,

Dobry humor nie jest zły ;)

7.8.12

Każdy, kto mi się napatoczył w ostatnim tygodniu, rzucał jedno pytanie: >> Jak tam? Stres jest? << To wszystko w związku "Big Dayem", który będzie miał miejsce w tę sobotę. A mi aż głupio odpowiadać, że >> Nie << Nie wiem, czym to jest spowodowane, ale stresu nie odczuwam wcale. Może mnie kiedyś zielone ludziki porwały i poprzestawiały trochę klepek w mózgownicy? Nie wiem, ale to by w sumie mogło wyjaśniać moje niektóre mniej lub bardziej niezidentyfikowane zachowania na co dzień :D
To, co mi towarzyszy, to głupawka w ogólnym tego słowa znaczeniu. Może to rodzaj reakcji na stres, który normalnym by towarzyszył? Jakby nie było, głupawki nie zamierzam się pozbywać, bo w przypływie tego pozytywnego ADHD nawet uporządkowałam zawartość mojego ukochanego laptopika. Dogrzebałam się do zapomnianego tekstu pamiętnika, który kiedyś czytałam na stronce Schroniska Na Hali Szrenickiej.
W związku z tym, że zawsze, kiedy czytam ten pamiętnikowy tekścik, nie mogę opanować śmiechu, wrzucam go również tutaj. Tak po prostu, w ramach odskoczni od upałów i wszystkiego innego, co tam komu doskwiera ;)

Pamiętnik znaleziony w śniegu

Sierpień 01
Wreszcie wszystkie formalności u notariusza zostały załatwione. Czuję, że zrobiłem życiowy interes - wspaniały domek w górach i to za 70% ceny rynkowej !?. Nie bardzo rozumiem tylko, dlaczego sprzedający wyglądał na bardziej zadowolonego niż ja. Jutro się wprowadzamy.

Sierpień 10
Dzisiaj zwieźliśmy ostatnie manatki. Miejsce jest naprawdę piękne. Góry, doliny, lasy... po prostu bajka.

Październik 15
 Nie mam już wątpliwości, że dobrze zrobiliśmy przeprowadzając się tutaj. Otoczenie jest cudowne. Liście na drzewach mienią się kolorami jesieni. Już nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę to wszystko otulone w śniegu. Wczoraj poszedłem na krótki spacer do lasu i zobaczyłem jelenie. One są takie dostojne. Zapewne są to najspokojniejsze zwierzęta na Ziemi. Kocham ten zakątek - to prawdziwy raj.

Listopad 11
Zbliża się sezon polowań na jelenie. Nie mogę zrozumieć, że są ludzie którym sprawia przyjemność zabijanie takich niebiańskich stworzeń. Mam nadzieję, że wkrótce zacznie padać śnieg. Naprawdę kocham to miejsce.

Grudzień 02
 W nocy padał śnieg. Gdy wstaliśmy rano wszystko było przykryte warstwą świeżego puchu. Widok jak z pocztówki bożonarodzeniowej. Wyszliśmy, żeby odgarnąć śnieg ze schodów i podjazdu. Później ulepiliśmy bałwana, a potem walczyliśmy na śnieżki (wygrałem). Kiedy przejechał pług śnieżny musieliśmy znowu odgarnąć drogę dojazdową. Co za piękne miejsce. Życie w pełnej harmonii z Matką Naturą.

Grudzień 12
W nocy znowu spadł śnieg. Kocham to. Znowu ten sam numer z pługiem – to ci dopiero figlarz! Zimowy raj na Ziemi – zakochałem się w tym pejzażu.

Grudzień 19
Ostatniej nocy przybyło śniegu. Tym razem nie udało mi się na czas odgarnąć i spóźniłem się do pracy. Jestem już zmęczony tym szuflowaniem. Cholerny pług!

Grudzień 22
Ostatniej nocy spadło jeszcze więcej tego białego gówna. Na dłoniach mam jeden wielki odcisk od machania łopatą. Mam wrażenie, że ten cholerny pług czai się tuż za zakrętem czekając, aż skończę odgarnianie. Dupek!

Grudzień 25
Wesołych cholernych białych Świąt. Z nieba cały czas sypie się to białe łajno. Jak tylko dorwę tego sk....na, który jeździ tym pługiem to przysięgam, własnoręcznie utopię go w tym białym świństwie. Nie rozumiem dlaczego nie sypią więcej pieprzonej soli na ten lód.

Grudzień 31
Znowu ten przeklęty śnieg. Od Wigilii nie wychodzimy z domu. Nie można nigdzie pojechać. Samochód spoczywa pod górą tego białego łajna. Gość z prognozy pogody zapowiedział następne 25 cm śniegu tej nocy. Czy zdajecie sobie sprawę ile milionów łopat oznacza 25 cm tego białego draństwa?

Styczeń 01
Szczęśliwego pieprzonego Nowego Roku! Wczorajsza prognoza pogody znowu nie sprawdziła się – spadło 40 cm świeżego śniegu!!!. W tym tempie zima potrwa pewnie do połowy lipca. Pług śnieżny utknął w zaspie, a ten bezczelny drań śmiał zapukać do mych drzwi, żeby pożyczyć moją łopatę! Powiedziałem mu że połamałem już 6, próbując odgarnąć śnieg, który za każdym razem spycha na mój podjazd. Siódmą połamałem na jego łbie.

Styczeń 04
W końcu udało mi się odkopać samochód. Pojechałem do miasta po żywność i zapas nowych łopat. Gdy wracałem na drogę wyleciał mi jeden z tych cholernych łosi, czy jeleni. Nie było szans - walnąłem drania prosto w zad – straty na ponad 6 000 PLN. Szkoda, że w czasie sezonu myśliwym nie udało się wybić ich w pień.

Maj 03
Pojechałem do warsztatu na przegląd. Całe podwozie skorodowane od tej pieprzonej soli.

Maj 25
Dzisiaj jest mój szczęśliwy dzień – resztki śniegu stopniały, a ja wreszcie załatwiłem ostatnie formalności u notariusza. Jutro przeprowadzamy się znowu do mieszkania w bloku na nizinie. Szkoda tylko tych 30%, które straciłem sprzedając „od ręki”. Przyszły lokator był zauroczony miejscem. Powiedziałem mu, że to tylko namiastka tego raju, który czeka go w zimie – facet cieszył się jak małe dziecko. Palant.

:)

Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM