Doliny,
Tatry Słowackie,
W Górach
Tatrzańskie lato po słowackiej stronie - Dzień I - Dolina Kieżmarska
16.10.13
Podczas, gdy dzisiejsza pogoda nas nie rozpieszcza, w górach bliższych i dalszych sypnęło śniegiem, zapraszam na letnią, sierpniową wędrówkę szlakami po słowackiej stronie Tatr.
Wyjazd, mimo że krótki, był wyczekiwany jak każdy - nie ma dla nas lepszej odskoczni od codzienności niż spokojne szlaki i górskie zmęczenie. Tydzień przed wyjazdem upłynął na standardowym zaklinaniu pogody i ślęczenia nad mapą, coby ustalić dokładnie, gdzie zamierzamy podreptać w tym jakże ograniczonym czasie.
Na przysłowiowy pierwszy ogień dnia pierwszego poszła Dolina Kieżmarska (Dolina
Bielej vody
Kežmarskej). Po słowackiej stronie Tatr stanęliśmy około godziny 13-tej - późno, ale w końcu z Wrocławia trzeba się było tam dotoczyć (o dzięki ci, cudowne Ero-Tico), a póki co zdolności teleportacyjnych nie posiadam ani ja, ani małżon.
Dojechaliśmy do miejscowości Kieżmarskie Żłoby (Kežmarské Žľaby), gdzie zostawiliśmy autko. Późna pora okazała się w tym przypadku naszym sprzymierzeńcem. Płatny parking był cały zajęty, więc zostawiliśmy Ticusana wzdłuż drogi na wzór reszty parkujących.

Rozejście szlaków nad Matlarami - 1020 m n.p.m.
Potok Biała Woda Kieżmarska

Rozejście szlaków Zimna Studnia (Šalviový prameň) - 1200 m n.p.m.
Coś jakby pierwsze zmęczenie?
Skrajne Jatki i Golica Bielska
Po około dwóch godzinach dreptania i podziwiania pierwszych widoków, powodujących ślinotok, docieramy do Białego Stawu (Biele Pleso), gdzie również robimy dłuższy podstój. Nie ma się co śpieszyć, kiedy pogoda dopisuje. Widać przedwyjazdowe, pogodowe modły zrobiły swoje.
Humory niezmiennie dopisują.
Biały Staw (Biele Pleso)

Schronisko przy Zielonym Stawie Kieżmarskim (Chata pri Zelenom plese)
Zielony Staw Kieżmarski (Zelené pleso)
Mały Kieżmarski Szczyt
Powrót
Od Zielonego Stawu nie sposób było oderwać wzroku. Niemniej jednak, w pewnej chwili zrobiło się całkowicie pusto, mimo że w momencie naszego przyjścia do schroniska, było tam gwarno i dość tłoczno. Cisza, która nas ogarnęła sprawiła, że i my postanowiliśmy się zbierać. Mimo że nie czekała nas ciężka droga powrotna, to jednak trochę czasu na nią musieliśmy przeznaczyć. Mieliśmy też dotrzeć przed określoną godziną do Schroniska przy Popradzkim Stawie, gdzie mieliśmy naszą wypadową miejscówkę. Wracaliśmy niespiesznie, a po zejściu na dół przywitało nas nasze, samotnie na nas oczekujące autko.
P.S. Jeśli nie lubisz się męczyć, uwielbiasz ciszę, obawiasz się wyższych partii Tatr, to takie przejście doliną jest opcją idealną. Góry na wyciągnięcie ręki przy pięknej pogodzie nacieszą oczy każdego, kto tylko będzie gotowy na spotkanie z nimi.
10 komentarze
Nigdy żadne morze ani nawet ocean nie da mi tylu wrażeń co góry! Uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńKolejna piękna wyprawa za Wami.
Zdecydowanie, góry ponad wszystko!
UsuńA do czekolady i batoników nie było konserwy? :D Czekałam niecierpliwie na początek tatrzańskich relacji, super, że pogoda dopisała... a tak w ogóle to bardzo do twarzy Wam z Tatrami :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKonserwa czekała na śniadanie. :D
UsuńW tamtym roku z moim chłopakiem wybraliśmy się w góry po raz pierwszy na wakacje;) tak nam się spodobało że w tym roku w lipcu także tam zawitaliśmy ;) Nawet zdobyliśmy dobyliśmy Giewont i Kasprowy :) Jednak wolę to niż morze;)
OdpowiedzUsuńJak mnie cieszą takie wpisy. Super, że góry Was do siebie przekonały. :)
UsuńFajna wycieczka i piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię czekoladę :P
pozdrawiam
Trasa nawet przyjemna jak na rozruch po długiej jeździe :-)
OdpowiedzUsuńSzło się bardzo wygodnie. Po długiej jeździe jak najbardziej można uderzać w tę dolinkę. :)
UsuńŁadnie... Oj tęskno mi już za takimi klimatami... :-)
OdpowiedzUsuń