór Wydawnictwa Sklep Podróżnika - "Zbrodnie na Evereście".
Choć tytuł może sugerować, że będziemy mieli do czynienia z fikcją literacką, będącą kolejną, czysto rozrywkową powieścią kryminalną, to niestety - mamy tutaj do czynienia z prawdziwymi wydarzeniami, które rozgrywały się i... rozgrywają na zboczach najwyższych gór świata. I choć nikt nikomu bezpośrednio nie zasunął kosy w plecy, to niektóre przypadki śmierci, czy postępowanie różnych ludzi w historii himalaizmu można pojmować w charakterze zbrodni i dramatu, jakie zrodziły się z chorych ludzkich ambicji.
Michael Kodas - dziennikarz, fotograf i autor tejże książki - poszukując odpowiedzi na pytanie, co takiego jest w Evereście, że tak przyciąga wielu śmiałków, dochodzi do wniosku, który dobitnie pokazuje, że dla niektórych wspinaczy osiągnięcie celu wiąże się z postawieniem na szali najwyższej wartości - życia. Nie tylko swojego, ale również innych. Współtowarzyszy, członków innych wypraw, podopiecznych.
Motywem przewodnim tej książki jest historia Nilsa Antezany - wspinacza pozostawionego przez opłaconego przewodnika na pewną śmierć podczas zejścia z najwyższej góry świata - Everestu.
Autor nie podaje nam jednak wszystkiego na tacy. Mimo faktów, tworzy opowieść bardzo intrygującą, w którą chcemy się zagłębić, by poznać jej wszystkie kulisy. Również te związane ze śledztwem prowadzonym przez córkę Nilsa.
W historię Antezany Kodas wplata relację z wyprawy na Everest, w której sam brał udział i miał możliwość obserwacji różnych sytuacji i zachowań ludzkich. Autor przerwał swoją wspinaczkę w obawie o własne życie. Czy chodziło o złe warunki atmosferyczne, przenikliwe zimno, niedostateczne warunki fizyczne? Bynajmniej. To inni uczestnicy tej wyprawy stali się dla niego zagrożeniem.
Biorąc "na warsztat" historię Antezany i bogatszy o własne doświadczenia, autor zadaje sobie trud prześwietlenia różnych wypraw, jakie miały miejsce. I choć wypraw było mnóstwo, a ich górskie cele były różne, to łączyła je jedna - ale bardzo niechlubna - cecha. Ludzkie zachowania, które etykę i partnerstwo miały głęboko w poważaniu.
Obojętność, brak odpowiedzialności, porzucanie przez przewodników (żeby nie było - opłaconych ciężkimi pieniędzmi), a nawet kradzieże. Co trzeba mieć głowie i jakie skurwysyństwo uprawiać, by do zaspokojenia swoich ambicji narazić innych członków wypraw, pozbawiając ich jedzenia, czy sprzętu, "pożyczając" sobie na wieczne nieoddanie, co się komu podobało?!
Wiadomo, że w każdym środowisku znajdzie się jakaś czarna owca, działająca ze szkodą dla innych i psująca wizerunek. Przeraża więc nie sam fakt, że takie sytuacje mają miejsce, ale to, że nie są to przypadki odosobnione, a zachowania, które wpisują się we wspinaczkową codzienność.
Coś w stylu: mam chęć zdobyć dużą górę, ale nie mam hajsu, więc temu skubnę butlę z tlenem, temu podprowadzę żarcie, innemu leki, a od jeszcze innego "przygarnę" linę, czy lepsze ubranie. I będę zdobywcą wszech czasów.
Po lekturze tej książki moja wizja wspinaczkowego idealizmu została brutalnie zatarta i przydeptana przez chciwość, wyrachowanie oraz bezwzględność. W trakcie czytania nie raz i nie dwa kręciłam głową z niedowierzania, więc jeśli żyjecie wysokogórskimi ideałami, przeczytajcie i zweryfikujcie swoje pojęcie. Jeśli macie więcej świadomości niż ja miałam przed lekturą, przeczytajcie również, bo warto. Bo to kawał dobrej literatury faktu, a autor zrobił robotę.
Odkąd pamiętam, ośmiotysięczniki i cały świat himalaizmu jawiły mi się jako obraz wręcz mistyczny. Świat, w którym śmiałkowie o nieprze...
#KONKURS
[RECENZJA + KONKURS] DRAMAT BRACI MESSNERÓW - Jochen Hemmleb | Ludzkie ambicje, konflikty i niedopowiedzenia
Góry wysokie elektryzowały i przyciągały ludzi od zawsze swoją niedostępnością. Jednak, gdy tylko pojawili się pierwsi śmiałkowie, którzy c...
Wyobraź sobie, że jesteś całkowicie sam i płyniesz przez ocean. Co widzisz? Ciszę, spokój i niesamowity bezmiar wody, a na środku tego wszystkiego Ty, w sile wieku, na dużej łodzi, tudzież innym statku. Zrelaksowany leżysz na pokładzie i wpatrujesz się w horyzont. Ale, to nic niezwykłego. Tak może każdy, o ile lubuje się w takich rozrywkach i posiada gotówkę na ich realizację.
