, , , ,

Wyjazdowe aspekty poznawcze - 5 sytuacji, które mnie zaskoczyły w Chorwacji

29.11.14

Urlop i Wakacje - Rzeczy, które mnie zaskoczył w Chorwacji

Tegoroczny urlop, mimo że krótki (za krótki - jak zawsze) należał do jak najbardziej udanych, a przy tym był inny niż dotychczasowe, bo nie skupiał się wyłącznie na górach. Ta właściwie spontaniczna decyzja o wyjeździe do Chorwacji pozwoliła nam nie tylko pozwiedzać, ale też poznać choć trochę (bo nie sposób dokonać tego w tydzień) zachowania i upodobania tamtejszych mieszkańców.
Mimo że nie nastawialiśmy się na nic konkretnego, nie zabrakło elementów zaskoczenia.

Co więc zaskoczyło mnie w Chorwacji?

#1 Otwartość mieszkańców

Nie należę do osób, które ciągnie do poznawania nowych ludzi, ale pewne momenty po prostu wymagają komunikacji. W Chorwacji nie ma  z tym problemów. Można bez obaw pytać, szukać sugestii, etc. - Nikt nas raczej nie będzie zbywał, ani nie każe nam spadać na szczaw. Pozytywne to bardzo, bo jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że jeszcze nie tak dawno region odczuwał skutki działań wojennych, to taka otwartość, swojskość i pewne zaufanie robią wrażenie.

#2 Brak problemów językowych

To jest dla mnie hit, serio. Przyzwyczajona do tego, że miejscowi zawsze wolą, jak się do nich mówi, albo chociaż próbuje, w ichniejszym języku, przed wyjazdem wciągnęłam odpowiednią porcję słówek i rozmówkowych zwrotów. Jednak, nawet bez tego z komunikacją nie było by problemów, bo - po pierwsze - wiele jest podobieństw w naszych językach, a po drugie - Chorwaci chcą i potrafią komunikować się w popularnych językach europejskich. Niezależnie od tego z kim mieliśmy do czynienia - młody, starszy - bezproblemowo przestawiali się na angielski, niemiecki, polski, lub tworzyli z nami cudowną, językową mieszankę. Żeby tam się nie dogadać, trzeba by chyba być niemową, choć podejrzewam, że chorwackie zaangażowanie w kontakt w turystami odwiedzającymi ich kraj nie pozwoliłoby na to. :)

#3 Brak nachalności ze strony sprzedawców

W chorwackich miastach warto wybrać się na miejscowe targowiska, by zaopatrzyć się w kilka regionalnych specjałów. O napojach wyskokowych nie będę pisać, bo to oczywiste. Zarekomenduję za to miód lawendowy - toż to #foodgazm. Wracając jednak do tematu punktu, zakochałam się w tamtejszych handlarzach. Nikt za nami nie wołał, nie nagabywał, "nie zachęcał" z upierdliwością do kupna. Grzeczna próba kontaktu przejawiała się w zadaniu kulturalnego pytania - najczęściej po angielsku lub polsku - W czym mogę pomóc? Czego Pani szuka? Gdy odpowiadałam, że się tylko rozglądam i jeszcze się nie zdecydowałam, nikt nie ruszał na mnie z handlowym atakiem, żeby tylko coś sprzedać. No pięknie po prostu.

#4 Palenie w knajpach

Oczywiście musiało być coś negatywnego w moim odczuciu. O ile w większych knajpach, czy restauracjach nie zauważyłam palącej obsługi, tak w mniejszych lokalach, tzw. konobach, nie było to nic nadzwyczajnego. Dla mnie na minus, bo to żadna frajda, gdy siedzisz sobie, konsumujesz, popijasz, a sąsiadujące stoliki sprząta pan namiętnie zaciągający się fajką.

#5 Szaleni turbo-kierowcy

Narzekamy, że u nas niektórzy jeżdżą, jak oszołomy. Jest tak istotnie, ale jazdę w Chorwacji można spokojnie zaliczyć do sportów ekstremalnych. Wprawdzie na autostradzie i drogach większych miast można pojechać bez obaw, że się nie zmieścimy w zakręt, to na reszcie ulic zalecana jest wzmożona ostrożność. Zwykle jest wąsko i z pierdyrialdem zakrętów. Chorwaci jednak zdają się mieć to wszystko w nosie i zapieprzają na łeb, na szyję, często tnąc zakręty i nie zważając na to, że ktoś będzie jechał z przeciwnej strony. Serio, bezpieczniej czułam się przy wjeździe na Jurka, jadąc czasami na skraju przepaści, niż idąc piechotą drogą bez chodnika - przydatna jest tutaj umiejętność przyklejania się do sąsiadujących z ulicą budynków, coby nie dać sobie przejechać po stopach.

To sytuacje, które najbardziej zapadły mi w pamięć. Gdybym pogrzebała głębiej, pewnie bym jeszcze coś wynalazła, ale resztę zostawiam Wam, bo o tym, że wyjazdy zawsze mają wymiar edukacyjny nie muszę nikogo przekonywać. Nieważne, czy są odbywane na własną rękę, czy przy wykorzystaniu dobrej last minutki, a takich też przecież nie brakuje. :) Do dyspozycji są chociażby przyjemne last minute do Chorwacji oferowane przez Biuro Podróży ITAKA. Jeśli już odwiedzaliście bałkańskie regiony, podzielcie się Waszymi spostrzeżeniami o tym, co Was zaskoczyło, zachwyciło, a może zawiodło. 

Czekam na Wasze urlopowe wspomnienia i jednocześnie przypominam, że jeszcze do jutra możecie brać udział w konkursie. :)

Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM