Chorwacja,
Metajna,
Nad Morzem,
Turystyka Aktywna,
Wyspa Pag
Metajna na Wyspie Pag, czyli widokowy trekking w Chorwacji
20.1.19
Metajna (żupania licko-seńska) to niewielka, po sezonie wręcz senna miejscowość na chorwackiej Wyspie Pag, która przyciąga tych wszystkich, którzy spragnieni są ciszy i spokoju tak ważnych do efektywnego naładowania życiowych baterii i wywietrzenia łepetyny z codziennych spraw.
A jak najlepiej ładować baterie? - Oczywiście aktywnie kopytkując po okolicy. Ta bowiem, ze swoją pagórkowatością, jest wprost do tego stworzona i aż się prosi, by pozdzierać tam nieco swoje buty. To jak, gotowi? No to ruszamy!
Jak są owce, to jest i mleko. A jak jest mleko, to jest i ser - paški sir
Metajna & Wyspa Pag - Trekking w Chorwacji
Nasz spacer rozpoczynamy w centrum (szumnie powiedziawszy) Metajny, skąd, mijając źródełko, szybko wychodzimy w górę ponad zabudowania mieszkalne i dochodzimy do, wyglądającego na nieużywane - przynajmniej w okresie letnim - boiska.
Szlak - choć bardziej pasuje tutaj określenie bliżej nieokreślonej ścieżki, bo znaków typowo turystycznych jest tam jak na lekarstwo - początkowo wznosi się dość stromo na pobliską przełęcz. Choć nie sposób mówić o dużych wysokościach - kopytkuje się tam bowiem radośnie po pagórkach, które wznoszą się raptem na około dwieście metrów nad poziom morza - to luźne skały i ostre jak brzytwa krawędzie kamieni skutecznie utrudniają zadanie. Jednak ze względu na wspomniane nieduże wysokości już po około piętnastominutowym podejściu docieramy do miejsca, w którym teren delikatnie się wypłaszcza, a naszym oczom ukazuje się las ponad metrowy kamienny murek.
Tutaj niech spokojne będą wasze rozczochrane. W murku jest furtka, więc żadne parkourowe wygibasy nie muszą wchodzić w grę. Jedyne o czym należy pamiętać, to zamknięcie furtki za sobą, gdyż wchodzimy na teren pastwisk. Stwierdzić ten fakt można po obecności owiec, bo o zielonych pastwiskach na Pagu, niezależnie od sezonu, mowy nie ma.
W tym miejscu ścieżka jest dość wyraźna, a brunatno-czerwonawa ziemia, którą ubrudzone są jasne skały, daje poczucie bezpieczeństwa i pewności co do przebiegu szlaku, którego i tak bardzo skromne oznaczenie pozostawia bardzo wiele do życzenia.
Kierujemy się na północ, raz po raz stawiając koślawe kroki i starając się omijać łaknące bliskości naszych butów i łydek osty oraz pozostawione po procesie trawiennym owcze mino-pułapki. Sielanka... 😊
Po jakichś czterdziestu minutach łaziorki obrana ścieżka odbija na wschód, a nasz spacer nabiera rumieńców. Oznakowanie szlaku w dalszym ciągu jest gdzieś, lecz nie wiadomo, gdzie. Idzie się więc trochę na czuja, ciut na ślepo, ale zupełnie bezstresowo, bo teren nie jest wielki, a co najważniejsze kompletnie bezdrzewny, więc widoczność i orientacja na tym PAGórkowatym obszarze to sama przyjemność.
Wycieczka w Metajnie - Widokowy trekking w Chorwacji dla każdego
Gdy tylko wyjdzie się na przełęcz, od razu rozpościera się przed nami sympatyczna panorama na górujący na stałym lądzie Velebit, a dalsza wędrówka wzdłuż północno-wschodniego brzegu wyspy pozwala na nieustanne podziwianie piętrzących się na kontynencie gór.
