,

Jak kupić samochód używany i nie żałować? - 6 sprawdzonych wskazówek

6.2.15

O tym, że posiadanie samochodu w obecnych czasach wiele ułatwia, nie trzeba nikogo przekonywać. Wszak posiadanie czterokołowego wehikułu to plus sto punktów do niezależności. Z tego też powodu relacje kupujący-sprzedający kwitną. O ile w przypadku zakupu na rynku pierwotnym trudność sprowadza się jedynie do pójścia do wybranego salonu z odpowiednią ilością monet i wybrania akcesoriów, o tyle na rynku wtórnym trzeba się trochę pogimnastykować, zanim kupimy nasz krążownik. Skoro wielu powtarza, że - jeśli chodzi o auto - człowiek cieszy się dwa razy - kiedy kupuje i kiedy sprzedaje, to coś w tym musi być.

Jak kupić samochód używany i nie żałować? - 6 sprawdzonych wskazówek

Na całe szczęście, nie każdy będzie chciał nas wydymać, ale warto nastawić się na długą krucjatę i uzbroić się po zęby w odpowiednią wiedzę w tym temacie. Jak więc sobie radzić w gąszczu ofert, cwaniaczkowatych dealerów i prywatnych sprzedających? Karola-Dobra-Rada służy pomocą.

Gdybym miała popełnić ten tekst przed lipcem zeszłego roku, pominęłabym z 90% ważnych aspektów. Dopóki nie zawisła nad nami potrzeba nabycia kolejnej strzały (bo biedne ero-tico się z lekka zajeździło), nie zgłębiałam tematu i na pytanie, jakie bym chciała auto, odpowiedziałabym, że - ładne (czyt. niebieskie) i mało-paliwo-żerne. Wstępne przeglądy ogłoszeń wywoływały u mnie postępujący ślinotok za każdym razem, gdy samochód nie był bardzo stary i się ładnie błyszczał (#babskiemyślenie). Na całe szczęście godziny spędzone na stronach z ogłoszeniami, wszelkiego rodzaju forach motoryzacyjnych, zaowocowały zdobyciem całkiem przydatnej wiedzy. A wydawać by się mogło, że zakupy to bułka za masłem. Być może, ale świadomy zakup samochodu, to wyczyn z poziomu ekspert. Jedziemy...

#1 Oglądaj

Bądź przy tym upierdliwie dokładny. Efekt wizualny wiadoma sprawa. Zaglądaj wszędzie, gdzie się da. Sprawdź szczeliny i łączenia pomiędzy poszczególnymi elementami. Jeśli wszystko ładnie do siebie pasuje, raczej nie było bum.

#2 Nie spiesz się

Coś takiego, jak szybkie oględziny auta przed zakupem nie istnieje. Nie daj się więc poganiać sprzedawcy. Jeżeli delikwent chce cię zbyć, pospiesza, etc., to oznacza tylko jedno, na 100% ma coś do ukrycia i nie chce, byś to odkrył podczas swoich skrupulatnych oględzin.

#3 Weź ze sobą wsparcie

Mowa tutaj o osobie, której stosunek do auta nie będzie emocjonalny. Gdybym ja jeździła z mężem, pewnie bym się napaliła na pierwsze lepsze, błyszczące. Osoba postronna zawsze spojrzy chłodnym okiem i więcej zobaczy, jeśli chodzi o defekty i bolączki wizualne.

#4 Zwracaj uwagę na lakier

Poproś, by auto było umyte, żeby na lakierze nie znajdowały się dodatkowe warstwy nie wiadomo jakiego syfu, który mógłby mieć wpływ na odczyt i późniejsze przekłamania z miernika lakieru. To samo tyczy się polerowania. Jeśli zauważysz przy uszczelkach (tu widać to najbardziej) jakieś smugi, które łatwo zetrzesz palcem, to znaczy, że auto było świeżo polerowane, a takie polerowanie pozwalana zgubienie kilkudziesięciu mikronów z lakieru i w przypadku pomiaru otrzymamy wynik przekłamany.

#5 Zwracaj uwagę na szczegóły

Niby wizualnie jest wszystko cacy. Nie ma rdzy, nie ma podejrzeń o grubą szpachlę pod lakierem. Ale, by mieć jeszcze większą pewność, zajrzyj do wnętrza i sprawdź serducho. Nie bój się przykurzonych silników i bebechów. To dobry znak. Gdyby wszystko lśniło, można podejrzewać, że wnętrze pod maską zostało doprowadzone do porządku na krótko przed twoją wizytą, bo wcześniej, dziwnym i niespodziewanym trafem, bebechy sobie rzygały na prawo i lewo paliwem, albo olejem.
Sprawdź szyby, a dokładniej ich rocznik, który nie powinien być późniejszy niż rocznik auta. Chyba nie muszę dopisywać, że młodsza od auta szyba, oznacza jakieś mniejsze lub większe jebut. Sprawdź też czytelność fabrycznych naklejek i tabliczek pod maską. Są nieczytelne/ zamalowane/ nie ma ich w ogóle? Coś jest nie tak, coś było robione/ ratowane. Dodatkowymi oznakami kombinacji są wszelkiej maści zachlapania na zawiasach drzwi, słupkach, progach, czyli miejscach, które nie są eksponowane. Zajrzyj tam. W końcu nie chcesz kupować samochodowych puzzli składanych z trzech szrotów.

#6 Nie rezygnuj z jazdy próbnej

Udało się. Pierwsze oględziny przebiegły pomyślnie, ale poczekaj jeszcze z hura optymizmem. Nie rezygnuj z jazdy próbnej i... bądź pasażerem. Jedź, słuchaj pracy auta, wszelkich stuków, puków i innych strachów, a dodatkowo obserwuj sposób prowadzenia samochodu przez kierowcę - czy szarpie, czy żyłuje, etc. Łatwiej ci będzie stwierdzić, czego można się później spodziewać. 
Tutaj mała uwaga - nie podejrzewajcie mnie o słuch absolutny, bo osobiście jestem samochodowo głucha, jak pień. Dobrze, że pan małżonek ogarnia tę kuwetę. :)

Jeśli wstępne oględziny i jazda próbna nie spowodowały spadku zajarania potencjalnym nabytkiem, czas na wizytę u zaprzyjaźnionego mechanika (taki człowiek to skarb), który sprawdzi to, o czym ty zapomniałeś, a na pewno o czymś zapomnisz, i powie ci szczerze, czego możesz się po danym egzemplarzu spodziewać i co będziesz musiał przy nim zrobić krótko po zakupie. Jeżeli opinia mechanika cię nie przeraża i mieścisz się w swoim założonym budżecie (choć bardzo prawdopodobne jest, że go trochę nagniesz), to nie pozostaje nic innego, jak czerpać radochę z nowego nabytku. 
My w każdym razie nie żałujemy i kochamy nasze winning blue maleństwo, jednocześnie zachęcając, byście podzielili się swoim doświadczeniem w tej zakupowej materii. Niech się innym przyda.

Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM