Drugi dzień naszego pobytu przywitał nas pogodą praktycznie idealną, jak na grudniowe warunki. W Tylmanowej, od zachodu chmury zaczęły się przerzedzać, a wschód powoli wyłaniał się z ostatnich porannych mgieł. Zapowiadało się więc dobrze.
Po spakowaniu naszych klamotów opuściliśmy miejscówkę i miłego gospodarza, któremu w dalszym ciągu nie udało się rozgrzać pokoi. :) Wierzę jednak, że facet miał inne zdolności. W końcu na ogrzewaniu kwater świat się nie kończy.
Wyjechaliśmy z Tylmanowej w kierunku Krościenka nad Dunajcem i dalej, mijając Grywałd, odbiliśmy w Krośnicy w kierunku Czorsztyna.
Tutaj, zielonym szlakiem wiodącym z parkingu, udaliśmy się na poranny spacer w kierunku zamku. Było mroźno, słońce świeciło, a śnieg skrzył się w jego promieniach. Ot, taka mała zimowa bajka.
Ruiny Zamku Czorsztyn
Zamkowe ruiny prezentowały się pięknie w promieniach słońca. Weszliśmy do środka. Ktoś może zapytać - Po co?! Przecież to tylko ruiny. Tylko? Moim zdaniem AŻ. Bardzo dobrze zachowane, tam gdzie to konieczne odrestaurowane. Mnóstwo zakamarków do zwiedzania. Widoki z okien zamkowych na Jezioro Czorsztyńskie wprost magiczne, owiane poranną, mroźną mgiełką tajemnicy.
Dziedziniec zamkowy
W jednej z zamkowych komnat zaprezentowana była wystawa informacyjna dotycząca regionu i najbliższej okolicy zamkowej.
Informacje te chciałabym Wam również przybliżyć, gdyż uważam, że warto wiedzieć, co się dawniej działo. Jaki wpływ miały wcześniejsze ludzkie działania na obecny wygląd okolicy.
Drugi dzień naszego pobytu przywitał nas pogodą praktycznie idealną, jak na grudniowe warunki. W Tylmanowej, od zachodu chmury zaczęły się ...