, ,

[RECENZJA] - Niech to szlak. Kronika śmierci w górach - B. Kuraś

20.11.20

 
Popularność tytułów z górskiej półki nie słabnie już od dobrych kilku lat, a wydawnictwa prześcigają się w nęceniu czytelnika coraz to nowszymi tytułami.
Nie żebym narzekała. Osobiście trzęsę się do książek - i to nie tylko górskich - jak ćpun do świeżo uformowanej białej kreski, a nowości wyczekuję, niecierpliwie przebierając kopytkami.

"Niech to szlak. Kronika śmierci w górach" - O książce

"Niech to szlak. Kronika śmierci w górach" - tytuł najnowszej książki wydawnictwa Agora, autorstwa Bartłomieja Kurasia brzmi wyjątkowo zachęcająco i zapowiada pasjonującą lekturę. Wszak nie od dziś wiadomo, że śmierć to temat bardzo nośny, a czytelnik łaknie historii tajemniczych, strasznych i emocjonujących, do których jeszcze może dorzucić swoje eksperckie komentatorskie trzy grosze prosto spod cieplutkiego kocyka.
 
Niestety, z każdym przeczytanym słowem podjaranie nową lektury malało w tempie ekspresowym, a muszę przyznać, że nie często mi się tak zdarza. Nic mi się w tej książce nie składało. 
Ani nijak ze sobą powiązane rozdziały - chaos, panie, chaos i powierzchowne ujęcie tematów - ani treść sama w sobie. Naprawdę starałam się wyciągnąć z całości choć cząstkę, która byłaby czymś nowym, ciekawym, porywającym. Nie udało się.
No ale, co z tytułem? - Zapytacie. Otóż, to takie, wiecie, znane z internetów oczekiwania kontra rzeczywistość
A co z tą tytułową kroniką? Też się nie broni? Ano nie. Jak chcecie się zaczytywać w kronice z prawdziwego zdarzenia, to łapcie się tytułu "Wołanie w górach" Michała Jagiełły.
 
Na rynku jest naprawdę mnóstwo fajnych książek. Ta, w moim odczuciu, do tej grupy nie należy. To taki książkowy bigos z gatunku "na winie". Co się autorowi namyśliło, a właściwie nawinęło, to wrzucił i tym sposobem mamy zbiór rozdziałów. 
A to o lawinach, a to o roślinkach, a to o zabitym przez ludzi niedźwiadku, do tego szczypta Orlej Perci, dwie szczypty kolejki na Kasprowy oraz garść nazwisk w różny sposób z Tatrami powiązanych et voilà - czytelnicze danie gotowe. Niestety, crème de la crème to to nie jest.

Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM