, , ,

Wandale w górach, niestety...

14.9.12

Nie wiem, czy to przez tę pogodę, która ostatnio zrobiła się już iście jesienna, czy przez coś innego, ale nastrój mam ostatnio pt. "Bez kija do mnie nie podchodź". Być może jest on spowodowany nie tyle zmienną pogodą, bo ja jesień lubię, za wyjątkiem dni, kiedy to niebo samymi żabami rzuca, co wszechobecną głupotą człowieczą. A tej wszędzie pod dostatkiem. Śmiem twierdzić, że ktoś w sposób mi nieznany osobniki ludzkie mózgownicy pozbawił. Skutki tego bezmózgowia widoczne są na każdym kroku, aż się czasami trzeba napocić, żeby coś pozytywnego wśród tej wszechobecnej głupoty odnaleźć.

Pisałam już o pseudoturystach robiących sobie taxi z TOPRowskiego helikoptera, było słów kilka o braku odpowiedzialności za siebie i innych, kaem kilka dni temu podrzuciła temat turystów śmieciarzy. 

Jak się okazuje to nie wszystko. Głupota ludzka nie zna granic i nawet w górach dochodzi do aktów... wandalizmu. Tak, tak, dobrze przeczytaliście - WANDALIZMU. A czym on jest, to wie chyba każde dziecko. Choć ci starsi to chyba nie wiedzą i z wątpliwą pasją uskuteczniają dzieło zniszczenia tego, co nie jest ich, a mogłoby cieszyć wszystkich.

"Upiększona" droga do Morskiego Oka Fot. tvn24.pl

Ja po prostu tego nie jestem w stanie ogarnąć. Jak nazwać takiego osobnika, który popełnił to "arcydzieło"? Gdy to zobaczyłam, opadły mi nie tylko ręce. Jakbym dorwała takiego, to mimo mojej raczej mikropostury, upierdoliłabym łapy przy samej dupie!

Gór taki idiota z pewnością nie lubi, bo gdyby lubił, doceniłby ich walory. No ale skoro ich nie lubi, to po jaką cholerę tam polazł?! Jaki sens miało wniesienie puszki spray'u, którym ufajdał ten kawał drogi i skał? Co mu to dało? Jak mi ktoś to wyjaśni, to Nobla ufunduję normalnie.

Jeśli coś mi się nie podoba, to tam nie idę, a nie uskuteczniam popisówy w stylu: "Góry są głupie, a ja i tak jestem zajebisty". Nikt od nikogo nie oczekuje, że wszyscy będą się wszystkim zachwycać i wszystko kochać, ale ja osobiście oczekuję od innych poszanowania wspólnych dóbr. 

Nawet będąc kibicem, a mam trochę pozytywnie zryty beret pod tym względem, nie uskuteczniam biegania ze spray'em w celu znaczenia terenu logiem, tudzież jakimś hasłem klubowym. Jak mam chęć zademonstrować moją sympatię do danego klubu, czy innej reprezentacji, to wdziewam koszulkę, szalik, czapkę, czy cokolwiek innego, ale na Boga, nie dewastuję okolicy.

Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM