Już od początku stycznia, a właściwie od noworocznego zejścia ze Ślęży, mówiłam, że nas nosi i najchętniej natentychmiast udalibyśmy się na górski szlak, nie czekając na kalendarzową wiosnę - choć ta w tym sezonie zimy się nie bała i przyszła wyjątkowo wcześnie.
Po głowie uparcie chodziły nam beskidzkie
szlaki, a to za sprawą zdobywania Korony Gór Polski.
Przyznam szczerze, że tras
do przejścia to mamy zaplanowanych milion pięćset sto dziewięćset,
potrzebowaliśmy więc tylko impulsu, który zmobilizowałby nas do wyruszenia w
tamten region naszego kraju.
Nie wiem, czy moje górsko-wyjazdowe myśli są
odbierane przez coś, tudzież kogoś, i przekazywane dalej do innych osób również
zainteresowanych tematem turystyczno-wypoczynkowym, niemniej jednak tym razem
zaowocowało to sympatyczną współpracą z hotelem z Inwałdu, dzięki któremu
mieliśmy możliwość spędzenia fantastycznego weekendu we dwoje, praktycznie w
sercu Beskidu Małego i w pobliżu wielu okolicznych szlaków. Nie muszę chyba
dodawać, że nasz odzew na propozycję współpracy był pozytywny, w końcu łączenie
przyjemnego z pożytecznym to jest to, co lubimy najbardziej.
W kolejnych wpisach spodziewajcie się więc
słonecznych relacji z naszych wizyt na kolejnych szczytach - Czupel oraz
Skrzyczne, relaksującego i ładującego baterie pobytu w Park Hotelu Łysoń,
podróży przez Polskę i Europę w inwałdzkim Parku Miniatur "Świat
Marzeń" oraz rozsmakowania w papieskich, wadowickich kremówkach. Będzie
słonecznie, bajkowo, podróżniczo, relaksująco i bardzo smakowicie. Bądźcie
gotowi. :)
Już od początku stycznia, a właściwie od noworocznego zejścia ze Ślęży , mówiłam, że nas nosi i najchętniej natentychmiast udalibyśmy się...