Dalszy spacer do kolejnego charakterystycznego punktu zajmuje około godziny. Tutaj idzie się dość niewygodnie, bo ostre skały dają o sobie znać, próbując przypuścić atak na nieosłonięte części kończyn dolnych. Dodatkowo brak cienia skutecznie wysysa energię, a kolana próbują puknąć nas w czoła, bo pomału mają dosyć tego łaziorkowego rollercoastera raz w górę, raz w dół. Pomijając jednak te drobne niedogodności, ścieżka jest bardzo przyjemna.
Niedługo po tym docieramy do miejsca, w którym prócz księżycowego krajobrazu jest też więcej życia w postaci niewielkiego i pełnego krzaczorów oraz karłowatych drzewek zagajnika. Z tego miejsca nasza ścieżka robi się bardziej wymagająca. Szlak prowadzi nas sypkim, stromym i ziemistym zboczem na dno wąwozu. Są miejsca, w których można się poślizgnąć i mało efektownie zjechać na tyłku, czego oczywiście nie polecamy ze względu na ostre kamienie. Uważne zejście w dół kanionu, bez zjazdów i poślizgów, zajmuje około piętnastu minut.
Widać, że w czasie deszczu płynie tam dużo wody. Skały są obłe, a w zagłębieniach leży mnóstwo naniesionego żwiru. Deszczowe rozkminy swoją drogą, ale trzeba kopytkować dalej. Tym bardziej, że w cieniu idzie się dużo przyjemniej. Oczywiście do czasu, gdy ustają nawet te najlżejsze podmuchy wiatru i robi się obrzydliwie duszno.
Niecałe dwadzieścia minut później docieramy do końca kanionu, który skrywa się w małej zatoce z całkiem przyjemną plażą i łagodnym wejściem do morza. Kto ma chęć się schłodzić w trakcie łaziorki? Droga wolna! Miejsce na zasłużoną przerwę na amciu jak znalazł. 😊
Kto wskakuje schłodzić dupkę?
Po krótkim odpoczynku i kontemplowaniu okolicznej przyrody drepczemy na kolejną przełączkę pośród zerodowanych skał. Znajdujemy się w najwęższym miejscu w tej części wyspy i po kilku krokach dochodzimy do kolejnej urokliwej zatoki. Ścieżka znajduje się powyżej plaży, gdzie w spokoju wyleguje się para turystów, zapewne z zacumowanego w zatoczce jachtu.
Z tego miejsca ścieżka skręca w kierunku zachodnim i prowadzi nas do plaży Ručica. Z prawej strony mamy piękne, piętrzące się pionowe ściany, a po lewej stronie nieco łagodniejsze zbocze, u stóp którego jest kilka małych plaż nad samym brzegiem morza. To już zupełnie przyjemny moment spaceru. Ścieżka wije się łagodnie, raczej płasko lub z niewielkimi wzniesieniami. Pełen relaks.
Chyba nie musimy dodawać, że tłumów na ścieżkach w Metajnie nie uświadczycie. Dla urlopowiczów z krwi i kości, tych, którzy zdecydowanie wolą uprawiać leżing i plażing, jesteśmy dość osobliwym widokiem. Pasażerowie z przepływającego w pobliżu statku wycieczkowego robią nam zdjęcia i machają.
Wyobrażamy sobie komentarze przykładowego Hansa, rozwalonego na statkowym leżaku, usmażonego na wściekły róż niczym świnka na ruszcie i popijającego schłodzone drinki, który z rozbawieniem wskazuje na nas i mówi do swej Hilde - Popatrz na tych oszołomów! Łażą w upale po tym skalnym pustkowiu zamiast relaksować się w jakiejś knajpie z kuflem Karlovačko w dłoni.
Jak to jednak mówią - Co kto lubi 😀
My pomału kończymy nasz spacer. W oddali widać już zabudowania w Metajnie, a kończąca się w butelkach woda każe nam obrać jedyny słuszny kierunek marszu - do źródełka. A co później? Toż to oczywista oczywistość - Karlovačko 😀