, , , ,

Góry Sowie na Weekend - Sztolnie Walimskie, Kompleks Rzeczka RIESE

26.3.12

Aby "odpocząć" ciut od Karkonoszy i Tatr naszło nas razu pewnego, aby zapuścić się w Góry Sowie. Wszak to nie tylko góry, gdzie można się zrelaksować w pięknych okolicznościach przyrody. To również miejsce ciekawe, ociekające historią, gdzie w pełnych tajemnic sztolniach można tę historię poczuć i dowiedzieć się za każdym razem czegoś nowego.
W planach było nocowanie w Schronisku Orzeł, ale niestety nic z tego nie wyszło, mimo dużo wcześniejszych prób rezerwacji pokoiku. A dlaczego? Ano dlatego, że się nasz wypadzik zbiegł z terminami zielonych szkół i schronisko było wręcz oblężone przez młodzież młodszą i starszą :)
Nie ma jednak tego złego, co by nam na dobre nie wyszło. Zaklepaliśmy sobie przytulną miejscóweczkę w gospodarstwie agroturystycznym Falco. Miło, czysto, z dobrym jedzonkiem, idealnie, by odpoczywać po całodziennym dreptaniu.
Oczywiście dotarcie w ten rejon z Wrocławia bez auta jest wyczynem dość kombinatorskim, bo połączenie ze Świdnicy jakoś się zbiesiło i kulaliśmy się najpierw autobusem do Wałbrzycha, a stamtąd busem do Walimia.
A że pogoda nas, delikatnie mówiąc, nie rozpieszczała, to trochę nadrabialiśmy minami :D Deszcz lał uparcie, a im bliżej górek byliśmy, tym chmury wisiały coraz niżej.
Z uwagi na fakt, iż busik z Wałbrzycha dojeżdża do Walimia/Rzeczki, a deszcz postanowił towarzyszyć nam przez cały krótki wypad, zdecydowaliśmy, że nasz dreptanie zaczniemy od Walimskich Sztolni należących do kompleksu Riese [z niem. olbrzym]. Mimo, że nie byliśmy tam po raz pierwszy, to wizytę zaliczamy do jak najbardziej udanych, a to za sprawą super przewodnika i efektów specjalnych, jakich teraz można w kompleksie doświadczyć. Efektów nie zdradzę, coby Was zachęcić do odwiedzin tego miejsca ;)

Ekspozycja w kompleksie Rzeczka

Ekspozycja w kompleksie Rzeczka - Miejsce pracy byłych więźniów

Czas zwiedzania kompleksu to ok. 45 minut. Dla jednych to może krótko, dla innych długo, ale na pewno warto tam zawitać.
Dla nas, w ten deszczowy dzień, była to godzina w miarę suchym, jeśli pominąć kapiąca wodę ze skał, miejscu.
Po tej wizycie czekała nas jeszcze wędrówka do naszej bazy, jaka była przewidziana na ten weekend. Z perspektywy czasu stwierdzam, ze musieliśmy wyglądać dość groteskowo, idąc, a właściwie tocząc się, w strugach deszczu, nie zważając już na kałuże, które zlały się w jedno, tworząc strumień płynący drogą. Pasażerowie mijających nas samochodów musieli się chyba pukać w czoło, no bo kto normalny lezie w zimny dzień w lejącym deszczu? :D Akurat na to stwierdzenie jest tylko jedna odpowiedź - dwa pozytywne, górskie tuptaki, które są nakręcone, jak tylko uda im się wyrwać na szlak.
Na szczęście pogoda w dzień następny zlitowała się nad nami i zakręciła w chmurach kurki z deszczem.

Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM