Nikt mnie nie ukradł...
13.10.12
W to, że mogę cieszyć się gronem czytającym, względnie przeglądającym moje wypocinki, nie wątpię. Cieszy mnie również bardzo możliwość podczytywania, co nowego i inspirującego zostało napisane u moich "podglądaczy". W zamian staram się, a przynajmniej próbuję, co jakiś czas "urodzić" cosik, co można poczytać przy herbacie, lub na przerwie w pracy - oczywiście, jak szefostwo nie patrzy. ;)
Niestety od jakiegoś czasu cierpię na syndrom przykurczu godzin w dobie i nijak nie jestem w stanie ogarnąć tej otaczającej mnie kuwety.
Górskie wypady odbywają się wyłącznie w planach i wędrując paluchem po mapach, a wszystko to z nadmiaru pracy (Ale dobrze, że jest. Można ciułać kasiorkę na wyjazd jakiś w bliżej nieokreślonym terminie ;)), rychłej przeprowadzki do nowego lokum i jego urządzania.
Zdecydowania bardziej nadaję się do planowania trasy niż do wybierania kolorów na ściany, mebli, płytek, oświetlenia i całego tego domowego kramu. Ktoś mi powinien pokazać już gotowe foty z wystrojem, a ja bym tylko potwierdziła, że chcę takie lub takie, no ale jak na złość nie potrafię nic znaleźć, coby mnie powaliło na kolana. Jaki z tego wniosek? - Powinnam chyba mieszkać w górskim szałasie :D
W ogóle ostatnie dwa miesiące są jakieś takie w biegu bardziej niż zwykle. Od ślubu ciągle gdzieś gonię, coś załatwiam - tak... urzędowa papierologia nadaje się dla masochistów. Dlaczego więc, pytam się, musi przez to przechodzić każdy śmiertelnik? Na pocieszenie fotowoman i kameraman dostarczyli już foty i video ze ślubu, wesela i pleneru. A że ja lekko nienormalna jestem, to każdorazowo przy oglądaniu (a oglądamy już któryś raz z kolei, bo to familię swą obecnością trza uszczęśliwiać) mam nieustający ślinotok. Znakiem to jest tego, że fotowoman i kameraman wykonali dobrą, w mym mniemaniu, robotę. W przypływie weny twórczej powstanie zapewne jakiś plenerowy pościk ;)
Póki co melduję więc, że nikt mnie nie ukradł, UFO też nie próbowało porwać. Wszystko jest więc na najlepszej drodze do tego, żeby znowu coś nabazgrać. Do poczytania więc...
6 komentarze
Osobiście nie mogę doczekać się Twojego pościkowego pleneru ;)
OdpowiedzUsuńNo to jak nic muszę spiąć poślady i się zabrać za sortowanie fotek :D
UsuńPrzeprowadzek i urządzania wnętrz to ja mam za sobą kilka. Teraz to pewnie mógłbym pisać drugi blog o urządzaniu wnętrz ;) Nie przejmuj się kolorami ścian i meblami. Najważniejsze, abyście Wy dobrze się tam czuli, a nie goście, co przychodzą 2 razy w roku. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że to będzie nasz kąt. :) A co do pisania drugiego bloga... pisz, pisz, będę czerpać inspiracje ;)
UsuńMam to samo! :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie jestem po przeprowadzce... :-)
Pzdr.
Mam nadzieję, że przeprowadzka i urządzanie przebiegły bezproblemowo.
Usuń