Jako przeciwieństwo do tego relaksacyjnego i wręcz urlopowego obrazka pojawia się ten przedstawiający nie łódź, a nieduży kajak pchany naprzód siłą mięśni człowieka, który swą młodość ma już dawno za sobą. Jednak ze swoim nastawieniem do życia jest młodszy od wielu młodszych od siebie.
To Aleksander Doba - człowiek, który samotnie przepłynął kajakiem Atlantyk - Podróżnik Roku w plebiscycie National Geographic. Człowiek z niesamowitą pasją i uporem. Z życiem i wyzwaniami, które aż się prosiły, by spisać je na książkowych kartkach. Tak powstała biografia słynnego kajakarza i próżno szukać w niej nudnych fragmentów.
PRZYGODA
Olek Doba z kajakami był związany od dawna. Odnalazł się w tym sporcie wyjątkowo perfekcyjnie. Szukał wyzwań, uczył się techniki od innych, pozwalał, by pasja wypełniała mu każdą wolną chwilę w życiu. Bliskie i krótkie spływy z czasem zamieniał na wyprawy życia, z których każda następna była pod każdym względem bardziej ciekawa, czy wymagająca. Chęć przeżycia przygody spowodowała, że Olek Doba - inżynier mechanik - wzniósł swoje życie na bardziej szalony poziom. Dla innych wręcz niewyobrażalny. Niepojęty do tego stopnia, że gdy wspominał o swoich pomysłach, postronni kręcili tylko głowami. Za sobą miał jednak rodzinę, którą również zaraził kajakarstwem. Dalekie wyprawy odbywał jednak w samotności, sprawdzając siebie w różnych, często niesprzyjających warunkach.
INSPIRACJA
Niektórzy mówią, że życie zaczyna się po trzydziestce, jeszcze inny, że po czterdziestce, Aleksander Doba podwyższył te wiekowe widełki, bo dla niego życie rozpoczęło się po sześćdziesiątce. To właśnie wtedy przyszedł czas na spełnianie marzeń, których realizację umożliwiły mu niebywały upór i determinacja. Dla niego rozpoczęła się wtedy kajakarska jazda bez trzymanki, która wzbudziła podziw u wielu osób. Nie tylko zwykłych ludzi, ale również tych, dla których sporty, czy wyczyny ekstremalne nie należały do rzadkości. Poniższe słowa Martyny Wojciechowskiej pokazują dobitnie, że dokonania Aleksandra Doby ocierają się o pewne szaleństwo, ale są przy tym pozytywne i bardzo motywujące.
Zawsze uważałam, że mam dużą wyobraźnię... Ale nawet moja wyobraźnia nie sięga tak daleko, jak wyobraźnia Olka Doby! Trzeba być szaleńcem, żeby pewnego dnia wsiąść w kajak i przepłynąć ocean, żeby dzięki własnej determinacji i sile mięśni samotnie przemierzyć tysiące mil morskich. Olek dokonał rzeczy, wydawałoby się niemożliwej. Dzięki temu, co zrobił, stał się idolem dla wielu młodych, którzy chcieliby mieć tyle samo odwagi i fantazji. Chodzi o to, że Olo jest jedyny i niepowtarzalny, inspiruje nas wszystkich do tego, żebyśmy mieli odwagę realizować własne marzenia, nawet te najbardziej zwariowane. ~ Martyna Wojciechowska
Czytając tę książkę dostajemy obraz człowieka bardzo ciekawego świata, o otwartym umyśle i gotowości do działania. Choćby tu i teraz, bo życie
trzeba przeżywać na bieżąco, (...) robić wszystko, by z dnia na dzień cieszyć się nim. ~ Aleksander DobaKsiążka, oprócz tego, że świetnie opisuje wyprawy i przygody Aleksandra Doby, naszpikowana jest jego humorem. Z treści bije pozytywna energia, niesamowity dystans do siebie. Postawa bohatera nawet w chwilach trudnych nie pozwala na to, by się poddać i staje się tym samym doskonałym motywatorem, by działać i nie zrażać się mimo przeciwności losu, których zarówno w życiu, jak i na wyprawie, nie brakuje.
Zachęcam, sięgnij po tę książkę. Nie musisz być podróżnikiem, czy wilkiem morskim, by odnaleźć się w temacie. Spokojnie możesz być ciepłolubnym sofo-okupantem i nie lubić wyściubiać nosa z ciepłych pieleszy, ale ta lektura Cię kupi. Mówię Ci.
NA OCEANIE NIE MA CISZY - Dominik Szczepański | Recenzja - Siła człowieka, który kajakiem przepłynął Atlantyk
Wyobraź sobie, że jesteś całkowicie sam i płyniesz przez ocean. Co widzisz? Ciszę, spokój i niesamowity bezmiar wody, a na środku tego w...
