, , , , , ,

SUDETY: Wielka Sowa spacerowo z Przełęczy Jugowskiej

27.10.20


Sudety - niezależnie od tego, którą ich część wybierzemy - gwarantują niezliczone atrakcje opakowane w bardzo malownicze i zróżnicowane krajobrazy oraz tajemnicze zamkowe mury. Przyciągają małych i dużych, piechurów i rowerzystów, a względnie gęsta sieć szlaków turystycznych zapewnia dla każdego coś miłego.
 
Tym razem zabierzemy was w Góry Sowie - najstarszą część Sudetów, na Wielką Sowę /1015 m n.p.m./ z charakterystyczną wieżą widokową z 1906 roku - jedną z niewielu, jakie pozostały z czasów Bismarcka.
Jednak punkty widokowe to nie tylko wieże. Dlatego, idąc szlakiem, warto zajrzeć między drzewa, zatrzymać się na polanach, podejść pod i/lub na napotkane skałki, bo na miłe dla oka panoramy można trafić w miejscach na pierwszy rzut oka nieoczywistych.

Wielka Sowa - Szlak z Przełęczy Jugowskiej

Zaliczany do Korony Gór Polski szczyt Wielkiej Sowy - ze względu na dostępność, miejsca na ognisko, wiaty, punkt z pamiątkami oraz przekąskami - cieszy się niemałą popularnością zarówno wśród mieszkańców pobliskich miejscowości, jak i całego Dolnego Śląska. Przy sprzyjającej aurze, a w weekendy szczególnie, na szczycie zwykle kłębi się spory tłumek turystów pieszych i rowerowych.

Wspomnianego tłumu nie musicie się obawiać, bo ten ma się gdzie rozejść i na szlaku w większości przypadków można cieszyć się ciszą i spokojem, mijając się zaledwie z kilkoma osobami. 
Jest to możliwe dlatego, gdyż na szczyt prowadzi kilka dróg, więc to od was zależy, którędy wyjdziecie na górę. Świetne jest to, że można być na szczycie kilka razy, a każdorazowo odbyć wycieczkę zupełnie innym szlakiem.

Najpopularniejsze szlaki na Wielką Sowę:

  • z Przełęczy Jugowskiej
  • z wsi Kamionki
  • z Przełęczy Sokolej
  • z Walimia przez szczyt Małej Sowy
Pętla, a właściwie ósemka z Przełęczy Jugowskiej to idealny wybór na szybki i spontaniczny wypad, by trochę pokicać po pagórach. Z Wrocławia mamy tam rzut beretem, a gdy do tego pogoda zachęca, nie sposób się oprzeć.
 
Odpaliliśmy więc pewnego słonecznego dnia po lockdownie nasz wehikuł i już po godzinie z kawałkiem - uzbrojeni po zęby w dobre humory i zapas szamki w plecaku - meldowaliśmy się na początku szlaku.
Ruszyliśmy w kierunku Rozdroża pod Kozią Równią, a następnie Koziego Siodła szlakiem czerwonym, który na początku częstuje nas smakowitą widokówką z przyszlakowej polany, na której można by się w zasadzie położyć i kontemplować sunące po niebie obłoki, porzucając plan sowiogórskiego szczytowania. Ale plan jest planem. Nie ma to tamto. 😁
 




Dalsze odcinki szlaku to w większości trasa leśna z niewielkimi prześwitami wśród drzew, zróżnicowana, bo i szeroka, i miejscami kamienista z tu i ówdzie wystającymi korzeniami. Nudy nie ma. Są za to ptasie trele, lekki wiatr, zapach ściółki i gdzieniegdzie szmer potoku.
 




 
Z Koziego Siodła idziemy szlakiem żółtym do Schroniska Sowa (w którym zimą, po biegówkach naleśniki wjeżdżają jak złoto), a stamtąd już szlakiem zielonym prosto na szczyt Wielkiej Sowy, gdzie "powitał" nas wspominany wyżej tłum, gwar i swąd dymu z pieczonych kiełbasek.
 
Chwila odpoczynku, ładowanie baterii zapasami z plecaka i już kopytkowaliśmy radośnie na wieżę. Radośnie tym bardziej, że w końcu byliśmy na szczycie, który nie był spowity przez mgłę i chmury, a tak nam się dotychczas z tym pagórem zdarzało. 
Nie pamiętam, do ilu razy sztuka, ale w końcu mogliśmy nacieszyć oczy widokami, a te są naprawdę fenomenalne. Krajobraz to istne pofalowane morze mniejszych i większych sudeckich pagórów poprzecinane wysepkami miejscowości rozsianych u podnóży gór.
 






 
Nie było co jednak siedzieć na szczycie w nieskończoność, tym bardziej że ludzi przybywało. Na zejście wybraliśmy szlak niebieski w kierunku Rozdroża pod Młyńskiem. W porównaniu z resztą trasy, odcinek stromy i mocno zakrzaczony, co zdecydowanie wpływa na jego niepopularność. Jeśli nie liczyć pająków, w których pajęczyny koncertowo trafiałam paszczą, nie spotkaliśmy tam żywej duszy.

Dalej już spokojniej, odbijamy na szlak zielony w kierunku Rozdroża pod Gołębiem, a następnie do Koziego Siodła, skąd szlakiem żółtym docieramy do niewielkiego tarasu widokowego pod Kozią Równią


Z tego miejsca do punktu początkowego zostało już niewiele, a ścieżka prowadzi szeroką, wygodną, utwardzoną drogą, na którą śmiało możecie zabrać wózki i rowerki, coby również najmłodsi mogli korzystać z uroków sowiogórskiej przyrody. 
Tak że tego - Nie muszę chyba dodawać, żebyście się pakowali i planowali jakiś mały wypad, prawda? Szlaki w wersji jesiennej są wyjątkowo urokliwe, więc nie czekajcie. 😀

Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM