To już ostatnie godziny starego roku 2013, który minął mi wyjątkowo szybko i muszę przyznać, że był to dobry rok. Zawsze można napisać, że był bardzo dobry, ale wychodząc z założenia, że może być jeszcze lepiej, był (tylko) dobry. :) Było pozytywnie, czasami leniwie, częściej intensywnie - w każdej sferze życia.
Również i w tym roku nie mogło zabraknąć choć kilku górskich wojaży. Najchętniej wypełnilibyśmy nimi większość dni roku, ale siły wyższe nas zwykle trochę ograniczały. Niemniej jednak udało nam się odwiedzić kilka ciekawych miejsc i wdrapać przy okazji na szczyty należące do zdobywanej Korony Gór Polski.
Nasz górski sezon rozpoczęliśmy w kwietniu wejściem na Ślężę. Kolejnymi momentami na szlaku była wizyta w Beskidach i Gorcach, gdzie naszym "łupem" padły: Lubomir, Mogielica oraz Turbacz.
Po beskidzkich wojażach z niecierpliwością wyczekiwaliśmy naszego sierpniowego urlopu, który spędziliśmy po słowackiej stronie Tatr. Na tę okazję nie mogło zabraknąć wejścia na Rysy. Z tego miejsca składamy serdeczne podziękowanie w kierunku pogody, która nam w tym nie przeszkodziła. ;) Z tatrzańskich grani ruszyliśmy prosto w Pieniny, gdzie już na nas czekała Wysoka, która mimo niewielkiej wysokości utwierdziła nas w przekonaniu, że z nas lekkie, sapiące parowozy. :D
Patrząc na jesienną aurę za oknem nie mogliśmy wysiedzieć w domu i tym sposobem, we wrześniu, ruszyliśmy w Góry Sowie na Wielką Sowę oraz w Góry Stołowe na Szczeliniec Wielki. Zróżnicowana i zmieniająca się aura pogodowa dostarczyła nam jak zwykle wrażeń i niespodzianek, w których nie mogło zabraknąć mglistego mleka, które już chyba tradycyjnie otuliło nas na szczycie Wielkiej Sowy.
Ostatnim z wypadów był ten październikowy, kiedy to powiało nas - dosłownie - w Karkonosze i ich najwyższy szczyt - Śnieżkę, która to rozkapryszona, jak na księżniczkę przystało, siłą orkanowego wiatru próbowała nas zdmuchnąć ze szlaku.
Tym wypadem zakończyliśmy nasze górskie, tegoroczne szczytowania, a w głowie już rodzą się pomysły na rok kolejny, w którym to z pewnością wyruszymy na szlak, by dokładać kolejne cegiełki do naszej Korony, nie pozostawiając jednak w tyle innych ciekawych i pięknych zakątków. :)
To już ostatnie godziny starego roku 2013, który minął mi wyjątkowo szybko i muszę przyznać, że był to dobry rok. Zawsze można napisać, ż...