Dodam tylko, że jednorazowe przeczytanie nie odkryje przed Tobą wszystkiego. Możesz przyjąć zasadę, że wszystko w tej książce ma drugie dno. Baw się w detektywa, notuj, szukaj, bo nawet to, co wyda Ci się oczywiste, takie nie będzie.
Po szeroko zakrojonej promocji, jaką Jason Hunt zaserwował przed premierą swojej książki, wszyscy - zarówno sympatycy, jak i przeciwnicy T...
Zanim ruszymy z autorem dalej, na Kamczatkę, zawitamy do Madrytu na czas jego wolontariatu przy okazji Światowych Dni Młodzieży, które pokazały, jak wielu różnych ludzi można spotkać na swojej drodze.
O ile, notatki dotyczące Santiago i Madrytu, czytało mi się po prostu fajnie, tak zapiski odnośnie Kamczatki dostarczyły mi już pokaźny pakiet emocji. Pakiet, który udowodnił, że nasze, nawet najzwyklejsze życie, jest o niebo lepsze i wygodniejsze od tego, które zmuszeni są wieść mieszkańcy Kamczatki. Historia Siergieja spowodowała permanentne zeszklenie oczu i odłożenie książki, by głębiej odetchnąć, rozejrzeć się wokół siebie i stwierdzić, że jest się turboszczęśliwym człowiekiem.
Książka ta, ze swoim niewielkim i wygodnym formatem, idealnie nadaje się do tego, by mieć ją przy sobie. Nawet, a może przede wszystkim, w podróży właśnie, by umilić sobie czas. A to wszystko bez przynudzania. Zebrane w formie krótkich, notatkowych rozdziałów, które czyta się szybko. Tak, jak chłonie się opowieści poznanego na trasie, czy w górskim schronisku człowieka, który ma za sobą nie jedną drogę i przygodę. Który zagłębia się w swoje przeżycia, żyje mocniej, całą duszą, pełny wiary i okrasza to wszystko odpowiednią dawką humoru.
Czym jest podróż? Poza tym, że to czyste przemieszczanie się z punktu A do B, może być odskocznią od codzienności, drogą do poznania i dośw...
Gwiazdy, skandale i miłość na transatlantyku
Jak na ówczesne czasy był potężny i nad wyraz elegancki. On - Batory - transatlantyk. Statek pasażerski, którego pokłady widziały wiele, jeśli nie wszystko. Był świadkiem ludzkich dramatów i euforii, mocno zakrapianych przyjęć i ekscesów załogi, jak i samych pasażerów. Elektryzował i przyciągał, uzależniał.
Cóż więcej można napisać o statku? Okazuje się, że całkiem sporo.
Jeśli pominiemy osoby prominentne, to dla całej reszty podróż transatlantykiem jawiła się jako szczyt luksusu i wyprawa po lepsze jutro. Wiązała się z poświęceniem oszczędności często całego życia po to, by tam za oceanem znaleźć pracę, a otrzymanymi za nią dolarami wspomóc rodzinę pozostałą w kraju.
Sam statek służył długo, bo ponad trzydzieści lat, co, biorąc pod uwagę ciężki czas, wojnę światową i komunistyczne rządy, było wynikiem imponującym. Nazywano go szczęśliwym statkiem - "Lucky Ship" - bo bez uszczerbków przetrwał czasy wojennej zawieruchy. Obrastał legendą, jak i jego kapitan.
Od autorki otrzymujemy obraz statku i czasów, w których przyszło mu przemierzać oceaniczne wody. Książka jest zbiorem zapisków, anegdot i wypowiedzi. Wydawać by się mogło, że będzie to tylko czysta zbieranina tekstów zaczerpniętych ze źródeł, które w nadmiernej ilości, okażą się męczące. Nic bardziej mylnego. Wszystko zostało podane w przystępny sposób, oszczędzając przynudzania, wręcz zachęcając do poznawania perypetii pasażerów i załogi. To obszerny zbiór faktów, okraszony emocjami, gdzie obawy, złość, radość i ludzkie żądze grały pierwsze skrzypce, a statek był tylko miejscem, w którym się to wszystko kumulowało, dając nierzadko mieszankę wybuchową.
Ze swojej strony polecam, choć uprzedzam, że do lekkości wakacyjnej lektury tej pozycji daleko. Niemniej jednak, jeśli lubisz się z literaturą faktu i jesteś ciekaw, jak to niegdyś między ludźmi bywało, czytaj śmiało.
Jakie jest Wasze pierwsze skojarzenie ze słowem 'Transatlantyk' ? Gotowa jestem zaryzykować stwierdzenie, że większości przyjdzi...
CEPERSKI PRZEWODNIK PO TATRACH POLSKICH I SŁOWACKICH - Mieczysław Tarczyński | Recenzja
Według tego, co podaje nam mądrość internetów - Wikipedia, pierwotnie mianem "cepra" górale określali osoby przyjeżdżające z...